Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Publicystyka FILMag #11 - Looper, Atlas chmur, Silent Hill w 3D i 5 innych premier

28.10.2012 10:19
1
zanonimizowany811636
0
Generał

Kiedys byl Skazani na Shawshank, Siedem, Podejrzani, Obcy a teraz takie chujostwa w wiekszosci.

28.10.2012 11:07
sp33dy
2
odpowiedz
sp33dy
83
Gonzales

Zapomnieliście napisać, że te niemieckie wydanie "Czterech..." zawiera także język polski ;P

28.10.2012 11:13
Wielki Gracz od 2000 roku
3
odpowiedz
Wielki Gracz od 2000 roku
173
El Kwako

A Bond dalej zamiata konkurencje z klasą.

28.10.2012 11:45
WheZY
4
odpowiedz
WheZY
39
holistyk

Looper: Pętla czasu i Gangster, ciekawie się zapowiadają...

28.10.2012 11:56
👎
5
odpowiedz
zanonimizowany870763
8
Chorąży

"Jesteś Bogiem" najgorszy film na świecie już bym wolał Alternatywy 4.

28.10.2012 12:20
Scott P.
6
odpowiedz
Scott P.
126
Generał

Nowy Silent Hill to kupa ścierwa. Wystarczy posłuchać ludzi co byli na tym w kinie. Niema w tym filmie nic dla miłośników horrorów, a tym bardziej dla fanów Silent Hill.
A tak przy okazji gdzie Sinister którego premiera jest 23 listopada. Na pewno lepszy to horror od Cichego Wzgórza Apokalipsa (ciekawe kto jest odpowiedzialny za to idiotyczne tłumaczenie).

28.10.2012 12:23
marcus alex fenix
7
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Gangster i Atlas Chmur zapowiada się ciekawie, ale ten drugi jest jak dla mnie strasznie pogmatwany. Obejrzałem pięciominutowy trailer w całości i nadal nie mogę zrozumieć, o co chodzi w tym filmie. :)

28.10.2012 12:34
sekret_mnicha
8
odpowiedz
sekret_mnicha
255
fsm

GRYOnline.plTeam

Scott > Sinisterem jestem bardzo zainteresowany i mam wielką nadzieję, że jednak będzie w kinach. Premiera 23.11, ale film raz wskakuje na listę, raz z niej wyskakuje. Na stronie dystrybutora słowem nie jest wspomniane o tej produkcji, ale chwilowo jest ona i na Stopklatce, i na Filmwebie. Zobaczymy, jak będzie. Oby nie tak, jak z Red Lights. Już zapowiadam recenzję na gameplayu, ew. w kolejnym odcinku Filmaga. To musi wystarczyć :)

28.10.2012 12:36
👍
9
odpowiedz
zanonimizowany870763
8
Chorąży

Uprowadzona 2 to będzie hit!

28.10.2012 13:24
10
odpowiedz
zanonimizowany858730
0
Chorąży

Szkoda kasy na kino

28.10.2012 13:28
jaro1986
11
odpowiedz
jaro1986
174
Generał

Looper, który zbiera hurraoptymistyczne recenzje na zachodzie dopiero na 3 miejscu w waszej sondzie, za to jakieś ścierwo w 3D na pierwszym. Jak widać gawiedź lubi "gumy do żucia dla oczu" i wyłączanie mózgu. Jeśli zaś chodzi o Atlas Chmur, to podobnie jak marcus alex fenix za cholerę nie mogę ogarnąć sensu tego filmu. Moim zdaniem to będzie ogromny przerost formy nad treścią, a biorąc pod uwagę, że trwa to prawie 3 godziny - chyba ciężko będzie to zdzierżyć. Ale może się mylę?

