No właśnie, jak? Byłem dziś w centrum dość nieprzyjemnej sytuacji. Mniejsza o to, o co chodziło. Mało nie skończyło się tym, że doszłoby do jakiejś bójki. Wyszkolonym zabójcą nie jestem, więc po prostu się oddaliłem, ale nie o to chodzi. Ja mogę sobie wmawiać, że wszystko jest ok, a organizm mówi co innego (przyspieszone tętno, nogi z waty itp.). Jest tu jakiś sensei, który zna jakieś tajemne techniki uspokojenia swojego ciała w ekstremalnych sytuacjach? Zawsze to jakiś plus, jeśli do walki musi dojść, bo nie chciałbym się tłuc mając pełne gacie i mokre nogawki.
Wiem, że to głupio zabrzmi. Głęboko oddychaj, spróbuj się skupić.
Najlepszana uspokojenie jest świadomość posiadania broni w kaburze :] No ale to polsza, gdzie broń posiadają raczej bandyci, więc istotnie, skupienie i hmm .. spokój.
morda nie szklanka :D
a szczerze mówiąc to liczy się pewność siebie, raczej sobie niczego nie wmówisz żeby się nie bać. Ewentualnie powinno pomóc trenowanie jakiegoś sportu walki.
Żeby taką pewność siebie rozdawali w jakichś okienkach, to bym chętnie ją przygarnął. Faktem jest, że nigdy nie miałem okazji się tak porządnie z kimś pobić. A trenowaniu sportów walki myślałem, choć dalej czuję do nich taką niechęć, po roku chodzenia na karate.
co watek lethos, zgluples juz do reszty? :S
dobra dobra, pisz co to za sytuacja lepiej
Kiedyś zgubiłem się w nocy w Rio de Janeiro, wsiadłem do złego nocnego który skończył kurs na jakimś blokowisku. :) Od tamtej pory mam wyjebane, to banalne ale prawda jest taka, że im więcej masz w życiu stresujących sytuacji tym chłodniej do nich podchodzisz.
Menelstwo i patologia! Szedłem sobie z psem po parku w słuchaweczkach. Minąłem jakąś rodzinkę, odwracam się a ci się drą, jakaś pani o urodzie kurwy i barach szerszych od moich leci za mną i klnie wniebogłosy, jak i cała rodzinka. Po chwili dołączył mężuś, który już pięściami wymachiwał. Aż kobieta go przytrzymywała, bo rwał się, żeby mi zdjąć słuchawki.
ale co, przechodzisz obok i chca ci wpieprzyc? jesli tak to faktycznie moga ci sie przydac jakies sztuki walki :D
No przechodzę obok i chcą mi wpieprzyć za to, że (cytuję) "chodzę se bezkarnie z psem, jak jakiś kur... cwel".
może jakoś nietypowo wyglądasz i dlatego ludzie postrzegają Cię jako worek bokserski?
spoiler start
a karate to sobie daruj, jak już chcesz coś trenować to taki sport, który chociaż trochę Cię czegoś nauczy, taki gdzie dostaniesz kilka razy w sposób kontrolowany po łbie i będziesz wiedział jak się zachować w takich sytuacjach :)
spoiler stop
a karate to sobie daruj, jak już chcesz coś trenować to taki sport, który chociaż trochę Cię czegoś nauczy, taki gdzie dostaniesz kilka razy w sposób kontrolowany po łbie i będziesz wiedział jak się zachować w takich sytuacjach :)
Mnie trener na taekwondo uczył, że w takich sytuacjach opłaca się trenować nie sztuki walki, tylko jeden sport - bieganie :)
Więc jak sytuacja robi się nieciekawa, to bierzemy nogi w troki i zmykamy - im szybciej, tym lepiej :)
Azerko won z tym avatarem!
O a co do taekwondo... Czy plebs, bez żadnej umiejętności ogarnie tą sztukę walki?
Awerik -> taki chłodny
broń posiadają raczej bandyci
Kiedy ostatnio jakiś bandyta z bronią na ciebie wyskoczył?
Przyspieszone tętno to normalna reakcja. Nogi z waty to hmm.... nie przypominam żebym tak miał, ale to normalne, że z emocji lekko się drży. I nie chodzi mi tu raczej o strach, ale bardziej wściekłość. Nie wiem, mi jak dotąd przyszło stawać do bijatyk 1 vs 1 . Najlepszy sposób na pokonanie tych nieprzyjemnych uczuć to dać im "upust" w postaci obicia komuś mordy. To nic złego, czasem trzeba. Organizm po prostu przygotowuje się w ten sposób do walki.
