Cześć,
Ze względu na premierę najnowszego 007 (Skyfall dla niezorientowanych w temacie) stwierdziłem ze warto by założyć taki wątek. No więc chciałem sie was zapytać, który aktor grający Bonda najbardziej przypadł wam do gustu? Bo ja zdecydowanie najbardziej lubię filmy z Bondem w wykonaniu Pierce'a Brosnana. Grał on Bonda tak wyraziście i szczerze, że po prostu nie dało się go nie lubić. Ten najnowszy zdecydowanie już taki nie jest (z calym szacunkiem do Daniela Craiga, jest on naprawdę świetnym aktorem, z tym ze nie nadaje sie do takiej roli). Craig jest strasznym ponurakiem i ja jakos nie potrafię obdarzyć go sympatią. Nie umywa się do Brosnana. A co wy o tym sądzicie? Który James Bond najbardziej przypadł wam do gustu?
Na koniec dla przypomnienia pełny spis aktorow grających Agenta 007 na przestrzeni lat:
Sean Connery – 1962-1967, 1971 (6 filmów)
George Lazenby – 1969 (1 film)
Roger Moore – 1973-1985 (7 filmów)
Timothy Dalton – 1987-1989 (2 filmy)
Pierce Brosnan – 1995-2002 (4 filmy)
Daniel Craig – 2006-2012 (3 filmy)
Zapraszam do dyskusji :)
trzech najlepszych Bondów wg mnie:
Puff Daddy - 2014 - 2020 (3 filmy) --> pierwszy czarny Bond. shit, nigga.
Justin Bieber - 2020 - 2032 (4 filmy) -> pierwszy homoseksualny Bond. klasa.
i mój faworyt Miley Cyrus - 2035 - ... (1 film, ale za to jaki!) --> pierwszy Bond kobieta. bije tych leszczy sprzed 100 lat na głowę...
Ja dla mnie Sean Connery a cała moja lista wygląda tak:
1. Sean Connery
2. Pierce Brosnan
3. Roger Moore
4. Timothy Dalton
5. Daniel Craig
6. George Lazenby
edit: Co do najlepszej części to uważam, że Licencja na Zabijanie była najefektowniejsza i tą część lubię najbardziej.
Jako wielki fan filmów z Bondem moge zamiescic swoje przemyslenia...
Najlepsza czesc, tak tu niespodzianka, jak dla mnie to "On her majesty's secret servie" z Georgiem Lazenbym. Moze to sprawa klimatow alpejskich ktore bardzo lubie. Wiem ze powszechnie Lazenby jest uwazany za najgorszego Bonda, ale jednoczesnie czesc w ktorej gra on Bonda, jest moim zdaniem najlepsza.
Nastepnie The Living Daylights i Licence to Kill...Obie z Timothym Daltonem, ktory wbrew pozorom nie jest w moim uznaniu najlepszym odtwórca roli Bonda, jednak wystapił w czesciach z najlepsza fabułą.
Ten zaszczytny tytuł najlepszego aktora, przypada zdecydowanie Rogerowi Moore - najlepiej pasujący do charakteru Bonda, nie tylko fimowego ale i ksiazkowego.
Pełna lista najlepszych Bondów:
1.Roger Moore
2.Sean Connery
3.Timothy Dalton
4.George Lazenby
5.Pierce Brosnan
6. Daniel Craig - najmniej pasujący, dosc "zimny" i chyba wolałbym faktycznie zobaczyc Puff'a Daddyego w tej roli niz Craiga.
Bullzeye_NEO - tez sie mylisz gdyz od jakiegos czasu życzy sobie aby mowiono na niego poprostu "Diddy" :)
Wiem że nie o tym temat ale:
http://www.gametrailers.com/reviews/46zb55/007--legends-review
Haha, 1:10+, trochę inaczej to w filmie wyglądało :> Dobre.
mi jakoś zawsze najbardziej podobały się filmy z P. Brosnan i inni aktorzy w ogóle mi do sylwetki Bonda nie pasują, ale to przez to że jak oglądałem pierwsze przygody agenta 007 (czyli ponad 10 lat temu) to właśnie Brosnan się w niego wcielał i inni dla mnie nie istnieli.
