Uprzedzam, że to co mam do przekazania nadziane jest goryczą i spoilerami! Jeśli nie przeszedłeś gry i nadal to czytasz, ostrzegam: Twoje wybory podczas gry nie mają żadnego znaczenia... Wybory podczas ME i ME2 też.
Jestem graczem, który uwielbia wczuwać się w postać, którą gra. Kosmos zawsze mnie interesował, historię fantasty to mój dom. Czy istnieje dla mnie lepsza seria niż Mass Effect? Nie. Też tak twierdziłem po zagraniu w drugą część. Ale po kolei:
W ME:
-Wnerw, że rada nie wierzy mi w sprawie z Sarenem,
-Przez całą gre, siedząca z tyłu głowy myśl, że muszę go dorwać
-Poświęcenie Ash, ciężkie...
-Wrex, to kumpel, którego nie mogłem zabić...
-Mimo problemów, jakie sprawiała mi rada, postanowiłem ją uratować
-Radnym został Anderson, Udiny nie trawę.
ME2:
-Rada znowu ma mnie w d*,
-Iluzja oś kręci,
-Miranda mi się spodobała, dobrze mi się z nią walczy,
-Grunt to spoko koleś, najlepszy Tank w ekipie
-Romans z Mirandą,
-Mozolne zbieranie surowców, aby cała moja ekipa z którą się zżyłem przeżyła.
-Udało się, Zbieracze pokonani, zagrałem na nosie Cerberusowi
Czekamy na ME3
Niesamowite podekscytowanie, uratuje galaktykę, uratuje!
Mass Effect 3...
Dialogi ubogie jak nigdy, to co powiemy, nie ma znaczenia.
Ekipa nijaka... Niby jest Garrus, Tali, Kaidan... Ale gdzie moje perełki? Gdzie moja Miranda? Grunt? Wrex?
Wątek miłosny w przypadku Mirandy jest żałosny. 5 okazji do rozmowy! 5 do cholery! Z czego podczas 4 tematem jest jej siostra!
Wyleczyłem krogan, pojednałem gethy z ich stwórcami, zjednoczyłem galaktykę!
I po co? Dla tych marnych zakończeń? To, że wskaźnik gotowości do wojny nie ma żadnego znaczenia (jakieś tam ma, ale nie takie jak np ulepszenia Normandii w ME2) jestem w stanie przeżyć. To, że mój Shepard, zbawca galaktyki, ginie też mogę zaakceptować, ale nie w takich okolicznościach!! Katalizator-dziecko, dziecko, które wnerwiało mnie od samego początku. Mdła gadka o powstrzymaniu chaosu. Przez wszystkie moje przygody w tym uniwersum dokonywałem wyborów, pomogło mi to w immersji z bohaterem. Gdy grałem, czułem się odpowiedzialny za galaktykę, za moją ekipę. I po co to wszystko? Żeby rozpiździć przekaźniki i cofnąć ludzkość do epoki kamienia? Żeby się nie dowiedzieć co się stało z moją ekipą? Z Mirandą, Gruntem... Oddzieliłem od siebie galaktykę, która wcześniej zjednoczyłem! Żeby zobaczyć, że Joker wraz z Normandią nagle zajęty jest podróżą pomiędzy przekaźnikami masy? No i najlepsze, że mój zespół naziemny, który szturmował ze mną ten promień wysyłający na Cytadelę wylądował awaryjnie z Jokerem i niesprawną Normandią na uj wie jakiej planecie? Bez szans na przeżycie... bez przekaźników, bez statku.
BioWare... DLACZEGO?! To był Mass Effect, tego nie dało się popsuć!
Scenki z Astronomem nie komentuję, bo żal d* ściska...
Jak mam przechodzić ME po raz kolejny? Po co? Skoro i tak wszystko trafia szlag i nie wiem co się dzieje, z tym zbiorem 0 i 1 z którym tak dobrze mi się grało...
