Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Publicystyka FILMag #13 – Django od Tarantino oraz Ralph Demolka dla miłośników gier

30.12.2012 10:59
😍
1
zanonimizowany577884
45
Konsul

Drogówka.

30.12.2012 11:16
Verminus
2
odpowiedz
Verminus
203
Senator

Drogówka 1 lutego. Nie mogę się doczekać - na każdy film Smarzowskiego idę w ciemno.

30.12.2012 11:20
eJay
😊
3
odpowiedz
eJay
241
Quaritch

gameplay.pl

Ja dla odmiany faworyzuję Tarantino ;) To podobno jego najbardziej krwawy film, bardziej krwawy niż Kill Bill ;)

30.12.2012 12:04
4
odpowiedz
Child of Pain
179
Legend

Życie Pi wyglada jak typowa produkcja majaca rzygać 3D na lewo i prawo, plus beznadziejny twist na koniec. Osobiscie jako milosnik Tarantino czekam na Django, moze wybiore sie na Hobbita.

30.12.2012 12:21
👍
5
odpowiedz
causal/hardcore
41
Pretorianin

Osobiście jako antyfan Tarantino patrzę na ankietę z niezrozumieniem i czerwonymi oczami, ale sam wybiorę się razem z młodszą siostrą na "Ralfa Demolkę" - idealny film do tego.

30.12.2012 12:26
6
odpowiedz
Econochrist
114
Nadworny szyderca

Jak widzisz, więcej jest fanów niż antyfanów Tarantino.
Ja w styczniu wybiorę się na Hobbita kiedy już ten motłoch się przerzedzi.

30.12.2012 13:36
SnT
7
odpowiedz
SnT
146
U R

Child pf Pain >>> polecam przeczytac: http://film.org.pl/r/recenzje/zycie-pi-18125/

30.12.2012 13:49
8
odpowiedz
Child of Pain
179
Legend

[7]
Wiem o co chodzi mniej wiecej w filmie, nie zachwyca mnie to. Nie mam pojecia o roznicach miedzy ksiazka i filmem, jednak watpie zeby bylo tam cos zmieniajacego moje zdanie.
Tekst, raczej notka straszna, to jeszcze ktos ma czelnosc nazywac recenzja.

30.12.2012 14:36
9
odpowiedz
Nikow1987
95
Pretorianin

7 Psychopaths (Siedmiu psychopatów)
Reżyser Martin McDonagh, jest ostatnio porównywany do Quentina Tarantino. „Siedmiu Psychopatów” jest tego dobrym przykładem. Problem w tym, że nie wziął najlepszych cech wybitnego kolegi – a jeśli wziął, to nie skupił się na nich należycie - tylko te kontrowersyjne. Tu również nie ma miejsca na ustępstwa, kiedy ma być brutalnie, będzie brutalnie – super – ale w tym rozlewie krwi, często dochodzi do celebracji kina klasy B. Takiej książkowej definicji kiczu. McDonagh miesza swoich „Psychopatów”, z „Psychopatami” głównego bohatera. Oczywiście te dwa składy się przenikają, ale wszystkiego moglibyśmy się domyśleć, bez nędznych sekwencji snów, czy wyobraźni. W prostych słowach, jeśli postać Farrella wpada na jakiś pomysł, my dostajemy tego wizje, a tam, nikogo nieinteresujące, tandetne sceny, gdzie głowy mają prawo wybuchać.
Aktorsko, poprzeczka jest zawieszona wysoko. Nie można oczekiwać mniej, po takiej obsadzie. Colin Farrell - niewinny, zawsze w środku akcji, jego frustracja może bawić – Sam Rockwell – odpowiadający za gagi świr (nr.1 dla wielu) – Woody Harrelson – gangster zakochany w swoim pupilku, czyli nic nowego, ale nazwisko zapewnia wysoki poziom – i Christopher Walken – jak zawsze mistrzowski – który wciela się w postać Polaka, jeśli to kogoś interesuje. Nie poświęcają temu wiele uwagi, ale jest to uwzględnione – skoro kręcili o psychopatach, to sobie o nas przypomnieli.
Cała pogoń za małym Shih Tzu, to też nie jest szczyt komedii kryminalnych, ale jej głupote wypada zaakceptować. Szkoda, że dostałem taką mieszanke, w której musiałem rozdzielać „dobre” od „tragicznego”. Uczucie jak przy bombonierce, gdzie wszystkie najlepsze smaki wybierasz dla siebie, a reszta zostaje – 5/10

