Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Kilkanaście tysięcy osób jeździ bez prawa jazdy

18.02.2013 13:17
kali93
1
kali93
186
Isildur

Kilkanaście tysięcy osób jeździ bez prawa jazdy

Cześć!
Ciekaw jestem Waszych opinii, szczególnie kierowców. Jak myślicie czy kary za prowadzenie bez posiadania uprawnienień jest adekwatne do ew. szkód jakie może taka osoba narobić. Macie jakieś pomysły jak to zmienić?

Najbardziej mnie zainteresował ostatni akapit, jest w nim o osobie która 67 razy podchodziła do egzaminu. Myślicie że taka osoba powinna znaleźć się na drodze?
http://regiomoto.pl/portal/zachodniopomorskie/zachodniopomorskie-kilkanascie-tysiecy-osob-jezdzi-bez-prawa-jazdy

18.02.2013 13:24
Agent_007
2
odpowiedz
Agent_007
150
Kiss my Aces!

fak zły wątek

18.02.2013 13:33
Yaca Killer
😊
3
odpowiedz
Yaca Killer
262
russiaisaterroriststate

Pewien "znajomy" stracił prawo jazdy za zgromadzone punkty. Mimo to jeździł dalej, ponieważ w zamierzchłych czasach wyrobił sobie wtórnik. Ba, był nawet rutynowo kontrolowany, ale policjant nie sprawdził go w bazie danych. W zeszłym tygodniu znów został zatrzymany i ... niewiele brakło by znów mu się upiekło. (Nie)stety, w trakcie kontroli okazało się, że ma pękniętą szybę, zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, mandat i ... tadam komunikat z centrali, że kierowca ma zatrzymane uprawnienia do prowadzenia pojazdów. Zabrali dowód rejestracyjny, zabrali wtórnik. Tego samego dnia "znajomy" musiał jechać do klienta (kilkaset km). Raptem kilka minut zastanawiał się czy może jednak pojechać pociągiem, stwierdził, że wygodniej będzie samochodem żony.

18.02.2013 13:42
Paudyn
😊
4
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Zabierac samochody.

18.02.2013 13:45
jasonxxx
5
odpowiedz
jasonxxx
149
Szeryf

Jak myślicie czy kary za prowadzenie bez posiadania uprawnienień jest adekwatne do ew. szkód jakie może taka osoba narobić

Mnie do kontroli przez 15 lat policja zatrzymała do kontroli łącznie może 7 razy, za każdym razem za wykroczenie, rutynowej kontroli nie miałem... NIGDY. Kalkulacja tych co jeżdżą bez prawka jest zapewne "opłacalna".

Kara jest idiotyczna.

18.02.2013 13:46
wysiak
6
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Samochody nie, zaraz sie okaze, ze auto nie kierowcy, a zony, szwagra, czy w leasingu. Imho wystarczylaby sprawa do sadu grodzkiego, i automatyczna grzywna tak z 5k pln.

18.02.2013 13:47
Sizalus
7
odpowiedz
Sizalus
206
Legend

Sam mandat za jazdę to nic strasznego. Konsekwencje są gorsze w razie jakiegoś wypadku, bo o ile dobrze rozumuję to w takim przypadku ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie ale będzie chciał wyegzekwować regres od niemającego uprawnień kierowcy. Jeżeli sprawa dotyczy kolizji np. z jakimś drogim luksusowym samochodem, to skutki finansowe mogą być opłakane.

18.02.2013 13:50
Lucy_
8
odpowiedz
Lucy_
92
Konsul

Jason- a pomyślałeś o tym, że w razie nieszczęśliwego zdarzenia na drodze, gdy przywalisz w inny samochód bądź co gorsza pieszego (nie posiadając prawa jazdy)- ubezpieczyciel wezwie taką osobę do zwrócenia kosztów naprawy/leczenia? Rzeczywiście opłacalne

18.02.2013 13:52
Paudyn
😃
9
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Alez nie mowie, ze permanentnie. Samochod moze odebrac w kazdej chwili inny czlonek rodziny/osoba upowazniona. Po uiszczeniu odpowiednio wysokiej oplaty rzecz jasna. Koniecznosc odebrania potrzebnego auta sprawi, ze pieniazki na pewno szybko znajda sie tam, gdzie powinny.

Chociaz moze i sprawa w sadzie grodzkim z grzywna wystarcza, nie znam sie na procedurze jej sciagania, wiec nie moge nic powiedziec na temat nieuchronnosci takiej kary.

PS. Zatrzymany bylem raz w zyciu za przekroczenie predkosci. Tak przez 15 lat nie mialem zadnej kontroli, wiec pewnie faktycznie ludzie moga sobie pozwolic na hazard w tym wypadku :D

18.02.2013 14:00
graf_0
10
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

To że nie mają prawka to drobiazg - gorzej że jeżdżą bez OC.

Btw. Czy ubezpieczyciel robi regres z kierowców którzy jeździły i doprowadzili do wypadku po pijaku?

Ja bym zrobił tak.
Wysokie automatyczne kary za brak prawo jazdy.
Częste kontrole "prewencyjne", ot takie żeby sprawdzić auto i kierowcę. Obecnie praktycznie ich nie ma.

Aha, i jeszcze jedno.
Wprowadziłbym jedną zmianę w karaniu za przewinienia drogowe.
Zabranie prawa jazdy na tydzień, dwa, miesiąc.
Więcej nie, bo za bardzo rozwali to człowiekowi pracę/życie, i będzie gotów zaryzykować grzywnę za jazdę bez.
A tak - przez tydzień się taksówkami przemęczy, i sie czegoś nauczy.

18.02.2013 14:07
jasonxxx
11
odpowiedz
jasonxxx
149
Szeryf

Jason- a pomyślałeś o tym, że w razie nieszczęśliwego zdarzenia na drodze, gdy przywalisz w inny samochód bądź co gorsza pieszego (nie posiadając prawa jazdy)- ubezpieczyciel wezwie taką osobę do zwrócenia kosztów naprawy/leczenia? Rzeczywiście opłacalne

Miałem na myśli wyłącznie koszt kursu z egzaminem, to chyba oczywiste.
Opłacalne powinienem napisać w cudzysłowie, co zedytowałem.

o że nie mają prawka to drobiazg - gorzej że jeżdżą bez OC.
Zapewne jeżdżą z OC, za to są większe kary.

18.02.2013 14:07
Predi2222
12
odpowiedz
Predi2222
101
CROCHAX velox

Najbardziej mnie zainteresował ostatni akapit, jest w nim o osobie która 67 razy podchodziła do egzaminu. Myślicie że taka osoba powinna znaleźć się na drodze?

Takich ludzi nie powinno się już dopuszczać na drogę,czasami zdarzają się osoby które po po prostu nie mają "talentu" do prowadzenia samochodu. Są też osoby które mają ten "dryg" i zdanie prawka to czysta formalność .

