Wybieram się niedługo nad morzę i tak myślę jakby zniwelować koszty. Chodzi mi o jedzenie, co warto spakować przed wyjazdem tak aby było tanie i nie zepsuło by się w dość szybkim czasie. Jedynie co mi dotychczas przychodzi do głowy to zupki chińskie, niby spoko ale za dużo też ich się nie zje. Może Wy mi pomożecie?
Ale my nad morzem też mamy sklepy i możesz śmiało kupić u nas zupki chińskie. Oszczędzaj plecy, po co dźwigać.
Jesli chcesz zniwelowac koszty pobytu nad morzem to problem moim zdaniem nie tkwi w tym co wziąc a raczej czego nie kupować juz bedąc na miejscu. Jak wiadomo nad Bałtykiem spotkamy sie ze skandalicznymi cenami rybki w smażalniach wiec tego radze unikać chyba że ktoś nie może wytrzymać ale porcja kosztuje ok 30zł za kawałek rybki i pare frytek. Druga sprawa to fast-food na plaży i piwo w kubku plastikowym. Za mini hot-doga płacimy ok 5-6zł wiadomo to jest 2 kesy a składa sie z bułeczki wartej 30 groszy i parówki 50 groszy. Piwo w plastikowym kubku ok 5-6zł rozrabiane 50/50 z wodą. Kolejna sprawa wesołe miasteczka. Jesli chcemy sie tam troche pobawić to stówka za pare pzejazdów na karuleli itp. Chore ceny jak na tak biedny kraj jak Polska, ale jak widac chetnych nie brakuje
[2] fakt u Was są sklepy ale z cenami po 3-4 krotnie wyższymi niż w innych częściach polski....
Więc jeśli chcesz zminimalizować koszty to kup tutaj te zupki, jakieś konserwy, pasztety i wodę, zawszę się na tym zaoszczędzi. Jeszcze jakbyś miał dostęp do lodówki to jakąś wędlinę zalakowaną bo nad morzem to 5 plasterków jest za 5zł i Warszawę przez nie widać
- Pięć 6L butli wody Primavera
- 10 Vifonów Kurczak Curry i dla urozmaicenia 10 gorących kubków
- 3 zgrzewki (po 24szt) Kuntersztynów (ew. Harnasiów) z Auchan
- 5x Paprykarz Szczeciński
- 10x Konserwa Turystyczna
- 5x Chleb Tostowy z LIDLA
- 5x Pasztet Podlaski (różne smaki)
= udane wakacje :)
(lysack by sie nie powstydził :P)
[5] Nie wiem, gdzie jedzie autor wątku, ale w Trójmieście są Biedronki, Lidle i inne markety, które domyślam się oferują te same produkty, w tych samych cenach, co w całej Polsce. W Gdańsku ludzie też żyją i zarabiają podobnie, dlaczego miałoby być drożej niż gdziekolwiek indziej?
Jeżeli chcesz się stołować w restauracjach i widzieć morze(w sumie to zatoka), to licz się też z kosztami. Są też bary mleczne, w których za tanioche możesz zjeść domowego kotleta i są też sieciówki Sfinx, Manekin, DaGrasso, gdzie za taką samą cenę, jak w całej Polsce zjesz kurczaka, naleśnika czy pizzę.
izolacja-->zakładając, że autor jedzie pod namiot pociągiem, też mu doradzisz taki ekwipunek. Przy takich upałach to mięso z puszki będzie śmierdzieć. Wodę też polecam kupować na miejscu, nawet jak zaoszczędzisz 30 gr na butelce to przenieś 30 kilo wody z pociągu/autobusu na pole namiotowe i śpij razem z tym wszystkim.
Mielno więc taka typowo nadmorska miejscowość. Raczej tam nie znajdę żadnych tanich sklepów typu biedra. Nie wiem jak tam stoi wszystko z cenami, ale wydaje mi się, że tam tanio nie będzie, teraz myślę o jedzeniu bo wiem, że tam większość pieniędzy i tak pójdzie na alko. Wiadomo, że wody tam targać nie będę, chodzi mi o coś małego, lekkiego i poręcznego, gdzie trochę zaoszczędzę. Myślę tutaj też bardziej o produktach na śniadanie i kolację bo obiad to już normalny by był.
