Według Was zajmowanie miejsca na parkingu przez stojącą osobę stojącą 'krzyżem' jest normalne ?
Ostatnio dwa razy miałem taki przypadek.
Raz miałem zajechać pod ośrodek zdrowia odebrać dziewczynę, która czekała na lekarza. Z daleka widzę ładne miejsce pod samymi drzwiami, więc zmierzam w tamtą stronę. Podjeżdżam powolutku, bo widzę stojącą rodzinkę, która jak mnie zobaczyła macha rękami, że miejsce jest ich i tu nie stanę, żebym jechał dalej. Jako, że miałem czekać na swoją więc i tak mi się nie śpieszyło grzecznie zagaiłem rozmowę, która wyglądała mniej więcej tak
- proszę się przesunąć, bo blokujecie miejsce
- to nasze miejsce! zajęte!
- to jest miejsce parkingowe dla samochodów, z resztą kto pierwszy ten lepszy
- odjedź człowieku bo i tak tu nie wjedziesz!
( ja jako, że miałem z 40 min czekania oznajmiłem, że skoro tak to oni też nie wjadą, bo mogę stać przed wejściem i tak mi się nie śpieszy )
Zaczęło się straszenie policją ( swoją drogą komicznie by to brzmiało 'panie milicjancie stoję sobie na miejscu parkingowym a tu jakiś cham próbuje zaparkować na wolnym miejscu!!1!' ;]
Po kilku minutach, małej grupie gapiów patrzących na rodzinkę i kilku symfoniach klaksonem postanowili odejść odgrażając coś pod nosem.
Druga sytuacja analogiczna tyle, że miejsce zdarzenie miało miejsce w centrum Wrocławia, więc żeby nie blokować pasa na Kołątaja dałem sobie spokój i odjechałem po chwili użerania się z jakimś dziadem.
Teraz pytanie czy zajmowanie miejsca parkingowego przez pieszych jest wg. Was czymś normalnym czy tylko ja odbieram to jako kretynizm z którym należy walczyć ?
Pamiętam taką akcję u siebie - matka, stojąca obok wysłała córeczkę (jakieś 6-7 lat), żeby zajęła ojcu miejsce. W tym czasie podjechał jakiś inny jegomość i chciał zaparkować. Awantura była przednia ;D
No wiesz, skoro czekałeś w samochodzie to było Ci wszystko jedno gdzie staniesz. JA w takiej sytuacji staję za zaparkowanymi samochodami (blokując je) i czekam aż któryś odjedzie. Po co blokować miejsce skoro i tak siedzisz w wozie ?
Co do istoty wątku. Najprościej jednak stosować zasadę kto pierwszy ten lepszy. Wysyłanie całej rodziny "na zwiady" i dodatkowo szukanie miejsca samemu jest trochę nie fair.
To jakaś bzdura. Blokowanie miejsca parkingowego bo jakiś idiota za 10 minut przyjedzie? Na szczęście w Poznaniu się z takim idiotyzmem nie spotkałem. Jak ktoś chce mieć zajęte miejsce, niech wykupi na płatnym :).
Uważam, że to chamstwo ze strony rodziny, ale skoro nie miałeś zamiaru wysiadać z auta to mogłeś stanąć za kimś.
[4] Należysz do grona osób, które mimo wolnego miejsca stoją na parkingu przeszkadzając innym w płynnym poruszaniu się po nim. Jeszcze gorsze niż zajmowanie miejsca, jak w przykładzie z pierwszego posta.
Mutant - świat nie jest zero jedynkowy anie czarno biały. Jeśli mam 20 wolnych miejsc to nikogo nie blokuję. Jeśli jest parking na 2 tys aut i tylko jedno miejsce wolne a ja czekam pod szpitalem dla ciężko chorych ludzi, to nie będę patrzył zza szyby auta jak inni szukają bezskutecznie miejsca. Chyba nie trudno to zrozumieć.
sebu9, nie nie miałem zamiaru czekać w aucie. Miałem zamiar udać się do dziewczyny i z nią poczekać, ale w takiej sytuacji wolałem postać przed miejscem i popatrzeć jak mi wygrażają policją, strażą miejską itd :)
bylo wjezdzac powolutku, tak zeby gnoje sie mogly usunac :)
[11] +1
Głupota, ale też się nie popisałeś. Jakbyś odszedł od samochodu, to pewnie wredoty porysowały by Tobie karoserię...
Najlepiej do takich strzelac, ale niestety pozwolen na planowy odstrzal idiotow jeszcze w naszym kraju nie wydaja. A gdyby jechac na sile, to jeszcze ktorys wlazby pod kola, doznal urazu i potem by sie sadzil.
Niedawno byłem świadkiem jeszcze lepszego wydarzenia.
Nieopodal miejscowego targowiska (w zasadzie - po drugiej stronie takiej "wewnętrznej" drogi) jest sobie mały parking. Szukam miejsca i szukam, aż wreszcie znalazłem - chcę już skręcać, a tam.. stojące krzesło.
Przez chwilę nawet chciałem wysiąść, krzesło wypieprzyć i zaparkować. Doszedłem jednak do wniosku, że niepotrzebny mi cały bok przerysowany kluczem przez jakiegoś wieśniaka, któremu to "zająłem" miejsce.