18.02.2013 14:09
Lucy_
13
odpowiedz
Lucy_
92
Konsul

jasonxxx

To tak, jakby powiedzieć że sprowadzenie koszulki X z USA, która kosztuje tam 30zł, a w Polsce 45zł jest opłacalne... pomijając koszty przesyłki:P

18.02.2013 14:13
graf_0
14
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

o że nie mają prawka to drobiazg - gorzej że jeżdżą bez OC.
Zapewne jeżdżą z OC, za to są większe kary.

Ale tacy bez OC też są. I ci są groźniejsi. Bo w razie wypadku np. okażą się gołodupcami i nie będzie z czego kasy od nich ściągnąć. Bo pamiętajmy że OC nie ma na celu ochrony kierowcy, tylko ochronę interesów ofiar - aby ofiary miały ZAGWARANTOWANE odszkodowanie, niezależnie od majętności właściciela pojazdu/kierowcy.

18.02.2013 14:21
Sizalus
15
odpowiedz
Sizalus
206
Legend

Ale tacy bez OC też są. I ci są groźniejsi. Bo w razie wypadku np. okażą się gołodupcami i nie będzie z czego kasy od nich ściągnąć.

Odszkodowanie w takim wypadku wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny i to oni później ścigają gołodupca.

18.02.2013 14:29
Paudyn
16
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Ale tacy bez OC też są.

Z relacji kumpeli z Linka wynika, ze paradokslanie sa to Ci z bardziej wypasiona fura.

18.02.2013 14:54
17
odpowiedz
PierwszyWolnyJestZajęty
14
Generał

[4] Zabierac samochody.
Niezgodne z prawem.
Już tak kombinowano i wystarczy oświadczenie, że auto jest ci potrzebne do pracy i mogą ci skoczyć. Zresztą zarejestruję samochód na babcie i też mogą possać.

Ja popieram jazdę bez prawa jazdy - marzy mi się wręcz druga Francja, gdzie według wyliczeń nawet 30 % osób prowadzi samochód bez zdobytych uprawnień.

Z czego to wynika? Z tego samego co u nas - wszystkiemu jest winny system egzaminowania. Dopóki WORDy będą zarabiać na egzaminach to nic się nie zmieni. Sami się o tym przekonaliśmy ostatnio - za dużo osób zdawało teorię - to teraz nie zdaje praktycznie nikt. I o to chodzi.
A wystarczyłaby maleńka zmiana systemu opłat za egzamin: podnieść cenę za pierwszy egzamin, a wszystkie kolejne za darmo. I nagle z 3 % zdających zrobi się 83%.

Pamiętam jak mój instruktor opowiedział nam jak wyglądał jego egzamin, który oczywiście zdawał ponad 30 lat temu jeszcze w czasach "powiatowych". Egzamin wyglądał tak: wyjechał z parkingu skręcając w lewo, za 50 metrów skręcił w prawo, przejechał kolejne 50 metrów i zatrzymanie. Zawrócił na trzy i wrócił na parking. Tyle - egzamin praktyczny trwał aż 5-6 minut.

Nie ma się też co oszukiwać - osoba po 30 godzinach nauki jazdy potrafi obsługiwać samochód, tak jak obsługuje się inne maszyny - kierowcą nie jest na pewno. Jeśli ktoś zna kodeks drogowy i podczas nauki jazdy w mieście nie stwarza zagrożenia dla innych uczestników ruchu to powinien prawo jazdy dostać. OC i tak mieć musi, więc nawet jeśli coś się zdarzy to po prostu będzie słono płacić za ubezpieczenie i się nauczy jeździć ostrożnie.

18.02.2013 15:07
18
odpowiedz
Tuminure
105
Senator

Niezgodne z prawem
Wydaje mi się, że chodziło mu właśnie o to, aby do prawa wprowadzić takie coś.

A wystarczyłaby maleńka zmiana systemu opłat za egzamin: podnieść cenę za pierwszy egzamin, a wszystkie kolejne za darmo. I nagle z 3 % zdających zrobi się 83%.
A może po prostu ludzie nie zdają, bo nie są przygotowani do egzaminu? Zresztą pomysł dość dziwny - na uczelniach, za czasów płatnych poprawek było zupełnie odwrotnie - egzamin za friko, każdy kolejny płatny.

OC i tak mieć musi, więc nawet jeśli coś się zdarzy to po prostu będzie słono płacić za ubezpieczenie
Zawsze zdawało mi się, że wypadki nie są groźne dlatego, że ktoś musi po nich płacić więcej za ubezpieczenie, a dlatego, że w wypadku można zginąć lub zostać kaleką.

18.02.2013 15:09
Paudyn
19
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Niezgodne z prawem.

Mysle, ze przy odrobinie dobrej woli mozna calosc pozmieniac tak, aby byl to dowod popelnienia przestepstwa. Generalnie gowno to kogo powinno obchodzic czyje to auto i do czego jest potrzebne. Chcesz odzyskac? Ok, zaplac grzywne w odpowiedniej wysokosci.

Niestety nikt zapewne nie bedzie mial jaj do wprowadzenia czegos takiego.

18.02.2013 18:24
kali93
📄
20
odpowiedz
kali93
186
Isildur

Czytam i czytam. Sporo dobrych pomysłów, ale mało osób odniosło się do ostatniego akapitu.

Ja uważam że kara za nie posiadanie uprawnień jest absurdalnie niska. Przecież nie mamy (użytkownicy dróg) żadnego potwierdzenia że taka osoba zna i respektuje jakiekolwiek przepisy. Mówicie kara grzywny dla mnie wydaje się to mało dotkliwe, wymiga się brakiem dochodów i z gościa nie ściągną. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem były prace społeczne (raczej chodziło by mi tu o jakieś szkolenia, pogawędki z policjantami. Zakończone np. testem by potwierdzono że delikwent zrozumiał a nie tylko odbębnił). 10, 15 lub więcej godzin, w razie uchylenia się od ich wykonywania areszt.

A co do ostatniego akapitu, powinna być jakaś górna granica ilości podejść do egzaminu. Z mojego rocznika, z tych osób co znam to największa "sierota" zdała za 7 razem. 67? Ten ktoś jest tylko zagrożeniem na drodze w razie ew. otrzymania uprawnień.

[edyta]
Child of Pain--> Serio? 67 razy (słownie sześćdziesiąt siedem ) oblać egzamin, i uważasz że taka osoba nadaje się na kierowce?:) Ja nie mówię o jakieś radykalnej granicy 5 egzaminów, tylko na ten przykład 15. Sam od roku mam prawo jazdy, poruszam się po dość dużym mieście (Szczecin) a się już zdążyłem naoglądać tylu sytuacji które tylko dzięki jakiemuś szczęściu nie skończyły się tragicznie.

Może to dziwne, ale dla mnie posiadania tych uprawnień to nie tylko jakimś tam przywilej, ale ogromna odpowiedzialność. Jeden głupich ruch i mogę z kogoś zrobić kalekę.