Macie podobne odczucia?
nie nie mamy, dlatego nie powstalo milion watkow identycznych jak twoj, dobrze ze wreszcie takowy powstal.
Wybacz, wiem, że to tylko moje żale... ale nie mogę ścierpieć, że od 2008 roku czekałem na koniec tej epickiej historii. A tu okazało się, że moje wybory nie mają znaczenia bo różny jest tylko kolorek wybuchu.
Kolory wybuchów są różne, a co za tym idzie - inne konsekwencje w przyszłości, której nie znamy, bo nie mamy jak. A gotowość bojowa ma znaczenie, jeśli jest za niska lub za wysoka, może mieć wpływ na zakończenie.
Polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=rPelM2hwhJA
No ale daruj... gdzie w tych zakończeniach logika?
Gdzie mają wpływ wyboru, których dokonywali gracze?
Najgorsze zakończenie gry EVER... i to w zwieńczeniu mojej ulubionej serii...
Wybacz, że nie założę nowego wątku aby zadać ci to pytanie. Co ci się nie podobało w scence z astronomem? To było akurat bardzo fajne.
Nie mówię, że jest w nich logika, bo zawierają parę nieścisłości.
Gdzie wpływ? Life is brutal kolego i zakończenie świetnie to pokazywało. W życiu też czasami okaże się, że twoje starania będą miały małe znaczenie lub nawet żadne. Tak się składa, że w serii Mass Effect nasze wybory miały znaczenie, bo doprowadziły nas aż tak daleko.
Równie dobrze mogę olać wyboru, dokonywać je losowo, bo na końcu mam do wyboru A, B i C.
Chciałbym zobaczyć chociażby parę zdjęć które pokazują np. Przyszłość krogan, życie na ziemi itp. Żeby pokazać, że gracz nie zmarnował czasu.
Mi się wydaje, że BioWare otworzyło sobie ,,furtkę'' i wyjaśni wszystko nam w następnych częściach/DLC.
Akurat wybory mają wpływ nie na zakończenie ale na wydarzenia podczas gry zagraj czystym renegatem a potem idealistą zobaczysz jak na to co zrobisz ma wpływ. Co do romansu z Mirandą to się ciesz że masz przynajmniej te 5 spotkań bo postacie takie jak Jacob,Thane,Kelly zostały spłycone do 1-3 spotkań.
Czy for money?
Nie wiem... spartoleniem takiego uniwersum BioWare straciło w oczach graczy. Zakończenie zrobione na kolanie.
Sam w tej chwili napisałbym im lepsze...
Właśnie skończyłem. Zniszczyłem żniwairzy. Od czego zależy czy nasze zakończenie będzie good/bad ? Bo ja miałem ten pierwszy lub drugi filmik z postu [4]. Nierozumiem też czym/kim dokładnie był ten duch na cytadeli.
Oprócz tego że właściwym katalizatorem
W tym momencie skończyłem. Mi się zakończenie cholernie podobało. Własnie dlatego, że zostawiło taką niewiadomą :) Szkoda mi tylko Sheparda :P No i w zasadzie rzeczywiście ciekawe co będzie z innymi rasami. Planety właściwie rozpieprzone a na ziemi znajdują się wszystkie floty :)
Trzeba poczekać co BioWare zaprezentuje w kwietniu :)
Fett: Zgadzam się. Mi też się zakończenie podobało (oprócz olbrzymich niedopowiedzeń :P). Akurat wczoraj przeszedłem. A tu ciekawa teoria - http://www.youtube.com/watch?v=ythY_GkEBck :)
No właśnie trochę o tym poczytałem :) Wszystko układa się w logiczną całość :) A to tylko potwierdza, że to chyba najlepsze zakończenie (albo niepełne zakończenie) gry w jaką grałem :)
Jedyne czego nie rozumiem, to skąd Normandia wzięła się na innej planecie i co na niej robi Vega, który biegł razem ze mną do promienia (swoją drogą widziałem, że są różne wersje tego kto wychodzi ze statku. Bo u mnie Normandie opuszcza James Vega i Ashley a gdzie indziej widziałem Garrusa i Liare). Nie wykluczone zresztą że zaraz za nimi wyjdzie i Shepard :)
W każdym bądź razie wszystko wskazuje na to, że Shepard został zindoktrynowany. Co poniekąd tłumaczy też obecność Vegi na rozbitej Normandii i fakt, że wszyscy wychodzą z niej uśmiechnięci:)
PS. no hello na planecie Tali skakałem zaraz obok promienia a mimo wszystko przeżyłem, 15 razy promień wybucha mi pod nogami i nagle wybucha 2 metry przede mną i nagle wszyscy nie żyją?
