Możesz nie palić, nie ćpać; nie interesować sie niczym, być nikim, nie mieć zdania na żaden temat, nie prezentować sobą niczego-ale jeżeli pijesz to zawsze będziesz miał kumpli, zawsze będziesz miał towarzystwo.
Dlaczego tak jest?
Co jest takiego w alkoholu,że jest bog iem kultury europejskiej, którego, jeżeli ktoś nie czcci, jest de facto poza nawiasem społeczeństwa.
Jest objęty społecznym ostracyzmem.
Bo pije się wsszędzie i jeżeli ty nie pijesz to nie możesz do nikogo pójsc na żadną impreze, jakieś spotkanie-raz,dwa razy cię zaproszą, ale potem jak zobaczą, ze nie pijesz to więcej cię nie zaproszą.
Co ludzie widzą w stanie intoksykacji alkoholowej? Dla mnie to jest nic ciekawego,ba!, to jest w ch..j nieprzyjemne.
Najpierw lekkie zamulenie, wchodzi jako taka bomba na kilkanascie minut, ktora nie jest niczym przyjemnym, a potem już wirowanie sufitu, zaburzenie błędnika i rzyganie, bo już pomijam co jest następnego dnia po piciu alkoholu.
A jednak to własnie alkohol rządzi światem.
Tak-rządzi swiatem. Jest silniejszy od seksu, pieniedzy od wszystkiego na tym świecie.
Bo gros, większość ludzi, wytrzymuje bez seksu a bez alkoholu nie.
W kazdym hotelu robotniczym, kazdy dzień jest taki sam-rano do pracy, wieczorem cały hotel pije.
Może na 500 osób jedna, dwie osoby nie pije.
Ludzie rzucają pracę, a więc de facto rzucają pieniądze by pić-więc jest też alkohol silniejszy od pieniędzy.
O co chodzi?
Dlaczaego związek ChO5OH zdominował świat i ma go u swoich stóp?
Przecież są związki dające miliard razy większą przyjemność, o ile w ogóle upicie się traktować w kategoriach przyjemności.
Jest extasy, feta, mnóśtwo dragów, które po prostu miażdzą -dają stan absolutnej rozkoszy.
A jednak użytkownicy innych związków to zdecydowana mniejszość ludzkości i możezsz nie brać zadnej chemii a masz normalne życie towarzyskie, a jak nie pijesze to p;raktycznie jesteś wyalienowany ze społeczeństwa.
Nie tylko w Polsce-bo u nas i tak się mało pije-na Zachodzie piwo pije się na szkolnych imprezach, a o Rosjii to już nie wspomnę. Rośnie nowe pokolenie czcicieli alkoholu.
A wydawać by się mogło, że w epoce internetu, ludzie zainteresują się innymi związkami-a jednak od tysięcy lat wygrywa alkohol i chyba będzie wygrywać do końca istnienia ludzkości. Dlaczego...
Pozdrawiam.
Myślałem, że będzie coś w stylu: "Miesiąc chlania za 100 zł".
Nie bo ja w ogóle nie pije i dziwie się temu co ludzie widza w alkoholu.
Nie bo ja w ogóle nie pije i dziwie się temu co ludzie widza w alkoholu.
+1
Możesz nie palić, nie ćpać; nie interesować sie niczym, być nikim, nie mieć zdania na żaden temat, nie prezentować sobą niczego-ale jeżeli pijesz to zawsze będziesz miał kumpli, zawsze będziesz miał towarzystwo.
Dlaczego tak jest?
Może właśnie to widzą.
[3] +1
Tani i najłatwiej dostępny regulator nastroju. Potężna część (nie tylko) naszego społeczeństwa jest dotknięta tym problemem.
Ja wódki nie lubię,2 razy schlałem się w trupa i wystarczy,nie pije albo pije rzadko i jest mi z tym dobrze.
Ci co chlają jak głupi i się tym szczycą "ile to potrafią wypić" są żałośni,gardzę nimi.
Takie pytanie ,czy młodzież nie potrafi się bawić bez alkoholu ?
A jak sie nie potrafi to jest właśnie.
