Są pierwsze efekty całkowitej prywatyzacji usług stomatologicznych i likwidacji gabinetów dentystycznych w szkołach. Ceny wizyt, materiałów i robocizny w prywatnych gabinetach stają się barierą zaporową i skutkami chwali się ministerstwo zdrowia:
"Efekt – 91 proc. polskich piętnastolatków ma próchnicę. To tyle, ile na próchnicę cierpi dzieci w Wietnamie. Dla porównania – w Szwecji próchnice diagnozuje się u 3 proc. nastolatków rocznie."
W każdym gabinecie stomatologicznym (prywatnym) jaki znam przegląd zębów i konsultacje są za darmo. Wystarczy żreć mniej cukierków i myć zęby 2 razy dziennie. Ale rodzice mają wy.... na dietę swoich dzieci.
Runnersan --> Hmm... Ja to tam widziałem gabinety dentystyczne z refundacją....
To jest tak nikły procent usług, że kontrakt z NFZ traktować należy jako alibi dla ministerstwa, że niby jest dostęp bezpłatny.
eJay ---> W każdym gabinecie stomatologicznym (prywatnym) jaki znam przegląd zębów i konsultacje są za darmo.
Tak, wchodzisz do gabinetu, nie płacisz za wizytę i mówisz do widzenia?
widzieć też widziałem - owszem są.
Ale sam w gabinecie dentystycznym z refundacją to byłem ze 20-25 lat temu.
Cena ta sama*, nie trzeba czekać na usługę całymi tygodniami, uśmiechnięta i miła pani doktor zamiast wkurwionej i skrzywionej przynajmniej na moją psychikę lepiej działa.
* - przy leczeniu państwowym dopłacasz za znieczulenie, dopłacasz za białą plombę etc.
mirek - Zęby mam wszystkie zdrowiusieńkie, w życiu tylko raz płaciłem za usługę u dentysty, za resztę płaci mi państwo.
eJay, tyle że ten przegląd uzębienia jest przyczynkiem do pobrania kasy za wykryte usterki, które już kosztują. To jest tak jak z serwisowaniem pogwarancyjnym samochodu: poziom oleju też Ci sprawdzą za darmo.
Inżynier Kura--->Twoja broszka co zrobisz z kasą i jakie chcesz mieć uzębienie (w wersji mini lub full;)). Przegląd jest darmowy, co więcej - możesz sobie raz na rok strzelić rentgena za 40-60 zł i pójść z tym do stomatologa. Można naprawdę dbać o swoje zęby i żaden mityczny bo darmowy (ha!) gabinet w szkole tego nie zmieni.
eJay: problem w tym ze leczenie kosztuje krocie.Szczegolnie jakkomus mlodemu zeby sie sypia
Belert---->Ale co jest powodem jeżeli młodemu zęby się kruszą? Pomijając oczywiście choroby wrodzone, wypadki etc.
Gabinety dentystyczne w szkołach niewiele zmieniły. Mam to porównanie, że w szkole miałem dostęp do niego, miałem również obowiązkowe fluoryzowanie i co się stało? Ludzie z mojej generacji też mają kłopoty z uzębieniem. Problemem nie jest brak gabinetów, problemem jest brak profilaktyki i nieodpowiednia dieta, która składa się ze słodyczy, fast foodu i napojów służących do przeczyszczania rur.
eJay --> problemem jest brak profilaktyki i nieodpowiednia dieta, która składa się ze słodyczy, fast foodu i napojów służących do przeczyszczania rur.
W Szwecji dieta jest podobna, ale jest inny dostęp do lekarzy. W Wietnamie na poziomie którego jesteśmy, dostęp do lekarzy jest podobny do naszego. Czyli jaki wniosek?
W Szwecji dieta jest podobna
^^ W Szwecji dzieci nie żrą na potęgę słodyczy, więc przestań już człowieku pitolić. eJay w poście numer dwa wyczerpał temat, a ja się pod tym tylko podpisze. Ostatnio z córką (trochę ponad dwa lata) byłem u dentystki, za wizytę oczywiście nic nie płaciłem. Pani stomatolog przypomniała tylko żeby szczotkowac dziecku zęby i nie przekarmiać slodyczami na tony. Pogratulowala też, że w ogóle przyszedłem z dzieckiem na wizytę, bo wiekszość rodziców ma na to (niestety) po prostu wywalone - stąd i tylko stąd problemy ich dzieci z uzębieniem i stąd taki marny wynik na poziomie Wietnamu. Socjalizm, który jak zwykle proponujesz oczywiście niczego nie zmieni, bo rodzice mają głęboko w zadzie chodzenie na jakiekolwiek, nawet darmowe kontrole do dentysty.
lordpilot: bo ludzie zwyczajnie nie maja pieniedzy i nie zmieni tego pare wpisow takich jak Ty .Po prostu jak dwoje rodzicow pracuje w g... robocie o jaka teraz nawet dosc trudno to zarabiaja po minimalnej krajowej , jak poplaca rachunki to na dziecko niewiele zostaje ,jak na dodatek dziecko zostaje samo i wychowuje je koledzy i kolezanki z ulicy bo czesto dorbaiaja gdzie sie da to trudno zeby mialo dobre nawyki zywieniowe.
