Czerwony pasek dla Pierwszej Klasy
Kolejna bardzo przychylna opinia na temat tego filmu. Nie spodziewałbym się, chyba się jednak wybiorę do kina.
Widzę że film eJayu porwał Cię do reszty.... no cóż może to właśnie po sensie kinowym spędzonym na oglądaniu tej produkcji zmienię nastawienie do X-man'owej sagi....
Ostatnie części wręcz ocierały się moim zdaniem o kicz - a to prezentowały niezgrabną fabułę, a to aktorzy dennie grali , czy też film po prostu nie oferował nic poza przesadzonymi efektami specjalnymi. Od obejrzenia ostatniej części poprzysiągłem sobie , że nie będę dalej obrzydzał sobie zdania o marvelowskich bohaterach , a i też oszczędzę sobie marnowania czasu , ale po tej krótkiej recenzji uświadomiłem sobie, że inny reżyser mógł zrobić tam porządek...
Kick-Ass bardzo mi się podobał , ot taka sensacyjna komedia , lecz i także film dowodzący , że nawet zwykły chłopek- roztropek może dokonać wielkich rzeczy. Reżyser wykonał robotę jak należy. Głównie dlatego może się na nowych Xów wybiorę....
BTW
eJayu - chyba w zbyt dużym pośpiechu tekst pisałeś , bo w 4 akapicie zauważalny jest mały babol : Pisać powinno chyba "najseksowniejsza" O właśnie takie małe przestawienie liter ;)
Literówki... :) Poza tym cieszę się, że takie zacne kino wyszło z X-menów. Sam zamierzam się przekonać o tym na dniach, ale jestem zdecydowanie dobrej myśli.
recenzja autora jest tak zacna, że zaraz przelecę wszystkich X- menów. PS. wzrokiem.
Przez sam wygląd Wolverina nie tknę szajsu. Czekam na drugą część genezy Rosomaka, bo pierwsza to zaraz po Iron Man, najlepszy film o superbohaterach/superbohaterze.
Wolverine obok Pierwszej Klasy nawet nie stał;) Swoją drogą, jak można pisać, że Wolverne to jeden z najlepszych filmów o superbohaterach. Przecież to cienizna z płaczącym Jackmanem;)
Żeby nie było - First Class ma pewne wady, ale mam je w dupie, bo fun jest nieziemski, a sama fabuła nawet jeśli nie odkrywcza to ciekawa i dobrze poprowadzona. Jeden wątek mógłby być lepiej dopracowany, ale w gruncie rzeczy nie jest źle ;)
A ten taki na kanapie to kto? Myślałem, że jak stoi pierwszy na plakatach, to jest to na pewno Wolverine.
Fck, specjalnie nie łapałem informacji, bo chciałem sam odkryć film. A przez tego całego zasmarkanego eJaya już wiem, że występuje w roli głównej Hellfire Club...
No i Bacon jako Shaw? Ta lama Kevin? Coś mi nie pasi do tej roli.....
Edit:
eJay - od Genezy to Ty w odległości stań. Nieźle przekazane Weapon X! Lepiej niż "żarcik żarcik" Iron Man 1/2
Kevin jest zajeeebisty
spoiler start
a jeszcze lepiej wypada jak szprecha po niemiecku!
Hellfire club to ledwie epizod, ale widoczki na sucze są najs;)
spoiler stop
Do kina pójdę, choć wciąż parskam śmiechem jak widzę dobraną ekipę.
spoiler start
Ten Havok z filmu na serio ma być ojcem Cyclopsa? Kto to wymyślił?!
spoiler stop
http://www.youtube.com/watch?v=reQL5TU9VFA :D
Btw, Wolverine obok Iron Mana nawet nie stał. To dokładanie ta sama liga co Nick Fury z Davidem Hasselhoffem, tylko z wyższym budżetem. Może spokojnie powalczyć z FF albo Elektrą w kategorii najbardziej beznadziejnych adaptacji Marvela minionej dekady.
Mephisto ==> Jak dla mnie jako ekranizacja był świetny, jako Marvel dla wybranych.
Iron Man był bardziej pop.
A co do Jackmana - ja gościa lubię, więc Was nie rozumiem :]
Jak dla mnie, to powinno się odcinać kawałek po kawałku wszystkie części ciała reżysera i wcierać sól w rany za to, co zrobił z Deadpoolem (nawet Ryan Raynolds do dziś jest tym zażenowany). Do tego gówno warte cameo ponad 9000 postaci pozbawionych jakiegokolwiek znaczenia i przekręcenie każdego możliwego elementu fabuły, zarówno w odniesieniu do serii filmów, jak i komiksów.
