Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Publicystyka FILMag #22 - powrót Riddicka, Naznaczony 2 i apokalipsa w Hollywood

01.09.2013 12:25
beowulf117
1
beowulf117
64
Dragonslayer

Chętnie bym obejrzał Riddicka ale coś czuje że to będzie mocno średnie.

01.09.2013 13:16
Misieq145
2
odpowiedz
Misieq145
61
Chorąży

Riddick wygląda jak powtórka z Pitch Black, przynajmniej na trailerze.

01.09.2013 13:42
A.l.e.X
3
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Riddick część pierwsza była świetna, druga mniej ale też bardzo dobra, trzecia na trailerach wygląda słabo, ale kto wie. Obejrzę na pewno, SF nigdy za wiele. Elizjum przeciętny niestety, a liczyłem na powtórkę D9, za to Wolverine to w ogóle stracony czas. Przy tych filmach Oblivion prezentuje się jak arcydzieło.

01.09.2013 13:52
zmudix
4
odpowiedz
zmudix
157
Professor Fate

Ojoj, zapełniła się lista filmów do obejrzenia. :)

W kolejności występowania w materiale:
"Riddick"
"Najlepsze najgorsze wakacje"
"Sekretne życie Waltera Mitty", FANTASTYCZNY ten trailer!
"Jackass Presents: Bad Grandpa", nie oceniajcie :D
"Her", może być ciekawe.
"Królowie lata"

01.09.2013 16:31
sekret_mnicha
5
odpowiedz
sekret_mnicha
255
fsm

GRYOnline.plTeam

Królów lata raz jeszcze polecam jak stąd do Częstochowy. Wspaniała niespodzianka, naprawdę warto obejrzeć.

01.09.2013 19:04
U.V. Impaler
6
odpowiedz
U.V. Impaler
224
Hurt me plenty

Elysium to straszny zawód niestety, Riddick musi dać radę! :)

02.09.2013 11:00
7
odpowiedz
Nikow1987
95
Pretorianin

Elizjum - Mocny, polityczny fundament, w postaci dysproporcji jakie dzielą jednych od drugich. Nie dość, że fabularnie przedstawia sie to okazale, to i wizualnie nie pozostawia złudzeń. Ziemia jest niczym Brazylijska fawela – choć akcja dzieje się w LA – a Elizjum to kurort wypoczynkowy, dla Billa Gatesa i równie zamożnych kolegów. Przyjemne dla oka. I to by było na tyle z pozytywów.
Max to prosty chłopak marzyciel, który za młodu obiecywał dziecięcej miłości – oczywiście przewijającej się w dorosłym życiu – że zabierze ją do Elizjum. W tym celu zaczął też kraść schodząc na ciemną stronę. My na dobre łapiemy z nim kontakt, kiedy chcę się poprawić. Marzenia pozostawił za sobą, skupiając się na nudnej pracy przy taśmie.
Śmiertelna choroba, wcale nie pomaga wywołać jakiejś empatii, a i Damon nie ma z czym pracować. Prosty, jednowymiarowy charakter. Przez większość czasu przezroczysty na tle innych. Niby walczy o życie swoje i innych, ale jego losem przejąć się ciężko. To wszystko było zbyt ckliwe, słodko-pierdzące, przewidywalne. Wystarczy, że powiem, iż jego ukochana ma teraz chorą córeczkę, i też musi się dostać do uzdrawiajacej kapsuły. To chyba rysuje obraz całości.
Heroiczna walka na tle ciekawszej, politycznej intrygi, która znika z ekranu tak szybko, jak tytułowy raj. „Elizjum”, to tylko polewa, do filmu pościgowego, z pół-Terminatorem w roli głownej. Nie odnoszę się do jego zdolności zabijania, a do faktu, że jest... pół robotem, za sprawą pomagających przyjaciół. Przyjaciół, którzy wydaja się mieć jakieś ukryte cele, a kończą na jednym wymiarze, jak cała reszta. Wyciętych z kartonu jest tu więcej, choć na niektórych narzekać nie wypada. Jodie Foster gra twardą babkę, rządną władzy nad światem, a to, że sobie z tym radzi nie jest żadnym zaskoczeniem. Nie rozpływam się nad jej występem tylko dlatego, że mam wrażenie, iz każda wiekowa – i tak doświadczona – aktorka, sprostałaby temu wyzwaniu. Nie zapamiętam nic konkretnego, ale wiem, że było dobrze. Podobnie ma się sprawa z agentem Krugerem (Sharlto Copley). Chwalony przez wszystkich... jak i każdy inny antagonista, w tego typu filmach. Ostatnio jest modne, żeby wychwalać złych, choć często jest tak tylko dlatego, że Ci dobrzy są do bólu nudni. Geniuszu Sharlto nie stwierdzono, choć jedna mocna scena się znajdzie. Nie ma co składać rąk do oklasków, przed każdym psychicznym killerem.
Pierdzą pistolety, biegają roboty, po godzinie wzrok kieruje się na zegarek. Reżyser „Dystryktu 9” nie wyłożył się tylko na tym, co przedstawiał w swoim hicie sprzed 4-lat– obraz nędzy. Cała reszta przypomina „Johnny Mnemonica”, zmiksowanego z łychą patosu i męskością filmów akcji lat 80-tych. Początek pozwalał mieć nadzieje na coś lepszego. Był momentami sympatyczny, spokojny, wyrazisty, jakiś. Później się zrobiła papka, wywołująca na mojej twarzy zgrzyty. El-Stupid-ium – 3/10

