Podobno, nikt inny nie może odebrać przesyłki awizowanej niż osoba do której jest ona adresowana?
Mimo tego, że listonosz donosi pod wskazany adres i może bez sprawdzania dokumentów zostawić komukolwiek kto otworzy mu drzwi.
W dowodzie osobistym jest wklepany adres zamieszkania - nawet rodzina (czyli osoba o identycznym zresztą nazwisku) i idedntycznym adresie zamieszkanie nie moze odebrać awizowanej przesyłki.
Czy to prawda? Bo na serio zaraz mnie coś strzeli na kolejny totalny bezsens!
To tylko w niektórych wypadkach (np. z sądu, policji). Ostatnio odbierałem dwie przesyłki dla ojca i nikt na poczcie nie robił problemów.
Co? A list polecony będzie można wrzucić do skrzynki bez podpisu o odebraniu - weszło to juz czy nie? to śmieszne zmiany.
Nie wyczytałem.
Sytuacja z życia wzięta. Przesyłka adresowana i awizona do mnie nie może być odebrana przez moją rodzicielkę. Gdyby listonosz zastał ją w domu - nie byłoby problemu.
A teraz jest bo ja mieszkam w Londynie. A paniusia na poczcie chyba coś zle doczytała, bo samemu też mi się nie chce wierzyć, że ktokolwiek się podpisał pod takimi idiotyzmami.
To chyba zależy od widzimisię pani z okienka. Moja żona miała problemy z odbiorem kilku przesyłek dla jej matki. Nie pomógł dowód, ani nawet upoważnienie na piśmie. Nie da i ch... ;) Koniec dyskusji.
To jest strasznie głupie, bo teraz strasznie dużo ludzi przebywa za granicą i jak ktoś ma odebrać jakiś papier, bo np. z urzędu czy jakiejś poważnej instytucji coś wyślą raz na 10 lat?
Wydaje mi się, że wezwanie kierowniczki zmiany czy jakoś tak powinno pomóc.
Najgorzej jest, jak np. Matka zachowuje panieńskie nazwisko i ma inny adres zameldowania niż dziecko czy tam mąż...
Matka załatwiała na poczcie jakiś numer upoważnienia i od tej pory nie ma problemów z odbiorem.
[4] Mi wrzucaja polecone od razu do skrzynki, niestety nawet gdy jest ktos w domu jedynie mowia przez domofon ze polecony i to tez nie zawsze. Dodatkowo ta "usluge" zamowilem tylko ja, a wrzucaja i tak dla wszystkich zameldowanych nie patrzac co i jak.
nie chodzi nawet o zagranicę. Bo sytuacja szczególna. Co np. gdybym pracował 30km od mojej poczty. Musiałbym wyjeżdżać o 7.00 i wracałbym o 18.00. A poczta w jakich godzinach pracuje?
Brać dzień wolnego by odebrać głupią przesyłkę? Paranoja. Kraj idiotyzmów...
a moja w dni powszednie od 10-15 i soboty wolne. Tylko co z tego?
Założę się, ze jak nawet zadzwonię do Pani z okienka z Londynu to mi nie udzieli informacji od kogo ta przesyłka - bo przecież przez telefon to tajemnica, jeszcze ktoś wykradnie jakieś tajne dane, itd. Banda skretyniałych idiotów.
ROTFL No tak moja wina bo się nie zabezpieczyłem odpowiednio przed idiotami i nie zmieniłem adresu korespondencyjnego w pierdylionie instytucji z którymi miałem do czynienia w ciągu 30 lat życia w PL. Jutro na wszelki wypadek będę szedł w kasku na głowię, nóż-widelec jakiś idiota zacznie rzucać w ludzi doniczkami z okna... strasznie dużo to polaków. Dzięki!
Smiej sie, smiej, ale z nas dwoch to ty placzesz na forum :) Z gory zakladasz, ze to poczta jest winna (co nie jest wykluczone), ale rownie dobrze moze to byc pismo z sadu, wojska czy skadkolwiek - do rak wlasnych. I to, ze przez telefon nie udziela ci informacji od kogo jest przesylka to bardzo dobrze.
Też miałem z tym problem, aczkolwiek w moim przypadku przesyłka była źle zaadresowana (pomyłka w nazwisku). Nie pomógł dowód, który jasno wskazywał że ja to ja, tylko nadawca się pomylił. Adres się zgadzał, nazwisko się nie zgadzało;) Po 2 dniach męki i telefonach nadawcy przesyłki grzecznie mnie jednak przeprosili za nieporozumienie.
to jest zwrot listu poleconego.