28.10.2012 14:00
12
odpowiedz
zanonimizowany811636
0
Generał

jaro no widzisz dzisiejszych odbiorcow kina

28.10.2012 15:15
Scott P.
13
odpowiedz
Scott P.
126
Generał

Fsm > Wraz ogłoszeniem daty premiery pojawił się polski zwiastun, więc Sinister ma większe szanse na pojawienie się w kinie niż np. Red Lights (który ma dość złą opinię).

28.10.2012 15:44
HUtH
14
odpowiedz
HUtH
120
kolega truskawkowy

Ten Atlas Chmur to jakieś pierdoły pokroju Drzewa Życia i tego jakiegoś filmu z Jaredem, którego tytułu na szczęście już zdążyłem zapomnieć...
ale Mistrz, Looper, Siedmiu psychopatów, Django zapowiadają się świetnie, Gangster i Argo nieco mniej imho.

28.10.2012 17:00
👎
15
odpowiedz
Lioo
2
Junior

DeteX12 znasz się na rapie? Wiesz co to rap? Jeśli nie to nie komentuj film "Jesteś Bogiem". Bo ten film jest zaje*sty. a Ty jesli nie znasz się na rapie to wgl. się nie udzielaj na temat tego film. Bo ja wiem co to H-H, rap. Bo to całe moje życie a ty jedynie możesz z hejterami się kolegować i wozić się. Gdy byś tak u mnie powiedział, zbierał byś się na ulicy. Ten film jest wspaniały, PFK słuchałem i nadal słucham, a Magik był i jest legendą Polskiego Rapu. Nie rozumiesz? To wyjdź. A co do reszty filmów to Looper: Pętla Czasu i Gangster zapowiada się prze kozacko :)

28.10.2012 17:26
berial6
16
odpowiedz
berial6
155
Ashen One

@UP
W pełni oddajesz to czym jest rap. Rymowany, nie rytmiczny, wulgarny stęk ludzi, którzy sami sobie są winni i dlatego im w życiu nie wyszło. On mówi o filmie, nie muzyce tak BTW

Co do filmów- Silent Hill APOKALIPSA (HAHAH) Czy DE ma średnią ma metacritic.. 17... i to recenzentów. A jedynka jedyne 30.. Coś tu jest nie tak. Ale i tak na SH:A3D idę.
Jeszcze raz: kto tłumaczy Revelations na Apokalipsa (ten sam co Brave na Merida Waleczna)

28.10.2012 17:34
A.l.e.X
17
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Nowy Bond super, wszyscy gracze czekają na Silent Hilla, Jesteś Bogiem - całkiem dobry, Uprowadzona 2 (film pomyłka, część pierwsza b. dobra, część druga mierna)

