Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Incepcja (zakończenie)

13.08.2010 22:02
1
zanonimizowany724331
16
Centurion

Incepcja (zakończenie)

Witam wszystkich
Odrazu na wstępie chciałbym napisać że ten wątek jest przedewszystkim dla ludzi którzy oglądali "Incepcje" i przede wszystkim dla tych którzy go zrozumieli, a jak mnie się coś pomyliło to proszę o poprawkę, tylko z dokładnym uzasadnieniem.
Stworzyłem ten temat, poniewarz nie jestem pewien co do jednej żeczy zawartej w filmie.
Mianowicie, czy jeżeli bączek się kręci bez przerwy to oznacza że Cobb jest w tym czasie w śnie czy nie?
Bo jeżeli nie, to by znaczyło że bączek by upadał bez względu na stan, ale to by znaczyło że ostatnie ujęcie zostało zrobione tylko i wyłącznie dla osub które myślą że bączek się kręci przy śnie (chyba że ostatnie ujęcie zakłada że bączek się przewraca)
Sorki za forme w jakiej przedstawiłem swój problem, ale jeżeli ktoś zrozumiał film to ten wątek tym bardziej powinien ;)

13.08.2010 22:05
2
odpowiedz
b166er
13
Generał

Po pierwsze słownik.

Bączek był totemem Cobba. Jeśli się kręcił cały czas oznaczało to że jest we śnie. Upadał - na jawie.
Ostatni scena nie rozstrzyga czy bączek się przewrócił czy nie, mimo zachwiania i decyzję pozostawia widzowi.

13.08.2010 22:07
3
odpowiedz
zanonimizowany629536
43
Generał

Po pierwsze to baczek nie bylo totemem Cobba ale jego zony.
Jesli byl totemem jego zony to znaczy ze nie mogl byc jego, a co za tym idzie:
1. Cobb nie mial swojego totemu
2. Baczek nie mogl nic powiedziec o snie/jawie.
3. Cala istota totemow sprowadza sie do sprawdzenia czy dana osoba jest czy tez nie jest W CZYIMS SNIE. Zaden totem nie mogl sprawdzic czy sie jest w SWOIM SNIE.
4. Baczek jako totem jest totalnie bez sensu, bo jego zachowanie jest oczywiste: powinien sie przewrocic. Dlatego kazdy architekt robiacy sen tak aby oszukac Cobba, zrobi w nim baczek przewracajacy sie.
5. Sensownym totemem byla oszukana kostka do gry, czy tez przerobiona figura szachowa. Baczek byl bez sensu, ale moze wynikac to z tego ze zona Cobba jak go sobie wybierala, nie zakladala "przestepczych" celow wchodzenia w sny, a wiec nie potrzebowala totemu dla "obrony" a jedynie na "wlasne potrzeby".

Dziekuje za uwage :)

13.08.2010 22:09
4
odpowiedz
b166er
13
Generał

na pewno żony? jeśli żony to nic nie wiadomo :)

13.08.2010 22:10
5
odpowiedz
zanonimizowany629536
43
Generał

Tak, na pewno. Sam Cobb wielokrotnie o tym mowil, nigdy nie pokazano jaki totem mial wczesniej. Po smierci zony Cobb wzial sobie baczek.

13.08.2010 22:19
6
odpowiedz
zanonimizowany724331
16
Centurion

Sorki za pisownię, 3 klasa gimnazjum a ja nadal mam z tym proble

A w scenie gdy Cobb wspominał swój pobyt z Mol w limbo on zakręcił tym bączkiem schowanym w jej sejfie po to by... ?

13.08.2010 22:21
7
odpowiedz
zanonimizowany724331
16
Centurion

Po to by wreszcie skumała że jest w śnie i chciała popełnić samobójstwo?