No tak bo imię i nazwisko adresata jest ściśle tajne i kodowane w 256bitach. Poczta Polska która do tej pory używa kalkulatorów z drukareczkami strzeże dane osobowe lepiej niż niejeden Szwajcarski Bank.
A najlepiej, że to mała 3000 miejscowość, gdzie wszyscy się znają. Tylko, że te podstarzałe ku... panienki z okienka pamiętające czasy szalejącej komuny uważają się za 3 no góra 4 władzę w tej miejscowości. Sołtys, Ksiądz, Policjant, Listonosz!
Jeszcze jak mieszkałem w PL nieraz musiałem biegać po dowód osobisty, mimo, że paniusie mnie dobrze znały...
A mnie się to podoba - do rąk własnych to do rąk własnych.
Sam miałem problemy z odbieraniem korespondencji rodziców, ale rozwiązało go upoważnienie wystawione na poczcie.
Mnie bardziej denerwuje, jak listonoszom nie chce się nosić moich przesyłek. Siedzę cały ranek w domu, a w skrzynce znajduję awizo o treści "o 11 listonosz nikogo nie zastał pod wskazanym adresem...". Do tego pani w okienku mówi, że listu nie ma, no bo przecież listonosz jeszcze nie wrócił.
Jakiego adresata, przeciez to do ciebie podobno. 3 posty wyzej pisales, ze nie wiesz od kogo jest list i, ze przez telefon ci nie powiedza. I dobrze zreszta bo czy chcialbys, zeby ktos zadzwonil, podal sie za ciebie i dowiedzial, ze dostales list np. z sadu? A fakt, ze paniusie wymagaly dowodu to akurat zdrowy objaw przestrzegania procedur.
r_ADM
człowieku - rusz swoją szarą masą.
Ja mieszkam w Londynie - takie miasto w UK.
Sprzedaję na allegro coś od czasu do czasu.
Wysyła mi to rodzina z PL.
Rodzina wpisała jako adres nadawcy - moje imię.
Przyszedł zwrot.
Nikogo nie było w domu.
Na awizo nikt tego nie może odebrać oprócz mnie.
..podal sie za ciebie i dowiedzial, ze dostales list np. z sadu
I co komu z takiej wiedzy? A jak mnie podpatrzy jak wchodzę do tegoż sądu? Niewątpliwie byłby koniec świata. Ludzie opanujcie się trochę...
Do tego listonosz też człowiek i wie.. czy składał przysięgę listonoszowską? Czy może dzieli się swoją wiedzą przy obiedzie?
Ja pier...lę co za kraj. Aż beczy od baranów.
Alez ja doskonale rozumiem o co twoj placz. Wytykam jedynie niekonsekwencje twoich postow. A cale moje marnowanie czasu na odpowiedzi wynika stad, ze bardzo bawi mnie postawa takich jak ty, co to pluja z oddali, ale jednoczesnie kontaktow z kraje do konca zerwac nie chca/nie potrafia. Skoro tak ci sie nie podoba Polska to przestan nia sobie glowe zawracac. A jak nie chcesz to zamknij dupe i przestan plakac.
Czasem obserwujac rynek polski dochodze do wniosku, ze niektore firmy po prostu za klientem nie przepadaja, a misja ich isnienia jest zniechecanie, a nie zachecanie...
przesylka jak mowisz jest produktem ktory sprzedajesz.
wiec ma wartosc. Kto mialby odpowiadac, jakbys zlozyl pozew ze przesylka zostala wydana np twojej ex zonie, ktora miala w dowodzie zly adres. Kto by za to placil? poczta?
jak chcesz to mozesz zlozyc nna poczcie pelnomocnictwo potwierdzone notarialnie. Dostanie osoba wskazana numerek i problemoiw nie bedzie (poza sadem i policja).
w uk przeciez tez ci nie wyda poczta wartosciowej paczki bez okazania dowodu i ze jestes ta osoba.
a pare razy probowalem
Avizo i listy polecone z sądów polskich to bandyctwo godne stepów dzikiej Azji. Setki tysięcy ludzi zostało wyrolowanych przez dzikie sądownicze przepisy. Będzie jeszcze śmieszniej, bo listonosze będą mogli zostawiać polecone w skrzynkach bez potwierdzenia odbioru. Z takiej skrzynki każdy jeden może sobie takie wezwanie wyciągnąć przez szparę i zacznie się jazda bez trzymanki.