Najpierw lekkie zamulenie, wchodzi jako taka bomba na kilkanascie minut, ktora nie jest niczym przyjemnym, a potem już wirowanie sufitu, zaburzenie błędnika i rzyganie
Pić, trzeba umieć. Jeśli pijesz do zarzygania, to znaczy, że to nie jest dla Ciebie. Alkohol był, jest i będzie.
Większość imprez to jest coś w stylu-każdy uczestnik imprezy jest narąbany, dobrze jeszcze jeżeli ma piwo w ręku, a nie wali wódkę z butelki. Jeżeli jest ktoś na imprezie kto nie pije to od razu jest,, Czu nie pijesz?, napij się, ze mną się nie napijesz etc" i całą impreze poświęca się na tłumaczeniu, wyszukiwaniu powódów dlaczego nie piję...a powód jest tylko jeden-nie lubię i tyle.
Jeżeli ktos ma silną osobowość to może sobie jakoś poradzić z tym ale większość ludzi sie ugnie i będzie szła z narąbanym tłumem i stanie się taka jak wszyscy albo po prostu nie będzie chodzić na imprezy.
A przecież mogłaby być impreza w stylu-gadamy, bawimy się, relaksujemy się , spędzamy ze sobą czas.
Niestety 99 procent imprez ma na celu totalne narąbanie się i nic więcej.
Bo pije się wsszędzie i jeżeli ty nie pijesz to nie możesz do nikogo pójsc na żadną impreze, jakieś spotkanie-raz,dwa razy cię zaproszą, ale potem jak zobaczą, ze nie pijesz to więcej cię nie zaproszą.
Wow :D Prawda, kiedy tymczasowo odrzuciłem to musiałem czekać 2 miesiące aby mnie kumpel na piwsko znów na piwko zaprosił, a na imprezki prawie wcale nie chodzę, bo ostatnio chciałem isć ale mnie i pewnie innych ludzi w h.ja zrobili.
W kulturze zachodu od dawien dawna panuje przekonanie że zabawa, euforia i takie tam są równoznaczne ze szczęściem i inaczej go uzyskać nie można. Nie możesz czerpać radości np: z pomocy komuś innemu, bo wiadomo że wtedy jesteś pozer, nawiedzony albo łżesz, obejrzyj telewizję to zobaczysz. Alkohol to najszerzej dostępny dostarczyciel radości, i w dodatku najtańszy i wymagający najmniej doświadczenia. Musisz tylko wiedzieć jak się nie zapić a nawet jak się zapijesz to się nic nie stanie. Jak na przykład chcesz spędzać czas oglądając filmy to po pierwsze musisz coś wiedzieć o kinie, a po drugie znajomi muszą lubić podobne filmy co ty. Przy alkoholu nie ma takich przeszkód, możecie siedzieć i pic co innego, a przy filmach tak się nie da. Co więcej z alkoholem nie są związane żadne negatywne stereotypy o ile masz pieniądze, w przeciwieństwie do innych rozrywek, stereotypy przedstawię poniżej:
-Picie - fajny gość
-Picie za dużo - rozrywkowy gość
-Picie za dużo i bycie biednym - człowiek który potknął się w życiu ale jest fajny
-Picie dużo i bycie bardzo biednym - głupi żul, ale klawy
-Nie picie - nazista
-Gry wideo - nerd
-Filmy - hipster
-Poezja - pedał
-Muzyka (o ile nie pijesz) - pedał
-Książki fantasy - nerd
-Książki klasyka - pedał
-Anime - nerd i pedał
Alkohol z taktycznego punktu widzenia jest najszybszym celem do osiągnięcia wyuczonego przez media celu ostatecznego (celem ostatecznym jest szczęście a drogą do niego zabawa), co więcej jest łatwe, nie wymaga dużych kompetencji i pozwala natychmiastowo wyzbyć się wielu negatywnych stereotypów, praktycznie zajmując się tylko piciem i imprezowaniem można cieszyć się większym szacunkiem i opinią niż będąc na podobnym poziomie społecznym i robiąc cokolwiek innego.
[14]
Masowa kultura już tak wyprała ludziom móżgi, że ci co nie piją są podejrzani.
Ja nie pije tylko i wyłącznie z jednego powdou-nie lubię być narąbany.