Dentysta w szkole dawal szanse tym biedniejeszym posiadania jako takiego uzebienia.
Problem w tym ze nasz rzad nie interesuje sie wogole nikim kto nie zarabia min. sredniej krajowej i nie mieszka w duzym miescie .Wszystko ponizej sredniej i mieszkajace w roznych scianach wschodnich i inny zadupiach jest zostawione same sobie .
Bez autobusu ,bez bilboteki ,bez pociagu i bez pomocy denstystycznej.Bez pomocy jakiejkolwiek ze strony panstwa.
Dlatego tez madrzy ludzie wyjezdzaja z polski.
Co i tak jest na reke naszym rzadzacym nepotykom bo obnizaja bezrobocie.
W Szwecji dzieci nie żrą na potęgę słodyczy,
jakiś link czy to tak walnięte?
No i wiadomo, standardowo dwa osły narzekają na Polskę, bo dzieciaki nie dbają o zęby.
Jak ci żona, jeden z drugim, pójdzie w tango z sąsiadem to też będzie że "państwo nie zadbało"?
Kretyni, no kretyni.
Ja bym chętniej zapytał, czy dzieci żrą słodycze na potęgę w Wietnamie... :D
Choć co do szkolnych gabinetów - w moich czasach jeszcze były - i tylko jakiś kamikadze zdecydowałby się tam leczyć zęby :) Ale przeglądy były, to fakt, więc jeśli jakieś ubytki - w tamtych czasach jeszcze miewałem, teraz na szczęście póki co (tfu! tfu!) od lat zero... chyba :) nie wystąpiły żadne od dawna wiec przestałem chodzić na kontrole) mi wykryto, to szło sie do dentysty i leczyło. Najpierw państwowo,a potem juz raz czy dwa prywatnie - bo plomby ładniejsze i sprzęt nowy...
Inną jeszcze sprawą jest to, zę z tych przeglądów a chodziło sie po trzy osoby - pamiętam głównie szokujące litanie zepsutych zębów innych uczniów, które dentystka dyktowała pielęgniarce do karty. Nie powiem teraz, czy zawsze trafiał mi się w gabinecie klasowy element (wśród chłopaków byłą tego większość) i czy w związku z tym chodzi tu bardziej o biedę/"manie wyje...o" przez rodziców, czy jednak może jakieś genetyczne lub tylko dietetyczne przyczyny, ale jestem pewien, zę z jedną osobą byłem na takim przeglądzie dwa razy i liczba zębów "do wypełnienia" była identyczna w obydwu przypadkach - w odstępie roku...
Wiem, zę może z perspektywy zdrowego trudno zrozumieć chorych, ale z drugiej strony na innych lekarzy, niby dostępnych darmowo, byłem zmuszony wydać swego czasu ogromne kwoty, a ze jednak skłaniałbym się ku winie rodziców i braku elementarnej higieny - to generalnie jakos nie współczuję i nie jest mi zal.
Poza tym akurat bardziej to chyba znowu kwestia małych miejscowości, które faktycznie juz wszyscy maja w dupie, i ska znika wszystko, łącznie z połączeniami PKSu (chocby rodzinne strony moich dziadków - zeby nie było, zę bredzę) - w moim miescie jest parę gabinetów z refundacja nfz, nawet z nowym sprzętem, wiec ktos naprawdę niezamoczony mimo wszystko, choc z brzydkimi, "metalowymi" plombami, zęby na pewno wyleczy.
[17] +1
Ja czekam na wątek: państwo niedopilnowało i pozwoliło mi stracić 3 zł w totku, bo postawiłem na złe numery ;)
Problem stanowi bardziej nie kwestia dostępności gabinetów z kontraktem NFZ, choć w małych miejscowościach może być to też problem, lecz fakt iż państwo pokpiło całkowicie profilaktykę i edukację w tym zakresie.
Nie wiem jak jest teraz, ale kilka lat temu w polskich szkołach była epidemia wszawicy, notabene co ciekawe wbrew temu co się powszechnie sądzi wszy lubią czyste włosy, która po prostu w PRL, jakim by on nie był, nie miała większych szans na zaistnienie - pielęgniarka od razu wyłapywała czarne owce i odsyłała do domu, aby się stawić z rodzicem.