Jeżeli sąd, czy też inna instytucja wyśle do nas korespondencję za pośrednictwem Poczty Polskiej, a my z jakiegoś powodu nie odbierzemy jej w terminie siedmiodniowym to instytucje te uważają korespondencję za doręczoną. Wyjaśnię czym to grozi. Jeżeli sądzimy się z kimś (instytucją, firmą, osobą fizyczną) i nie odbierzemy w terminie listu (bez uzasadnienia) sąd ma prawo bez naszej wiedzy wydać orzeczenie, postanowienie, wyrok. W okresie, kiedy mnóstwo Polaków wyjeżdża do pracy za granicę, przepis regulujący prawomocne doręczenia poczty wydaje się być bardzo kryminogenny.
Dlaczego?
Nasze sprawy, mienie, całe życie przez ten przepis jest w rękach listonoszy.
Kto to jest listonosz i o czym decyduje?
Listonosz jest osobą, która jeżeli nie włoży nam awizo do skrzynki pocztowej a na korespondencji napisze „awizowano z datą x” i powtórzy tę czynność jeszcze raz, wówczas korespondencja kierowana do nas trafi z powrotem do nadawcy. Jeżeli będzie to wezwanie do sądu na sprawę, to odbędzie się ona bez naszego udziału, a co za tym idzie nie będziemy mieli możliwości się bronić, czy też przedstawić swoich argumentów. W praktyce wygląda to tak, że art. 136 i 139 KPC (Kodeksu Postępowania Cywilnego) poniżej:
Art. 136. § 1. Strony i ich przedstawiciele mają obowiązek zawiadamiać sąd o każdej zmianie swego zamieszkania.
§ 2. W razie zaniedbania tego obowiązku pismo sądowe pozostawia się w aktach sprawy ze skutkiem doręczenia, chyba że nowy adres jest sądowi znany. O powyższym obowiązku i skutkach jego niedopełnienia sąd powinien pouczyć stronę przy pierwszym doręczeniu.
Art. 139. § 1. W razie niemożności doręczenia w sposób przewidziany w artykułach poprzedzających, pismo przesłane pocztą należy złożyć w placówce pocztowej operatora publicznego, a doręczane w inny sposób - w urzędzie właściwej gminy, umieszczając zawiadomienie o tym w drzwiach mieszkania adresata lub w oddawczej skrzynce pocztowej.
Podam przykład pani Jolanty G. z Krakowa. Pani Jola wynajęła mieszkanie bardzo przyzwoicie wyglądającej parze. Para zapłaciła z góry za pół roku za wynajęte mieszkanie, natomiast pani Jola z góry zapłaciła czynsz wiedząc, że wyjeżdża na dłużej do pracy zagranicę. Kiedy odwiedziła Kraków wstąpiła do swojego mieszkania. Widząc, że wszystko jest w jak największym porządku pani Jolanta G. zaufała młodej rodzinie z dzieckiem i pozwoliła najemcom swojego mieszkania na uiszczanie czynszu w kasie/na koncie spółdzielni. Pani Jola nie mogła spodziewać się, że przeciwko niej wpłynie jakakolwiek sprawa do sądu. Musiałaby przecież wysłać do każdego sądu w Polsce pismo z informacją, że przebywa poza granicami RP. Młode małżeństwo przestało płacić czynsz. Pieniążki za odstępne trafiały na konto pani Joli i nie podejrzewała ona, że zadłuża się w SM. Z uwagi na to, że właścicielem mieszkania była spółdzielnia mieszkaniowa, a nie pani Jola sprawa trafiła do sądu. Wezwań do zapłaty i pism z sądu nie odbierała nie wiedząc, że przychodziły. Kiedy „wpadła” na kilka dni do Polski okazało się, że już nie ma gdzie mieszkać. W tej sprawie bulwersuje fakt, że pracownica spółdzielni znała adres zagraniczny, jak i adres e-mail i nr tel. pani J.G. W innej sprawie w Wielkopolsce było tak, że dwóch przedsiębiorców sądziło się o duże pieniądze. Jeden z tych panów skorumpował listonosza wręczając mu kwotę UWAGA 50zł. Prawie 2 mln. zł przepadło jednemu z przedsiębiorców, bowiem nie uzupełnił braków formalnych poprzez złożenie jakichś dokumentów, które miał złożyć terminowo.
Jak wiele jest takich spraw, w których nawet nie możemy się bronić?
