Bane: kim jest człowiek, który złamał Batmana?
http://gameplay.pl/galeria/ilustracja/42_72974630.jpg
Pamiętam to z komiksu, za dzieciaka to czytałem :)
Drobny, acz cieszący występ Bane'a można było oglądać w odcinku Superman: TAS, gdy pod nieobecność Batmana, Superman odgrywał jego rolę, broniąc Gotham City. Niestety, Bane o tym nie wiedział i nie skończyło się to dla niego najlepiej.
A motyw z Arham Asylum to zdaje się nawiązanie do Batman Beyond.
Nie, umarł.
Tak w skrócie co było po złamaniu Bruce'a Wayne'a:
Miejsce Batmana zajął Azrael, który szybko rozminął się z tym "o co w tym wszystkim chodzi". W międzyczasie Bruce wyruszył w podróż, na końcu której udało mu się odzyskać sprawność. Później jeszcze jakiś czas walczył z samym sobą zanim w końcu odzyskał na tyle pewności siebie, by rzucić wyzwanie Azraelowi i odzyskać rolę Batmana.
W Arkham Asylum Bane był taki cherlawy ponieważ dr. Young odsączyła mu cały Venom z krwi.
eFX: Sprawdź w komiksach, jak on wyglądał przed Venomem, zresztą omówiłem to też w tekście. Natomiast w grze jest taki sam cherlak jak w tym filmie z 1997.
Mi się od zawsze marzyła gra, w której wierni oddano by sagę Knightfall / Knight's end. W której można by było wcielić się najpierw w Batmana, później w J-P Valleya. Batman po modyfikacjach Azraela, bardziej brutalny,
i zmodernizowany technologicznie i designowo wydawał mi się znacznie fajniejszy niż ten oryginalny.
No i Bane w komiksie - to był ktoś.
No i jest jeszcze jedno ważne pytanie, uzupełniające to z tytułu artykułu:
Kim jest Batman, człowiek, który złamał Bane'a?
Azrael to świetna postać, na tyle fajna, że doczekał się w DC własnej mini-serii.
Batman po modyfikacjach Azraela, bardziej brutalny, i zmodernizowany technologicznie i designowo wydawał mi się znacznie fajniejszy niż ten oryginalny.
Ja rozumiem, że Knightfall jest fajny, ale bez przesady. Design Azraela/Batmana to apoteoza LOL90s. Na okładkę #667 nie da się patrzeć bez odruchu wymiotnego. Knightquest i KnightsEnd nie są złe, ale wpadają w durny schemat ustanowiony przez Death of Superman, który wciąż prześladuje komiksy - nieważne jakie zmiany wprowadza hype'owana na maksa "rewolucyjna" historia, zawsze przy następnym rozdziale powraca status quo, a rzeczy takie jak śmierć (Superman) czy kalectwo (Batman) to błahostki, którymi nie ma co się przejmować. To już znienawidzony przez fanów Emerald Twilight lepiej sobie z tym poradził. Przynajmniej częściowo.
Dzięki za ten artykuł ;)
Nie miałem wcześniej pojęcia że Bane to tak dobrze rozwinięta postać.
Przyda mi sie to przed wakacyjną premierą :)
Mephistopheles - Emerald Twilight nie znam, nie czytałem nigdy Green Lanternów. Saga Knight fall/quest/end jest dla mnie zbiorem tego co najlepsze w komiksach o Batmanie, i żadna dalsza saga ani album (no może Batman w świetle latarni gazowych, to było coś!) nie zrobił na mnie podobnego wrażenia. Dla mnie to było własnie to, co
w komiksach z lat 90-tych najlepsze. Coś pomiędzy kreskówkową naiwnością i kolorowymi rajtuzami, a zbytnim urealnieniem rodem z albumów Millera albo filmów Nolana.
A co do wątku "cudownego odzyskania zdrowia" Nietoperza albo resurekcji Supermana to też uważam to za durnotę, która nie powinna mieć miejsca. Nie po to Bane łamał kręgosłup Batmanowi, żeby dwa lata później ten znowu skakał w pelerynce po Gotham.
A btw Azraela i designu postaci (który mi się bardzo podoba) czytałeś bardzo fajny, dostępny na polskim rynku (TM_Semic oczywiscie) mini album Batman: Sword of Azrael? Rewelacja. Do dziś nie wiem czemu nie był to tak wielki hit na rynku komiksowym jak Spawn.
Troche innny design preznetuje nowy Azrael, Michael Lane. Mniej modernistyczny, aktualny Azrael wygląda jak templariusz rodem z krucjat. Z tą tylko różnicą, że jest czarnoskóry - a to może właśnie motyw zainspirowany niebywałym sukcesem Spawna?
A tak btw najlepsza wersja Batmana to i tak ta z mojego avatara. :D
Dla mnie najlepszą rzeczą z mainstreamu LOL90s jest Age of Apocalypse. Naiwny, ale solidnie wykonany koncept, scenariusz jest nieco mroczniejszy, ale nie trąci grimdarkiem. Jeśli ktoś zachowuje się out-of-character, to zawsze ma ku temu dobry powód. Nawet przywrócenie status quo nie wygląda kretyńsko, bo czas akcji to alternatywny timeline. Knightfall (jako pierwszy story arc, nie trylogia) powinien być czymś zupełnie przełomowym, a dalsze serie zniszczyły ten koncept i z dużej chmury spadł mały deszcz (nawet postać Bane'a mocno po nim zmarginalizowano). Za cholerę nie jestem w stanie patrzeć na to w inny sposób.
Co do wyglądu Azraela, to wolę ten bardziej spójny i subtelny (nie jestem pewien czy to odpowiednie słowo, ale wiadomo o co chodzi), bez widocznego z oddali gadżeciarstwa upstrzonego w losowe kolory.
Sword of Azrael czytałem. Zacna miniseria.
Bane to bardzo ciekawa postać a dopiero w nowym filmie Nolana wydaje się być sensownie ukazana. To co zrobili z nim w Batman & Robin to... o ja pier...... ;p