Ja się, oczywiście, biję tylko w swojej obronie. Albo jak ktoś mnie zdenerwuje.
No i nigdy nie miałem sytuacji, że chciało mnie pobić np. kilku kolesi. Wtedy to nie mam pojęcia jakbym się zachował. A było też tak, że facet sporo starszy, większy i silniejszy chciał mi wpieprzyć (w obu przypadkach tzw. "łysa pała"). Wtedy działa dyplomacja. Lepiej nie uciekać tylko się dogadać. Problem z głowy. A tak to przez najbliższe kilka tygodni będziesz się bał z domu wyjść, albo ktoś cię będzie ganiał.
Trzeba po prostu ocenić czy masz szanse i odpowiednio do nich zadziałać :P. Najlepsza metoda zapanowania nad takimi emocjami (i ich efekty: drżenie nóg itd) to świadomość własnych umiejętności i tego, że:
- albo się z tego jakoś wyplączesz
- albo przynajmniej będziesz próbował się bronić.
Wal w głowę i szyję, tyle powiem :D. I wykorzystuj otoczenie. Chociaż z doświadczenia wiem, że w krytycznej sytuacji ciężko myśleć "taktycznie". Do tego trzeba być wyszkolonym inaczej górę biorą emocje i instynkt.
dVk. -> pamiętaj liczy się pewność siebie i musisz przezwyciężyć ten strach! Nic się nie bój mojego avatara :D
Bieganie swoją drogą, też bardzo ważny sport, wiadomo trzeba czasem użyć mózgu i przewidzieć czy ma się realne szanse na wygranie z potencjalnym przeciwnikiem. Jeśli ich będzie co najmniej 2/3 to raczej nie polecam się wczuwać w Van Damme'a czy Jackie Chan'a :P a gdy to będzie powiedzmy mała, krzycząca i wkurwiająca 10-letnia dziewczynka to wtedy możesz podjąć walke :D
A czy ten pies przypadkiem nie zrobił kupy w parku, a ty jej nie posprzątałeś? Bo jeśli tak to też bym ci z chęcią wpieprzył. Ludzie potem nie mogą spokojnie chodzić po parku, tam się dzieci bawią a wszędzie kupy leżą. Mieli rację. Patologia!
ad#9
Jedna z książek Pepega Z Gumy Nieślubnego Syna Wodza Apaczy pod tytułem "Dostałem w Ryjo, czyli gorąca Brazylia" nabiera dla mnie wizualizacji.
dVk -> zadko zdarza sie ze na treningi przychodza ludzie "ogarnieci" fizycznie. Coraz czesciej swiezy nabor to sieroty z koordynacja warta funta klakow o kondycji nie wspomne.
ALE
Przychodza. I jesli wytrzymaja pare treningow to nagle okazuje sie ze wszystko powoli sie poprawia ( kondycja, koordynacja itd). Do tego potrzeba cierpliwosci i samozaparcia. Urodzeni mistrzowie zdarzaja sie kurewsko zadko, ale kompetentny trener z absolutnego przecietniaka w ciagu 2-3 lat jest w stanie zrobic czlowieka ogarnietego ze swoim cialem. Nie mistrza - na to potrzeba lat, ale juz po pol roku treningow kopniecia zaczynaja wygladac jak kopniecia a nie jak mongolski balet po LSD.
Takze wszystko jest dla ludzi - Taekwondo tez.
Swoja droga - poczatek kazdego cyklu treningowego kladzie nacisk na trening ogolnorozwojowy.
Po 2 latach intensywnych treningow jestes w stanie uciec przed swoim napastnikiem bo masz lepsza kondycje.
Mozna czuc sie mistrzem, ale byle zul wyciagnie noz i konczy sie rumakowanie...
!!!Najlepsza rada w tym wątku!!!
Zgraj sobie tą piosenkę na odtwarzacz i puszczaj przed fajtem!:
http://www.youtube.com/watch?v=egne2ZCMM_0
peterkarel - zwierzyniecki, ten gdzie jest głaz lotnika na "rondzie".
A co do psa. To całkiem spory (owczarek pikardyjski) i nigdzie nie nasrał.
Też ostatnio miałem podobną sytuację w parku, ale jednak sobie odpuścili.