Ostatnio bardzo modne jest wysyłanie pocztą książek i innych publikacji. Przychodzą listem poleconym/paczką. My myślimy, że ktoś/jakaś firma ofiarowała nam książkę. Później dostajemy wezwanie do zapłaty. Wielu z nas wyjechało za pracą poza granice naszego kraju. Kiedy nie spodziewamy się jakiejkolwiek sprawy, bo żyjemy uczciwie nie mamy powodu informować całego świata o naszych wojażach. Sprawa o niezapłaconą książkę trafia najpierw do firmy windykacyjnej, później do sądu. W ten sposób komornik może zabrać nam nasze mienie.
Wracając do listonosza. Czy listonosz jest osobą zaufania publicznego?
Policjanci, żołnierze, prawnicy składają przysięgę.
Kto może zostać listonoszem? Nawet mój wróg. Konsekwencje nie doręczenia korespondencji zostawiając jednocześnie informację na poczcie o awizowaniu mogą kosztować wielu ludzi nawet życie.
Wiele przepisów mówi, że powinniśmy informować różne instytucje o naszych wyjazdach przekraczających 7 dni. Czyli na wczasy 14-dniowe nie wyjedziemy nie informując np. urzędu skarbowego.
Jakie to przepisy?
Ordynacji Podatkowej art. 146, art.147 i art. 150,
Kodeksu Postępowania Cywilnego art. 136 i art. 139 w przypadku korespondencji nadanej przez sądy w postępowaniu cywilnym,
Kodeksu Postępowania Karnego art. 138 i art. 139, w przypadku korespondencji nadanej przez sądy w postępowaniu karnym,
Kodeksu Postępowania administracyjnego art. 41 – art. 44
Moim zdaniem zjawisko to może być kryminogenne. Z moich obserwacji, mimo iż nie jestem prawnikiem, może doprowadzić to do wielu oszustw polegających na wyłudzeniu nieprawdziwych roszczeń. Już tłumaczę o co chodzi. Wystarczy, że pojawi się na rynku nieuczciwy przedsiębiorca, który w jakiś sposób dowie się, że nie przebywamy pod adresem naszego zameldowania i wyśle nam listem poleconym wezwanie do zapłaty, na które my nie zareagujemy. W rezultacie sprawa zostanie skierowana do sądu, który wyda wyrok zaoczny na posiedzeniu niejawnym. Później sąd wyśle nam wezwanie do zapłaty za pośrednictwem poczty. List będzie awizowany podwójnie i w końcu wróci do sądu z adnotacją „nie pobrano w terminie”. Przebywając np. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, u rodziny, znajomych czy po prostu na wczasach nie będziemy mieli nawet pojęcia, że za naszymi plecami toczy się jakieś postępowanie. Zdziwimy się jednak jak w naszym domu pojawi się komornik sądowy aby wyegzekwować dług. Tak naprawdę nie musimy niczego podpisywać, żadnej umowy, zamówienia, nie musimy odbierać z poczty żadnej paczki, ale już musimy zapłacić, gdyż wyrok sądu był prawomocny. Wyrok na ogół nie jest prawomocny, o ile w terminie złożymy od niego apelację. Aby to zrobić, trzeba najpierw dostać korespondencję. W tym momencie uważam, że prawo do obrony naszych obywateli może być zagrożone jednym przepisem zezwalającym wszelkim instytucjom traktować dwukrotnie awizowaną korespondencję jako doręczoną. W czasach kiedy nasi rodacy masowo wręcz wyjeżdżają za granicę bardzo realnym jest, że ktoś wyśle nam wezwanie do zapłaty i będzie chciał wyłudzić od nas pieniądze. W zasadzie zgodnie z polskim prawem powinniśmy informować wydział meldunkowy o naszym dłuższym wyjeździe. Czy to jednak nie jest pełna inwigilacja?
http://www.interweniuj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=376&Itemid=32
Dessloch
Źle próbowałeś, Moja żona odbiera wszystkie przesyłki adresowane do mnie bez żadnego problemu. A jest ich nawet kilka miesięcznie. Wystarczy moje ID.
A pomiędzy UK a Polską jest też jedna zasadnicza różnica. Polska biurokracja wyprodukowała coś takiego jak dowód osobisty - gdzie masz wpisany adres zameldowania.
Więc jeżeli listonosz niesie paczkę do Ciebie do domu i spotka w drzwiach/bramie sąsiada/kogokolwiek to mu tą paczkę wyda. Bo jest domniemanie że on tam mieszka.