28.10.2012 20:20
18
odpowiedz
Nikow1987
95
Pretorianin

Taken 2 (Uprowadzona 2)
Jak pewnie większość pamięta, w pierwszej części, emerytowany agent CIA, Bryan Mills (Liam Neeson), walczy o odzyskanie uprowadzonej córki. Film – mimo bardzo prostej budowy – trafił do serc większości, a to najlepszy powód dla twórców, żeby pokusić się o kontynuacje. Co zrobią tym razem? Uprowadzą córke po raz kolejny? Pokuszą się na porwanie żony? Czy może rodzice zostaną schwytani, a córka wcieli się w role bohaterki? Niestety, wybrali bramke nr.3, a tam już czekał kot w worku. Nie było sposobu, żeby mi wmówili, iż nie jest to PERFIDNY skok na kasę, ze scenariuszem pisanym na kolanie. „Uprowadzona” była zamkniętą całością i jak widać po trzech zaprezentowanych opcjach, każda była złym posunięciem i za każdą czaił się „zonk”. Jedynym poprawnym był zugzwang – nazwa wywodząca się z gry w szachy, kiedy jedynym dobrym ruchem, jest brak ruchu...
Gdyby nie Liam Neeson, to prawdopodobnie mało kto dotrwałby do samego końca. Wciąż jest jednoosobową armią – która tak była chwalona po pierwszej części – która tym razem będzie zmuszona skorzystać z pomocy córeczki. Ta jest ofiarą idiotyzmu ludzi odpowiedzialnych za historie. Wystarczy, że przytocze sceny, gdy biega ona po budynkach i rzuca granatami – oczywiście nikogo w mieście to specjalnie nie rusza – czy nie umiejąc jeździć samochodem, dopuszcza się brawurowej ucieczki przed policją i mafią. Wszystko jest głupie, ale i głupota wylewała się z jedynki. Problem w tym, że tutaj akcje nikogo nie wzruszą, bo albo już je widzieliśmy, albo są przedstawione w chaotyczny sposób. Bójki wyglądają jak zlepek sekundowych obrazów .jpg, a wszystko po to, żebyśmy się nie zastanawiali, jak uwalić kilkunastu Albańczyków w tym samym czasie.
Mamy tutaj do czynienia z marną kalką poprzedniczki. Wykorzystane zostały nie tylko patenty, ale i teksty (!). Jedyne, co wynieśli na wyższy poziom, to absurdy. Mózg musi zostać wyłączony na te 90min, bo inaczej będzie zadawał zbyt wiele nieprzychylnych dla scenariusza pytań. A że za niego odpowiada jeden z moich "ulubionych" nieudaczników Hollywood (Luc Besson), to jakoś szczególnie zaskoczony nie jestem – 3/10

Jesteś Bogiem
Najwyższy czas sprawdzić, jak prezentuje się to – wielbione przez wszystkich – dzieło. Każdy pewnie ma świadomość, że to historia Paktofoniki, która zmieniła oblicze polskiego hip-hopu, więc wdawanie się w fabułe uważam oficjalnie za zbędne!
Problem z takimi produkcjami jest jeden, przez natłok pozytywnych opinii, człowiek podświadomie zaczyna podnosić poprzeczke, nastawiając się na jakąś petarde, która wystrzeli za chwile przed jego oczyma. Po seansie musze kolejny raz zapytac – czy My oglądaliśmy ten sam film?! Nie chcę przebijać tego napompowanego balonika, ale spuścić trochę powietrze wypada.
Otarłem się o opinie genialnych - serio? - kreacji aktorskich całego trio, a podpisać się mogę tylko pod jedną. Marcin Kowalczyk jako Magik skradł show. Miał najtrudniejsze zadanie – niemożność konsultacji z postacią przez siebie graną – ale umiejętności największe. Fokus (Tomasz Schuchardt) i Rahim (Dawid Ogrodnik) wyraźnie odstają – choć Schuchardt ma swoje momenty - i śmiem twierdzić, że te pochwały należy tylko zachować dla ludzi od castingu, którzy wizerunkowo starali się odzworować raperów. Nie czułem w ich grze czegoś, co byłoby nie do zastąpienia... Szczególnie, że kompletnie „znikają” z ekranu, gdy trafiają na sceny z taką gwiazdą polskiego kina, jaką jest Arkadiusz Jakubik, grający Gustawa Zarzyckiego – to drugi człowiek zasługujący na oklaski.
Największy problem miałem z fabularyzowaniem całości. Sytuacje z jakimi zmagają się bohaterowie, są często tak odrealnione, że pozostało mi się tylko zastanawiać, czy oni faktycznie mieli takiego niefarta, czy właśnie mam być ofiarą bardzo taniego motywu, rodem z setki innych dramatów – nie trudno się domyśleć na którą wersje się zdecydowałem, gdy brakowało potwierdzenia. Tu dochodzimy do brutalnego faktu, gdyby Paktofonika była dla mnie anonimowa – a pewnie tacy ludzie po ziemi stąpają – a ja bym był tylko fanem kinematografii, który przyszedł na dobry dramat, to... pewnie bym o nim szybko zapomniał.
Cała reszta moich żali, jest z kategorii tych mniej znaczących. Na sali kinowej nigdy nie widziałem takiego tłoku nastolatków, którzy pewnie będą skutecznie wmawiać sobie – i przy okazji znajomym – że wychowywali się na ich muzyce. To był większy powrót do przeszłości – wycieczka klasowa do kina – niż same utwory PFK. Ich obecność szybko stała się jasna i zobrazowała target tego filmu. Oni się brechtali – o inne słowo ciężko – z byle przekleństwa, czy pary leżącej nago w łóżku. Jeśli taka rozrywka pozwala coś nazwać „arcydziełem”, to chyba trzeba jeszcze raz przemyśleć skale ocen – choć najwyraźniej w tych przypadkach są tylko dwie skrajne możliwości: arcydzieło albo gówno. Twórcy mnie skutecznie dobili końcówką. Nie chodzi o śmierć Magika, a – lekko komiczny - ostatni koncert. Jeśli nie było archiwalnych zdjęć z tego wydarzenia, to mogli zostawić sam dźwięk i pozwolić się nam nim delektować. Zamiast tego, dostałem pokaz sztucznych, małoletnich statystów... Po co?
Ocena? Naciągane – muzyka budziła wspomnienia – 5/10