31.10.2010 05:23
8
odpowiedz
zanonimizowany761010
1
Junior

Nawiązując do totemu Cobba.
Fakt iż należał on wpierw do jego żony o niczym nie świadczy ponieważ ona zginęła.
Istotą totemu była jego unikalność znana tylko właścicielowi - i nie mowa tutaj tylko o pierwotnej funkcji totemu (np. bączek - rozkręcanie - upadanie po chwili, kostka do gry do rzucania ) ale też kształt, wygląd, waga, wyważenie itp. które były znane tylko posiadaczowi. Dlatego wszyscy bohaterowi tak pilnie strzegli swoich talizmanów - zauważcie że każdy wiedział kto jaki ma totem (bączek, oszukana kostka, pionek od szachów ) ale nikt nie mógł dotknąć czy się bliżej zbliżyć do totemu drugiej osoby.

Dlatego stwierdzenie, że bączek był słabym przedmiotem jako totem nie jest do końca słuszne... unikalne cechy (oprócz kręcenia się i upadania ;) ) znał tylko Cobb (no i jego zmarła żona). Dlatego żaden architekt nie mógłby stworzyć "oszukanego" bączka dla Cobba bo ten by się zorientował, że to nie jego...

Ostatnia scena została sprytnie zaplanowana. Gdyby bączek się przewrócił to każdy jeden by powiedział, że zakończenie jest przewidywalne, a tak reżyser pozostawia tą kwestie do rozstrzygnięcia dla widza... i być może jest to też pozostawienie sobie jakiejś "furtki" do nakręcenia kontynuacji co jest bardzo prawdopodobne jak na film który zarobił do tej pory bagatela 815mln dolarów (przy budżecie 160mln $)

31.10.2010 07:11
'ekto
9
odpowiedz
'ekto
182
Generał

http://revolvingdoorproject.net/2010/07/23/inception-what-happened-at-the-end/

Zapoznaj się z tym linkiem. Autor tego artykułu odchodzi od powszechnego przekonania, że to bączek był totemem Cobba. Wysnuwa tutaj teorię, że prawdziwy totem to jego obrączka i w scenach związanych ze snem ma ją a w scenach w rzeczywistości jej nie ma. Końcówka filmu pokazuje, że jest bez obrączki co sugeruje "happy end".

31.10.2010 18:16
10
odpowiedz
zanonimizowany761010
1
Junior

dosyć ciekawa teoria i wydaje się być bardzo prawdopodobna
dzieki za linka
W każdym bądź razie jest to film o którym długo mówi się już po seansie...
Bez wątpienia zgarnie mnóstwo nagród

31.10.2010 18:39
Arxel
11
odpowiedz
Arxel
220
Kostka Rubika

To ja mam nieco inne pytanie - aby kogoś wybudzić należy wykonać kicka..
Dlaczego więc na ostatnim poziomie snu zarówno Fischer i Ariadne rzucili się z budynku..?

Przecież żeby wybudzić się ze snu należy zrobić kicka poziom wyżej, czyli w stanie, w którym śnimy, prawda..? :)
czy coś pomieszałem..?

31.10.2010 18:44
CreaToN
12
odpowiedz
CreaToN
69
Generał

Przecież żeby wybudzić się ze snu należy zrobić kicka poziom wyżej, czyli w stanie, w którym śnimy, prawda..? :)
Przebudzenie następuje wtedy, gdy oni giną we śnie. Dlatego skoczyli z wieżowca.

Generalnie, oni cały czas lecieli samolotem i śnili, że jadą furgonetką. Aby się wybudzić, musieli dostać kicka we snie, a więc zginąć w tej furgonetce. Ale, żeby sie obudzić z tamtego snu, musieli zginąć we śnie, który jest o poziom głębiej - czyli hotel, itd...

Ja to tak zrozumiałem :)

31.10.2010 18:50
Arxel
13
odpowiedz
Arxel
220
Kostka Rubika

No dobra, czyli limbo było ostatnim poziomem snu..? Maksymalny level to 4?
Fischer i Saito trafili do limba, bo zginęli, natomiast Cobb i Ariadne zasnęli..
Czyli niby będąc w limbie nie można było zejść niżej? Nie powinni oni po śmierci zejść głębiej..?

Sam film genialny, to muszę przyznać.. :)

01.11.2010 04:27
Coy2K
14
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

o ile końcówka nie była zakręcona to sam fakt poziomów snu i limbo już tak.