The Hobbit: An Unexpected Journey (Hobbit: Niezwykła podróż)
Zanim powstała historia, o pierścieniu, który nic nie robi – dodajmy, że miał na prezentacje sporo czasu – w Shire żył młody Bilbo (Martin Freeman). Odwiedzony przez zapomnianego przyjaciela Gandalfa (Ian McKellen), wyrusza w podróż z ekipą krasnali, którzy planują odbić swoje miasto ze szponów złego smoka, Smauga.
Najpierw rozwieje te spekulacje o wydłużeniu małej książki, na trzy, obszerne filmy. Peter Jackson, musiał sobie z tym poradzić zaskakująco dobrze, bo ja – nie czytając Tolkiena - nie czułem, że coś jest sztucznie przeciągne. A jeśli jest, to na pewno nie bardziej, niż w poprzednich ekranizacjach, jak chociażby „Drużyna Pierścienia”. Porównanie nie jest przypadkowe, bo obie są pierwszymi epizodami trylogii, i w obu głównie chodzą lub uciekają przed złem.
Mając to za sobą, dodam, że aktorzy jakoś szczególnie nie zawodzą, a wizualnie, Śródziemie imponuje. I co? I tak, coś nie gra! Domniemam, że fani dalej nimi pozostaną, i nie zdziwie się, jak będą wychwalać ten film, tak jak to robili z „Władcą” – to będzie dla nich, jak powrót do domu (jakkolwiek dziwnie to brzmi) - ale moje problemy, mogą wynikać nie tyle z produkcji Jacksona, co samej książki.
Nie wiem, co jest bardziej patetyczne – heroiczne bitwy, czy teksty Gandalfa. Wszystkie macanki mieczem były przewidywalne, a żadna nie budzi właściwych emocji. Przy żadnej nie czułem napięcia, bo to jest skutecznie rozładowywane przez... ...wszystkich wokół. Czy tam każdy jest kawalarzem? Każda postać – może poza Dębową Tarczą – miała swoje kabaretowe „5min”. Nie tylko objawiane w słodkich tekstach, ale i niekiedy w mimice godnej „Looney Tunes”. Nie sądziłem, że piszę się na coś takiego, a jednym z gatunków nowego „Hobbita”, jest nieudolna komedia. Może nie miałbym z tym wielkiego problemu, gdyby tymi samymi żarcikami, nie sypali antagoniści. Jeśli w dobrej drużynie będzie dowcipniś, to spoko - on pewnie będzie miał najwięcej fanów - ale jeśli ktoś, kto ma zagrozić naszej wesołej kompanii, tak naprawdę sprawia, że widz ma chichotać – w książce też tak było? – to jak mam się go lękać? Trolle - przed którymi Bilbo ma uratować konie - dostają czas na mały stand-up, siedząc nad wielkim garem, a gruby król goblinów, rzuca śmiesznym tekstem umierając – WTF!
Pominę już ten humor, bo jeśli on do kogoś trafi, to nikt nie będzie zniesmaczony, ale takich drobnostek, wyłapałem jeszcze kilka. Nie były to rzeczy, które demonizują ten film, ale na pewno zapisują się w mojej – specyficznej – głowie, bardziej od pozytywów. Mały romans Galadriel (Cate Blanchett) z poczciwym Gandalfem, mnie lekko brzydził – ewidentnie z nim flirtowała – a walka skalnych tytanów, podłamała. Wyglądało trochę jak „Rock 'em Sock 'em Robots”, na dużym ekranie. Do czego to prowadziło? Chyba tylko do zaprezentowania efektów – kolejny raz, nie wina Jacksona, bo domniemam, że sobie tego nie dopisał. Dopisać jednak sobie mógł sam początek, gdzie chciał połączyć swoją poprzednią Tolkienowską trylogię, z nową – stary Bilbo piszę książkę, a Elijah Wood (Frodo) biega przed szykowaną imprezą (czyt. początek „Drużyny”). Też prowadziło to do nikąd.
Wypunktowałby człowiek ten film bardziej, ale to nie zmieni faktu, że na słabą ocenę nie zasługuje. Poza wcześniejszymi plusami, jak aktorzy, czy Śródziemie – które są potężniejsze od tych irytujących pierdół – dostajemy Golluma w najlepszej formie. Scena z zagadkami, to przynajmniej ten jeden moment, w którym mogłem siedzieć przykuty do ekranu, i gwarantuję, że każdy się wkręci, próbując rozwiązać łamigłówki. Byłem nawet gotowy przyznać temu 6/10 – film dobry - ale końcówka z orłami, to szczyt idiotyzmu – kolejny raz, pewnie wina Tolkiena. Jak widzę ten sam, tani chwyt, kilkukrotnie w ciągu minuty, to nie jestem skłonny wybaczyć – 5/10