28.10.2012 21:15
berial6
19
odpowiedz
berial6
155
Ashen One

Się napisałeś, a każdy tylko ocenę końcową przeczyta

29.10.2012 14:20
Ambitny Łoś
20
odpowiedz
Ambitny Łoś
191
Cthulhu

Jak widać gawiedź lubi "gumy do żucia dla oczu" i wyłączanie mózgu.
Podejrzewam, że większość głosujących nie zna tych wszystkich filmów, nie czyta artykułu, tylko głosuje na znajomy tytuł ;)

Akurat teraz co tydzień coś ciekawego - dzisiaj idę na Bonda, za tydzień na Loopera, a za dwa na Cloud Atlas. Potem może wciśnie się jeszcze Silent Hilla zanim wyjdzie Hobbit :)

29.10.2012 19:53
👎
21
odpowiedz
zcaalock
133
Pretorianin

Mi się looper nie spodobał. Czy we wszystkich nowych filmach przyszłość musi być pokazana jak po jakiejś katastrofie albo pod kontrolą rządu albo obydwie opcje naraz? Poza tym to kolejny film o czymś w rodzaju antychrysta, który ma zniszczyć ludzkość. Mówi się że ten film to matrix 2012 roku. Z matriksem ma tylko wspólną zagładę ludzkości. Rzygać się chce już o tych katastrof.

03.11.2012 20:28
22
odpowiedz
Nikow1987
95
Pretorianin

@berial6 - może jacys masochisci sie znajda ;)