łoo panie, ja tam raz w życiu byłem, a żyję 24 lata :P Chyba, że chodzi o ten duży obok zoo. Czy ten bliżej siedziby radia ? :P
Montera---> jak byłeś w przebraniu MJ to odpuścili, bo bali się zombie :|
[28] działa, potwierdzam. Ma sekcji Ju-jitsu była to tajmna mistrzowska sztuczka.
Tylko nie słuchaj bez walki, bo będziesz pizgał glową smietniki
A o której to godzinie było i jak liczna rodzinka? Dzisiaj po parku jeździłem rowerkiem to może ich nawet widziałem:P
moim zdaniem kazdy powinien conajmniej 2-3 lata spedzic nad cwiczeniem jakiejs sztuki walki.
podam na swoim przykladzie. z 20 lat temu cwiczylem przez 4 lata karate... i mimo, ze teraz jestem pol kaleka to i tak jak 2 lata temu chcial mnie typ okrasc (a jestem osoba niska, wiec wygladam na latwy cel) to szybka decyzja (ale obarczona nogami z waty) zaoszczedzila mi troche grosza. Kop w kolano i odejscie z miejsca zdarzenia. w kolano front kickiem wiec prawdopodobnie zlamane bo nie mogl wstac.
mysle, ze gdybym kiedys nie cwiczyl to bym nie wiedzial jak kopac i bym nic nie byl w stanie zrobic.
broni w naszym kraju nie mozna miec do obrony, wiec trzeba umiec sie obronic, a co wazniejsze trzeba umiec ocenic sytuacje, kiedy obrona nie ma sensu...
i cwiczylem karate, po lbie wiele razy dostalem. Sparingi tez cwiczylem.. wiec jesli ktos mowi, zeby karate odpuscic bo sie nic nie nauczy jest w bledzie lub do zlej szkoly chodzil.
Darth- Chyba gdzieś 18. Co do rodzinki, to jakieś 4-5 letnie dziecko, kobieta i dwóch facetów.
Darth też z Białegostoku :o ?
[36] Nie trzeba ćwiczyć karate, aby wiedzieć takie rzeczy :d Wystarczy oglądnąć film z Seagalem :D
[28] Kiedyś z tą muzą w tle pokonałem 20 dresów i nawet się nie spociłem.
peterkarel-> gwarantuje ci, ze jestes w bledzie. To sie wydaje takie proste. kopac w powietrze bez ladu, skladu i treningu jest bardzo zludne i ci daje falszywy obraz Twoich mozliwosci.
poproboj pokopac w drzewo z calej sily i zobacz za ktorym kopem zlamiesz sobie noge, bo zle ulozysz, zle sie do tego zabierzesz... I dare you! :)
ale nie wiedzac jak kopac, zeby sobie krzywdy nie zrobic, to kolano staje sie oddajacym drzewem.
No bez przesady, żeby kopnąć kogoś front kickiem, albo z volleya ( nie takie rzeczy się trafiało grając w gałę ) w kolano złamiesz sobie nogę :D
peter-> teoretykiem jestes. Ale, tak jesli w pilke umiesz kopnac to juz lepiej niz jakbys nie umial/
co nie zmienia faktu ze gadac mozesz, ale bardzo czesto zycie weryfikuje
juz nie mowiac o tym, ze nie jest tu mowa o to, ze sobie zlamiesz noge na czyjejs nodze, bo to trzeba miec megapecha, ale o to, ze jesli nie umiesz kopac to twoj kop niewiele ci pomoze... predzej wkurzy cel.
Najman trafiał Saletę w piszczel, a nie w kolano. Dobra mniejsza o to.
Dziki kraj i tyle :D
Dessloch ----> Nie twierdzę, że jestem praktykiem :P Nie raz trafiało się w piszczele kolegów i jakoś żyję. Jedynie spotkanie z krawężnikiem przypłaciłem pękniętym palcem. Imo każde kopnięcie w kolano z przodu, boku, tyłu zada jakiś damage przeciwnikowi.
Mówię tylko jak to wygląda na zdrowy rozsądek :)
Prawy, lewy i prosty, po problemie. Ja zawszę taki robię, kiedy mam do czynienia z jakimiś cwaniaczkami.
[51]
co to za dialekt?
to chyba na ulice musze wyjsc, bo poki co ludzie mowia po polsku :F
Dessloch - Nikt nie powie że lepiej nic nie ćwiczyć jak ćwiczyć karate, ale mając na rozkładówce w przeszłości i karate i boks na ulicy znacznie bardziej sprawdza się boks. Mniej wyszukany, znacznie bardziej skuteczny przy znacznie krótszym treningu.
