Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Giganci gier kontra niezależni developerzy.

07.09.2010 08:24
kwiść
1
kwiść
129
Generał

Fajny tekst. Niestety tak jest wszędzie gdzie mamy do czynienia z wielką kasą. Jeżeli iles osób pakuje w projekt grube miliony, to nawet gdyby taki Kotic był wielkim fanem oryginalnych gier, nie zaryzykuje tylu pieniędzy dla jakiegoś tam wyższego celu. Zreztą nawet jakby tak zrobił, to akcjonariusze szybko zareagują, zwalniając go z firmy ;) Uroki wspaniałego kapitalizmu ;p

Przy okazji, witam w ekipie CTSG ;)

07.09.2010 10:20
CTSG
2
odpowiedz
CTSG
16
Pretorianin

Dzięki. ;] Oczywiście zgadzam się z tym, że tam gdzie się inwestuje grubą kasę oczekuje się zysków. Wcale nie myśle o mówieniu, że biznes to zła rzecz. Chodzi mi tylko o rozgraniczenie tych dwóch rzeczy. W dużych tytułach brakuje świeżości, bo podążają one znanymi i wytartymi już szlakami. Masa współczesnych gier jest do siebie bardzo podobna. Eksperymentowanie się najwidoczniej nie opłaca i lepiej jest robic klony tego, co już było i dobrze się sprzedało. Gry niezależne są za to kopalnią pomysłów i niecodziennych rozwiązań. Pewnie nigdy nie dorównają jakością grom wysokobudżetowym, ale mimo to należy je wspierać.

07.09.2010 11:09
kwiść
3
odpowiedz
kwiść
129
Generał

No ja się całkowicie z tobą zgadzam. Wystarczyłoby, żeby każdy duży wydawca utrzymywał powiedzmy 2 małe studia i dawał im wolną rękę. Oczywiście ich budżet byłby mały, ale wymagania również mniejsze. Studio sobie spokojnie pracuje, tworzy niskobudżetową produkcje, wydaje ja na steamie i zarabia kilka milionów. Może się zdarzyć, że koszty się nie zwrócą, ale równie dobrze małe studio może wpaść na jakiś genialny pomysł, z którego skorzysta duży wydawca. Koszt mały, ryzyko małe, a jest szansa na powstanie czegoś wybitnego. Nie mówiąc już o tym, że inowacje wpływają pozytywnie na całą branże i rozwój gatunku, z którego duże firmy czerpią zyski.

Niestety wydawcy wolą wydać kase na reklame i zarobić na takim crapie jak Kane and Lynch. Gra żałosna, a cały czas okupuje liste najlepiej sprzedajacych się tytułów w UK -_-Oby się kiedys na tym przejechali ;)

07.09.2010 12:13
4
odpowiedz
Likfidator
120
Senator

kwiść--> Taką metodę stosuje VALVE, bacznie obserwując to co się dzieje wśród małych zespołów i co bardziej obiecujące zespoły zatrudnia u siebie, czego przykładem jest chociażby Portal.

Druga strona medalu jest taka, że gracze nie chcą innowacji. My sobie na forach możemy porozmawiać jakie gry są teraz wtórne i nudne, ale większość graczy, którzy kupują tytuły AAA nawet na fora nie zagląda i branżą się nie interesuje. Zasady są proste dobra kampania reklamowa = duża sprzedaż, a jakość samej gry schodzi na drugi plan. Dopóki gracze nie będą się domagać innowacji, to żadna duża firma nie będzie w nie inwestować.

Ja w sumie nie narzekam, bo obecne niskobudżetowe produkcje mają o wiele większe budżety niż gry sprzed 10 lat. Poza tym nie muszę oglądać przepięknej grafiki, żeby cieszyć się ze świeżości jaki oferuje dany tytuł.

07.09.2010 12:38
ormats
5
odpowiedz
ormats
92
Generał

VALVE zatrudnilo ,rowniez IceFrog`a producenta DotA .