Z tego co zrozumiałem:

w normalnym śnie gdy się zginie to człowiek się wybudza, zarówno w jedno jak i w dwupoziomowym śnie (test Saito dla Cobba - pierwszy ginie Arthur, ale nie trafia do limbo tylko wybudza sie poziom wyżej)

w incepcji musieli mieć 3-poziomowy sen, dlatego podane zostały im mocne środki uspokajające by był on stabilny. Z tego wynikało że gdyby zginęli na którymkolwiek z poziomów to czekało ich Limbo.

Gdy Cobb opowiada jak dostał się ze swoją zoną do Limbo mówi, że rozpracowywali z żoną koncepcję snu we śnie, ale Cobb drążył temat i zagłębiał się z żoną dalej aż trafili "na brzeg własnej podświadomości" i tym było właśnie Limbo....pustką, nicością. Tam Cobb z żoną zaczęli tworzyć własny świat, po Limbo nie było nic innego, albo zostawałeś tam na zawsze albo się wybudzałeś, ale Limbo nie jest poziomem, to stan umysłu, śpiączka, głęboki sen...jakkolwiek byś tego nie nazwał to nie jest 4 poziom.

Cobb wspominał o tym, że aby wybudzić się wraz z żoną z Limbo musiała ona zrozumieć, że jest we śnie (scena z nadjeżdżającym pociągiem). Cobb został żeby sprowadzić Saito z powrotem, żeby to zrobić musiał uświadomić mu, że jest we śnie.

01.11.2010 04:30
15
odpowiedz
bartek
9
Legend

Nie chce mi się rozpisywać, bo idę spać, ale polecam obejrzenie Trzynastego Piętra - dokładnie taki sam film i identyczne zakończenie.

Swoją drogą ciekawe, ile taki tani gniot akcji posługujący się oklepanymi teoriami i wtórną fabułą narobił zamieszania.

Zakończenie jest tak samo interesujące, jak to, czy mama dodała liść laurowy do zupy ogórkowej.

01.11.2010 08:27
wysiak
16
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

bartek --> Tematyka i "twist" nie decyduje o wszystkim, jesli 13th Floor to 'taki sam' film, jak Inception, to i Matrix 2 tez trzeba nazwac 'takim samym' filmem - w koncu tez na koncu niby nie wiadomo, czy aby nie chodzi o kolejny poziom snu we snie.

01.11.2010 09:16
17
odpowiedz
Raziel
136
Legend

gdzie tu niby to "otwarte" zakończenie? przecież ewidentnie widać było, że w ostatniej sekundzie ten cały "bączek" się przewracał.

Ogólnie nie chcę marudzić, ale nie widzę "wyjątkowości" tego filmu. Pomysł fajny, ale film to po prostu typowa strzelanka tylko niby z "głębszym dnem". Jestem już dawno po jego obejrzeniu w kinie i już za wiele z niego nie pamiętam.

01.11.2010 09:54
18
odpowiedz
Piotrek.K
203
... broken ...

>>> Raziel
Zachwial, ale NIE przewrocil. Wiec moze sie albo przerwocic albo wrocic z powrotem do stanu rownowagi i krecic dalej ;)

01.11.2010 10:19
19
odpowiedz
Raziel
136
Legend

ale w ten sposób bączek się chwieje przed upadkiem, traci "równowagę", prędkość obracnia itp itd.

01.11.2010 10:40
20
odpowiedz
Lookash
155
Legend

2. Baczek nie mogl nic powiedziec o snie/jawie.

Bzdura.

3. Cala istota totemow sprowadza sie do sprawdzenia czy dana osoba jest czy tez nie jest W CZYIMS SNIE. Zaden totem nie mogl sprawdzic czy sie jest w SWOIM SNIE.

Bzdura, niby dlaczego nie można sprawdzić nim, czy jest się w swoim?

4. Baczek jako totem jest totalnie bez sensu, bo jego zachowanie jest oczywiste: powinien sie przewrocic. Dlatego kazdy architekt robiacy sen tak aby oszukac Cobba, zrobi w nim baczek przewracajacy sie.