Byzantium - Które wampiry są bardziej zniewieściałe? Te ze „Zmierzchu”, czy te tutaj? Szczerze, nie mam pojęcia. Tam wśród tej całej miłosnej otoczki, widać było, że wciaż mamy do czynienia z krwiopijcami. Tutaj, gdyby nam nie powiedzieli, to nie wiem, czy byłoby to aż tak klarowne. „Byzantium”, to dzieło twórcy „Wywiadu z Wampirem”, który właśnie się ostro skompromitował. Obok hitu z Cruisem i Pittem, to nawet nie powinno leżeć – o wymienianiu jednym tchem nie wspominając. Bardziej niż historia o wampirzycach, to biadolenie o tym, że nie można opowiedzieć swojej historii. Eleanor (Ronan) się zaczyna dusić, jakby czekała na moment wyjawienia prawdy światu. Ciekawe? Niekoniecznie. Brakuje tu szerszego poglądu na całą sytuacją. Słyszymy, że jej źle, ale tak naprawdę tego nie widać – niewykluczam, że tutaj w grę weszło nędzne aktorstwo, przereklamowanej Ronan. Cały czas się zastanawiamy, gdzie to wszystko tak naprawdę prowadzi. Oczywiście oprócz wątku miłości Eleanor do Franka, bo jak możemy zauważyć na bazie dzisiejszej kinematografii, wampiry są bardzo uczuciowe!
Gemmo Arterton, bardzo dobrze, że porzuciłaś bycie tropiącą czarownice Małgosią, na rzecz wampirzej prostytutki. Nie zrobi to z Ciebie dobrej aktorki, ale będziesz wyglądać kozacko! Poza tym, Clara to jedyna postać, która jakieś cechy wampira wciąż w sobie posiada. Nie będzie marudzić, jak przyjdzie kogoś zabić. Nie będzie czekać, aż ktoś będzie na skraju śmierci, żeby w ogóle o tym pomyśleć. Przedstawiona jako zła, tak naprawdę jest ratunkiem dla tej rodziny i całego „Byzantium”.
Początek zapowiada niezłe kino pościgowe w wampirzym klimacie. Po kwadransie wszystko przechodzi w stan hibernacji, i taki też stan byłby najlepszy dla widza. Poza wstawkami z przeszłości, przedstawiającymi narodziny naszego duo, nie dzieję się praktycznie nic. A jeśli fabuła idzie do przodu, to w bardzo ślamazarnym tempie. Przyspieszają pod koniec, ale to w końcu konieczność. Możliwe, że do tego czasu już wszyscy pousypiali. Cierpi to na kryzys egzystencjonalny, nawet bardziej, niż przedstawieni bohaterowie – 3/10 (bo Gemma to +1!!)