18.02.2013 18:28
21
odpowiedz
Child of Pain
179
Legend
Wideo

[20]
Bez przesady, z roznych powodow ludzie oblewaja w duzych miastach gdzie sa zawsze kolejki w Wordzie, jadą do małego a tam luzik. Gorzej z kimś takim jak na wideo, co się stało i brawurowa akcja egzaminatora. Pytanie ktory raz ten babsztyl zdzwał.
http://www.youtube.com/watch?v=3me8mScElh4

18.02.2013 18:34
22
odpowiedz
gro_oby
223
Senator

największa karą dla takiej osoby jżdzącej bez prawka jest sama kolizja, jak wyrąbie w auto które jest warte 50tys, szkód narobi na 10tyś, to będzie regres do sprawcy że prowadził bez uprawnień i będzie musiał pokryć z włąsnej kieszeni:) a jak nie to komornik;) i to jest we WSZYSTKICH towarzystwach:) osoba jadąca bez uprawnień lub pod wpł;ywem alkocholu lub narkotyków zawsze musi później zwrócić wypłaconą kwotę odszkodowania. TO dopiero boli

18.02.2013 18:37
23
odpowiedz
Child of Pain
179
Legend

[20] Po edicie
A 67, nie sprawdzilem artykuly myslalem, ze gdybasz. To faktycznie jakies jajca tylko znowu jaka jest przyczyna, rownie dobrze moze Cie zabic kobita ktora poprawia makijaz albo babcia ktora jakims cudem wymeczyla prawko.

18.02.2013 18:41
matmafan
24
odpowiedz
matmafan
170
Altair ibn al-Ahad

Mi jakby zabrali prawko za punkty to bym jeździł, no ale nie ma takiej możliwości bo nie mieli by jak zabrać.

18.02.2013 18:55
25
odpowiedz
Zenzibar
17
Generał

Zakończone np. testem by potwierdzono że delikwent zrozumiał a nie tylko odbębnił). 10, 15 lub więcej godzin, w razie uchylenia się od ich wykonywania areszt.

A nie kula w łeb?

18.02.2013 19:15
SnT
26
odpowiedz
SnT
146
U R

Aż się na sercu cieplej robi jak widzi się tylu Prawych obywateli.

18.02.2013 20:02
kali93
27
odpowiedz
kali93
186
Isildur

Zenzibar--> Nie no, lepiej w ogóle zrezygnować z prawa. Niech debile samie się wybiją, a że zginie parę niewinnych osób. Zmienisz zdanie jak zostaniesz ofiarą takiego debila:)

18.02.2013 20:23
Sizalus
28
odpowiedz
Sizalus
206
Legend

Są kraje gdzie zdobycie prawa jazdy to formalność i pełni ono bardziej funkcję dowodu osobistego, a mimo tego mają mniejszy wskaźnik ilości wypadków niż w Polsce.

18.02.2013 20:26
Mutant z Krainy OZ
29
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

Takich kierowców powinno się karać finansowo na tyle dotkliwie, by później bali się ponownie wsiąść za kółko bez prawka. Ale to nie dlatego, że są złymi kierowcami, bo nie oszukujmy się, ten kawałek plastiku jeszcze z nikogo nie zrobił mistrza kierownicy. Zapewne wielu z tych jeżdżących bez prawka jest lepszymi kierowcami od tych z prawkiem. To są zwykli ludzie przecież, a nie tumany, które nie mogą zdać egzaminu. Jak ktoś nie zdaje egzaminu przez blisko 70 razy, to znaczy, że nie umie jeździć, obsługa sprzęgła tego kogoś przerasta, bez uprawnień i tak na drogę nie wyjedzie, bo po prostu nie będzie umiał.
Masę z tych kierowców nie ma prawka, bo je im zabrano, czy to za punkty, czy to za alkohol. A ci, którzy jeżdżą nigdy wcześniej go nie mając, to zwykłe cwaniaki i tyle. Ale nie znaczy to, że nie umieją jeździć. Kurs to przecież jest wyciąganie kasy, egzamin podobnie i przejście kursu i zdanie egzaminu nic nie znaczy.
Karałbym ich właśnie za to cwaniactwo, bo ja szkolenie ukończyłem, na egzaminie się stresowałem, a taki jeden z drugim ma to w dupie i jeździ sobie ot tak.
Ja przez trzy lata do rutynowej kontroli nie byłem zatrzymany ani razu, a jeżdżę dużo. Dwa razy miałem przyjemność z policjantami, bo złamałem przepisy i akurat miałem wtedy pecha zrobić to przy nich. Ale gdybym jeździł przepisowo, miał trochę więcej szczęścia, to bym mógł jeździć bez prawka i nie dostałbym za to kary.

18.02.2013 20:33
30
odpowiedz
onkrr1
6
Chorąży

cala prawda o kobietach kierujacych autem;)

18.02.2013 20:36
Adam1394
31
odpowiedz
Adam1394
126
Stary Konfederata

Boli mnie lewicowość tego forum - myślenie większości, iż jeździć dobrze można tylko posiadając prawo jazdy jest śmieszne.
Posiadanie "plastika" często sprawia, że ktoś pomyśli sobie "o! potrafię jeździć" co jest gówno prawdą.

Wolałbym jeździć z osobą o 5-letnim doświadczeniu na drogach niż z posiadaczem rocznego "prawka" (który dojeżdża maminym mondziakiem w LPG-ku z domu do szkoły 15 minut w jedną stronę, albo co gorsza odłożyła ów plastik na półkę zaraz po wyjściu z WORDu).

Osobną sprawą jest prawo jazdy dostępne (bez ograniczeń typu: ciężar) od 18 lat - ostatni okres wyżu ruchowo-motorycznego.

18.02.2013 21:21
32
odpowiedz
zanonimizowany861943
46
Generał

Wolałbym jeździć z osobą o 5-letnim doświadczeniu na drogach niż z posiadaczem rocznego "prawka"

A ja szczerze wolałbym żeby osoba, której zabrano prawko za jazdę po pijaku nigdy więcej nie dotknęła kierownicy samochodu... Oczywiście zdaje sobie sprawę, że tylko część ludzi jeżdżących bez uprawnień, ale co do reszty - skoro to tacy świetni kierowcy, w czym problem sobie wyrobić ten kawałek plastiku i mieć święty spokój?

18.02.2013 21:31
Agent_007
33
odpowiedz
Agent_007
150
Kiss my Aces!

[32] Może po prostu nie każdego stać i nie każdy może od tak zmarnować sobie 50 godzin życia? :)

18.02.2013 21:35
34
odpowiedz
fenfir
173
Generał

Świetna logika, na auto i jego utrzymanie ma a na wyrobienie prawka już nie?

19.02.2013 07:47
Mutant z Krainy OZ
😁
35
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

[60] Przypomina mi to niedawno czytany artykuł o sposobach na jeżdżenie bez świateł mijania w ciągu dnia. Był tam taki jeden pan, który miał auto za ponad 60 000 a twierdził, że szkoda mu pieniędzy na wymienianie żarówek.
Co najmniej jakby te paliły się raz w tygodniu :)

19.02.2013 08:17
36
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

I dobrze, niech jeżdżą bez prawka. Ministerstwo i WORDY robia wszystko by tylko sięgać do kieszeni kierowców. Złe prawo, to prawo, którego nikt nie szanuje.