Nie jest cechą wyróżniającą przewracanie się, ale inne unikalne parametry. Zresztą nawet gdyby nie było innych cech, nie ma w filmie nigdzie potrzeby oszukiwania Cobba, bo każdy jego architekt jest przyjazny, więc we śnie tworzy mu bączek stojący sztywno. Jeśli on sam sobie tworzy sen, stworzy sobie bączek, jaki będzie chciał.

5. Sensownym totemem byla oszukana kostka do gry, czy tez przerobiona figura szachowa. Baczek byl bez sensu, ale moze wynikac to z tego ze zona Cobba jak go sobie wybierala, nie zakladala "przestepczych" celow wchodzenia w sny, a wiec nie potrzebowala totemu dla "obrony" a jedynie na "wlasne potrzeby".

Chyba zagoniłeś się za bardzo w teorię oszustw. Oni byli zawsze panami sytuacji, nie wkradał się nigdzie inny architekt, dlatego też wszystko trzyma się kupy.

01.11.2010 10:44
😉
21
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

Oni byli zawsze panami sytuacji, nie wkradał się nigdzie inny architekt, dlatego też wszystko trzyma się kupy.
No chyba że cały film bo był czyjś sen ;)

01.11.2010 10:56
graf_0
22
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Raziel - gdyby bączek miał się przewrócić, to reżyser by pokazał że się przewraca.
Bączek miał się w zakończeniu kręcić, ale bez tłumaczenia czy będzie się kręcił wiecznie czy się przewróci.

Ja jestem zdania że Dom w ostatniej scenie śni, a być może śni przez cały czas.
Już pierwsza rozmowa z dziećmi przez telefon jest trochę nierealna, a co więcej we wspomnieniach Doma i w ostatniej scenie dzieci nie tylko siedzą w tym samym miejscu ale co więcej są tak samo ubrane.
Przez cały czas we wspomnieniach Dom unika czekania aż dzieci się obrócą, w ostatniej scenie się poddaje, bo nie ma siły walczyć o to czy jest to sen czy rzeczywistość.

Skłaniam się ku teorii że to dzieci i a może i Mal są ideą wszczepioną w umysł Doma.

01.11.2010 11:17
23
odpowiedz
Musich
111
Konsul

graf_0:

za Jeffreyem Kurlandem, costume designerem Incepcji: On to the second part of your question, the children’s clothing is different in the final scene… look again…

01.11.2010 11:49
graf_0
24
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Musich - fakt, dzieci są inne, choć celowo bardzo podobne.

Mnie zastanawia jeszcze dlaczego Mel we śnie sabotowała jego akcje, jaki jest tego powód.

Poza tym nie zgadza mi się twierdzenie Cobba że zastosował incepcję na swojej żonie.
Przecież kiedy śnili Idea że ich świat limbo jest snem jest prawdą, czyli on żony w żaden sposób nie oszukał, można powiedzieć że przywrócił jej prawdziwe spojrzenie.

01.11.2010 11:59
wysiak
25
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

graf_0 --> Incepcja nie polega na oszukaniu, a na zaszczepieniu u osoby jakiegos pomyslu, idei, w taki sposob, by tej osobie wydawalo sie, ze to jej wlasny pomysl. Mal (nie Mel) zyla sobie we snie szczesliwie, ale Cobb chcial wrocic do rzeczywistosci, wiec wywolal w niej uczucie niespelnienia, by sklonic ja do powrotu. I posunal to za daleko, bo po powrocie nadaj jej to zostalo, ciagle myslala, ze to jednak nie jest jeszcze rzeczywistosc, tylko kolejny sen - tylko w tym byl problem. A sabotowala jego sny, bo to nie byla ona, tylko jej projekcja, kierowana podswiadomym poczuciem winy.

01.11.2010 13:03
26
odpowiedz
bartek
9
Legend

wysiak, right, oczywiście użyłem bardzo dużego uproszczenia. Tak naprawdę, to uważam, że Trzynaste Piętro jest filmem lepszym - do końca nie wiedziałem jak się skończy - a Incepcja od pierwszych minut była bardziej przewidywalna, niż Avatar, wszystko podane na dłoni jak w Opowieści Wigilijnej - przeogromny zawód w świetle internetowych podjarek.