Likwidacja gabinetów w szkołach była bardzo rozsądna. Jakość oferowanych tam usług była tragiczna, obsługa niezbyt sympatyczna, warunki sanitarne-wątpliwe. No i szkoła nie jest placówką opieki zdrowotnej, przychodnią ani niczym takim, żeby świadczyć usługi dentystyczne na swoim terenie. Jedyne co to generowało to dodatkowe etaty i koszty, w i tak niezbyt majętnej polskiej oświacie.
twostupiddogs - parę lat? Syn kuzyna, szkołą w mieście, wojewódzkim - i co przyniósł ze szkoły rok czy dwa lata temu? (chyba zę te parę to dwa...). Zreszta jeszcze jeden przypadek u sąsiadów czy gdzieś też mi sie obił niedawno o uszy... w przedszkolu chyba tym razem. Szok, gały wychodzą z orbit, co nie?...
Drendron - zgadza sie... A tak w ogóle chyba dałem sie Mirkowi też trochę strollować, bo czy nie jest tak, zę przeglądy są nadal obowiązkowe, tylko wykonywane w zewnętrznych gabinetach? W liceum właśnie tak miałem - obowiazkowo sprawdzano uzębienie i po prostu musielismy pójśc do jakiegoś gabinetu wskazanego w szkole...
Ciekawe z tymi wszami, moja kuzynka z Niemiec też miała ostatnio i w szkole właśnie złapała.
Herr Pietrus
Moja wiedza w tym zakresie opiera się na doniesieniach prasowych z okresu 2008-2010 jeśli mnie pamięć nie myli. Jak widzę dużo się nie zmieniło.
@Herr Pietrus
Drendron - zgadza sie... A tak w ogóle chyba dałem sie Mirkowi też trochę strollować, bo czy nie jest tak, zę przeglądy są nadal obowiązkowe, tylko wykonywane w zewnętrznych gabinetach? W liceum właśnie tak miałem - obowiazkowo sprawdzano uzębienie i po prostu musielismy pójśc do jakiegoś gabinetu wskazanego w szkole...
Nie mam pojęcia. Pewnie zależy od szkoły/gminy. Ciężko mi sobie wyobrazić ustawowy obowiązek robienia przeglądów, skoro ostatnio tyle szumu jest wokół obowiązkowych szczepionek.
Prawda jest, ze jezeli rodzic sam nie zadba, to gabinet w szkole nic nie da. Za moich czasow byly, a kielce niektorzy mieli tak brzydkie, ze szkoda gadac. Taki szkolny gabinet byl bo byl i nic raczej nie wnosil. Pamietam, ze moze z raz nas wzieli na pzeglad, ale zeby ktos tam leczyl zeby z wlasnej woli, to raczej sobie nie przypominam.
bo czy nie jest tak, zę przeglądy są nadal obowiązkowe, tylko wykonywane w zewnętrznych gabinetach?
Nope, ja przynajmniej się z czymś takim do tej pory jeszcze nie spotkałem. Zarówno w szkole podstawowej, gimnazjum jak i liceum.
A samo niejedzenie słodkich rzeczy i mycie zębów 2 razy dziennie to nie wszystko. Słodyczy nigdy nie jadłem jakoś dużo, herbaty nie słodzę od dłuższego czasu, zęby myję nawet gdy o 1 w nocy przypomnę sobie iż zapomniałem. A mimo to mam z nimi problem do tej pory. Są po prostu słabe, a sama próchnica jest biała(chyba tak to się nazywa), więc patrząc w lustro zęby są piękne i białe, a w gabinecie dowiaduję się że 4 mam do leczenia i to koniecznie... nie polecam. Z kolei moja babcia nadal ma większość pomimo swojego wieku, a co najzabawniejsze jako dziecko szczególnie o nie dbała, teraz ma zdrowsze od niejednej młodej osoby :) Tak więc dużo tutaj również zależy od samych zębów, każdy ma inne.
Jedyne co mi zapewniła państwowa opieka stomatologiczna w szkole podstawowej to regularne wizyty prywatne w czasie liceum. Dwa lata zanim mi naprawili wszystkie niedoróbki szkolnej dentystki, która ładowała w zęby tandetne plomby, które czyniły więcej szkód niż próchnica.
Od lat chodzę prywatnie i wizyty kończą się głównie na kontroli. Za państwową opiekę to ja dziękuję, już mam jej dość na jedno życie.
Kurka, wpadł kolejny junior nabijający sobie posty, odkopał świeżego nieboszczyka a udzielający się w działach politycznych i temu podobnych jak gdyby nigdy nic kontynuują dyskusję.
Na swój sposób zabawne...
Wniosek? Stopnie forumowe gorsze niż próchnica.