Wczoraj doszedłem do wniosku, że nawet co piątkowe picie alkoholu robi się meczące, monotonne. Mieszkam w okolicy gdzie każdy liczy dni do piątku by w owy dzień przenieść się w inny świat. Często zadawałem kiedyś pytanie rodzicom jak wy możecie tak żyć, praca dom czasem jakaś kolacja romantyczna winko to wszystko jest nudne. Ale czym różni się mój przebieg dnia ? Tym, że w piątek wracam półprzytomny do domu ? To na swój sposób taka sama rutyna. Myślę żeby coś zmienić, tu nie chodzi o to żeby nie pić alkoholu bo piję za dużo, po prostu żeby widzieć piątek bezalkoholowy gdzie równie inne czynności mogą przyjemne. Mam cały weekend na przemyślenie tego tematu i mam nadzieję, że dojdę do odpowiedniego wniosku nie chcę żadnych rad, wskazówek. A wy jak spędzacie cotygodniowy jakiś wolny dzień ?
Niezły z ciebie musi być żul, że upijasz się jak świnia co piątek...
A wy jak spędzacie cotygodniowy jakiś wolny dzień ?
To zalezy ale napewno nie chlam co piątek i napewno nie tak żeby być półprzytomnym.
No ale wątek ci wyszedł, poszpanowałeś przed gimboyami...
ciesz się chlopak, przyjemne piątkowe chlańsko skończy się jak w sobotę trzeba będzie wstać do roboty ;->
W wolny dzień siedzę z dziewczyną lub z ekipą na dworze jak nie to jakaś książka lub ew. jakaś gierka na kompie dla zabicia czasu. Co jakiś czas spontaniczny balet. Przecież nie trzeba się upijać jak świnia żeby miło spędzić czas.
Myślę żeby coś zmienić, tu nie chodzi o to żeby nie pić alkoholu
Pora zacząć palić... w piecu.
Nie zrozumiałeś chyba w ogóle tego co napisałem.
Proszę wyjdź dzisiaj do pubu czy gdziekolwiek około choćby godziny 22 i powiedz czy widzisz dużo trzeźwych osób.
Proszę wyjdź dzisiaj do pubu czy gdziekolwiek około choćby godziny 22 i powiedz czy widzisz dużo trzeźwych osób.
Być po piwku/drinku a wracać połprzytomny do domu to dla mnie spora róznica, chyba, że ty po jednym piwie leżysz w rowie i rzygasz w króliczą nore...Pić trzeba umieć, jeżeli ty chlasz dopóki nie uśniesz przy stole to jesteś zbyt głupi do alkoholu...
[8] No pewka ale po co tworzyć o tym wątki. No i nie przeraża cię, że koleś co piątek wraca do domu pijany jak świnia? Bo dla mnie to jest straszne...Ja z własnej studniówki wróciłem o własnych siłach i byłem dosyć przytomny a alkohol się tam lał gęsto...
Co wy gadacie ludzie ? 4xpiątek = 4razy w miesiącu nie jest tak źle
znam osoby które codziennie wracają do chaty na wielkiej pipie przez cały czas i to nie są żule spod żabki tylko osoby które mają pracę znajomych i oczywiście kasę.
Grzesiek, ciekawa definicja korzystania z życia.
bustamante, co ty gadasz człowieku ? 30xdzień = 30 razy w miesiącu nie jest tak źle
znam osoby które codziennie walą w kanał i to nie żadne ćpuny spod żabki tylko osoby które mają pracę znajomich i oczywiście kasę.
póki komuś to nie przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu i nie koliduje np. z pracą, a zdrowie pozwala, to niech nawet co dwa dni się uchlewa do nieprzytomności.
każdy liczy dni do piątku by w owy dzień przenieść się w inny świat.
Żyj tak dalej, to w końcu przeniesiesz się na tamten świat... bez powrotu.
bartek
napisałem, że 4 razy w miesiącu to nie jest tak źle i do porównania dałem przykład osób którzy codziennie przychodzą na pipie
Co to znaczy przychodzić na pipie? Nie jestem na bieżąco ze slangiem...
Też tak kiedyś miałem, każdy piątek = klub + zalanie się. Jeden weekend, drugi, piątym, dziesiąty, potem setny i żeby się ogarnąć z tego potrzebowałem potem drugie tyle czasu. Nic śmiesznego.
A wy jak spędzacie cotygodniowy jakiś wolny dzień ?