Nawrzucali do jednego wora przebrzmiałe teorie nlp, lucid dreamingu okraszając całość nieprawdziwymi tekstami sprzed 50 lat o używaniu niewielkiej części mózgu i ludzie wychowani na Dżeku Czanie i superhitach Polsatu i TVN-u mieli dwie godziny solidnej rozpie$alanki z pseudointelektualnym bełkotem w tle. I niestety wielu zaślepionych kawałem "dobrego" kina na bezkresach beznadziei już nawet nie zauważa, że bełkot był pseudo a nie intelektualny.

Zresztą nie chcę się powtarzać. Jeśli tak mają wyglądać fenomenalne filmy, to mi nie przeszkadza, Lady Gaga też jest fenomenem. Tylko jakoś tak łyso.

01.11.2010 13:39
😁
27
odpowiedz
zanonimizowany457879
31
Legend

We śnie bączek kręcił się idealnie, bez żadnego chwiania. Tyle.

Zgraja znafców rozprawia nad jakże głębokim dziełem faceta, który kręci Batmany. Cóż za kabaret.
Jeszcze te wszystkie wypisywane ze śmiertelną powagą teorie. Haalo, to tylko film, hollywoodzka bajeczka :D

01.11.2010 13:47
wysiak
😊
28
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

bartek -->
"Trzynaste Piętro (...) do końca nie wiedziałem jak się skończy"
Serio?:O
To juz Dark City duzo bardziej trzymalo w napieciu, przeciez w 13 pietrze bylo wiadomo o co chodzi od momentu gdy zaczeli gadac o snach, ktore "sa rzeczywistoscia".

No i fajnie, ze od poczatku wiedziales jak sie Incepcja skonczy, moze zatem wytlumaczysz to zakonczenie chlopcom tutaj, ktorzy twardo sie zastanawiaja o co tam tak naprawde chodzilo, i co to zakonczenie oznacza - skoro dla ciebie bylo tak oczywiste, to nie sprawi ci to wszak klopotu:) Bo wiesz, domyslenie sie, ze bedzie "zadyma ze snami wewnatrz snow" po pierwszych kilku minutach to nie jest spejalnie wielkie osiagniecie - bo mowia o tym wprost - ale tez nie oznacza, ze wiemy jak sie skonczy:)

01.11.2010 14:58
29
odpowiedz
bartek
9
Legend

wysiak, Incepcję widziałem w kinie jak tylko wyszła i trochę czasu od tamtej chwili upłynęło, jednak spłodziłem całkiem długi wpis na ten temat na GOL-u, jak komuś się zachce, to wystarczy kliknąć w moją ksywkę i znaleźć. To co teraz napiszę będzie na pewno mniej dokładne, bo tak już mam, że przeciętne filmy ulatują z mej pamięci.

Z tego co pamiętam w ciągu grubo poniżej 10 minut miałem klarowną, oczywistą i niestety prawdziwą wizję zakończenia - zawieszenie na którymś poziomie snu, w taki sposób że do końca nie będzie pewne czy to się stało, czy nie. Trochę mgliście to wspominam, ale pamiętam, że nawet Toy Story było bardziej zaskakujące :D

Film ogromnie zawiódł. Nie ukrywam, że szedłem na coś nowatorskiego i świeżego a dostałem odgrzewany kotlet akcji gdzie całość jako-tako ciągnęły efekty specjalne. Tu nie ma rewelacji, to nie urywa jaj, nie sprawia, że po filmie nie chcesz wyjść z sali kinowej, zastanawiasz się co dzieje i jaki jest dzień tygodnia. Po zbiorowych orgazmach na IMDB, GOL-u i wszędzie gdzie się dało liczyłem na coś choć w połowie kozackiego. A dostałem potok słów na poklask i patentów, które są wszystkim dobrze znane - sama idea Incepcji była dla mnie jednak nowa i jakby ktoś to zakończył z jajem skupiając się bardziej na fabule a mniej na p$doleniu, strzelaniu i łączeniu tego w całość na siłę - na pewno uznałbym ten film za dory.