Skoro chcesz relaksować się bez alkoholu próbowałeś może spotkać się w jakimś innym celu? Planszówki, konsola do gier video, czy coś? Osobiście znam ludzi którzy organizowali spotkania niewielkich grupek znajomych podczas których można było sobie spokojnie pogadać na trzeźwo, które kręciły się wokół gry w ping-ponga.
Sama prawda. Ile to razy trzeba było tłumaczyć że się nie pije, ile razy trzeba było odmawiać. Na szczęście niektórzy po kilku próbach i uzmysłowieniu im że nic z tego dali sobie spokój z propozycjami ale w gronie nowych osób i tak na wieść że się nie pije prawie wszyscy są zszokowani, po parę razy pytają czy to prawda jakby nie mogli uwierzyć. Raz zdarzyło mi się że ktoś mi gratulował i wykazał szczery podziw że przez wszystkie 20 lat swojego życia alkoholu nie tknąłem bo on by tak nie mógł. Prawdopodobnie jednym z lepszych aspektów takich spotkań z perspektywy abstynenta jest to że nieraz można się autentycznie pośmiać, bo to co ludzie robią i mówią będąc w stanie umiarkowanego upojenia alkoholowego (bo z tych co tą granicę przekroczyli nie ma się co śmiać, mimo iż na własne życzenie tak kończą) nieraz przechodzi ludzkie pojęcie.
Nie pijesz, bo nie lubisz być narąbanym, czy nie lubisz alkoholu? Bo picie, a picie to dwa różne światy. Można pić do upadłego, do zarzygania, albo pić z kulturą, do obiadu, do książki.
Zresztą, mam w dupie Twoje zdanie. Masz swoje, ja mam swoje, spoko. Tylko przecież nie ma jedynej opcji - piję, jestem zarzyganym brudasem, z którego wszyscy mają bekę. Można pić i trzymać fason, nieprawdaż?
Co jest takiego w alkoholu,że jest bog iem kultury europejskiej, którego, jeżeli ktoś nie czcci, jest de facto poza nawiasem społeczeństwa.
Jest objęty społecznym ostracyzmem.
Bo pije się wsszędzie i jeżeli ty nie pijesz to nie możesz do nikogo pójsc na żadną impreze, jakieś spotkanie-raz,dwa razy cię zaproszą, ale potem jak zobaczą, ze nie pijesz to więcej cię nie zaproszą.
Uwielbiam taki patos. Bez przerwy słyszę podobne pierdzenie, ale jakoś przez tyle lat obracania się w zupełnie różnych towarzystwach (liceum/studia/praca) nie zauważyłem opisywanego zjawiska. Owszem, zdarzało się czasami zażartować z abstynenta (zażartować, a nie szykanować, pewnie dla niektórych to to samo), ale nie przypominam sobie, aby komuś robiono z tego problem i traktowano gorzej, niż pozostałych.
Zresztą zazwyczaj okazywało się, że po prostu taki delikwent jeszcze nie znalazł tego co mu smakuje, bo żył w przeświadczeniu, iż na świecie są tylko piwo/wódka (solo)/wino, a po dokonaniu odkrycia sączył już znami, tyle że odrobinę dla smaku, nie zaś dla szumu ;-)
Jakbyś miał w dupie jego zdanie to zlałbyś temat ciepłym moczem cwaniaku.
a czy masowa kultura karze wam pić?? Zlewam to za czym biegnie stado, niech szukają szczęścia w piciu, posiadaniu, przypadkowym seksie, uznaniu, głupawej telewizji, władzy - do usranej śmierci. Tej indoktrynacji można się przeciwstawić tylko trzeba mieć odwagę... A zresztą co mnie obchodzą inni, żyje swoim życiem i nikt nie ma prawa na mnie niczego wymuszać.
Taki to mamy kraj, gdzie wyznacznikiem statusu jest nowy samochód i "nie wypada" jeździć czymś gorszym, a tego że ktoś jest "cool" picie na umór i cosobotnie "imprezy" ;-) Zanim ludzie przejrzą na oczy minie sporo czasu albo w ogóle nie nie przejrzą. Mnie to nie bawi i jest OK, kogoś to bawi -też jest OK.
Nabardziej interesuje mnie
"Nie ufam ludziom którzy nie piją- mają coś do ukrycia." i ostracyzm.