Nie zalewam mordy do półprzytomności jak jakiś idiota, znam lepsze zabaweczki. Po niektórych też można być nieprzytomnym, jak się trochę przesadzi, ale przynajmniej budzisz się za godzinę lub dwie bez żadnego kaca. ;)
[15] Connor_ -> a mózg masz? nie trzeba być profesorem młodzieżowego slangu, żeby domyśleć się co to znaczy ;>
Regularne wypady do klubu już przez rok. Od lata chyba nie było dłuższej przerwy niż dwa tygodnie żebym nie bawił się gdzieś w piątek czy sobotę.. Latem piłem trochę, kilka piw na wieczór nie więcej. Do domu wracałem jedynie cholernie zmęczony od łażenia po mieście. Od kiedy przestałem pić imprezy nabrały trochę innych kolorów. Średnie dziewczyny nie dostają +6 do wyglądu jak to bywało po wypitych piwach..język się nie plącze, i rano się wstaje lżej : ]
Connor_
[8] No pewka ale po co tworzyć o tym wątki. No i nie przeraża cię, że koleś co piątek wraca do domu pijany jak świnia? Bo dla mnie to jest straszne...Ja z własnej studniówki wróciłem o własnych siłach i byłem dosyć przytomny a alkohol się tam lał gęsto...
BRAWO, masz się czym pochwalić : ] Dla mnie straszne jest gdy jeszcze niema 23, a widzę osoby które już rzygają...czy spanie na kanapie w klubie aż do kiedy ochrona cię wyciągnie.. Autor tematu przekoloryzował swoje piątkowe przygody, a ty jak na trolla przystało musisz wszystko wyśmiać.
Co każdy piątek jak zawsze spalę półtorej paczki malboro i gram na kompie do godziny 01:30 w nocy
A czy jedynymi miejscami do odstresowania się są w tym kraju tylko puby, kluby, ławki i parapety? Przecież jest tyle innych miejsc, gdzie spędza się dobrze czas i nawet nie ma możliwości się czegoś napić...
O co Wam wszystkim chodzi? Zgaduje, ze autor tematu ma ponad 20 lat, a wiekszosc ludzi w takim wieku zyje tak jak on, caly tydzien uczelnia lub praca i czekaja na weekend, zeby sie odstresowac. Jedni wola posiedziec przy ksiazce czy przed tv, inni posiedziec z kolegami przy piwie lub wodce, a to, ze raz na jakis czas sie upije to juz jest jego indywidualna sprawa.
Co do tematu, gdy przez wakacje pracowalem to na weekend strasznie ciagnelo mnie na wyjscie do pubu lub na spotkanie u kogos w domu i picie, wiekszosc tych co weekenedowych wyjsc konczylo sie na wiecej niz 1 piwie, czasami 2x w jeden weekend. Najwazniejsze to zebys nie pil do 'obzygania' i abys dobrze sie czul na nastepny dzien, bo pijesz dla wlasnej zabawy i tyle ile ty chcesz, a nie ludzie na forum. Teraz juz nie pracuje i mam o wiele wiecej wolnego czasu, w tygodniu pojade na uczelnie srednio 4x z czego praktycznie pol dnia w tygodniu mam wolnego i nie ciagnie mnie, aby wyjsc na piwo do pubu, czasami nawet mi sie nie chce, gdy znajomi wychodza. Z czasem, tak jak mowisz, staje sie to juz monotonne. Teraz nie mam takiego czegos, ze co weekend pije, zdaza sie, ze wypije 1-2 piwa w domu na miesiac, a bywa ze w tygodniu 3x sie upija. Staraj sie urozmaicic czas w weekend, chociazby jakis sport, jakas gra, wyjscie ze znajomymi, niekoniecznie alkoholowe, jakis wyjazd, mnie to 'pomaga'. Nie upijam sie regularnie co weekend, ale tez nie odmawiam sobie, gdy jest okazja i czesto upijam sie, tak ze na nastepny dzien zaluje i nie czuje sie z tym jakos zle. Najwazniejsze to zrozumiec, ze nie musisz byc nawalony co weekend, aby sie dobrze bawic, ale jezeli chcesz to nie zwracaj uwagi na innych, ale nie przesadz :)
@Gandalf
Wyzywanie ludzi od idiotow, bo lubia sie napic pokazuje, ze sam jestes idiota
@edit
Ahh, jeszcze dodam, jak idziesz do klubu to nie wypada sie napic jak swinia, ja moich "najgorszych upic" dokonywalem u bardzo bliskich znajomych, jak ide do klubu to pije lekko, aby sie pobawic, a nie skonczyc niewiadomo gdzie.
[24]
i aż specjalnie konto trzeba było zakładać?
upijam sie, tak ze na nastepny dzien zaluje i nie czuje sie z tym jakos zle
Czyli żałując nie czujesz się źle? WHAT? :P
[25]
Nie, chcialem odpisac, ale nie pamietam emaila do starego konta, wiec zalozylem to nowe i z niego bede korzystal.
A nawet gdybym zalozyl to konto tylko po to, aby odpisac, to co w zwiazku z tym? Az tak bardzo Cie to poruszylo, ze musiales to sprawdzic i o tym napisac?
[26]
Chodzilo mi o to, ze zaluje, bo zle sie czuje, nie zaluje tego, ze sie napilem. Niewiem czy zrozumiesz, troche zle to napisalem, ale nie moge juz zedytowac.
Zaluje = gdy mam mocnego kaca
nie czuje sie zle, z czym? z tym ze wczorajszy wieczor spedzilem tak a nie inaczej
"A wy jak spędzacie cotygodniowy jakiś wolny dzień ?"