Ja Loopera odebrałem dobrze. To sprytnie nakręcony film, w którym pętle czasowe, dały szeroki wachlarz możlwości na rozwój fabuły. W 2072 roku – podróże w czasie są rzeczywistością - gdy mafia chcę się kogoś pozbyć, wysyła go 30lat w przeszłość, gdzie czeka na niego jego egzekutor - tytułowy Looper. Kimś takim jest Joe (Joseph Gordon-Levitt), który przy jednym zleceniu, rozpoznaje, że ofiarą ma być on sam (Bruce Willis). Chwila zawahania sprawia, że jego starszej wersji udaje się uciec, co dla głównego bohatera oznacza spore kłopoty. Dwie te same osoby, każda z innym celem. Walczą nie tylko o życie, ale również o swoje wspomnienia. Mimo, że może się to wszystko wydawać zakręcone, nie warto się filmu obawiać, bo to nie jest wyzwanie dla naszych umysłów, a sama końcówka wykłada wszystko na tacy – czyt. nie będzie spekulacji rodem z „Incepcji”.
Pomimo braku jakichś wielkich dialogów, aktorstwo w Looperze stoi na wysokim poziomie. W zasadzie ciężko się do kogokolwiek przyczepić, a niektórych nie sposób nie pochwalić. Do tej pory nie byłem fanem Gordona-Levitta, ale tutaj przeszedł samego siebie. Patrząc na niego, nie widziałem Blake’a z nowego Batman, czy Wileego z ostatniego „Premium Rush”. Patrząc na niego, widziałem młodego Bruce’a Willisa - opanował mimike gwiazdy „Szklanej Pułapki” – a to w jego kreacji było przecież najważniejsze. Starsza gwardia – reprezentowana przez Willisa i Jeffa Danielsa – wciąż pokazuje, że może udźwignąć wielkie kino, i niekoniecznie muszą się ośmieszać w tanich produkcjach, które ciężko strawić. Najmłodszy – 10-letni Pierce Gagnon – gra zaskakująco dobrze i już można powiedzieć, że zaklepał sobie kilka lat solidnej kariery. Problem w tym, że małe, słodkie dzieciaczki, w filmach sci-fi są jak pocałunek śmierci... W telegraficznym – i nie spoilerowym – skrócie, przez 90min byłem praktycznie przyklejony do ekranu – i już mogłem w myślach wydawać pieniądze na DVD "Loopera". Coraz mniej do końca, a ja powtarzałem sobie, nie mogą tego już popsuć, nie mogą tego już popsuć, nie mog... ... ... kur.. popsuli to! Prawdopodobnie była jedna droga, której bym zakazał tej produkcji, a twórcy właśnie nią postanowili kroczyć.
Jeśli jesteście bardziej tolerancyjni ode mnie – a prawdopodobnie jesteście – to powinniście docenić „Loopera”. To jeden z tych tytułów, które w 2012 wypada obejrzeć i ocenić samemu. Oprócz tego największego, ma jeszcze kilka drobnych minusów – jak chociazby z pozoru ważne postaci, które są później bezlitośnie spychane na dalszy plan – ale one już nie przeszkadzają w chłonięciu całości – 7/10