Skąd to się wzięło? Może z tego że jak się z kimś nie upodlisz i nie unużasz to nie jesteś swój gość?
Nie ufam ludziom którzy nie piją- mają coś do ukrycia - to powiedzenie Stalina. I wszystko jasne.
Ja nie pije tylko i wyłącznie z jednego powdou-nie lubię być narąbany. --> A czy picie alkoholu wiąże się jednoznacznie z byciem narąbanym? hmm ciekawe...
[24] to raczej chodzi o to że gdy ktoś nie chce z Tobą pić, bo wiadomo po alkoholu człowiek i osoba ta mogła by wygadać coś co am do ukrycia przed Tobą
@miki
Ludziom kultura masowa nie karze pić, ani kupować samochodu, po prostu dostarcza informacji potrzebnych do sformułowania celów i taktyki jej osiągnięcia, ale informacji się nie oprą, bo na krótki dystans działa zaskakująco dobrze: pijesz=masz znajomych= ludzie uważają cię za fajnego człowieka. Wszelkie media które twierdzą, że hedonizm to nie jest najlepsza droga życia takie jak filozofia, starzy ludzie, książki, religia itd. są obecnie mało poważane, więc kto młody będzie brał z nich dzisiaj informacje?
Hedonizm to dzisiejsza oficjalna filozofia życia, odrzucając jej nauki ludzie stają się heretykami (albo jak to się dzisiaj mówi pedałami, nerdami, staruchami).
[1] Jaka kultura europejska? Poczytaj sobie jak Majowie chlali. Walili alkohol aż do totalnego padnięcia, a jak wredny żołądek odmawiał posłuszeństwa - walili lewatywę z alkoholu! Masowo! To dopiero były imprezy. :)
Zresztą mieli kilka innych ciekawych zwyczajów, o których warto poczytać - potem już np. Japońce wcale nie wydają się tacy dziwni i obcy kulturowo. :P
Człowieku-przecież kultury prekolumbijskie w Ameryce nie znały alkoholu. Wodę ognistą do Ameryki sprowadzili biali w XV wieku.
To sie okazało dla nich zagładą .
Majowie powiadasz? Pewnie dlatego wyginęli. Przejęli nielegalny transport przepalany z Podlaskiego. Boroki.
BTW Czy ta rasa wywodzi się z zółtej? Bo żółci maja problemy (na poziomie genetycznym) z trawieniem alkoholu. Niezłe kiedyś historie czytałem jak luby Syberii zostały wytacone przez ruskich przy pomocy wódki.
@up, niezła historia
ereyty i Pichtowy --> Jak już miki zauważył jest to odniesienie do pewnego cytatu Stalina:
"Nie wierzcie ludziom, którzy nie piją! Abstynenci nie piją, bo się boją, że po pijaku powiedzą o sobie coś, czego inni mają nie wiedzieć."
I żeby nie było- nie jest to jakaś moja maksyma której się trzymam, ale kilka razy spotkałem się z sytuacjami gdzie można by to stwierdzenie idealnie wpasować.
A dorzuciłem to tutaj po to by ereyty miał kolejną kwestie do rozkminy ;p
Może nie jest to do końca związane z tematem, ale nie mogłem się powstrzymać
http://www.youtube.com/watch?v=jVEZPyV3fJs
Spodziewałem się prowokacji, a zobaczyłem wątek który naprawdę przekazuje prawdę, ja akurat jestem w wieku młodzieńczym, czyli powszechnie uznawanym za taki w którym się najwięcej chla i demoralizuje, choć ja mówiąc szczerze na rok mam góra z 5 okazji żeby się napić, co innego koledzy którzy nie wyobrażają sobie weekendu bez narąbania się, troche mi ich żal, ale co zrobisz, ich wybór, tak jest gdy się nie ma żadnego hobby, a w pieniądzach widzą tylko kolejną paczkę fajek, albo pół litra, ja mam swoje hobby i dzięki tym pieniądzom mogę je pielęgnować i aż żal patrzeć jak oni te pieniądze marnują, niektórzy zniżają się nawet do poziomu podkradania z porfela dla rodziców żeby zaspokoić nałóg, znam takie osoby, choćby z byłej klasy, czyli najbliższego otoczenia.