Wolverine - Nowy „Wolverine” z gracją baletnicy stara się balansować między kreskówkową historią znaną z komiksów, a opowieścią o szerszym przesłaniu. O ile na samo gibanie się po sznurku ciężko narzekać – całkiem zgrabnie sobie z tym reżyser radzi - tak finalnie kończy to na niczym. Ani to kino ambitne, ani jakiś genialny film z mutantami w tle. Dość standardowy mix, cenionego Marvelowskiego kiczu i mało porywającego scenariusza.
Hugh Jackman to dalej absolutny top, jeśli chodzi o odwzorowanie komiksowego bohatera. Przepycha się o pierwsze miejsce z Iron Manem, a tego dzierżącego żółtą koszulkę lidera, nie sposób jednoznaczenie wskazać. Zwycięzce najpewniej wyłonimy na ostatniej prostej, czyli po wrzuceniu ich do jednego filmu – czekam! W nowej odsłonie jego przygód, brakuje przede wszystkim wsparcia. Nie doszukamy się ciekawych postaci, a i każda jedna będzie podobna do drugiej – i tu bynajmniej nie chodzi o rasistowskie podejście do Azjatów i skośnych oczu ;) Wszyscy są z kartonu wycięci ze swoimi wątkami miłosnymi. Jest tu tyle związków – obecnych i byłych – i miłości – szczęśliwej i tej trochę mniej – że spokojnie mogą stawać we szranki z telenowelą. Niekoniecznie tego oczekuję od tego zmutowanego gatunku. Może tym zmiękczyli innych – zwolenników filmu, jak i tego wydania komiksu – ale mnie na pewno nie. Chyba, że za „zmiękczenie”, uznamy przejście z zaciekawienia na patrzenie która godzina.
Jak brakuje wsparcia wśród postaci, to wiadomo, że brakuje też antagonisty. Ci którzy zazwyczaj stoją na szcycie wśród wyróżnień, tutaj nie dostali należytego reprezentanta. Wystawili ponętną blondynkę, Viper (Svetlana Khodchenkova), której atuty na wyglądzie się kończą. Ni to zagrożenie, ni to jakaś wielka kreacja. Granica przyzwoitości może i została osiągnięta, ale tak naprawdę, to nawet na papierze nie jest jakiś szczyt geniuszu. Jeszcze gorzej to wszystko wygląda, kiedy zaczniemy ich rozliczać za efektowne akcje. Okazuje się, że ta najbardziej „kozacka”, jest dziełem walki ze zwykłym człowiekiem, statystą na dachu jadącego pociągu. Tylko czy jak takie cuda zaczyna wyprawiać człowiek, to to nie jest głupota? Zrozumiem mutant, ale zwykły koleś z nożem? Powoli żałuję, że to ta scena, która ma siedzieć w głowie.
Zahaczyłem o seans 3D, które naturalnie – bo jakże by inaczej – nie ma racji bytu. Jest takie jak ten Wolverine... bez pazura. Jedynie tytułowy bohater może człowiekowi ten czas wynagrodzić. Robi to najlepiej jak potrafi, czyli tak jak w poprzedniej „Genezie”, która to przy tym miała być jakimś trędowatym – 5/10

02.09.2013 12:20
8
odpowiedz
zanonimizowany489780
88
Generał

Pierwszy Riddick był średnim filmem, drugi słabszym, a trzeci? To się okaże, mam nadzieję że będzie choć solidny średniak jak pierwsza część.

02.09.2013 12:23
wysiak
👍
9
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Oby wiecej takich srednich filmow.

02.09.2013 13:53
Azerath
10
odpowiedz
Azerath
156
Senator

Pierwszy Riddick ocierał się o geniusz. Dwójka już tak dobra niestety nie była. Cieszę się, że z kolejną odsłoną postanowiono odejść od modelu wybujałej epopei i wrócić niejako do korzeni, ale wciąż jest dla mnie za kolorowo i za daleko od rzeczywistości. Wszelkie niemożliwe akrobacje w spowolnionym tempie i potwory ze znaczkiem CGI na czole strasznie mi wadzą, ale znajduje pocieszenie w przekonaniu, że gorzej od Kronik raczej nie będzie. Ucieszyłbym się, gdyby dano im budżet rzędu dwudziestu paru milionów dolarów (przy jedynce było to bodajże 20), które nałożyłyby na ekipę filmową jakieś ograniczenia, z którymi musieliby sobie radzić, jak robili to przy Pitch Black. Dalej jednak liczę na to, że wszelkie obawy okażą się nieuzasadnione i pozytywnie się zaskoczę.

BTW: Riddick to reboot serii?