13 Piętro oglądałem jako nastolatek, i pomysł na film i jego zakończenie zmiótł mnie wtedy z fotela. Nie wiem czy film trzymał w napięciu, nie wiem czy miał zajebiste kadry, aktorstwo, czy ekran przecinało 500 milionów nabojów kalibru 9mm na minutę, film był po prostu zrobiony z jajem. Ten nie był.

Co do zakończenia jeszcze - Incepcja miała ogromne dziury logiczne, których nawet nikt z ekipy nie wytłumaczył - są o tym całe eseje na forach poświęconych filmowi - znów NIE pamiętam, ale był moment, gdzie na niższym poziomie snu latał ktoś, kto już dawno powinien się na wyższym wybudzić - czy odwrotnie. Nieistotne, musiałbym jeszcze raz zobaczyć film.

Wniosek - "to tylko sen" - wszystkie dywagacje nt. tego filmu nie mają głębszego sensu - bo to był tylko sen, jest to najlepsza odpowiedź na każde pytanie i riposta na każdą teorię.

I jeszcze podkreślę, że od kina nie wymagam dużo, Avatar był naiwny i prosty, ale był po prostu piękny, w Inglourious Basterds cały film pociągnęłoby 5 minut dialogów, nawet jakby dzieło było totalnym gniotem pod wszystkimi innymi względami, Incepcja nie zaoferowała NICZEGO co wyszłoby ponad przeciętność - dla mnie. Jeśli ktoś uważa inaczej, to nie zabraniam - wiem, że połowa widzów Incepcji umarłaby z nudów na Bękartach.

01.11.2010 15:19
wysiak
30
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

bartek --> No to nie masz wcale "klarownej, oczywistej i niestety prawdziwej" wizji zakonczenia, bo nikt sie nigdzie nie zawiesil - Cobb sie obudzil, poszedl do dzieciakow, film sie skonczyl, happy end. To, ze w pierwszych minutach wlasnie twoje zakonczenie wydawalo sie oczywiste, to jasne, bo caly poczatek filmu gadali o pozawijanych snach wewnatrz snu, nieprzypadkowo - dales sie nabrac. Wyzej jest link o obraczce, ogladajac film drugi raz, i zwracajac na to uwage, wszystko staje sie proste i oczywiste. Trzynaste Pietro rzeczywiscie tak sie skonczylo, ze wszystko okazalo sie tylko kolejnym poziomem snu, to samo sugerowala zreszta wspomniana koncowka Matrixa 2, gdy Neo uzyl swoich matrixowych supermocy w swiecie "rzeczywistym". Incepcja natomiast ma zakonczenie dosc zamkniete i proste - Leonardo uwolnil sie od swoich psychoz zwiazanych ze smiercia zony, i moze zyc dalej happily ever after z dzieciakami.
Nie mam zamiaru bronic Incepcji jakos specjalnie, bo sam jej za wielkie arcydzielo nie uwazam (ocena na imdb duuzo imho zawyzona), ale na pewno jest lepsza od 13 pietra (ktore samo w sobie bylo kalka kilku wczesniejszych pomyslow), no bez jaj.

Co do pomylek, jakos nie widze tu specjalnie kuch typu "plot hole", glownie pomylki realizatorskie w stylu "w jednej scenie ktos jest mokry, a w nastepnej ma suche wlosy".
http://www.moviemistakes.com/film8472

01.11.2010 15:27
31
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

wysiu - był błąd w liczeniu czasu w śnie. Dokładnie nie pamiętam o co tam chodziło ale raz było x3 a potem x2. Jakoś tak :P

01.11.2010 15:32
promilus1
32
odpowiedz
promilus1
95
Człowiek z Księżyca

wiem, że połowa widzów Incepcji umarłaby z nudów na Bękartach.