Jednak nie moge tego powiedziec o nowym Bondzie...
Nie jestem fanem Bonda! Każdy kto pokusił się o wystawianie oceny „Skyfall”, powinien dokonać takiego wyznania na starcie, żeby czytający wiedział z czym ma do czynienia. Za „bardzo dobry” uznaje tylko „Casino Royale”, reszta – z tych, co oglądałem, a było ich nieco ponad 10 (nie żałuje swego czynu) – to w większości przeciętniaki, z kilkoma lepszymi epizodami. Każdy film jest pod ten sam – dość tandetny – schemat, który musi zawierać Bondowskie teksty, Bondowska dziewczyne, Bondowskie budowanie napięcia i przeważnie mocno przekolorowanego, Bondowskiego złoczyńce. Jeśli jest jakaś rzecz, której 007 nie pokonał, to próba czasu, bo jego wcześniejsze odsłony, najczęściej wywołują mdłości w dniu dzisiejszym.
„Skyfall” najlepiej podzielić na trzy różniące się od siebie akty. Pierwszy wziął sobie do serca igranie z tradycją. 007, to kompletnie inna persona, która nie przypomina w ogóle superagenta z wcześniejszych odsłon. Dopada go deprasja, a i celność już nie ta sama. Facet kojarzył się z przyjemniaczkiem, który ironizował w najcięższych sytuacjach, a przy tym zawsze wyglądał schludnie. Te cechy odeszły w niepamięć, więc pozostało zamknąć oczy i mieć nadzieję, że nie wymazali z serii tego, co w niej najlepsze – Bondowskie teksty często ratowały całokształt – bo na pewno pozostawili to, co mnie drażniło. Dla niektórych wszystkie absurdy mogą wydawać się efektowne, ale mnie zwykle bawią. Wciąż owiana mgłą tajemnicy, jest dla mnie miłość „Bondologów” do ich herosa. W każdym innym przypadku – gdy ktoś robi ewolucje na maszynach, czy nokautuje niezliczoną ilość wrogów – pojawia się u nich skrzywienie na twarzy. Jeśli jednak dokonuje tego agent Jej Królewskiej Mości, nie zwracają na to uwagi.
Jeśli ktoś zamknął oczy, i wstrzymał oddech, to jego modły zostaną spełnione w akcie drugim. Wszystko wraca na właściwe tory. James zaczyna uwodzić i błyszczeć, jak tylko on potrafi. Wreszcie nikt mi nie musi przypominać, że oglądam nową odsłone jego przygód. Tam też pojawia się największy plus, którym chyba po raz pierwszy, jest antagonista (Javier Bardem). Mimo, że wciąż jest lekko przekolorowany, to wydaje się być inny od reszty. Nie ma dalekosiężnych planów kontroli nad światem i jest ciekawszy w odbiorze dla widza. Nie zdziwie się, jeśli Javier dostanie nominacje do Oscara za rolę drugoplanową, ALE... – tak, jest jedno wielkie „ale” – do niego jeszcze wróce w dalszej części.
Gdy zaczęły pojawiać się myśli – „to nie jest takie złe” – dostajemy akt trzeci. Chyba najbardziej przeciągnięty ze wszystkich. Scenerią zaczyna przypominać „Opór” („Defiance”), również z Craigiem w roli głównej. Oczywisty od samego startu, nie budzi żadnych emocji aż do finału. Szczyt osiąga eksponowana relacja „M.” z jej ulubionym agentem. Ma nam to przypominać relacje matki z synem, i nikt tutaj się z tym nie kryje. Wszystko jest słodkie do przesady, a My zerkamy na zegarek i odliczamy minuty do napisów końcowych. Niby starali się przemycić sporo efektów, ale nawet „Bondolog”, który siedział obok mnie ( Paweł Lipiec ), zaczął pisać smsa – nie wiem, czy da się to bardziej oczernić.
Fabularnie przegrywa 1:2, a aktorsko pozostawia mieszane uczucia. Daniel Craig jest dla mnie najlepszą wersją Bonda, ale jeśli miałbym się opierać tylko na „Skyfall”, to to miejsce by szybko stracił. Skazany na pożarcie w pojedynku Bardemem, który – wracamy do tego „ale” – mimo aktorskiego kunsztu, jest zwykłą kopią Jokera z „Mrocznego Rycerza”. Jest powodem, dla którego zdecydowałem się na niższą, z dwóch możliwych ocen – co jest sporym paradoksem, jeśli wziąć pod uwagę, że uznaje go za największy plus. Ja nie chcę powiedzieć, że on był zły, ale jeśli ktoś nie dostrzega podobieństw do kreacji Heatha Ledgera, to polecam odwiedzić pobliskich okulistów – tam nawet sceny przypominają dzieło Nolana. Pozostali? Judi Dench jako „M” wypada świetnie, a Ralph Fiennes został niewykorzystany. Koleś jest genialnym aktorem, któremu nie dane tu było rozwinąć skrzydeł.
Podsumować to mogę jednym zdaniem: „Bond spotyka Mrocznego Rycerza”. Nolanowska wizja Gotham namieszała mocno w kinematografii. Każdy kolejny film o superherosach nabiera poważniejszych tonów – zjadliwych nie tylko dla najmłodszych. Plaga dopadła również Angielskiego agenta - czemu się dziwić, dla mnie i tak zawsze była to komiksowa opowieść. Fani – którzy pewnie twierdzą inaczej – powinni zacząć uważać, żeby xerowanie nie sprowokowało Jamesa do noszenia kolorowego spandeksu – 5/10

11.11.2012 19:04
Nolifer
23
odpowiedz
Nolifer
166
The Highest

Looper zapowiada się fajnie , chyba wybiorę się do kina na ten film. A Silent Hill to oczywiste , że będzie bardzo słaby film .

Publicystyka FILMag #11 - Looper, Atlas chmur, Silent Hill w 3D i 5 innych premier