Jak każdy inny dzień.
W końcu "wolne", to ja mam już od sześciu lat... :3
Gandalf >>> Nie uważasz że lekko nie ten teges nazywanie kretynem kogoś kto zalewa się w trupa, jednocześnie będąc nałogowym palaczem zielska? ;)
Wyzywanie ludzi od idiotow, bo lubia sie napic pokazuje
Czujesz różnicę między napić się a zalać do półprzytomności? :>
Jak każdy inny dzień.
W końcu "wolne", to ja mam już od sześciu lat... :3
Mój idol.
[29]
Oczywiscie, ze czuje, ale on napisal:
Nie zalewam mordy do półprzytomności jak jakiś idiota, znam lepsze zabaweczki. Po niektórych też można być nieprzytomnym, jak się trochę przesadzi, ale przynajmniej budzisz się za godzinę lub dwie bez żadnego kaca. ;)
Czyli zalanie mordy jest idiotyzmem, a zazywanie innych srodkow, po ktorych jestes nieprzytomny, nie jest idiotyzmem?
Ja przez chorobę siedzę praktycznie cały czas w chałupie, tyle co z psem wyjdę na spacer. Ech, przeszło dwa tygodnie leczenia, żeby na tydzień nacieszyć się szkołą, znajomymi i grą w piłkę, a teraz nawrót choroby - kolejne dni wśród czterech ścian i potężne zaległości. No, życiem to ja się nacieszyć nie mogę.
Nie rozumiem czemu komentujecie to co robię ? Nie napisałem "piję co piątek i taki mam plan na najbliższe dnia, tygodnie, miesiące, lata" tylko, ze piję co piątek i doszedłem do wniosku, że popadłem w rutynę i pora poszukać innego wyjścia na mile spędzony dzień po którym równiez w sobotę powiem fajnie było.
Chciałem wszystkim przypomnieć, że na tym forum nie wolno dyskutować o narkotykach innych niż alkohol. Dziękuję. :)
dobrze, ze po alkoholu jestem najbardziej przyjazna osoba na swiecie!!!
Zaraz po mnie.
Jutro mi stuknie 10 dzien z rzedu, keidy pije jakis rodzaj alkoholu, oh well chyba czas wykluzcyc sie ze spoleczenstwa.
Lech2x - dobrze że się ogarnąłeś. Bo nawet nie chodzi tu tylko o sam alkohol. Ale o ograniczenie w kwestii rozrywki i spędzania wolnego czasu.
Brak innych pomysłów na rozrywkę cechuje najczęściej no cóż - niezbyt interesującą osobę. Sport, różnorakie hobby itp - jest wiele sposobów na spędzanie czasu, trzeba sobie urozmaicać. No, chyba że wszyscy znajomi potrafią tylko pić, i na każdą propozycję odmiany reagują wyśmianiem...
Ja potrafilem w tygodniu zalac pale 4 raze tak, ze malo pamietalem i wspominam te zcasy baaardzo dobrze :]
Teraz to juz raz na ruski rok, ale dalej to lubie mmmm
jestem młody, więc korzystam i jak się w piątek naj**e to nie mam żadnych wyrzutów sumienia bo wiem, że to się kiedyś skończy.
To zupełnie jak było ze mną. Najbardziej lubiłem czekać na piątek. O sobotnim poranku wolałem zapomnieć. Dziś, nauczony doświadczeniem, zaczynam pić w czwartek. Pzdr.
To zupełnie jak było ze mną. Najbardziej lubiłem czekać na piątek. O sobotnim poranku wolałem zapomnieć. Dziś, nauczony doświadczeniem, zaczynam pić w czwartek. Pzdr.
A kończę w poniedziałek... W ten sposób cierpię tylko w środę :D
A ja dawno juz sie tak nie naYebaUEm, zeby wracac pol przytomny. Dla mnie piatek nie oznacza picia, a raczej wolnego czasu i mozliwosci sie wyspania, chodzi sie na piwko czy 3 , ale nie chodze na jakies naYeby, zeby sie totalnie skuc, mnie to jakos nie rajcuje jak innych...wole isc na bro, pograc w bilard i zjesc cos dobrego. Malo interesujace jest dla mnie cierpienie w nastepny dzien...
A ja go troche rozumiem.
Mieszkając w małej miejscowości gdzie są max 3 puby (nie wiele się różniące) można popaść w rutynę.
Zanim się wyprowadziłem starałem się zawszę urozmaicać imprezy. Organizowałem więcej domówek gdzie np z kumplami graliśmy na konsoli. Można zorganizować impreze karaoke (ultrastar). Jeśli nie masz konsoli, komputera to polecam też kalambury. Można się fajnie powygłupiać i przede wszystkim alkohol nie jest już główną atrakcja wieczoru.
Jeśli wszystko zawiedzie znajdź sobie dziewczynę :)
Ide sie najebać....
A ja siedzę na akademiku i co dzien chlam, bo to jedyne zajęcie, kompa nie mam, co mam robić.
Po nudnych wykłądach piwko to najlepsze lekarstewko.