Spodziewam się czegoś w tym stylu - Shepard próbował zostać zindoktrynowany, ale wybierając zniszczenie żniwiarzy budzi się na ziemi po tym jak został ogłuszony przez promień i kontunuuje misję - czyli przenosi się na cytadele.
edit. Kure... śmieszy mnie ta sprawa z pozwami BioWare. No ale co się dziwić jak najlepszym zakończeniem gry zostało okrzyknięte Black Ops ;]
edit2. o co chodzi z Tali? Że sobie gdzieś w łeb strzeliła? U mnie nie dość, że przeżyła to ją jeszcze z Garrusem nakryłem w niezręcznej sytuacji w pomieszczeniu w którym Garrus kalibruje działa ;) W którym momencie gry jest ta scena jak Shepard ma brać jej zdjęcie do ręki ?
Tali skacze ze skały jak w misji pozyskania floty staniesz po stronie gethów a nie quarian.
Fett, XineX -------> taa, też tak miałem. Zakończenie gry bardzo..... emocjonalnie przeżyłem i byłem nim naprawdę urzeczony. Niestety (a może właściwie to i dobrze) po kilku dniach to uczucie ustało i poczułem się zwyczajnie zawiedziony. Pisałem zresztą o tym w innym wątku zatem nie będę się w tym zakresie powtarzał. Chciałbym jednakże podkreślić, że nie mam nic przeciwko ostateczmu losowi Shepard. Wręcz przeciwnie, jej historia powinna skończyć się dramatycznie. Problem jest jednakże w stylu w jakim zakończenie zostało zrobione.
Ja tam pomimo romansu z Tali byłem po stronie gethów, udało mi się przekonać quarian do zaprzestania ostrzału i nie dość, że zyskałem dwie floty, to pogodziłem ich ;)
A Tali wcale ze skały mi nie zeskoczyła (nie wiem, może jest tak, jak ma się za mało paragonu i nie można przekonać quarian do tego, by przestali strzelać [gethy w tej sytuacji pewnie zmietli ich 2 sekundy po "włączeniu się"]). Zamiast tego Tali była miła, powiedziała mi, że mnie kocha i keelah se'lai, szepard :)
Co do zakończenia to wczoraj przeszedłem grę i też mi się nie podobało, praktycznie nic nie wyjaśnione, nieścisłości, ale po obejrzeniu filmiku wrzuconego wyżej przez XineXa (teoria indoktrynacji) to wydaje mi się, że tak faktycznie mogło być. W końcu skąd ekipa wzięła się gdzieś między przekaźnikami, skoro z Vegą (który u mnie wyszedł z rozbitej Normandii) przed chwilą walczyłem?
Ogólnie jeśli ta teoria indoktrynacji Sheparda jest faktycznie prawidłowa i scenarzyści BioWare ją sami wymyślili, to jest to zakończenie naprawdę dobre, niezwykłe, różne od wszystkiego co się widzi, ALE... no właśnie, może jestem naiwny, ale ja osobiście chciałem dostać happy-end, przynajmniej jako jedno z zakończeń :)