1. Sean Connery
2. Pierce Brosnan
3. Roger Moore
4. Timothy Dalton
5. Daniel Craig
6. George Lazenby
moj ulubiony to Doktor No
1. Sean Connery
2. Roger Moore
3.Pierce Brosnan
a Craig jest jak na razie najgorszym bondem wczechczasów, naprawdę nie wiem co myśleli dając mu tą rolę, choć to może filmy są denne a nie on, Skyfalla jeszcze nie widziałem ale pozostałe dwa z nim ledwo dało się oglądać
1. Sean Connery
2. Roger Moore
3. Pierce Brosnan
4. Timothy Dalton
5. Daniel Craig
6. George Lazenby
Tak prezentuje się moja lista. Szczegóły wyboru możecie poznać tutaj - http://gameplay.pl/news.asp?ID=71724
Tego się właściwie nie da ocenić, bo konwencje się zmieniają i jak tu niby porównać przypakowanego Craiga do lalusiowatego Moore'a? Tak jak pierwszy nie pasowałby do wcześniejszych filmów, tak drugi do Skyfalla... Więc to takie "a ten ma krzywy ryj i wygląda jak menel, a tamtego to lubię i już" :P
Connery, Craig, Moore - imho wszyscy stworzyli świetnych, wyrazistych bondów, a Dalton, Brosnan jakoś tak mniej.
1. Connery
2. Moore
3. Craig
4. Dalton
5. Brosnan
6. Lazenby
(i warto zaznaczyć, że aktor /= film; Moore miał znakomitą prezencję i charyzmę, ale tego, co stało się z cyklem po FYEO lepiej nie komentować, Lazenby był koszmarnym aktorem z drewnianym wyrazem twarzy i zerową chemią ze swoimi bond girls, ale OHMSS lokuje się w moim rankingów Bondów wyżej niż np. DAF czy TWINE)
W dodatku mam nieodparte wrażenie, że wszyscy fani Lazenby'ego oceniają go wyłącznie przez pryzmat (trzeba przyznać, że kapitalnych) ostatnich minut OHMSS, całkowicie pomijając resztę filmu, przez większość którego paradował w kuriozalnym 'przebraniu' Clarka Kenta :)
1. Sean Connery
2. Daniel Craig
3. Roger Moore
4. Pierce Brosnan
5. Timothy Dalton
6. George Lazenby
1. Connery
2. Craig
3. Brosnan
4. reszta
Zbyt dawno oglądałem te wszystkie Bondy, żeby cokolwiek pamiętać i ocenić, któregoś z pozostałych aktorów. Chociaż z tego co pamiętam, to Moore był całkiem spoko.
Do dziś pozostał mi ogromny sentyment do Daltona, a to za sprawą Licence to Kill - pierwszego filmu z Bondem, jaki widziałem. Z całej szóstki najbardziej podoba mi się Craig i chętnie oglądałbym go nadal w tej roli.
22 - to dla mnie zla wiadomosc , choc to nie wina Craiga scenariusze to w koncu nie on pisze.
Gdzies zaguniono caly styl i lekkosc poprzednich odcinkow Bonda.Teraz ten film niczym sie nie rozni od szybkich i namolnych czy tez ktorejs z czesci transportera.
Ogladnalem 2 czesci z Craigiem i dalem spokoj.
To troche jak z Gwiezdnymi wojnami piersze odcinki bardzo mi sie podobaly a te najnowsze 3 znudzily i najczesciej wylaczalem przed koncem.
Na najnowszy ide do kina mam nadzieje ze cos bedzie z klimatu pierwszych czesci.
OMG ale to wykopalisko :(
Chyba Brosnan... Chociaż Craiga też bardzo lubię, Casino Royal to mój ulubiony Bond. Co prawda, Spectre było tak fatalne, że nieco ochłodziło mój stosunek do "Craig'owych Bondów". Skyfall i Quantum też zresztą były przeciętne, ale on tam chociaż dobrze wypadał... W ostatnim, wszystko jest do bani, poza stroną wizualną.
Jak odkopujemy, to odkopujemy... :P
Dla porządku wspomnę o pierwszym Bondzie, czyli Davidzie Nivenie w Casino Royal.
1. Sean Connery
2. Roger Moore
3. George Lazenby
4. Timothy Dalton
5. Pierce Brosnan
6. Daniel Craig
Ostatnio akurat nawet sobie robię maraton z Bondami.