Paudyn -> ja za to z takim zjawiskiem się zetknąłem. Tu nie chodzi o szykanowanie abstynentów, ale zwyczajnie jak nie pijesz to od razu jesteś postrzegany inaczej i "jest de facto poza nawiasem społeczeństwa". Bo przecież każde spotkanie czy to w liceum czy ze studiów to od razu okazja do picia a ja osobiście przyjemności w oglądaniu ludzi pod wpływem alkoholu nie mam więc na większość imprez nie chodzę.
Post [14] dobrze to obrazuje, niestety.
Dlaczaego związek ChO5OH zdominował świat i ma go u swoich stóp?
Jak juz o czym piszesz, to pisz prawidlowo - C2H5OH.
Ja juz swoja dawke sobotnia przyjalem - dobranoc.
fenfir - po prostu obracasz sie w towarzystwie pijusow ,zmien towarzystwo i bedzie git.
A na imprezy nie chodzisz bo jestes niesmialy i troche wyalienowany a nie dlatego ze goscie pija .Nikt ci nie kaze wypijac caly transporter piwa.
totez jedno pifko nigdy nie zawadzi.
Mnie alkohol nigdy nie smakowal.Ani wodka ani piwo ani wino,jedyne co lubie to likiery .ale w towarzystwie biore pifko ,czlowiek sie rozluzni i o to chodzi. :)Nie lubie sluchac wunurzen pijakow.Nigdy nie chodzilem na imprezy na ktorych wiedzialem ze towarzystwo po 2 godzinach zacznie belkotac i rzygac.
ereyty [1] - Wszystko zależy od towarzystwa w jakim się obracasz.
Dla jednych alkohol to ucieczka od problemów, dla innych środek wspomagający dobrą zabawę, a jeszcze inni to nałogowcy. Co człowiek to inny powód.
Ja piję alkohol stosunkowo rzadko, lecz nie po to, aby stracić świadomość. Można się bawić bez alkoholu, ale jeśli człowiek zna umiar - można i z nim. Czasem jest to nawet lepsza zabawa. Trzeba wiedzieć kiedy pić.
Nie rozumiem natomiast Twojego podejścia. Nie pijesz, jak piszesz, bo wymiotujesz, masz zaburzenia równowagi itd. Dzieje się tak z powodu nieznajomości swojego organizmu, dużej dawki w małym okresie, a także być może mieszania alkoholi. Żeby nie dochodziło do takich sytuacji należy umieć wyczuwać granicę. Pijesz kieliszek (pamiętaj, że są 25 ml i 40 ml) raz na 20 minut (3 w przeciągu godziny). Czujesz się słabo - przestajesz. Czujesz się dobrze - próbujesz raz na 15 minut (4 w przeciągu godziny). Jeśli nadal czujesz się dobrze, to 5 itd. Nie można pić na raz nie wiadomo ile, bo nie wyczuwa się granicy. Pijąc stopniowo jest to możliwe. Nic dziwnego, że piszesz o przykrych skutkach alkoholu - prawdopodobnie nie wiedziałeś jak pić. Jeśli się spróbuje wypić parę kieliszków w ciągu jednej chwili, to można mieć następnego dnia dziurę w głowie. Odstęp między kolejnymi jest konieczny. Mam nadzieję, że Ci choć trochę pomogłem.
Ronn -za dużo nsłuchałeś się Macierewicza i wszędzie widzisz prowokacje.
To realny problem-dominacja jednego związku chemicznego na świecie. Pozdrawiam.
To realny problem-dominacja jednego związku chemicznego na świecie. Pozdrawiam.
Zaraz zaraz ... czy to nie jest gość od czokoszoków ?
Przecież Czokoszoki to dominujący związek chemiczny na świecie, równocześnie najlepszy w swoim segmencie cenowym. Pozdrawiam
Belert -> przeczysz trochę sam sobie, mam znajomych, z którymi mogę wyjść do kina, na kręgle czy cokolwiek. Ja się odniosłem do grupy ze studiów, ich nie zmienię.
Masz rację "Nikt ci nie każe wypijać cały transporter piwa", ale tak jak wspomniałem przyjemności w oglądaniu ludzi pod wpływem alkoholu nie mam więc na większość imprez nie chodzę co automatycznie doprowadza do tego, że część ludzi uważa mnie za "innego".