19.02.2013 08:27
Maziomir
37
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

O rany Adam1394 - a co ma wspólnego z tym "lewicowość"? Przecież to normalne, że aby mieć prawo do uczestnictwa w ruchu publicznym ktoś powinien zweryfikować Twoje umiejętności, że istnieje system szkolenia, który w minimalnym stopniu zapewnia jakiś poziom przyszłego kierowcy. Wiem, że w Polsce wiele rzeczy stoi na głowie - ceny obecnego prawa jazdy są wysokie w stosunku do zarobków. Pewnie niewiele też się zmieniło z łapówkarstwem na egzaminach, co? Nadal jednak sądzę, że egzamin powinien być skrupulatny, bo wstyd jest jak wiele osób nie zna nawet teorii i ma problem ze zdaniem egzaminu. Nie wiem jak w Polsce, ale w UK nie da się na teoretycznym oszukiwać, trzeba poznać dość dobrze Highway Code, aby pozytywnie zdać egzamin, ale tak właśnie powinno to wyglądać. Są do tego specjalne programy, które, jeśli się przyłożyć przez miesiąc, spokojnie przygotowują do egzaminu. Wiem, że żaden instruktor nie nauczy Cię dobrze jeździć samochodem, ale jest w stanie bezpiecznie przeprowadzić nowicjusza z punktu, w którym nie umie się ruszyć, do punktu, w którym można już wypuścić kogoś samodzielnie na drogę. Potem dopiero każdy nabiera doświadczenia. Cały problem w tym, że w Polsce uczysz się złych nawyków od innych użytkowników dróg. Jak sobie przypomnę, co ja odwalałem świeżo po prawku i przez następne lata, i jak spojrzę jak spokojnie jeżdżę teraz, to włosy stają mi dęba. Nikt i nic nie zastąpi pierwszych stu tysięcy kilometrów za kółkiem, ale trzymajmy się prawa i nie wyrażajmy przyzwolenia na sytuację, w której ludzie jeżdżą bez odpowiednich dokumentów. Choćby w trosce o własnych bliskich.

Nie czytałem całego wątku, ale w paru postach przewinęło się moje zdanie - prawo powinno rygorystycznie i surowo karać ludzi łamiących ten przepis. No i przede wszystkim skutecznie. Najlepiej bijąc po kieszeni. Nie wspominam nawet o recydywistach z odebranym prawem jazdy, za jazdę po alkoholu.

Co do kosztów egzaminów w Polsce, faktycznie to zdzierstwo. W dużo bogatszej Wielkiej Brytani - koszt egzaminu teoretycznego to 31 funtów, a egzamin praktyczny to odpowiednio 62 i 75 funty (cena zależy chyba od dnia tygodnia). Egzaminatorzy patrzą na zupełnie inne rzeczy, głównie oceniając bezpieczeństwo jazdy. Nigdy też nie słyszałem, żeby egzaminator próbował celowo oblać zdającego - nie ma żadnego podpuszczania i kombinacji. Nie ma też mowy o próbach wyłudzania łapówek, a próba jej wręczenia skończyłaby się z pewnością na policji. Zarabiają wystarczająco dobrze, żeby nie połasić się na coś takiego. Jak jeżdżą Brytyjczycy? Ci młodsi, którzy zdawali egzaminy niedawno, z moich obserwacji nie najgorzej. Owszem, wspólną cechą młodych ludzi jest skłonność do ryzyka, ale z pewnością wiedzą czym jest kultura i szacunek dla innych użytkowników drogi. Starsi nagminnie zapominają o kierunkowskazach, ale jeżdżą spokojnie. Często wręcz to drażni, bo złapany w korek na jednopasmówce za jakimś wolniejszym pojazdem możesz nie wyprzedzić przez 50 mil, nikt nie ryzykuje, jeśli nie ma warunków. Ogólnie idzie się szybko przyzwyczaić, szczególnie że ludzie są tu o wiele życzliwsi na drodze i nie ma problemów z przepuszczaniem, czy wpuszczaniem się wzajemnie. Piszę oczywiście o Szkocji, po drogach angielskich jeździłem mało - poza północną Anglią nie byłem nigdzie. W Szkocji jest mało autostrad, wiele drug jest trudnych, a na dalekiej północy sporo jest jednopasmowych z mijankami co 50 -100 metrów, są górzyste i mogły by być niebezpieczne, gdyby nie ostrożność i spokój kierowców. Bardzo chciałbym, aby sytuacja na drogach wyglądała tak w Polsce. Oczywiście zdarzają się wypadki, tak samo jak i narwańcy, ale z policją tutaj nie ma żartów - 12 punktów i lądujesz na rozprawie u lokalnego szeryfa, a prawko żegnasz na przynajmniej 6 miesięcy. (np. 3 za speeding do pewnej wartości ponad limit, bo za większe przekroczenia można prawo jazdy stracić od ręki). Ogólnie prawo i jego nieuchronność, oraz nieprzekupność, sprawiają, że drogi tutaj są znacznie bezpieczniejszym miejscem niż w Polsce. Dlatego zamiast się zżymać na trudność egzaminu i wymogi bierzcie przykład z miejsc, gdzie pewne zachowania są znacznie normalniejsze. Nie umiem sobie jedynie wytłumaczyć polskich cen - wygląda na to, że zwyczajnie jadą was po rogach...

19.02.2013 08:36
Mutant z Krainy OZ
38
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben
Wideo

Z łapówkami teraz nie jest tak różowo. Zdając egzamin kategorii B nie wiesz z którym egzaminatorem będziesz jeździł, nie wiem jak było kiedyś, czy zdawało się w grupie przy jednym, ale teraz egzaminatorów na ośrodek przypada kilkunastu-kilkudziesięciu i jeździ się z losowo przydzielonym. Do tego dochodzą kamery w pojeździe, w środku i na zewnątrz. Nie ma nawet za bardzo jak dać koperty, poza tym po daniu w łapę i tak trzeba przejechać trasę raczej bezbłędnie, bo przy wyrywkowej kontroli nagrań można akurat trafić na to z ewentualną łapówką, gdzie egzaminator przymknął oko na błędy, a wtedy ma kichę.
Inna sprawa z egzaminami na wyższe kategorie, C, D i CE. Tam nie ma kamer, zdaje się w grupie przy jednym egzaminatorze. W Katowiacach na ten przykład część praktyczna kategorii C po mieście rozpoczyna się poza ośrodkiem, w zasadzie w lesie, bez świadków. Odważny z kopertą nawet nie musiałby do tej ciężarówki wsiąść, gdyby egzaminator był łasy na kasę...
http://www.youtube.com/watch?v=DStTTS4fJTI

19.02.2013 12:05
Drackula
39
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

oj Mazio Mazio, nie wiem ile Ty jezdzisz i gdzie ale naprawde chcialbym sie obudzic i spotkac na drogach to o czym piszesz :).
- setki tysiecy kierowcow bez uprawnien
- setki tysiecy kierowcow po kilku piwkach za kolkiem
- ponad 2 miliony aut na drodze bez upezpieczenia, MOT, Road taxu lub wszyskiego naraz,
- polowa instruktorow nie znajaca przepisow
- 9/10 nowych kierowcow nie ma pojecia co to highway code (przejedz sie jakakolwiek autostrada w UK to zobaczysz o czym mowie)
- mit bialego vana nie wzial sie z powietrza, kierowcy nie znaja przepisow, nie respektuja innych na drodze (zmiana pasa to kiedy komu pasuje nie zwazajac na to ze ktos na pasie obok ma pierwszenstwo i wpychajacego sie psim obowiazkiem jest poczekac itp.)
- brak wyrywkowych kontroli policyjnych (dopiero zwieksza sie liczba wozow z ANPR)
W Polce jezdzi sie kijowo glownie z powodu drog jakie mamy w krajach europy zachodniej najgozej mi sie jezdzi w UK a jezdzilem juz prawie wszedzie.

