Witam wszystkich.
Odebrałem dziś z lotniska chrzestnego mieszkającego w Australii. Będzie w Polsce tylko 2 miesiące, więc... co na to poradzić? Podczas wyrabiana prawa jazdy w Australii, Polskie musiał zniszczyć. Podobnie byłoby w odwrotnym kierunku. Czy w razie kontroli można wyjść jakoś z sytuacji bez konsekwencji (prawdopodobnie zależy od humoru oficera), czy lepiej się wstrzymać(co byłoby raczej trudne)? Może jakieś inne rady?
pozdrawiam
Konsekwencje to mandat w wysokości 500 zł. Jak nie będzie miał pecha to na kontrolę nie trafi.
Następnym razem niech w Australii wyrobi sobie dodatkowo międzynarodowe prawo jazdy.
Podczas wyrabiana prawa jazdy w Australii, Polskie musiał zniszczyć.
Dlaczego musiał?
Takie przepisy, chociaż nie wiem czemu to służy(może jakieś ujednolicenie, chociaż...). Nie tylko tam tak jest, moja matula też musiałą niszczyć polskie prawko w Czechach.
@up -- serio? A jeśli ktoś się nie przyzna że ma prawko z innego kraju, w jaki sposób to sprawdzą?
[2] - uff, jeśli tylko to, nie jest tak źle. Mieszkamy w małym miasteczku, więc powinno być ok(ja mam prawko prawie rok i jeszcze mi się nie zdarzyło), a 500zł to jeszcze nie tragedia - a więc dziękuję za odpowiedź :)
[5] a niby na jakiej podstawie mają mu wyrobić nowe? przecież nie przechodził egzaminu od nowa...
@j.a.c.k -> chociażby w Bahrajnie niektóre nacje muszą wyrabiać sobie nowe. Chociaż tutaj to w ogóle pokombinowane jest, z tego co mi wiadomo przynajmniej...
Inna sprawa, że w Czechach mama nie musiała zdawać egzaminu - ale MUSIAŁA przynieść polskie prawo jazdy, żeby wydali jej czeskie.
Takie przepisy, chociaż nie wiem czemu to służy
ekhm, taka impreza kazdorazowo kosztuje niecale 100pln, zgadza sie?
[4] -> A gdyby w Polsce zgłosiła teraz zagubienie albo zniszczenie (nawet wtedy by nie skłamała :)) prawka to dostałaby pewnie nowe i pachnące.
Kazuya_3
Australijskie prawo jazdy nie jest uznawane w Polsce, zatem będzie to widziane tak jakby jechał bez uprawnień. Zatem nie tylko mandat, ale np. w wypadku stłuczki ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania i wszystko z własnej kieszeni. Wtedy koszty mogą iść nawet w setki tysięcy, jeśliby ktoś przy okazji ucierpiał.
ale MUSIAŁA przynieść polskie prawo jazdy, żeby wydali jej czeskie
no o tym piszę, na słowo chyba nie wydadzą, nie? :]
@hardcoholic -> wiem, że mama w Urzędzie Komukacji w Ostravie coś płaciła, ale nie pamiętam już ile. W Polsce pewnie też się płaci.
@j.a.c.k -> fakt. Kurka, ciężko mi się dzisiaj pytania retoryczne rozkminia...
ja p... ale problemy
idzie do urzedu mowi ze zgubil, placi za nowe i dostaje...
nie mowiac o tym ze z tym zniszczeniem to jakas naciagana historia, moze sobie ktos zazartowal z was:PPP a nie kazali mu czasem skoczyc po kole?
bo pierwsze slysze cos takiego i nie wiem co niby by to mialo miec na celu hehe dobrze ze mu glowy nie kazali sobie zniszczyc
Heh..
Akurat ostatnio poznałem pewnego Polaka, który mieszka w Australii i ma stamtąd prawo jazdy.
Przyjechał do kraju na krótko, ale będzie jeszcze podróżował po Europie... autem.
Tak się składa, że mnie wiózł i pokazywał mi jakąś książeczkę. Narzekał, że musiał za nią dać jakieś 50$ po to aby jego prawko było uznawane w Europie.