End of Watch (Bogowie ulicy)
Dwóch młodych policjantów – Jake Gyllenhaal i Michael Pena - podpisuje na siebie wyrok, gdy podczas rutynowej kontroli, konfiskują broń I pieniądze należące do kartelu. Całość jest kręcona amatorską kamerą – postać Jake’a nagrywa swój projekt – co z założenia ma dodać realizmu, a naprawdę potrafi mocno zirytować. Wystarczy sobie wyobrazić scenę, w której mała kamerka znajduje się przy piersi bohatera, a ten właśnie toczy ostrą bójkę – ciężko stwierdzić kto wygrywa. Zresztą twórcy nie trzymają się tego założenia od początku do końca, więc mam trochę im za złe, że w ogóle się na to decydowali. Głównie ze względu na fakt, że „End of Watch” sprawia wrażenie bardzo solidnego filmu. Fabuła nie jest niczym zjawiskowym, ale chemia między głównymi bohaterami stoi na wysokim poziomie - zeby gadali o największych pierdołach, to widz słucha z zainteresowaniem.
Warto zobaczyć, bo to swego rodzaju „Bad Boys” na poważnie, tylko trzeba przymknąć oko na niektóre głupoty serwowane na ekranie. Rozumiem, że policjant nagrywa swój projekt, ale żeby przestępcy też kręcili swoje wyczyny? Serio? Chyba „Ci źli” nie są aż tak tępi? Widocznie to było kolejne „poświęcenie” dla nędznego pomysłu amatorskiej kamery – 6/10

30.12.2012 15:36
😃
10
odpowiedz
zanonimizowany768352
21
Centurion

W Pacific Rift słyszę głos GLADOS :P Na coś na pewno się wybiorę.

30.12.2012 17:33
jaro1986
11
odpowiedz
jaro1986
174
Generał

@up - Dokładnie, kropka w kropkę identyczny. Widocznie skończyły się obiekty testowe i znaleźli dla niej nowe zastosowanie :D Pacific Rift wygląda na niezłą siekę, w sam raz do obejrzenia na wielkim ekranie, ale niestety w 3D :/ więc trzeba będzie niestety poczekać na premierę DVD/Blu-ray

30.12.2012 19:44
12
odpowiedz
Gosen
155
Generał

Memories of Murder
Tale of two sisters
Save the green planet
I saw the devil
Confessions
Cold Fish

I kino wam już niepotrzebne.

30.12.2012 20:36
13
odpowiedz
Mister Daidos
51
Wiedźmin

Oblivion może też być ciekawy. Ale głos Glados mnie zamurował w Pacific Rim... Dzięki akcji w apertur science zaniechała chęci mordowania ludzi :D

30.12.2012 21:03
14
odpowiedz
ozoq
59
Generał

Eh. Czy dopiero jak po ziemi będzie chodził ostatni biały człowiek to zaduma on się nad tym jak do tego doszło?
Bardzo niedobrze, że Tarantino wybrał sobie taką tematykę. Znowu wróćmy do tego co było lata temu, uderzmy się w piersi i ukorzmy przed Murzynami. Nakręćmy jeszcze tysiąc filmów o tym. Biali, podli rasiści. Dzisiejsza poprawność polityczna.
Zastanówcie się czy ten zwiastun by przeszedł gdyby zamiast tekstu J.Foxxa, puszczono scenę gdzie Di Caprio mówi: "zabijanie czarnuchów i otrzymywanie za to zapłaty? czego tu nie lubić?"
Gdy poniżamy i nabijamy się z Murzynów mówią na to rasizm. Gdy Murzyni poniżają i mordują białych mówią na to tolerancja.

30.12.2012 21:28
15
odpowiedz
Child of Pain
179
Legend
Wideo

[14]
http://www.youtube.com/watch?v=96Y24a0cyCE
Moze dlatego bo biali nie byli niewolnikami czarnych? Akurat niby Tarantino podjał temat jak na jego podejscie dojrzale, a biały/czarny rasizm to inna sprawa gdzie jest duza przesada. Wedlug czarnych dzieciakow w jakis szkolach rasizmem jest wymaganie od nich nauki, ale wiadomo jak pobija bialasa to dziejowa sprawiedliwosc.

01.01.2013 20:01
😜
16
odpowiedz
#;-) Greg
53
Centurion

Czy mi się zdaje, że słyszałem GLaDOS, w Pacific Rim (1:11)

13.01.2013 09:40
Nolifer
17
odpowiedz
Nolifer
166
The Highest

W tym miesiącu na nic się do kin nie wybieram , ale to chyba kwestia tego , że żaden z zaprezentowanych filmów nie wpasowuje się w moją stylistykę .

Publicystyka FILMag #13 – Django od Tarantino oraz Ralph Demolka dla miłośników gier