07.09.2010 13:07
6
odpowiedz
zanonimizowany688961
26
Generał

Czytając o krytyce "wielkich wydawców" (w dowolnej branży) nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są one zwykle autorstwa kogoś, kto dopiero zauważać, jak działa rynek. Moim zdaniem, dla dorosłego człowieka powinno być oczywiste, że pracując u kogoś, przyjmuje się zasady pracodawcy. W końcu to on inwestuje swoje pieniądze. Jeżeli komuś się to nie podoba, zawsze może pracować na włąsną rękę. O tym, że wielkość firmy rzutuje na poziom "strat energii" na poszczególnych etapach tworzenia nie ma co wspominać, bo opisał to niejaki Shannon przy okazji formułowania praw dotyczących entropii. Z czego wynika, że optimum to studia średnie, ale to już temat na inną opowieść.

Zgodzę się też z przedpiścami, że znaczna część odbiorców to Mamonie, czyli "lubią to, co już znają". Czasami przywiązanie to odnosi się do świata czy mechaniki rozgrywki, a czasami do drobnych detali (zwróćcie uwagę z jak silną krytyką spotkał się np.: system walki w "Gothicu 3" czy ujednolicona amunicja w "Deus Ex: Invisible War, chociaż doskonale pasuje ona do tamtego świata). Wielcy wydawcy zdają sobie z tego sprawę i często wolą grać ostrożnie, nie chcąc zrazić do sibie konserwatywnych graczy (których jest bardzo dużo).

Kolejną sprawą jest marketing. Duże studia mają dużo pieniędzy, dzięki którym są w stanie reklamować swój produkt. A klienci, cokolwiek by o sobie nie mówili, są nierzadko bardzo podatni na reklamę i mówią o grach, których opisy pojawiają się w pismach, serwisach internetowych i innych. Zresztą, ich redaktorzy nie muszą szukać takich informacji, bo na ogół dostarcza im je sam wydawca. Mali twórcy nie mają takiej siły przebicia i dlatego mało kto wie produkcjach Niels Bauer Games, Metal Beetle czy Wadjet Eye Games.

Im dłużej interesuję się grami "niezależnymi" (chociaż nie lubię tego określenia), tym większe mam wrażenie, że działa tam prawo wielkich liczb. Innymi słowy, nie jest tak, że gry wydawane przez duże studia są wtórne, a te wydawane przez pojedynczych twórców zawsze cechują się nowością. Po prostu tych drugich jest znacznie więcej (jako że ich proces produkcyjny trwa znacznie krócej), więc i gier nowatorskich jest odpowiednio więcej. Poza tym, pojedynczy autor może sobie pozwolić na niszowość, co prawda ograniczając sobie rynek zbytu ale automatycznie zyskując pewną liczbę klientów.

Wszystko, co napisałem wyżej odnosi się jednak wyłącznie do pewnych gatunków gier. Zwróćcie uwagę, że pojedynczy wykonawcy i drobne studia przyczyniły się do renesansu gier logicznych czy zręcznościowo-logicznych, które to gatunki w ostatnich latach przeżywał dość poważny kryzys. Wcześniej, dzięki wypuszczeniu silnika AGS amatorzy trochę rozruszali branżę klasycznych przygodówek, która, ze względu na własne ograniczenia gatunkowe, przez pewien czas wydawała się być reliktem przeszłości (a jak pokazały gry Quantic Dreams, w tym gatunku da się jeszcze naprawdę sporo zrobić).

W cRPG jest jednak odwrotnie. Drobni wydawcy tworzą prawie wyłącznie gry przypominające jako żywo produkcje sprzed 20 lat, nie wprowadzając żadnych nowych elementów, podczas gdy gry wydawane przez "duże studia" zwykle mają w sobie coś nowatorskiego, a przynajmniej hojnie korzystają z dotychczasowych pomysłów. W "niezależnych" cRPG ciężko nawet o dialogi czy interakcje z postaciami, chociaż wydawać by się mogło, że akurat ten element jest najprostszy do zaimplementowania. Przypominam, że mówię o odrębnych grach, nie o modach, bo w tych ostatnich jest akurat odwrotnie - pod względem fabularnym potrafią stać na tym samym poziomie, co wysokobudżetowe produkcje, jeśli nie wyższym.

gameplay.pl Giganci gier kontra niezależni developerzy.