19.02.2013 19:34
Maziomir
40
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Przykro mi, jeżdżę gdzie napisałem i nie znam takich sytuacji o jakich piszesz. Nikt się nie wpycha, a białe vany co najwyżej jeżdżą za szybko. Może czas wynieść się z Bradford? ;)

22.02.2013 11:28
Lucy_
41
odpowiedz
Lucy_
92
Konsul
22.02.2013 12:39
verty
42
odpowiedz
verty
5
Chorąży

Jestem pół roku po zdanym prawie jazdy i przez ostatni rok 90% mojej klasy zdawało, więc wiem, jak to wygląda od strony praktycznej. Posiadanie prawa jazdy jest najdurniejszą formalnością, z jaką się kiedykolwiek spotkałam. Ok, ja zdałam i jeździłam za każdym razem, kiedy nadarzyła się okazja, więc pół roku po zdanym egzaminie potrafię pojechać wszędzie i każdym autem bez żadnego problemu. Ale mam koleżankę, która zdała też za pierwszym razem, ale nie jeździ autem w ogóle. Ostatni raz była za kółkiem w Boże Narodzenie, kiedy musiała odwieźć wstawioną rodzinę do domu. Prawdopodobnie najbliższą okazją, w jakiej zasiądzie za kółkiem będzie Wielkanoc. I ona pomimo, że zdała w tym samym czasie co ja (bo trzy dni wcześniej) to nie potrafi jeździć ani trochę. Za to z kursu wiem o kilku przypadkach osób, które nie zdały powiedzmy trzy razy nie ze swojej winy (naprawdę) i jeżdżą bez prawa jazdy lepiej niż niejeden osobnik plastik posiadający. Są to jednak skrajne przypadki i uważam, że jakby sam egzamin i kurs powinny zostać zmienione, wtedy miałoby to więcej sensu, bo teraz to prawko nie znaczy NIC.
Pewien odsetek niezdających w pewnym stopniu wynika z egzaminatorów, ale nie wiem, czy znacie statystyki, ale ponad połowa egzaminów jest oblewana z powodu łuku lub wzniesienia.
Co do kosztów egzaminów - muszą ciągnąć za nie maksymalną kasę, bo nie mogą specjalnie brać w łapę.
Też uważam, że wyrywkowe kontrole powinny być częstsze. Śmieszna sytuacja - moja mama porusza się rowerem od dwóch lat i policja łapała ją częściej na kontrolę (nawet dwa razy w ciągu miesiąca) niż mojego tatę w aucie, który w tym czasie nie miał ani jednej.

22.02.2013 12:50
43
odpowiedz
Dessloch
257
Legend

Pewien odsetek niezdających w pewnym stopniu wynika z egzaminatorów, ale nie wiem, czy znacie statystyki, ale ponad połowa egzaminów jest oblewana z powodu łuku lub wzniesienia.

tylko troche przerazajace byloby widziec taka osobe na drodze... gorka i jeb. Nie moze podjechac.
luk... jeb w drzewo.

latwo powiedizec z pretensjami, ze nie zdaja przez luk i gorke, ale to podstawowa rzecz zeby w ogole kogos wypuscic na droge.

Ok, ja zdałam i jeździłam za każdym razem, kiedy nadarzyła się okazja, więc pół roku po zdanym egzaminie potrafię pojechać wszędzie i każdym autem bez żadnego problemu.

strach sie bac slyszac to od mlodej dziewczyny z polrocznym doswiadczeniem...
zawsze myslalem ze to mlodzi faceci sa mistrzami kierownicy.

22.02.2013 12:54
verty
44
odpowiedz
verty
5
Chorąży

latwo powiedizec z pretensjami, ze nie zdaja przez luk i gorke, ale to podstawowa rzecz zeby w ogole kogos wypuscic na droge.
Nie zrozumiałeś mnie, myślę tak jak ty. Nie chodzi o pretensje do WORDu tylko własnie o stopień przygotowania zdających.

strach sie bac slyszac to od mlodej dziewczyny z polrocznym doswiadczeniem...

Nie do końca rozumiem, co ty przez to rozumiesz, ale chyba lepiej, że przez pół roku jeździłam z kimś dorosłym u się szkoliłam i teraz potrafię jeździć, nie uważasz? Nie twierdzę, że jeżdżę jak 30 letni kierowca z 10 letnim doświadczeniem, tylko w porównaniu z moimi rówieśnikami radzę sobie bardzo dobrze

22.02.2013 12:54
Drackula
😁
45
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

Mazio skad Ci sie ubzduralo ze ja w Bradford siedze? na ciapatego wygladam? :), poprostu jezdze sporo po anglii.

więc pół roku po zdanym egzaminie potrafię pojechać wszędzie i każdym autem bez żadnego problemu. oczywiscie, tylko swistaki nadal zawijaja sreberka. Przejedziesz pol miliona kilometrow to wroc tu i napisz to jeszcze raz bo wtedy to bedzie mialo sens.

22.02.2013 13:05
Mutant z Krainy OZ
46
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

Pół miliona kilometrów ma może jeden procent niezawodowych kierowców w kraju.
Przez pół roku jeżeli jeździ dużo, to znaczy że czuje się pewnie za kierownicą, jeżeli jeździ dużo przez ten czas nie mając żadnej stłuczki - znaczy panuje nad autem i zna przepisy. Może to przechwalanie się z jazdą każdym pojazdem, ale czepianie się też powinno być uzasadnione :)

22.02.2013 14:24
Hellmaker
😁
47
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

" Przejedziesz pol miliona kilometrow to wroc tu i napisz to jeszcze raz bo wtedy to bedzie mialo sens." - a czemu nie milion? albo 100 milionów! MILIARD KILOMETRÓW!
Znakomita większość ludzi robi pewnie ze 20-30 tys. rocznie. I to przy dobrych wiatrach.
Powiedz nam ileż Ty masz wyjeżdżone? Ileż to robisz rocznie, albo ile robią osoby z Twojego otoczenia, które nie jeżdżą zawodowo? 10 tys. rocznie? 15 tys.?
Czyli tylko osoby z 50-cio letnim stażem za kółkiem mogą się wypowiadać?