No tak, kocham taką logikę. Jak lubisz to, więc na bank nie lubisz tego, a jak lubisz tamto to nie będziesz lubił czegoś innego. Jeśli podobał mi się Straszny film, Incepcja, Bękarty wojny i Essential Killing, to już nie wiadomo jak poprowadzić dyskusje;D W ogóle to jest bez sensu stawiać obok siebie tak różne filmy. Mogę napisać, że zawiodłem się na Avatarze, bo liczyłem na s-f, a nie fantastykę w kosmosie, ale nijak to się ma do Incepcji. Nolan zostawił świadomie pole do interpretacji, wiec nie ma co teraz wszystkim wkręcać, że Incepcja to produkcyjniak ze scenariuszem jaki miało już tysiące filmów. Nie jest to nowatorstwo, bo już w kinie było wszystko, ale ma jednak coś co w kinie zdarza się rzadko - ciekawą fabułę podpartą całym dorobkiem tego w czym hollywood jest najlepsze, a więc kapitalną realizacją. Nie dawno widziałem szwedzką i hollywoodzką wersje "Pozwól mi wejść". W obu historia jest ta sama, ale wersja amerykańska jest bardziej dynamiczna, ma lepszą muzykę, czasem delikatnie zmienione dialogi, ale właściwie wszystkie tylko na plus. Jedynie nie przypadła mi do gustu przemiana dziewczynki w wampira.

I błagam - nie sprowadzajmy filmów już tylko do zakończenia. http://media2.pl/media/67034-smierc-x-muzy.html

01.11.2010 15:48
graf_0
33
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

promilus - dobry link.

A co Incepcji - to świadomość że ostatnia scena będzie zawieszona towarzyszyła mi praktycznie od poczatku filmu. Z założenia w momencie gdy w filmie mamy dylemat czy świat jest rzeczywisty to dylemat ten nie zostanie najpewniej rozwiązany bo to łatwy sposób na finałowe napięcie.

W 13 piętrze zakończenie było nieco inne, bo wątpliwości postaci zostały rozwiane definitywnie, w incepcji nie było to pokazane. Proste rozstrzygnięcie rzeczywistość albo limbo mnie po prostu nie satysfakcjonuje dlatego ja akurat szukam innego układu fabularnego który mógłby wyjaśnić wydarzenia filmu.

01.11.2010 16:14
Coy2K
34
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

Co do zakończenia - Nolan celowo dodał to ucięte ujęcie z kręcącym się bączkiem, chciał nadać głębi filmowi, który od początku do końca tylk udawał, że tę głębie posiada. Gdyby końcówka nie miała tego ujęcia to wsyscy by wyszli z kina niezadowoleni takim banalnym zakończeniem.

Co prawda nadal zakończenie jest banalne, ale to ujęcie daje pozory drugiego dna.

Podobny acz już mniej oczywisty zabieg wykonał Spielberg w Raporcie Mniejszości. W momencie jak Cruise zostaje schwytany i zakładają mu "opaskę" wszystko może być interpretowane jako projekcja opaski, idealny sen, albo widz może przyjąć że te wydarzenia faktycznie miały miejsce i Cruise doprowadził całą sprawę do happy endu

01.11.2010 21:33
😊
35
odpowiedz
smokinnhobo
78
czolgista

Przed chwila skonczylem ogladac. Przyznam ze pogubilem sie z poziomami snu i czasami mialem wrazenie, ze kogos juz nie powinno byc na pewnym poziomie na skutek 'kicka' . Pomysł na film dobry, ale do Shutter Island brakuje mu wiele :) Fajny motyw z totemami... Akcja bardzo zakrecona i nie za bardzo wciagajaca... Rzeczywiscie dobre wrazenie po obejrzeniu filmu moze nadac krecacy sie jeszcze bączek na stole. Jak dla mnie 5/10 . Na kino szkoda pieniążków :)
Po za tym, polecicie jakis nowy film godny uwagi?

01.11.2010 21:36
36
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

Po za tym, polecicie jakis nowy film godny uwagi?
Machete :) Obejrzałem pierwsze 5 minut i byłem spełniony. Resztę filmu oglądałem z radością na twarzy. Arcydzieło, geniusz.

