Rubber - opona zabójca was dopadnie!
Ja żeby obejrzeć ten film poszedłem na ciemną stronę mocy. Ale nie żałuje czasami takie postępowanie ma pozytywne skutki (REC). Co do samego Rubber to myślę, że jak ktoś się nie wczuje w klimat tego filmu od pierwszych scen to niech go wyłączy. Wystarczy poczytać komentarze odnośnie kwestii przedstawionych w powyższym filmiku żeby wiedzieć, że Rubber nie jest dla każdego. Ja się świetnie bawiłem (8/10). Najlepsi są ludzie z lornetkami doskonała parodia sali kinowej.
PS. A myślałem że pierwszym który napisze recenzje tego filmu będzie FSM.
ROJO - faktycznie :O ale w sumie nie widzę problemu w pisaniu kilku recenzji tego samego filmu, byle tylko stanowiły jakąś wartość dodaną. Nie wiem czy tak jest w tym przypadku ;)
Cieszę się, że wyszedł zacny film. Sam go chętnie obejrzę kiedyś, bo o nim zupełnie zapomniałem :) I żałuję, że w Poznaniu brakuje prawdziwego festiwalu filmowego, na którym można by zobaczyć właśnie takie nietuzinkowe propozycje.
Lukis > Transatlantyk? Uwierzę, jak zobaczę jakiś fajny film :)
a mnie opona zawiodła. możliwe że nie złapałem klimatu, ale po prostu spodziewałem się czegoś więcej. wyszedł taki psełdo artystyczny film, trochę silący się na drugie dno. A tak naprawdę była to tylko chaotyczna opowieść o oponie. Ciężko nazywać każdy pokręcony film, z niekonwencjonalnymi zagrywkami wybitnym. Imo opona jest bardzo słaba i mogła być dużo lepsza.
Żeby w pełni zrozumieć Rubbera, trzeba poznać jego twórcę - obejrzeć dwa wcześniejsze filmy Dupieuxa i posłuchać jego muzyki. Bez tego nie da się w pełni odczuć 'Opony', lub też te odczucia będą zupełnie nietrafne (vide [8]).
Mnie film się niesamowicie podobał, choć nie nazwałbym go jakimś dziełem sztuki, czy też filmem wybitnym. To po prostu dzieło stanowiące niszą samą dla siebie, uzupełnienie postaci twórcy wybitnego, jakim bez wątpienia jest Quentin Dupieux.
czekers --> A jesli do kogos zwyczajnie nie przemawia niszowe 'artystyczne' kino francuskie? Zreszta to straszna bzdura, ze 'zeby dany film docenic, to trzeba poznac cala pozostala tworczosc rezysera, lacznie z jego muzyka pod ksywka Mr.Oizo'. Film albo jest dobry i sie podoba, albo nie jest dobry, i sie nie podoba - sorry, ale powinien sam sie bronic, moze byc w klimacie tworczosci autora, ale powinien tworzyc zamknieta calosc. W Rubberze imho zaszwankowalo wykonanie - film zwyczajnie mnie znudzil.
Film to zwykła kaszana, a wy się nim zachwycacie jakby to był klasyk kina. "Opona" jest dziwna, śmieszy i nie należy jej traktować poważnie, ot co. Ale jeszcze bardziej śmieszą mnie koneserzy kina, którzy potrafią taki film wychwalać pod niebiosa. xD
@Rod - imho film jest właśnie o tym, że kina nie należy traktować całkiem serio. Niektóre sceny rzeczywiście były dość statyczne i to jest zapewne ten tzw. artyzm, który niektórym się nie podoba. Wg mnie autor nie tyle sili się na dzieło sztuki co sam taki styl obśmiewa (jest to już w pierwszej scenie filmu). Wydaje mi się, że Rubber to dobry przykład filmu, który dobrze jest obejrzeć mając już jakąś bazę odniesień do różnorodnych nurtów kina. Z opowieści o toczącej się oponie wyłania się wtedy zabawna metafora kina i pastisz wielu klasycznych obrazów.
sorry, ale jeżeli reżyser puścił tekst, że ŻYD z filmu Pianista był biedny i musiał się ukrywać BEZ POWODU świadczy o jego inteligencji. Więc nie przeceniałbym tego filmu za bardzo.