To nie była ekranizacja. To nawet adaptacja nie była, tylko "film na motywach". Głównie finansowych.
raziel88ck >
spoiler start
Wolverine nie starzeje się jak zwykli ludzie, dlatego wygląda jak Hugh Jackman. Wolverine to jeden z tych gościnnych występów.
spoiler stop
Zastanawiało mnie jaki aktor będzie grał Wolverine'a, ale skoro Hugh Jackman to luz ;)
Ten "iście genialny" to pamiętam, ale tego seksownego nie zbyt. Może mi ktoś napisać o co chodziło? :P
Drugie cameo jest lewo zauważalne, ale fani wychwycą na pewno.
spoiler start
Rebeca Romjin w łóżku jako Mystique, w scenie z Erikiem;)
spoiler stop
A ja żem się wczoraj na Kac Vegas II wybrał i nie żałuję ani trochę, dostałem to czego oczekiwałem ale widzę że znowu do kina będę się musiał wybrać ale na co innego teraz ;)
Świeżo po seansie.
Film jest dobry, nawet bardzo. O wiele lepszy niż spodziewałem się po zapowiedziach. Widać wyraźnie, że Vaughnowi i Singerowi udało się ograniczyć ingerencję kretynów z Foxa do minimum. Historia nie jest niczym nadzwyczajnym w świecie X-Menów, ale tutaj została przedstawiona naprawdę świetnie. Główni bohaterowie są bardziej wiarygodni niż w którymkolwiek z poprzednich filmów. Dobór postaci to wciąż groch z kapustą - kilka pokoleń mutantów wrzuconych w lata '50. Równie dobrze mogli dorzucić Sinistra, Cable'a, Multiple Mana i X-23, żeby było jeszcze bardziej losowo. W ogóle nie rozumiem tak durnej decyzji (czyżby jednak Fox?), ale jeśli przymknąć na to oko, można oglądać bez bólu. Zdecydowanie najlepiej wypadają Magneto i Shaw - to tak naprawdę film o nich, a całą reszta to typowe tło dla historii o mutantach.
Mały ból natomiast wywołuje praktycznie zerowy rozwój postaci drugoplanowych. Niby każdy ma swoje pięć minut, ale nijak to ma się do komiksów, czego najjaskrawszym przykładem jest Hellfire Club, który powinien zostać przemianowany na Shaw & Co. Zrobienie z takich postaci jak Emma czy Azazel zwykłych sługusów Shawa to takie samo balansowanie na krawędzi jak wykorzystanie Sabretootha i Lady Deathstrike do kilklu minut nawalanki w X1 i X2, bez względu na to, jak fajnie te postacie zaprezentowano. Relacje pomiędzy niektórymi postaciami również wydają się być co najmniej dziwne i niezręczne, jeśli brać pod uwagę materiał źródłowy (Moira i Banshee, Mystique i Azazel). Nie przemawia też do mnie plan Shawa, który mocno przypominał działania Apocalypse'a, tylko w dużo głupszej wersji.
spoiler start
Ciekawe ilu członków Hellfire Club przetrwałoby wojnę atomową? Azazel pewnie by sobie poradził, Emma w diamentowej postaci (której sama nie cierpi) też, ale obawiam się, że mam złe wieści dla Riptide'a...
spoiler stop
Chronologię też można o kant dupy potłuc - wyraźnie widać, że film nie dzieje się w tym samym universum co oryginalna trylogia (o ile uznać X3 za faktyczną część serii). Nie wiem, po jaką cholerę Vaugn próbuje zaprzeczać i kręcić na ten temat w wywiadach.
X-Men: First Class należy oceniać jako wysokobudżetową produkcję fan-fiction - duch komiksów został zachowany, ale nijak ma się to do universum 616 czy któregokolwiek innego. Da się też odczuć, że w rzeczywistości scenariusz filmu jest pogrobowcem zarżniętego w ekspresowym tempie X-Men Origins: Magneto. Całość wyprzedza Last Stand o kilka długości, a Wolverine'a o kilkaset. Spokojnie można postawić nową produkcję obok dwóch pierwszych części serii. Lekką nutkę goryczy pozostawia natomiast fakt, że FS jest dla samego universum w sumie średnio potrzebne i tylko jeszcze bardziej przekreśla szanse na to, że kiedykolwiek zobaczymy kontynuację X-Menów z prawdziwego zdarzenia.
Moja wiedza na temat uniwersum i przedstawionych w komiksach zależności jest w zasadzie zerowa, dlatego też nie mogę się do tego wszystkiego odnieść tak, jak zrobił to Mephisto (i, o zgrozo, podobał mi się Last Stand), ale...
Naprawdę świetnie się bawiłem. Stawiam na równi z X2, który jest moim ulubionym filmem o IKS-Ludziach. Pięknie budowana historia, świetny bad-guy, bardzo dobre kreacje Magneto i Profesora, okazjonalny humor i mocarne występy gościnne. Bardzo dobra robota.
8/10