które domyślam się oferują te same produkty, w tych samych cenach, co w całej Polsce
Niestety tak nie jest :/ a jeśli jedziesz do mielna to jeśli dobrze pamiętam ze sklepów są tylko te małe, a jak już byłby duży to na pewno będzie drożej. izolacja dobre rzeczy radzi :)
to na uj jechać na wakacje, i patrzeć czy czasem ser w sklepie nie jest 0,50zł droższy... nie masz kasy -> siedź w domu
Zgadzam się z [11]. Jak ktoś nie ma kasy i jedzie na wakacje licząc każdą złotówkę, woli żyć codziennie na zupkach chińskich zamiast ugotować sobie samemu (co oczywiście drożej wychodzi) i szkoda mu na zwykłe jedzenie w sklepie to po co jechać na wakacje? Rozumiem, że oszczędzanie jest ważne i nie zawsze można sobie pozwolić na to na co ma się ochote, ale dla mnie takim czasem są wakacje - jadąc na nie, nie patrzę na każdą wydaną złotówkę i nie szukam oszczędności, tylko kupuję to na co mam ochotę, więc zabieranie jedzenia z sobą jest imho bezsensowne..
Nie trzeba wydwac fortuny, ja jak bylem z moja byla nad morzem to tak: na sniadanie kanapeczki z wedlinka, pomidorkime ogoreczkiem, na obiad szedlem na miast ona piers z kruaczaka i frytki/zmieniaki + surowka, a na kolacje kanapki/platki,,,, i majatku nie wydalem, 2x obiad to 36 zl , a na wedline , warzywa i chleb nie duzo, nie ma co brac jakiegos syfu w psotaci zupek...
Poza tym jestem zdania tych wyzej, jak jechac to nie szczypac kazdej zlotowki, tylko wydawac, jak cie nie stac, odloz i pojedz za rok, a nie jedz i wpieprzaj jakis syf....
Kto tutaj mówi o wielkim oszczędzaniu? Skoro można wziąć troche jedzenia z domu które jest tańsze tutaj, ktoś to jedzenie lubi, i nie zepsuje się szybko to co to komu przeszkadza?
Jak ktoś ma w brud kasy to sie nie pieprzy i jedzie na karaiby a nie nad polskie morze, a jak ktoś jednak je lubi i chce tam jechać i MA OCHOTĘ to niech oszczędza.
np. Ktoś kto dopiero odciął się od pieniędzy rodziców i za własne pieniadze tam jedzie raczej będzie oszczędzał na pierdołach żeby sobie pozwolić na coś innego...jakoś nie widziałem tłumów w tych sklepach kupujących co popadnie. Jednych stać na wszystko a inni oszczędzają tam gdzie można trochę - taki mamy kraj.
[11,12] co Wy pierdolicie, nigdzie nie napisałem, że będę liczył każdy grosz, ale że lepiej zaoszczędzić na jedzeniu i wydać na jakieś atrakcje czy inne bardziej wartościowe rzeczy. Jedynie chciałem się dowiedzieć co warto wziąć. O zupkach też wyraźnie napisałem, że nie da się z nich wyżyć jedząc je codziennie. Poza tym to moja sprawa jak chcę spędzić te wakacje, temat jest o czymś innym, a Wy nie wnosicie niczego sensownego.
W Mielnie masz polo market. Z cenami nie było tak źle, gorzej z kolosalnymi kolejkami, ale zaopatrzyć na chama się można :)
ale że lepiej zaoszczędzić na jedzeniu i wydać na jakieś atrakcje czy inne bardziej wartościowe rzeczy
Nie ma nic wartościowszego niż dobre jedzonko !! Nie bluźnij !
sam lubie zupki chinskie, ale kupowanie ich na taki wyjazd to imo strata hajsu sama w sobie. przeciez tym sie nie da najesc, chyba ze zjesz ze 3.
przynajmniej w moim przypadku jeden czerwony vifon (ktorego zreszta bardzo lubie) sprawia, ze przestaje byc glodny tylko na jakies max pol godziny i znow musze kupic sobie jakies zarlo.
bylismy z kumplami w tym roku tydzien w sopocie pod namiotem i na kolacje/sniadania zaopatrywalismy sie w miejscowym kerfurze - duzo bulek/chleba, paczka sera/serki topione/pasztet/dzem/szynka - nigdy nie narzekalem na bycie glodnym po takich posilkach + na pewno jest to zdrowsze od zupek chinskich. obiady ofc normalne w roznych knajpach.