02.09.2013 14:16
11
odpowiedz
Mati 88 !?
42
Blaugrana

Średnio mi się widzi Ben Affleck w roli batmana.

02.09.2013 15:06
BOLOYOO
12
odpowiedz
BOLOYOO
88
Generał

Uważam, że najlepsze filmy to te o których nie mówi się głośno na dłuuuugo przed premierą i właśnie tak było z Riddickiem - dowiedziałem się o nim przypadkiem. Mam nadzieję, że będzie to dobry film, przynajmniej tak dobry jak druga część.

Po rozczarowaniu jakie spotkało mnie na seansie Man of steel gorzej już raczej być nie może. Idę do kina i liczę na solidne widowisko, inaczej naprawdę przestaną widywać moje pieniądze ;)

02.09.2013 15:20
Pit52
13
odpowiedz
Pit52
19
Pretorianin

@Boloyoo, nie, to po rozczarowaniu jakie spotkało mnie na Wolverinie gorzej być nie może :) wierzę całym sercem w Richarda B. Riddicka bo nigdy mnie jeszcze nie zawiódł... Może to nie będzie super wybitny film (właściwie to napewno) ale da radę... Natomiast jeżeli Richard jest w takiej kondycji jak Logan... to strach się bać tego filmu, same crapy ostatnio grają a faktycznie to co jest najmniej rozreklamowane i zero hype'u to najlepsze filmy, a propaganda medialna daje znać wyłącznie o płyciutkich gniotach

02.09.2013 17:15
A.l.e.X
14
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->Pit52 - od Wolverine nowego to raczej nie trudno być lepszy, a i gorszym się też za bardzo nie da, aczkolwiek w sumie się da Battleship. Riddick część I, i II to filmy może nie z dużym budżetem ale z odpowiednim wykonaniem, nie sądzę aby nagle trzecia część otarła się o dno. Bardziej liczę na powtórkę tego co było najlepsze.

02.09.2013 21:24
BOLOYOO
15
odpowiedz
BOLOYOO
88
Generał

@Pit52
Wolverine nie oglądałem i nie obejrzę, dopóki nie powstanie o nim film 18+ (ewentualnie 16+). Ostatnio zbyt wiele filmów skusiło mnie swą reklamą, gnioty typu Kac Wawa, Gniew tytanów (na tym prawie usnąłem), trochę lepszy Battleship i mocno średni Man of steel. Jeśli na Riddicku też się zawiodę, to mnie szlag trafi ;)

03.09.2013 16:16
Pit52
16
odpowiedz
Pit52
19
Pretorianin

słusznie, z dala od Wolverine'a, a szkoda, najgorszy film z serii xmenow, skandal że o najlepszym mutancie taki gniot zrobili, osobiście jestem wielkim fanem marvela z xmenami i spidermanem na piedestale, co tyko potęguje szlag jaki mnie trafił po wolverinie, wg mnie już nawet ten origins był lepszy, tak wiem, 500 bugów fabularnych i generalnie całościowo kiepsko i bez większego polotu ale no miało w sobie jakiś tam urok, no i Jackman ratował grą aktorską wszystko, w tym nowym wolverinie to już takie dno, że Jackman jak eknął scenariusz i kwestie dialogowe to mu się chyba odechciało żyć, w żadnych xmenach nie było tak widać po gościu, że coś nie za bardzo chce mu się grać tą rolę :) i tak dawał rade wiadomo, ale jak porównać jego grę aktorską w starych xmenach i origins to przysłania reszte castu poza Mckellenem ewentualnie, tutaj w tym Wolverinie grał bo musiał, nie dał z siebie wszystkiego bo nie było warto co się da zrozumieć, marnowanie talentu Jackmana w filmie takim jak ten, w dodatku ta cenzura od pierwszych xmenów wyprowadza mnei z równowagi, jak tnie na plasterki ludzi i przebija na wylot zero krwi, pazurki błyszczą jakby je wypolerował sekundę temu a nie zatopił w mięsku ludzkim, a jak biednego niedźwiadka musiał chłopak dźgnąć żeby mu oszczędzić cierpienia to całe pazury ojuszone, jedyny raz w całej seri xmenów gdzie centkę krwi było widać... smutne to niestety...

Publicystyka FILMag #22 - powrót Riddicka, Naznaczony 2 i apokalipsa w Hollywood