Można mieć i milion kilometrów na liczniku, ale gówno umieć, bo jeździć tylko "w trasie", po autostradach i drogach poza miastem.
A można robić 10 tys. rocznie i być o wiele lepszym kierowcą, bo 99% z tego to jazda po mieście.
Sam mam takiego znajomego (mieszka na południu Francji), który dzień w dzień wali do pracy ponad 120km w jedną stronę (co daje ponad 60 tys. rocznie) + jeszcze dodatkowo w weekendy do rodziny ponad 400km. Ale to wszystko robi po autostradach i drogach szybkiego ruchu.
A miasta może nie tyle się boi, co czuje się cholernie niepewnie i nie lubi jeździć po mieście.
Prawko jazdy ma od dobrych kilkunastu lat, ma zrobione pewnie zdrowo ponad te "pół miliona kilometrów", a dobrym kierowcą nigdy bym go nie nazwał.

Jeżdżąc po mieście dzień w dzień nie trzeba robić dużo, żeby się szybko uczyć. Och, jasne, że są wyjątki. Al wolałbyś jechać z kimś, kto ma ochnaście pierdyliardów kilometrów natrzaskanych w trasie, czy kimś kto wie jak się jeździ po mieście?

22.02.2013 14:37
Mutant z Krainy OZ
48
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

Imo 15 000km rocznie to dużo, nie licząc dojazdu do roboty, bo jazda jedną trasą przez kilka lat nie robi z nikogo kierowcy, wręcz gorzej taki człowiek się ma potem niż półroczny świeżak jeżdżący gdzie popadnie.

edit
zacząłem pisać post przed twoją edycją, skopiowałem w zasadzie twoją wypowiedź :/

22.02.2013 14:47
Hellmaker
😊
49
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Mutant z Krainy OZ ---> Nie no, jasne. Ale powiedzmy, że ktoś dojeżdża z jednego końca Krakowa na drugi (jakieś 25 km) - to daje "tylko" 12 tys. rocznie. Ale ... nie czarujmy się - przejechać przez Kraków (cały Kraków!) w godzinach szczytu, nawet jeżeli to powtarzasz "z przyzwyczajenia" potrafi wyrobić w Tobie pewne odruchy i zachowania, których za cholerę nie załapiesz na trasie. W dodatku w Krakowie na ten przykład pomiędzy Hutą i Krakowem jest sporo dużych skrzyżowań na których trzeba umieć się zachować i lepiej to sobie szybko wyuczyć :), a w końcu sporo ludzi dojeżdża do pracy z Huty do Krakowa lub odwrotnie.
Już nie mówiąc o takiej Warszawie na przykład :)
Czy nawet kombinowanie jak dojechać bocznymi uliczkami, ocenianie który pas jest szybszy, itd. potrafi dać sporego skilla :)
Nawet na krótszych trasach to działa. Szczególnie jeżeli masz np. możliwość dojechania trzema różnymi trasami i tylko kwestia oceny przez wyjazdem, która dzisiaj będzie bardziej zapchana :D

22.02.2013 14:51
Meghan (mph)
50
odpowiedz
Meghan (mph)
97
Tarzana przez Tarzana

Pewien odsetek niezdających w pewnym stopniu wynika z egzaminatorów, ale nie wiem, czy znacie statystyki, ale ponad połowa egzaminów jest oblewana z powodu łuku lub wzniesienia.

tylko troche przerazajace byloby widziec taka osobe na drodze... gorka i jeb. Nie moze podjechac.
luk... jeb w drzewo

G... prawda. Ja zdałam egzamin za 4 razem, 3 razy oblałam na manewrach. Sorry, widocznie mam za słabą wyobraźnię do zdania egzaminu, ale przejechanie linii przy cofaniu po łuku albo trącenie słupka nie przełożyło się do tej pory na rzeczywiste uszkodzenia samochodów, koło których przejeżdżam/parkuję.
Co do górki - ostatnio przez 3 miesiące jeździłam po Genewie i okolicach, gdzie ciągle się jeździ w górę i dół - musiałam się de facto od nowa nauczyć ruszania pod górę, bo przez ostatnie 10 lat jeżdżenia głównie po Warszawie i płaskich częściach Polski nie miałam zbyt wielu okazji tego praktykować. Teraz wychodzi mi to dobrze, ale pewnie za jakiś czas znowu będzie mi brakowało wprawy.

22.02.2013 14:55
51
odpowiedz
Dessloch
257
Legend

Można mieć i milion kilometrów na liczniku, ale gówno umieć, bo jeździć tylko "w trasie", po autostradach i drogach poza miastem.

mysle, ze z pewnym kilometrazem, zaczyna sie "skill" na drodze odwracac, bo stare wygi staja sie jeszcze bardziej niebezpieczni.
opinia o taksowkarzach i ich jezdzeniu wlasnie sie bierze z tego, ze zaczynaja byc panami drog.

zreszta mozna jezdzic 15 lat i zrobic pol miliona kilometrow i nie potrafic jezdzic w miescie, a z drugiej strony mozna zrobic 50tysiecy w Warszawie czy innym duzym miescie i ogarniac to co sie dzieje na drodze

G... prawda. Ja zdałam egzamin za 4 razem, 3 razy oblałam na manewrach. Sorry, widocznie mam za słabą wyobraźnię do zdania egzaminu, ale przejechanie linii przy cofaniu po łuku albo trącenie słupka nie przełożyło się do tej pory na rzeczywiste uszkodzenia samochodów, koło których przejeżdżam/parkuję.

to ciekawe skad przy przejazdach podziemnych/tunelach ktore maja luk i sa na szerokosc 2 samochodow, przy parkingach gdzie sa slupy jest tyle obdarc i sladow...

sorry ale jesli ktos nie potrafi luku n aegzaminie zrobic z bardzo wolna predkoscia, to nie jest gotowy na drogi gdzie takich jest pelno.

Co do górki - ostatnio przez 3 miesiące jeździłam po Genewie i okolicach, gdzie ciągle się jeździ w górę i dół - musiałam się de facto od nowa nauczyć ruszania pod górę, bo przez ostatnie 10 lat jeżdżenia głównie po Warszawie i płaskich częściach Polski nie miałam zbyt wielu okazji tego praktykować. Teraz wychodzi mi to dobrze, ale pewnie za jakiś czas znowu będzie mi brakowało wprawy.

w egzaminie nie chodzi, zeby robic to idealnie, ale o to, zeby nie wypuscic czlowieka na droge ktory podstawowych nawykow nie ma... pomysl sobie, ze jesli by tego nie bylo na egzaminie, to ludzie przy wjazdach na parking po prostu by zjezdzali w dol.
wiem sam po sobie, ze gdy na poczatku byla gorka 45 stopni w gore, czy nawet 20 stopni to musialem sie nameczyc, zeby nie sturlac sie kilkanascie-kilkadziesiat centymetrow.
Pomysl sobie, ze by takiej osoby w ogole z tego nie sprawdzano, a pozniej by wypuszczono na droge...