Connery i Moore idealnie wpasowali się w role Bonda. Z wszystkich wg. mnie najlepszą interakcję z kobietami to miał Connery :-D po minie, oczach było widać że dobry bajerant, erosoman :-D
Lazenbly mimo tylko jednego występu wypadł bardzo dobrze, wiele nie odbiegał od TOP 2, film ten miał ciekawą fabułe :-) Właściwie to czemu zagrał tylko raz i przed ostatnim filmem z Connery? Dalton dawał rade, trafił na filmy z dobrą fabułą. Od Brosnana seria 007 zbiegła nieco z toru, tu zaczęły się filmy typowo akcji z mnóstwem "szczelania" na każdym kroku i fajerwerkami. Być może to że lata 90 i technologia lepsza. Ale aktor był znośny. Od filmów z udział Craiga mogli by spokojnie odejść od serii Bonda na całkiem inną nazwę. Fabuła nie była zła i wykonanie filmu, lecz to już nie pasuje pod serie 007. To już są filmy typu; niezniszczalni, szklana puapka, mission impossible, transporter czy filmy z 'sigalem'. Praktycznie wszystkie akcje z hukiem a przecież to tajny agent :-) Od Craiga zmienił sie koncept i polot Bonda. Szkoda. Może to przez aktora który jest ponurakiem i nie pasuje do koncepcji tego filmu? Choć w toku fabuły filmów w których wystąpił wypadł prawidłowo, taki Connery czy Moore by sie raczej nie nadawali :-) Może jeszcze kiedyś ujrzymy filmy w klimatach jakich grał Moore czy Connery... ale wątpie :/ To były naprawde świetne historie.
NIe wiadomo czy ktoś jeszcze wpadnie na dobry scenariusz. I wyreżyserują. A kiedyś pomysły się kończą i nic na siłe jak w przypadku serii z Craigiem.
Ciężko określić który film był najlepszy. Każdy był inny, wyborny na swój sposób z charakterem. Tutaj nie mam jakiegoś specjalnego rankingu ale napewno filmy, wszystkie odsłony serii z moją TOP 4 aktorów jest 'de best' dla mnie i nie tylko :-) Były to napewno filmy z nutką przygody, dobrej opowieści, jak to w książce, co brakuje już reszcie :-) Może po prostu dawniej potrafili robić filmy mimo braku takich możliwości, technologii jaka jest dzisiaj. A dziś mimo takich warunków jest problem z pomysłem, fabułą... Może przez te 'fajerwerki' jest teraz problem z filmami.
Mam też kilka ulubionych piosenek tytuowych a jedna z nich to...
http://youtube.com/watch?v=Qt2WlDM3tEA :-)
Dla mnie osobiście:
1. Pierce Brosnan
2. Roger Moore
3. Sean Connery
I tyle - Craig jakoś mi nie leży - może po prostu filmy mi nie pasują.
Pozostali jako nie odcisnęli się w mojej pamięci.
1. Brosnan
2. Connery
Craiga nie lubię i nie pasuje on dla mnie do roli Bonda.
Definitywnie Connery. Czasy były inne i Bond nie był mężczyzną, tylko samcem:
Albo dialog z You Only Live Twice (niestety nie znalazłem klipu):
Akcja w japońskiej łaźni u bogatego biznesmena. W ramach gościnności oferuje Bondowi kąpiel z obsługą pięknych dziewczyn.
Tiger Tanaka:
"My friend, now you take your first civilised bath"
James Bond:
"Really, well I like the plumbing"
Tiger Tanaka:
"Place yourself entirely in their hands my dear Bond san. Rule number 1, Never do anything for yourself when someone else can do it for you"
James Bond:
"And number 2?"
Tiger Tanaka:
"Rule number 2, in Japan men always come first, women come second"
James Bond:
"I might just retire to here"
Connery, potem Moore.
Craig, mimo, że jest niezłym aktorem, nie pasował mi do tej roli. Poza tym idea "restartu" bondowskiej historii nie przypadła mi do gustu.
Connery, gwoli ścisłości, zagrał w siedmiu Bondach. "Never Say Never Again" niby jest filmem "nieoficjalnym", ale wpisuje się w konwencję. Natomiast, moim zdaniem, poza ten kanon wyszły Bondy z Craigiem. Niestety.