Nie mogę pojąć jaki miało cel przedłużenie roku szkolnego i zerwanie z tradycyjnym od dziesięcioleci dniem rozpoczęcia wakacji czyli około24 czerwca?
Z tego co mi córka mówi, to jest to idiotyczny pomysł. Oceny wystawione, lekcje to fikcja, parę osób przychodzi do szkoły, by potem zniknąć i tak będzie przez tydzień, aż do piątku. Nauczyciele bimbają, uczniowie bimbają, a wszystko z powodu durnowatego pomysłu chyba tej ministry od oświaty.
Nie mogę znaleźć w tym sensu.
Formalność?
@NeroFTP -> raczej głupota. Przyłączam się do pytania mirencjuma.
Bo co roku musi być jakaś reforma, oświata musi pracować, ludzie muszą wiedzieć, że pracuje, więc robią jakieś durne reformy tylko po to żeby było
Bo rządy w Polsce są poje.....
Z tego co wiem to dyrektorzy dostali te 5 dni do rozdysponowania ich w całym roku jako wolne od lekcji według własnego uznania. Można było przeznaczyć je na zakończenie roku 23 czerwca, można było zrobić długie weekendy, można było wymyślić jeszcze inne powody, aby dać dzieciom wolne. Taka reforma.
A co do rozprężenia - przecież tak jest zawsze w ostatnim tygodniu pracy szkoły, niezależnie od tego, czy ten tydzień przypada na 25-30 czerwca, czy 15-20 czerwca. Zawsze oceny muszą być wystawione wcześniej, aby można było spokojnie wypisać świadectwa itp. i odkąd pamiętam ostatnie dni roku szkolnego są zmarnowane.
Były drobne modyfikacje w prawie. Teraz rok szkolny kończy się w ostatni piątek czerwca. A czemu tak zrobili to nie wiem.
[10] Wcześniej rok szkolny kończył się w pierwszy piątek po 18 czerwca. W tym roku była zmiana.
A nie było przypadkiem czegoś takiego, że każdy rok szkolny kończy się jakiegoś tam dnia po 22 czerwca i akurat wypadło teraz tak durnowato?
Dokładnie tak jak w [8] - chodzi się tydzień dłużej, ale dyrekcja może za te pięć dni zrobić wolne w innym miejscu, często opłaca się to nawet bardziej, skutkując np. dłuższym długim weekendem lub czymś takim.
Nie ma o co robić hałasu, 5 dni to nie jest długi czas, da się jeszcze wytrzymać. I tak większość po wystawieniu ocen przestaje chodzić do szkoły :). Mnie to teraz mało obchodzi bo jestem na studiach.
Racja. Jutro idę tylko oddać kluczyk do szafki, ostrzyc się (już "po lekcjach") i zapieprzać 3 kilosy z buta do domu :/ . No chyba że będę czekał 5 godzin na szkolny autobus. A tak to bym miał z głowy - mówienie głupiego wierszyka na koniec gimnazjum też.
>>>Nie mogę znaleźć w tym sensu.
żyjesz w Polsce i szukasz sensu ?
Edit.
"Jak nie wiesz o co chodzi to chodzi pieniądze."
eh tam to najlepszy okres.
Jak tylko zaczynają się wakacje to internet zalewa się dzieciakami piszącymi, że się nudzą.
Natomiast teraz chodzą do szkoły, spotykają się ze znajomymi i nie muszą się wcale uczyć. Jak dla mnie super !
Bo minister edukacji nie ma co robić i przedłuża i żeby było jak nauczyciele to ciężko pracują ...
jak dla mnie to ten czas byl najlepszy w calym roku szkolnym, zero obowiazkow, a i tak mozna bylo spotkac sie ze wszystkimi kumplami, bo nikt nie powyjezdzal jeszcze na wakacje =]
Nie wiem, i tak siedze w domu.
[18] Polać mu, dobrze gada.
Nie wiem po jaką cholerę Twoja córa Mirencjum chodzi do szkoły po radzie/konferencji. Dupoliz klasowy czy jak? :>
[18] Zgadzam się. Ostatni tydzień po radzie zawsze był najlepszy, aby przyjść do szkoły i spotkać się z kumplami, pogadać :)
Już mi szkoda, że to się skończyło, chętnie bym wrócił do tych czasów...
[21] Do współczesnego gimnazjum/liceum nie warto wracać. Ciesze się że już to skończyłem bo poza moimi paroma kolegami cała reszta to jak to się mówi durne gimbusy
Jeszcze zatęsknisz za tymi czasami jak przyjdzie w życiu czas na studia/pracę.
^ Zobaczymy.
Ja po gimnazjum zerwalem wlasciwie wiekszosc kontaktow, bo ci ludzie to durnie i dno, poza kilkoma osobami. Teraz wrocilem w te strony, fajni powyjezdzali, ja zostalem z durniami. Forever alone :P
Ale swoja droga, to wlasnie w technikum nauczylem sie wagarowac, klamac i olewac szkole, wiec to co w mlodosci najlepsze :D