Z Panią Jadzią o multipleksie i kinie studyjnym
W kinach studyjnych bywam bardzo rzadko, też mają swoje zalety - przede wszystkim mają tę kameralność. Żadna moda, po prostu w takim kinie nie obejrzę Transformersów 3D. Rozrywka to rozrywka ;)
ja byłem w kinie studyjnym dotąd raz, na butch cassidy i sundance kid, było mi niewygodnie, ale za to mogłem sobie obejrzeć wspaniały film który w normalnym kinie nie jest wyświetlany :) jakbym mógł to bym oczywiście obejrzał w multipleksie, aczkolwiek jakiś miesiąc po premierze kiedy jest mało ludzi a odsetek chamów głośno gadających przez telefon jest o wiele niższy (chodząc tak 1-2 miesiące po premierze ani razu się z czymś takim nie spotkałem)
A ja się pytam.. dlaczego akurat Pani Jadzia? A co jeżeli taka Pani Ela, Ula czy Ala też chciała by się wypowiedzieć na ten temat? Przecież to jest po prostu dyskryminacja tych osób, a ja Soulkokoju uważam że każdy ma prawo się wypowiedzieć, można było to po prostu napisać ''Pani Starsza'' a tak to wygląda to bardzo kontrowersyjnie. A może pani Ala posiadała niekorzystne dla twojego artykułu informacje i poglądy?? :)
Ostatni raz byłem w multipleksie na "Adjustment Bureau" i od tamtej pory moja noga w takim kinie nie postanie. Zamiast wsłuchiwać się w ciekawą muzykę i dialogi, wsłuchiwałem się w chrupanie i siorbanie.
Dlatego jak filmu nie ma w studyjnym zostaje co...? To już każdy wpisze sobie co uważa za stosowne.
Wcale nieprawda, że kina studyjne są niewygodne i bez klimatyzacji!
Np. kino Kosmos w Katowicach ma najlepszy dźwięk ze wszystkich kin, nowoczesne fotele i klimę, a już niedługo nawet projektory 3D!. Polecam, bo nie można wchodzić na salę z wiadrem coli i popcornu.
Cóż, zmuszony jestem do cenzurowania niewygodnych treści;D Ale zachęcam wszystkie Ele, Ule, a nawet Zbyszków i Januszów do pisania listów. Może w czymś pomogę ;)
domzz, Pani Jadzia pisała, że są też komfortowe kina studyjne:) A co do coli i popcornu to ja mam inne zdanie. Jeśli się nie siorbie napoju, nie mlaska i tak dalej, to nie widzę problemu. Gorzej, jeśli ktoś zajada się czymś o intensywnym zapachu, albo "głośnymi" chipsami.
Z mniejszych kin dobrze wspominam kino Mikro w Krakowie oraz jedno, niedaleko rynku krakowskiego.
W większych też bywałem ale zawsze 3-4 tygodnie po premierze, z chamstwem nie spotkałem jeszcze w tych przybytkach.
Nie lubię jednak dużych kin. Dlaczego? Bo głośność efektów dźwiękowych jest ustawiona dla osób starszych/miłośników słuchawek/mp3/telefonów/fanów technołupanek, dosłownie uszy rozsadza i nie, to nie jest fajne.
A ja powiem tylko Alamo Drafthouse. Jest to połączenie multipleksa i kina studyjnego. Szkoda tylko że takiego kina w Polsce nie ma.
Wyznaję podobny pogląd jak Ty, Promilusie. Chodzę i tu, i tu, ale jeśli miałbym wybierać, to chadzałbym do multipleksów. Z tym, że nierzadko repertuar nie jest dla mnie atrakcyjny i stąd wybieram np. szczecińskiego Pioniera (najdłużej nieprzerwanie działające kino na świecie, ha!). Zbiegiem okoliczności byłem jakiś czas temu właśnie na Essencial Killing. Może i bilety były tanie, może atmosfera bardziej kameralna, ale warunki do oglądania ciut gorsze (m.in. dźwięk i jakość obrazu odbiegała od multipleksowych standardów). No i film niezbyt dobry moim zdaniem, ale to nie wina Pioniera ;)
Zasmucił mnie ten tekst. Przecież jak w kinie jest zimno to wódka z colą lepiej smakuje. Poza tym, w multipleksach dość rzadko puszczają filmy, częściej teledyski.
W przypadku kopii cyfrowych to rzeczywiście pójście na film długo po premierze ma tylko zalety.
Niestety większość kopii jest analogowa (prawe każdy film 2D), a z nimi to różnie bywa. Jakość spada przy każdym odtworzeniu filmu. Czasem nie widać różnic po miesiącu, a czasem robi się mała sieczka i z obrazu, i z dźwięku.
"Np. kino Kosmos w Katowicach ma najlepszy dźwięk ze wszystkich kin, nowoczesne fotele i klimę, a już niedługo nawet projektory 3D!. Polecam, bo nie można wchodzić na salę z wiadrem coli i popcornu."
Nie tylko Kosmos jest dobry w Katowicach. W Rialcie też bardzo dobre filmy lecą a na niższym poziomie, poza główną widownią więc o przeszkadzaniu nie ma mowy, jest coś ala kawiarnia, więc można sobie usiąść przy stoliku, kupić kawę i rozkoszować się filmem.
U mnie nie ma ani tego, ani tego. Jest po prostu kino. W dodatku łączy cechy multipleksu i kina studyjnego... tak, zgadliście. Te najgorsze. Ludzie jedzą, piją, mlaszczą, siorbią, chrupią, szeleszczą, wychodzą do łazienki, rozmawiają, przewracają się w fotelach, a przy tym skrzypią fotelami. Tak, tak, z tymi też nie najlepiej. Nie dość, że są niesamowicie niewygodne, to i na nogi nie ma miejsca. Na takim ~2 godzinnym Harrym Potterze nie można było usiedzieć. A obraz? Bynajmniej nie należy do najlepszych. Lewą połowę można jeszcze z trudem zaliczyć do ostrych, ale prawa to istny koszmar. Rozmazane i nie wiadomo co jeszcze. No a przy tym wszystkim kolor ustawiony na super wyblakły. Premiery również są opóźnione. Zawsze. Że nie wspomnę o ucinaniu filmu nie mam pojęcia z jakiego powodu. Byłbym zapomniał, obraz naturalnie nadawany jest w starym stylu - analogowym.
To sobie popsioczyłem, idę spać.
domzz i Nutcracker - żadnych komplementów dla kina Światowid? Ale macie rację - Kosmos/CSF może zaskoczyć ogromną salą a Rialto klimatem.
hedasw - jakoś nigdy nie miałem okazji się wybrać do Światowida ale słyszałem, że też jest grubo ;-)
Rialto - super, Światowid - fakt klasa sama w sobie, ale to już kino ultra-studyjne.
Wszystkie na wysokim poziomie.