Może na 500 osób jedna, dwie osoby nie pije.
Pewnie kierowcy :P
Ja też się borykam z problemem alkoholu :D
Za rok wesele i borykam się z podjęciem decyzji. Postawiłbym kulturalnie piwo czy wino albo wcale bym nic na stoły nie dawał darmozjadom :D Ale niestety jak wódki nie będzie, to okażemy się dziwakami - i bądź tu mądry :)
Trzeba mieć jaja Grzesiek. Jaja by powiedzieć swojej dupie, że pieprzysz to i wesela nie będzie.
Wbrew pozorom bardzo dobrze zobrazował to kolega w poście [14]. Picie jest na tyle "niewinne", że nie sprawia żadnych trudności i zwykle nie ma konsekwencji (nie mówimy o jeździe po pijaku). Takie choćby narkotyki są po prostu bardziej szkodliwe i przez to mocniej potępiane w społeczeństwie.
Zgadzam się z [1], może nie aż tak dosadnie sam bym to przedstawił, ale problem zdecydowanie istnieje. Ja sam piję rzadko i z umiarem i nie czerpię przyjemności z przebywania z osobami zalanymi w trupa. Należy pamiętać, że wszystko jest dla ludzi i poziom kultury przy spożywaniu alkoholu jest wprost proporcjonalny do poziomu ludzi go pijących. I tyle.
Nie bo ja w ogóle nie pije i dziwie się temu co ludzie widza w alkoholu. Ja z kolei nie rozumiem osób, które nic w alkoholu nie widza ;>
Bo pije się wsszędzie i jeżeli ty nie pijesz to nie możesz do nikogo pójsc na żadną impreze, jakieś spotkanie-raz,dwa razy cię zaproszą, ale potem jak zobaczą, ze nie pijesz to więcej cię nie zaproszą. Tu się nie zgodzę. Jeżeli ktoś nie pija alkoholu i dostaje zaproszenie na imprezę, na której siedzi jak kołek i zamula ( taki "lamus" ) to niech się nie dziwi, że więcej nikt go nie zaprosi ;) Jest tez druga strona medalu : Osoba która nigdy nie pije alkoholu, dostaje zaproszenie na imprezę na której bawi się tak dobrze jak inni "wstawieni" ( ogólnie żartuje można z nia porozmawiać, i nie potrzeba jej alkoholu aby się wyluzować i dobrze bawić ) jest tak samo lubiana jak osoba która pije i na pewno znowu dostanie zaproszenie na inne imprezy :)
[52]
Alkohol wygra z narkotykami na tej samej zasadzie na jakiej przez lata IE wygrywał z innymi przeglądarkami. Ludzie lubią rzeczy do których są przyzwyczajeni,a jeśli stara działa dobrze to nie będą próbowali, a jak nie spróbują to nie dowiedzą się o różnicach. Sam pamiętam jak wiele lat temu namawiałem kolegę do Firefoxa bo jest bezpieczniejszy i bo są karty (wtedy IE nie miał) i bo jest wygodniejszy, ale słyszałem w odpowiedzi tylko ,,Ale IE mi wystarcza nie jestem informatykiem, nie chcę się tym bawić", poza tym zdobycie narkotyków wymaga znajomości i/lub wysiłku. Nie myśl że ludzie nie biorą narkotyków bo się boją łatki ćpuna (nawet gdyby to ta łatka nie jest jakoś specjalnie obraźliwa) albo bo jakieś rządowe programy, lekcje objazdowe czy śmieszne kampanie społeczne na kogokolwiek podziałały.
Jak się nażresz Czokoszoków, a potem walniesz ze trzy sztagańce, to się nie dziw, że zbiera Cię na rzyganie.
alkohol jest bogiem, poniewaz jest to zrodlo wszystkich witamin i skladnikow mineralnych. Pozdrawiam
Niektórzy nie umieją rozróżnić wódki od wina... (oprócz koloru i smaku).
Wino można nawet nazwać "wodą leczniczą" dopóki spożywa się je w małych i odpowiednich ilościach, wino przecież nie zawiera tyle procent co wódka.
Poza tym 2000 lat temu wino było inaczej traktowane niż teraz, nie było przecież, tanich win zwanych nieraz jabolami.