witam jak w temecie od czwartku nie pale i mam czasami wrazenie za zaraz zwariuje jak nie zapale ale sie poki co trzymam i wiem ze dam rade ale macie jakis sposob zeby to tak nie wnerwialo?
Jak Ci się chce palić, to sobie zapal. Prędzej, czy później i tak to zrobisz. Mi się też aktualnie chce, ale wyjdę sobie po 20 dopiero, bo u mnie w domu się nie pali. Czasem jak jestem struty i przepalony po weekendzie, to palić mi się nie chce nawet i tydzień.
[2] - Jeśli siedzisz w domu, to okej - dasz radę. Gorzej, jak wyjdziesz do ludzi i widzisz kogoś z papieroskiem.. -,-
Jak Ci się chce palić, to sobie zapal. Prędzej, czy później i tak to zrobisz
Świetne podejście. Powodzenia w rzucaniu nałogów.
Ja też próbowałem. Nabyłem epapierosa i nie paliłem analogów przez 2 miesiące. Efekt? Dalej palę, ale 2-4 dziennie. Nie rzucisz od razu, ogranicz się najpierw do 2 dziennie, po 1 rano i wieczorem.
Dużo wody niegazowanej, soki warzywne, długopis w ręce. Takie małe szczegóły.
Ale i tak lwią część musisz załatwić swoją psychiką. Po tygodniu już jest lepiej, choć ciągnie nadal. Po dwóch prawie nie ciągnie, oprócz paru ekstremalnych sytuacji.
No i to chyba wiesz - masz bana na imprezy i alkohol przez co najmniej miesiąc, w ekstremalnych przypadkach 3 miesiące.
Powodzenia :)
[8] +1. :)
Nie palę dużo, dzisiaj np. jeden papieros, wczoraj ani jeden. Nie jestem jakimś wielkim palaczem, aczkolwiek zapalić sobie lubię.
I to się zgadza, impreza, alkohol - w moim przypadku idzie co najmniej pół paczki.
Mi dość mocno pomogło to, że widoczna była poprawa kondycji czy wydolności, jak zwał tak zwał, nie dyszałem jak pies kiedy musiałem wejść na 6 piętro itp. Poza tym silna wola, staraj się o tym nie myśleć, żucie wykałaczki może pomóc, wyjść na balkon wziąć kilka głębokich wdechów powietrza.
Wczoraj wysmrodziłem trzy paczki, to dzisiaj zupełnie nie mam ochoty palić. Proste i skuteczne!
[8]
Osoba która chce założyła wątek chce rzucić (przynajmniej takie mam wrażenie, bo tego wprost nie powiedział;p), a zamiast porad dostaje "idź zapal". To niezbyt motywujące słyszeć takie słowa.
Nigdy nie paliłem i nie zamierzam, ale nie podoba mi się jak jedna osoba przekonuje drugą "zacznij palić" albo "nie rzucaj".
Nie rzucisz od razu
bullshit, pare lat temu bedac pijanym powiedzialem, ze rzucam palenie i tak sie stalo, z dnia na dzien a bylo to jakies 5 lat temu, od tego czasu wypalilem moze z 5 papierosow. Jak sie chce to mozna rzucic d nia na dzien czego jestem najlepszym przykladem dlatego zawsze swietny ubaw daja mi rozne plastry i inne smieci dla "chcacych rzucic palenie". Jak chcesz to poprostu przestan palic i tyle.
Znajdź sobie jakieś zajęcie. Jak będziesz robić coś fizycznie nie będziesz myślał o tym, przypomni Ci się ewentualnie jak kogoś zobaczysz z fajką albo rano/wieczorem kiedy będziesz już w domu ;)
edit:
etc, właśnie narobiłeś mi ochoty :)
Fajki podrożeją to Ci się odechce palić :D
w taki sposób raczej nie rzucisz, jeśli ci sie chce palić i nie dajesz rady to w końcu to zrobisz, piszą to też inni a reszta neguje takie odpowiedzi ale to prawda
znam wielu palaczy, którzy sie chwalili tygodniem, czy dwoma bez palenia a potem i tak wracali do tego, bo nikt nie daje rady; jedynym wyjsciem jest leczenie lekarskie(z powaznego nałogu) lub odmienne spojrzenie na życie jak i zmiana jego stylu, bo aby rzucić trzeba mieć powód i chęć, nie się zmuszać(choć może czasem zadziałać) i wciąż rozmyślać, trzeba mieć konkretne zastępstwo dla nałogu, cel albo nastawienie i inne myślenie
palenie to u większości ludzi nałóg głównie siedzący w głowie, mówią 'bo to przez nerwy, przez problemy, lepiej się myśli albo rozmawia' - w niczym niestety z tych rzeczy nie pomaga a wariujesz i nie masz czym zajać myśli, więc chcesz palić
lepiej zjedz czekoladę :D
ha. we wrześniu będą dwa lata jak nie palę (10 lat, paczka dziennie), jeśli chcesz rzucić, to polecam przeczytać:
https://mega.co.nz/#!qNRRkAhS!LYc5OSFWLq4UdbXwCtOzzz1P-DoZDlVjTytGJybg0Hs
u mnie ta filozofia, sprawdziła się w 100%. Problemem nie jest kasa, nie jest zdrowie, w moim przypadku problemem było to, że rzucając ciągle myślałem, że coś tracę, że wszystko będzie gorsze jak nie zapalę, że jak wyjdę na piwo to nie będę się już tak dobrze bawił.
pamiętam, że nakręcony lekturą (a chciałem rzucić) już 2 dni poźniej poszedłem do kasyna, pełno alko, gra, stres, wszyscy palili, a ja na lajcie :)
z tej perspektywy uważam, że rzucenie palenia jest proste. nie unikaj picia, nie unikaj sytuacji, które "prowokują" palenie, po prostu rzuć :) to nie jest nic wielkiego, to nie opiaty :P
życzę powodzenia, sam idę na Chesterfielda właśnie :)
Mój ojciec i dziadek razem kopcili równo... Dziadek w końcu wylądował w szpitalu, na coś naprawdę poważnego (skutki palenia) i ojciec momentalnie z dnia na dzień rzucił.
No i udalo sie poki co nie zapalilem i chyba coraz mniej mi sie chce, ale zauwazam u siebie objawy glodu nikotynowego bo jak inaczej nazwac pobodke w niedziele o 4.00?...
Rzucać się zachciało.....jakby tak każdy chciał z dnia na dzień rzucić palenie, to Donald nie miał by co do garnka włożyć.
Jednak nie żałuję że gdy w gimnazjum była moda na zaczynanie palenia, ja nie zacząłem jak inni.
Wciągnij sobie tabaki, daje kopa a i głód nikotynowy zaspokoi na jakiś czas.