Bo przydatne może się okazać nawet łapanie jajek zrzucanych z trzeciego piętra, co nie znaczy że nie ma nic lepszego.
dycu-> nawet jak mam krotkie rece i wzrost 169cm? nogi maja duzo wiekszy zasieg i duzo latwiej nimi operowac.
na wymiane bokserska moglbym sobie pozwolic ale z osoba powiedzmy o max wzroscie 180cm.
zreszta karate to nie tylko kopy ale tez i piesci, a co wazniejsze duzo skuteczniejsze bloki.
ale tak. Boks jest skuteczniejszy w walce ulicznej. Jednak mowienie ze karate cwiczyc nie ma sensu jest mocno mijajce sie z prawda i wielka bzdura.
ale tak. Boks jest skuteczniejszy w walce ulicznej. Jednak mowienie ze karate cwiczyc nie ma sensu jest mocno mijajce sie z prawda i wielka bzdura.
Dokłądnie to powiedziałem : )
Offtopujac
Czy tylko mi Maziomir wydaje sie w ogole nie smieszny czy jestem zbyt malo inteligentny na taki wyrafinowany humor?
Drżenie i nogi z waty to tylko skutek przedawkowania adrenaliny. Nie chodzi nawet o jakąś szczególną jej ilość ale o to, że najwyraźniej nie masz okazji by tej adrenaliny zakosztować.
Tym samym źródłem tego problemu jest nadmiar cywilizacji.
Jedynym sposobem na ograniczenie tych efektów i podniesienie progu strachu to barbarzyństwo, czyli regularny udział w bójkach. Tak jak jedynym sposobem na zwalczenie strachu przed ciemnymi pomieszczeniami jest wchodzenie do nich i przebywanie a strachu przed pająkami przebywanie w bezpośrednim ich "towarzystwie" :D
Jeszcze jedno. udział w szkołach "walki", jakich namnożyło się bez liku w niczym tu nie pomorze. Może to najwyżej podnieść twoją ogólną sprawność fizyczną i poziom arogancji, co może skończyć się następnym drżeniem i nogami z waty :D
U mnie w okolicy agresja wsrod mlodziezy ustala, nie to co kiedys 10 lat temu, gdzie byla prawdziwa mordownia! Widocznie mlodziez juz nie taka w dzisiejszych czasach.
Z tego co sie w zyciu naogladalem to najlepsze na kilku przeciwnikow jest judo (albo chociaz zapasy). sam widzialem jak "trener" krawmagi dostawal wpierd*l od 2 kolesi, a "judoka" zwykla pospolita dzwignia wylaczyl calkowicie chec czegokolwiek u napastnikow. :>
Sad story - tak mnie to zszokowalo ze od tego czasu zawsze chcialem to cwiczyc, ale w okolicy nie ma zadnej takiej szkoly, za to karate bylo ze 3 do wyboru. :(
Bokser pewnie tez by dal rade, ale zadnego takiego nie spotkalem na zywo (nie liczac wiejskich bokserow).
[1]
Nawalaj w Tekkena tak długo aż sam będziesz chciał komuś przyłożyć
Skoro już temat "fajtów":
http://www.wykop.pl/ramka/609511/gurhka-broni-dziewczyne-przed-gwaltem-odpierajac-40-uzbrojonych-mezczyzn/
Gość obronił dziewczynę przed 40 napastnikami. 9 ranił, 3 zabił.
minarel --> A co jeśli idziemy np. z partnerką? Albo babcią?
Mój post (jak i przytoczone zdanie trenera) były oczywiście pisane (i mówione) z przymrużeniem oka, dlatego wstawiłem tam emotki. Oczywiście ta metoda sprawdza się jak jesteśmy sami, ew. z innym biegaczem :)
A co do sztuk walki - ja po roku treningów nauczyłem się bardziej nie ciosów i uników, a raczej jak niewiele umiem i jak moje ciosy i uniki są słabe i pozbawione techniki. IMO to jedna z ważniejszych rzeczy, jakie można się nauczyć - jak ktoś nigdy nie trenował, nie wie, jak jest słaby i że sztuka wyprowadzania ciosów jest bardzo trudna. I po tym roku treningów tym bardziej bym się zwijał, a nie walczył. [ oczywiście, jakbym był sam ]