Natomiast, jeżeli moja rodzicielka zajdzie na pocztę, pokaże dowód gdzie jak byk jest wbity identyczny adres (prawny dowód zamieszkania) to przesyłki nie dostanie bo jest inne imię.
Gdzie tu sens i gdzie logika? Po cholerę są te dowody? Chyba po to utrzymywać na stołkach ponad pół miliona baranów tworzących takie durnowate przepisy utrudniajace zwykłym ludziom życie.
Maziomir --> Przeczytałem. Mądrze piszesz i jesteś lepszy w nowym wcieleniu. Wtedy byłeś z plastiku!
zawsze tak było z że niektóre poczty tego nie egzekwowały...
@26 - wyrazajac zgode na wrzucanie poleconych do skrzynki nie oznacza tego, ze listonosz wrzuci tam list nadany jako 'do rak wlasnych'.
Mark24 - ja na poczcie wypelnilem taki papierek, upowaznienie dla sasiadki i to ona odbiera mi wszystkie polecone:)
dziala, polecam zrobic jak bedziesz w Polsce
@Mark24
Najwyraźniej ani Ty, ani panienka z okienka nie znacie obowiązującego prawa (w Twoim wypadku to normalne, bo nie musisz, w jej przypadku jest to podstawą do akcji dyscyplinarnej, gdyż stanowi świadome naruszenie obowiązków [świadome, bo pracownik poczty ma obowiązek znać prawo pocztowe]).
A prawo to (Dz. U. z dnia 24 lipca 2003 r.) głosi, co następuje:
Art 26. ust. 2 p. 2: Prawa pocztowego: "Przesyłka, o ile nie jest nadana na poste restante, może być także wydana ze skutkiem doręczenia [...] przedstawicielowi ustawowemu adresata lub pełnomocnikowi adresata (a) pod adresem wskazanym na przesyłce, przekazie pocztowym lub w umowie o świadczenie usługi pocztowej, (b) w placówce operatora;
j.w. p. 3.: [...] osobie pełnoletniej zamieszkałej razem z adresatem, jeżeli adresat nie złożył w placówce operatora zastrzeżenia w zakresie doręczenia przesyłki rejestrowanej lub przekazu pocztowego. (a) pod adresem wskazanym na przesyłce, przekazie pocztowym lub w umowie o świadczenie usługi pocztowej, (b) w placówce operatora;
A zatem sprawa jest jasna - jeżeli osoba mieszka w tym samym miejscu (i adresat nie złożył zastrzeżenia), to może ona odebrać przesyłkę awizowaną zarówno w domu, jak i na poczcie (jedynym wyjątkiem są pisma dostarczane do rąk własnych, ale to rzadkość).
@Skrz@t
To jest strasznie głupie, bo teraz strasznie dużo ludzi przebywa za granicą i jak ktoś ma odebrać jakiś papier, bo np. z urzędu czy jakiejś poważnej instytucji coś wyślą raz na 10 lat?
Urzędy nie wysyłają pism ot, tak sobie, dla zabawy. To jest problem obywatela, że wyjechał za granicę mając jakieś sprawy nieuregulowane z urzędami czy innymi instytucjami (jest nawet przepis, który mówi, że wyjażd na okres dłuższy niż 3 miesiące trzeba zgłaszać). Inna sprawa, że w takiej sytuacji czasami lepiej, żeby pismo wróciło do adresata, bo po jego odebraniu człowiek może mieć np.: 7 dni na akcję prawną, w którym to czasie może nie zdążyć wrócić do kraju i dopiero wtedy zaczynają się problemy. A niemożność odebrania w wyniku nieobecności w kraju daje podstawę do wznowienia postępowania.
A pomiędzy UK a Polską jest też jedna zasadnicza różnica. Polska biurokracja wyprodukowała coś takiego jak dowód osobisty - gdzie masz wpisany adres zameldowania.
Więc jeżeli listonosz niesie paczkę do Ciebie do domu i spotka w drzwiach/bramie sąsiada/kogokolwiek to mu tą paczkę wyda.
no w uk akurat mozna nawet na karte kredytowa lub biblioteczna imienna wziac przesylke.
mi tam babie nie chcieli wydac, ale moze dlatego, ze inne nazwisko
Przy takim samym meldunku jak w dowodzie nie ma problemu wydania przesyłki komu innemu, wystarczy wpisać pokrewieństwo, no chyba , że są to sądówki, wezwania od policji itp.