@keeveek - reżyser puścił też tekst o tym, że prezydent JFK został zamordowany bez powodu. To stwierdzenie może być przez widzów (zwłaszcza amerykańskich) odebrane jako brak inteligencji, wrażliwości, dobrego smaku itp.; albo jako prowokacyjny żart. Jestem zwykle bardzo negatywnie nastawiona do historycznej ignorancji, ale tutaj przesłanie jest dla mnie jasne.
przesłanie jest takie, że reżyser oglądając pianistę wyszedł się odlać i wrócił pod koniec. Naprawdę wielki czyn jak na człowieka, który myśli że robi kino ambitne i oczekuje że ktoś zobaczy w nim głębie. No chyba, że reżyser sugeruje, że tak należy oglądać jego własny film, wtedy to nawet by było zdanie z sensem...
Wydaje mi się, że pewne komunikaty można, albo wręcz należy czytać z przymrużeniem oka. Nie do końca rozumiem też dlaczego posądzacie reżysera o totalny brak inteligencji. Pianista to film z bardzo prostym, czytelnym przekazem i szczerze wątpię by Dupieux go nie zrozumiał. Zauważcie też ciekawą rzecz. Nikt się jakoś nikt się nie przyczepił do tekstu o Kennedym albo o tym, że nowatorskie pomysły Spielberga są "no reason". Wstawcie sobie w miejsce Pianisty dowolny inny tytuł bez obciążenia emocjonalno-narodowego i zobaczycie czy pasuje? W moim odczuciu ten film na nic się nie sili, ani nigdzie nie ogłasza, że jest dziełem sztuki. Ja odczytuję wiodące przesłanie w sposób następujący: nie traktujmy kina całkiem serio. Nie rozkminiajmy na poważnie każdego zabiegu scenarzystów, każdej sceny, związku przyczynowo-skutkowego itp. itd. Czy w Pianiście bohater faktycznie ukrywa się bez powodu? Czy Kennedy został zabity bez przyczyny? Oczywistym jest, że nie, a Dupieux zadaje kłam tej oczywistości tylko po to by skłonić widza do refleksji na temat kina i filmu jako takiego. Fabularna część Rubbera jest naturalnym przedłużeniem wstępnej tezy filmu. Pełną głupot opowiastką z autotematycznymi wstawkami nt. procesu tworzenia filmów. Uważam, że Rubber to przemyślany film, który potrafi śmiać się sam z siebie. To dzisiaj bardzo rzadkie nie tylko w kinie...
ale to się, kolego, kupy nie trzyma. Bo pomieszane są fakty, rzeczywiście "no reason" z tymi gdzie "reason" oczywiście jest, i to widoczny. Więc albo jest to dorabianie "błyskotliwego dowcipu" przez widzów tam, gdzie go nie ma, albo Dupieux jest większym filozofem niż Fukuyama.
@keeveek - nie kolego a koleżanko ;)
W moim odczuciu przekaz jest spójny a przykłady dobrane w sposób celowy. To, że jedne są bardziej "no reason" od innych potęguje tylko efekt komizmu i o to w tym chodzi. To trochę jak z zabawą w pomidora. Dlaczego filmy oglądamy w kinie? Pomidor. Dlaczego w Requiem dla snu główni bohaterowie nie są szczęśliwi? Pomidor. Czy to jest obrazoburcze? Jak dla mnie nie bo reżyser nie twierdzi dosłownie, że historia Pianisty to historia bez sensu. On raczej stara się pokazać, że kino to rzecz bardzo umowna i subiektywna. W filmie obśmianych jest wiele filmowych zabiegów konstrukcyjnych, zwroty akcji, budowanie napięcia itp.