Ciekawe teorie "ulepszające" znane filmy
Nie wydaje mi się, aby James Bond to był kryptonim - "Skyfall" pokazano kwaterę Bondów, etc. I dla Bonda wszystko miało wartość sentymentalną, powiedziane jest, że tam się wychował. Poza tym producenci gdzieś zaprzeczyli tym doniesieniom.
Artykuł z Cracked czytałem już dawno. Niestety, reżyser Skyfall go nie przeczytał i popsuł taką piękną ideę.
Podoba mi się ten materiał jak i dział w reddit choć ten drugi to mieszanka owocowego sadu z polem minowym gdzie za miny robią spoilery tego, co jeszcze nie obejrzeliśmy.
Z drugiej strony zabawne że te teorie są potem niszczone przez najnowsze produkcje jak wspomniany SkyFall. Widać można gorzej.
Teoria z Bondami za przeproszeniem "kupy się nie trzyma" - jedyne co by mogło na nią wskazywać w oficjalnej serii, to początek "W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości", gdy po po nieudanym pościgu za dziewczyną Bond-Lazenby stwierdza "To nigdy się nie zdarzyło tamtemu kolesiowi" mając na myśli Bonda-Connery'ego. Jednak kilkanaście minut później, gdy Bond-Lazenby opróżnia swoje biurko widać kilka pamiątek po poprzednich misjach, co miało właśnie sugerować, że Bond-Lazenby to ten sam Bond co Bond-Connery. Dalej: w ww. filmie
spoiler start
ginie żona Bonda-Lazenby'ego
spoiler stop
, jednak w następnej części to Bond-Connery się za nią mści ("Diamenty są wieczne"), a dziesięć lat później Bond-Moore składa kwiaty na jej grobie ("Tylko dla Twoich oczu", ponadto w "Szpiegu, który mnie kochał" Bond-Moore wyraźnie reaguje na wspomnienie o jego stanie cywilnym). Bond-Dalton "był żonaty, ale wiele lat temu" ("Licencja na zabijanie"). Jedynie przy Bondzie-Brosnanie nie było wzmianki o małżeństwie, lecz dialog w gabinecie M w "GoldenEye" udowadnia, że to ten sam "mizoginistyczny dinozaur". Natomiast Bond-Craig to reboot serii, więc ma swoją historię, niepowiązaną z innymi.
Paradoksalnie nakręcony poza oficjalną eonowską serią "Casino Royale", parodia filmów szpiegowskich z 1967 potwierdza wyżej wspomnianą teorię - Bond-Niven już jest dawno na emeryturze, a jego imię-kryptonim przejął inny agent (Bond-Connery, choć oczywiście nie jest to wprost stwierdzone) i w dalszej części filmu wszyscy agenci Mi-6 otrzymują imię James Bond. Ale to historia nie wliczająca się do kanonu bondowskiego.
Kwestię Teresy Bond da się bez problemu poskładać do kupy. Lazenby był zdruzgotany po stracie żony, dlatego w DAF to Connery powraca, żeby zemścić się na Blofeldzie. Moore mógł składać kwiaty jako wyraz szacunku i współczucia, bo sam mógł stracić żonę, co tłumaczyłoby reakcję z TSWLM. Podobnie Dalton i ALtK (trochę nazbyt wygodne wytłumaczenie, ale też nie sposób go zanegować).
Poza tym teoria dość dobrze wyjaśnia, dlaczego zmienialiby się poszczególni agenci. Wyjątkiem jest Moore, na którego odejście konkretnego wyjaśnienia nie ma, poza tym, że był już za stary.
No i nieścisłości pomiędzy YOLT i AHMSS w kwestii znajomości Bonda i Blofelda stają się minimalnie mniejsze, choć wciąż są porażające.
Mephistopheles - za pare lat sie bedzie tak ze ten Bond ze Skyfall to mial takie same imie i nazwisko co postac w Sluzbie :)
James Bond jest jak postać z komiksu. Jego postać, jaki otaczający go świat jest dostosowany do czasów w których publikowany jest komiks. A to że wygląd Bonda się zmienia wynika ze zmiany rysownika.
Co do teorii z pseudonimem to ma ona tyle sensu co ta że James Bond jest jak Doctor Who. Aktor się zmieniał bo Bond regenerował się siedem razy.
Mephistopheles jak zwykle na miejscu z dodatkową wiedzą/komentarzem. Dzięki :)
Zgadza się, że Skyfall zburzył teorię o wielu Bondach, ale co tam - mi i tak się ona bardzo podoba. Motyw w stylu Doctora Who jest też spoko, ale tutaj chyba wchodzimy za bardzo w s-f, którego w bondzie jest jednak niewiele.
A ktoś zamierza jeszcze raz obejrzeć Znaki? :)
Mephistopheles: w OHMSS wyraźnie potwierdzono (i to dwa razy w siedzibie Mi-6), że Bond-Lazenby to ta sama postać, co Bond-Connery, dlatego teoria że ten drugi powraca tylko po to, aby zemścić się za śmierć żony tego pierwszego jest zbyt naciągana (zwłaszcza, że w takim przypadku po co Bond-Connery miałby brać wcześniej 4-miesięczny urlop wspomniany w DAF?). Podobnie jak teza, że Moore też mógł mieć żonę i złożenie kwiatów na grobie Tracy to wyraz szacunku i współczucia dla żony poprzednika - to w takim razie dlaczego właśnie na Moorze mścił się Blofeld w FYEO, skoro Moore nie miał z nią nic wspólnego? Lecimy dalej - w TLD wyraźnie jest powiedziane, że to nie była pierwsza misja Bonda-Daltona (miał za sobą przynajmniej jakieś w Bratysławie oraz Karaczi i kilka w Wiedniu) - ewidentna kontynuacja ciągłości, a to, że podobnie jak Moore też mógł mieć kiedyś inną żonę jest zbyt niewiarygodne. I na koniec Bond-Brosnan w GE: akcja w fabryce broni chemicznej dzieje się 9 lat przed właściwą fabułą filmu, więc przed obrazami z Daltonem - co więc w takim razie robił Brosnan podczas "bondowania" Daltona i dlaczego stracił kryptonim na jego rzecz? Jeśli uznamy, że postać grana przez Connery'ego, Lazenby'ego, Moore'a, Daltona i Brosnana to ta sama osoba, wszystko o czym wcześniej pisałem nabiera sensu. A co do nieścisłości pomiędzy YOLT i OHMSS w kwestii znajomości Bonda i Blofelda, to jest ewidentny błąd twórców. Jedyne co go wyjaśnia, to fakt, że Bond był ucharakteryzowany na Hillary'ego Braya, a Blofeld przeszedł wcześniej operację plastyczną (obcięto mu płatku uszu i usunięto bliznę), więc mogli się nie poznać, choć byłoby to trudne.
Książkowo OHMSS jest przed YOTL. Jeżeli więc filmowo jechali fabułą z książki to tak - nieznajomość Blofelda i Bonda będzie błędem scenarzysty filmowego, który nie dokonał odpowiednich poprawek.