22.02.2013 14:56
Mutant z Krainy OZ
52
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

Hellmaker -> Jeżdżę do Krakowa średnio dwa razy w tygodniu, zależnie od tego gdzie jadę (najczęściej trzy różne punkty) jeżdżę innymi trasami, na początku się patrzyło na wszystko, teraz jeżdżę w zasadzie automatycznie. Owszem, patrzę ciągle w lusterka, na znaki i obserwuję sytuację na skrzyżowaniu, ale niczym się to nie różni od jazdy w trasie. Jazdy po mieście też się nauczy na pamięć i zależnie do którego z tych trzech punktów jadę, jadę trasę zawsze tak samo. Gorzej, kiedy przyjdzie jechać nie do Krakowa, ale do innego dużego miasta, trzeba sobie radzić jak się umie. Ale w zasadzie tak to już jest, każdy z kierowców gdzieś jest pierwszy raz i musi sobie radzić. I faktycznie ci, co doświadczenie w mieście mają, poradzą sobie lepiej niż osoby jeżdżące po małych miasteczkach, które dużym natężeniem ruchu, gęstą siecią dróg, mają do czynienia tylko gdy jadą na wczasy.
Ale największe doświadczenie za kierownicą nabiera się nie jeżdżąc jedną trasą do pracy, choćby i przez centrum warszawy, lecz jeżdżąc choćby w głupie weekendy na wycieczki w różne punkty kraju, gdzie co rusz spotyka się z nową sytuacją na drodze.

to ciekawe skad przy przejazdach podziemnych/tunelach ktore maja luk i sa na szerokosc 2 samochodow, przy parkingach gdzie sa slupy jest tyle obdarc i sladow...

sorry ale jesli ktos nie potrafi luku n aegzaminie zrobic z bardzo wolna predkoscia, to nie jest gotowy na drogi gdzie takich jest pelno.

Te otarcia przy parkingach zawsze mi się kojarzą z łebami co to każdy taki łuk biorą z piskiem opon :)

Na egzaminie łuk to zupełnie inna bajka niż jazda w tunelu, ponieważ łuk nie ma ścian, a kierowca bez doświadczenia może długo "wyczuwać" gabaryty pojazdu. Tak czy inaczej powinno to być wykonane przez każdego, dlatego dobrze, że ten łuk jest.
Podobnie z uczeniem się parkowania na placu z pachołkami zamiast na mieście, potem jest sraka, bo pachołek na placu szkoleniowym jak się musnęło to nic się nie stało, a później jedziesz do tesco i wracasz do domu, bo się człowiek bał wciskać.

22.02.2013 15:13
Mutant z Krainy OZ
53
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

dubel :/

22.02.2013 15:24
Paudyn
😃
54
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

musiałam się de facto od nowa nauczyć ruszania pod górę, bo przez ostatnie 10 lat jeżdżenia głównie po Warszawie i płaskich częściach Polski nie miałam zbyt wielu okazji tego praktykować.

Reczny, reczny i jeszcze raz reczny. Nie wiem jak z tym u Ciebie, ale z perspektywy innych osob, z ktorymi jezdzilem, to jestem zaskoczony, jak malo z nich korzysta z tego dobrodziejstwa.

22.02.2013 15:27
Yaca Killer
😃
55
odpowiedz
Yaca Killer
262
russiaisaterroriststate

Tak przy okazji doświadczenia, umiejętności, kilometrażu i stażu.

Kiedyś na forum, pewien użytkownik (nie pamiętam już ksywki) bardzo mocno i często udzielał się w wątkach dotyczących jazdy samochodem, doświadczenie swoje dokumentując kilkudziesięcioma tysiącami przejechanych kilometrów ... w NFS :)

22.02.2013 15:58
Meghan (mph)
56
odpowiedz
Meghan (mph)
97
Tarzana przez Tarzana

Paudi, ale gdzie i po co mam używać tego ręcznego w Wawie? Poza wyjazdem z Dolnej na Puławską - z okolic gdzie zdarza mi się jeździć to chyba jedyna, gdzie tego używam.

A propos łuku - tak, powinno się go uczyć na kursie, ale - przynajmniej gdy ja robiłam prawko - uczyło się go pod zdanie egzaminu, a nie praktyczną jazdę (gdy widzisz słupek....). Natomiast na egzaminie wsiadasz do obcego pojazdu, nie możesz nim zrobić nawet 2 kółek dokoła placu, żeby choć lekko wyczuć, tylko od razu pruj ten łuk - rewelacja... Ponadto w moim przypadku doszedł stres, tak mam przed każdym egzaminem, i voilá.

22.02.2013 16:08
Paudyn
57
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Mowie o ogolnej zasadzie ruszania pod gore. Przydaje sie zarowno w kolejce przy wyjezdzie z Blue City, jak rowniez w korku na Pulawskiej/Torunskiej. Juz mi taki jeden wyladowal na masce, bo nie opanowal dobrze manewrowania pedalami gazu, hamulca i sprzegla pod gore przy wyjezdzie z Zachodniego.

22.02.2013 16:23
Meghan (mph)
58
odpowiedz
Meghan (mph)
97
Tarzana przez Tarzana

Aaa, tak ogólnie to tak właśnie robię, ale jak każdy manewr - musi być ćwiczony, żeby wychodził płynnie, a na płaskim tego ćwiczyć nie będę :o) Do Blue City nie jeżdżę, w korkach na Puławskiej ani Toruńskiej szczęśliwie nie muszę stać.

A tak w ogólnym temacie tematu - ja w ogóle nie widzę przełożenia w swoim otoczeniu ilości zdawanych egzaminów na późniejsze zachowania na drodze. Tak samo ilość przejechanych kilometrów w życiu jest zdecydowanie przereklamowana, choć na pewno ma większy wpływ na zachowania na drodze niż szybkość zdania egzaminu.

22.02.2013 16:44
Drackula
59
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

Hell a co ci sie nie podoba? to ze ty w swoim odczuciu jezdzac 10 kilometrow do sklepiku na rogu i do pracy jestes asem kierownicy nie znaczy ze inni na drodze podzielaja twoj entuzjazm.
Gadaj sobie co chcesz a fakt jest taki ze raczej pomiedzy tymi co maja przejechane duzo kilometrow znajdziesz kierowcow co mieli stycznosc z rozymi pojazdami, roznymi miejscami, drogami czy sytuacjami na drodze, nizpomiedzy kims kto codziennie do pracy przez krakow dojezdza.

Sam mam raptem przejechane pomiedzy 325-350k i jeszcze sam przed samym soba nie nazwalem sie asem 4 kolek a juz napewno duzo mi brakuje do takich asow co poza krakowem to moze do wieliczki jezdza. Jk wiadomo, w Polsce kierowcy rajdowcy to wszyscy, skilla z mlekiem matki dostaja.

22.02.2013 17:44
Hellmaker
60
odpowiedz
Hellmaker
258
Legend

Drackula --->
"to ze ty w swoim odczuciu jezdzac 10 kilometrow do sklepiku na rogu i do pracy jestes asem kierownicy" - masz te 300tys. +, a piszesz jak dziesięciolatek mający tyle samo w NFSie.
A czy ja siebie nazywam asem? Do tej pory (10 lat) miałem jedną stłuczkę (nie ze względu na brak umiejętności, tylko zagapienie się i częściowo głupota:P). Jeżdżę codziennie. I nie 20 km/h.
Jadąc do innego miasta - a co, zdarza się! :) - nie mam problemów z odnalezieniem się czy pokonywaniem "straszliwych" skrzyżowań, w trasie też sobie radzę bez problemów. Czasem tylko się zgubię jak przegapię zjazd, albo podstępną uliczkę :)
Nie jeżdżę na rajdy, nie ścigam się na lotnisku, nie mam ambicji być "tym, kurde, zajebistym". Moje umiejętności są zupełnie wystarczające, żeby spokojnie, bezkolizyjnie poruszać się po mieście nie wywołując zawałów i wylewów u innych :)
W sytuacjach krytycznych - było takich parę - reaguję prawidłowo.
Tak, jestem dobrym kierowcą, nie mając tych milionów na liczniku. Nie asem, bo tych czasem widzę na poboczach załamujących ręce :P - po prostu dobrym kierowcą.

I tak, są ludzie, którzy po pół roku poniewierania się po mieście mogą się nazwać dobrymi kierowcami. Nie obchodzi mnie czy w to wierzysz.

I weź pod uwagę, że jeden przejedzie i ten milion po mieście i nadal będzie zawalidrogą i durniem, a inny szybko załapie i będzie dobrym kierowcą.
Nie asem, ale dobrym, normalnym kierowcą. Wolę takich niż, kierwa, "asów".
Wspaniali kierowcy kończą na Wspaniałych cmentarzach (taka mała parafraza) :)

"Gadaj sobie co chcesz a fakt jest taki ze raczej pomiedzy tymi co maja przejechane duzo kilometrow znajdziesz kierowcow co mieli stycznosc z rozymi pojazdami, roznymi miejscami, drogami czy sytuacjami na drodze" - nie mówię, że nie. Tylko mają zupełnie inne przyzwyczajenia. Popytaj w WORDzie o tych co stracili prawo jazdy i zdają powtórnie - najgorzej wypadają właśnie ci, którzy mają te miliony przejeżdżone. Bo z reguły operują w innych warunkach niż miejskie, a wieloletnie nawyki się mszczą.

22.02.2013 18:12
dance for me baby™
61
odpowiedz
dance for me baby™
62
Generał

jesteście jacyś dziwni co to ma za znaczenie czy ktoś ma prawko czy nie? ważne żeby umiał jeździć, nie mowie ze popieram jazdę bez prawka ale czasami się chyta punkty za pierdoły typu brak pasów brak świateł po co karać ludzi jeżeli się nic nie dziejelepiej zwiększyć kary za coś co się stanie złego z powodu niebezpiecznej jazdy

23.02.2013 08:57
Mutant z Krainy OZ
62
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

pasów brak świateł po co karać ludzi jeżeli się nic nie dzieje

Zapinanie pasów ratuje życie, karanie tych, którzy nie zapinają ma na celu (poza wyłudzeniem kasy) wbicie do głowy kierowcy/pasażerom, żeby po prostu zapinał, bo jest to kilkusekundowa czynność, która w razie dzwonu może uratować zdrowie i życie.
Co do świateł natomiast - nieraz widzę jak policjanci dają tylko ostrzeżenie za brak świateł, mnie kiedyś radiowóz mrugnął jak zapomniałem zaświecić lampek, zaraz koło domu. W dzień za brak świateł dostać mandat to beznadziejna sprawa, ale często się widuje wieczorem buców, którzy jadą bez świateł i ich zwyczajnie nie widać kiedy jedzie się pod zachodzące słońce. Z daleka też nie wiadomo czy taki stoi na poboczu czy jedzie.

23.02.2013 08:59
graf_0
63
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

> lepiej zwiększyć kary za coś co się stanie złego z powodu niebezpiecznej jazdy

Jesteś w błędzie. Zdecydowana większość ludzi zakład że nic złego się nie stanie, nieważna jak jeżdżą.
To właśnie częste mandaty za przewinienia mają spowodować ze zdejmą nogę z gazu zanim stanie się coś złego.

Mnie w tej chwili fotoradary nauczyły jeździć przez wsie 55 na godzinę. Zawsze, przez każdą wieś. Po prostu nie chce mi się zastanawiać czy radar jest czy nie.
To chyba lepsze niż wlepić mi karę 50 tys złotych jak jakiegoś wieśniaka przejadę, prawda?

23.02.2013 09:11
Belert
64
odpowiedz
Belert
182
Legend

ciekawe u was kierowcow jest jedno ,powtarzam za Hellmakerem :) tak jestem dobrym kierowcą.
Smiem watpic czy to az tak jest ,widzac co kierowcy wyczyniaja na drodze .Ciezko jest czasem znalezc kierwce (choc jednego) zeby nie lamal przepisow.

Rozwiazanie dla lamania przepisow jest proste Za wypadek bez prawa jazdy : niezaleznie od winy czy niewinnosci sady powinny orzekac wine kierowcy bez uprawnien. NA dodatek powinno byc w polsce rozwiniete zasadzanie wysokich odszkodowan za wypadki samochodowe ,uszkodzenia ciala itp.Jak by jedne z drugim dostali po 500 k do zaplacty to naprawde drastycznie by zmalala ilosc palantow jezdzacych bez prawka.
To samo za jazde po pijanemu.

23.02.2013 09:17
Mutant z Krainy OZ
65
odpowiedz
Mutant z Krainy OZ
249
Farben

ciekawe u was kierowcow jest jedno ,powtarzam za Hellmakerem :) tak jestem dobrym kierowcą.

Jeżeli się jeździ kilka lat bez stłuczki, nie słyszy się trąbienia innych kierowców na siebie i nie płaci się co miesiąc mandatów, to znaczy chyba, że rzeczywiście jest się dobrym kierowcą. Zależy co kto rozumie pod pojęciem dobrego kierowcy, bo ja rozumiem właśnie bezpieczną i dynamiczną jazdę, która nie powoduje zagrożenia na drodze i nie powoduje również nerwowości u innych kierowców.

23.02.2013 10:49
Belert
66
odpowiedz
Belert
182
Legend

gdyby zrobino ankiete wsrod kierowcow to 90 % napislaoby ze jest dorbym kierwca a 10% ze jest asem :)

23.02.2013 11:02
67
odpowiedz
zanonimizowany248027
94
Senator

Mam pytanie.

Czy kierując pojazdem bez posiadania prawa jazdy, ale z ubezpieczeniem OC ( bo ubezpiecza się auto przecież), powodując wypadek kierujący sam płaci za odszkodowanie?! Czy pobierane jest z ubezpieczenia OC auta kierującego ?

Forum: Kilkanaście tysięcy osób jeździ bez prawa jazdy