01.11.2010 21:41
Coy2K
😊
37
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

Machete :) Obejrzałem pierwsze 5 minut i byłem spełniony.

niestety ja moge powiedzieć, że tylko pierwsze 5 minut były ciekawe. Potem tylko przynudzanie

a z nowych filmów mogę polecić Scott Pilgrim vs the world :)

01.11.2010 21:52
😜
38
odpowiedz
smokinnhobo
78
czolgista

Tak, Albe moze nawet bym przeleciał, ale obawiam sie ze nie moj klimat :) Sorry, ze nie dodalem, ale interesuje mnie temat konspiracji, CSI FBI itd. Cos w stylu Eagle eye na przyklad. Wojenne tez moga byc... Tylko nie horrory ani humorki Quentina :)

Coy2k -> Ten Scoor w klimacie jest podobny do kickass? Trailer bardzo podobny... Nie wiem czy chce sobie znowu zlasować myślenie :D Ale kickassa nie zalowalem, bynajmniej sie posmialem.

01.11.2010 21:58
39
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

bynajmniej sie posmialem.
Czyli się nie śmiałeś?

CSI
A nie CIA?

Salt widziałeś?

01.11.2010 21:59
inssaane
40
odpowiedz
inssaane
69
panda

Dla mnie Dom nadal śni. I tak będzie dla niego lepiej. Nolan nie ma natury wielbiciela happy-endu, ponadto jak bywa w takich sytuacjach, każdy ma prawo do własnej interpretacji.

01.11.2010 22:01
41
odpowiedz
zanonimizowany457879
31
Legend

Ten Scoor w klimacie jest podobny do kickass? Trailer bardzo podobny... Nie wiem czy chce sobie znowu zlasować myślenie :D Ale kickassa nie zalowalem, bynajmniej sie posmialem.

Ten Scott to gówno jakich mało. Nie wiem jakim geekiem trzeba być, żeby to się podobało..

01.11.2010 22:06
42
odpowiedz
smokinnhobo
78
czolgista

tomazzi -> Więc przynajmniej, no bo sie smialem :)

Salt nie widzialem - warto ?

01.11.2010 22:10
Coy2K
👍
43
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

zoloman to ten co z wypiekami na twarzy ogląda gore gdzie jeden drugiemu gałkę oczną przebija igłą itp. ? :) temu panu już podziękujemy :)

smokinnhobo >>> Scott jest na podstawie komiksu, którego nie czytałem. W każdym razie jest to taki film nie całkiem serio. IMO warto obejrzyć dla świetnych scen walk, a efekty specjalne żywcem wyjęte z old-schoolowych bijatyk.

Z Kickassem ma niewiele wspolnego.

Z innych mogę polecić Red z Willisem. Świetne kino akcji...też nie całkiem serio :)

Salt to talki Bourne z cyckami z bardzo nielogicznym zakończeniem. Film generalnie da się obejrzeć, ale końcowe 20 minut to takie "jaki to w ogole miało sens?"

01.11.2010 22:14
44
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

smokinnhobo - jak dla mnie Salt taki sobie jest, tak samo jak Eagle Eye. Może Tobie się spodoba :) Trochę konspiracji tam jest :) A i CIA też jest :P

01.11.2010 23:26
45
odpowiedz
zanonimizowany668786
27
Pretorianin

Mnie Incepcja sie nie podobala, rezyser specjalnie tak pogmatwal wszystko zeby film wydawal sie madry, a tak wyszedl pseudo inteligenty. Nolan ma tak od dawna, inny jego film Prestiz mial chociaz fajny klimat i dalo sie ogladac, to Incepcja moim zdaniem jest do kitu.

Prosze darujcie sobie pisanie, ze nie doroslem do tego, aby go zrozumiec.

01.11.2010 23:30
46
odpowiedz
zanonimizowany761361
1
Junior


Zauważcie... że zakładacie, że jego żona umarła... I totem został wzięty przez Cobba... Ale co jeśli kręcący się bączek... pokazuje, że to wszystko było snem? Jego żona "umarła" po wyjściu z limbo. A jak dalej wchodził w głębszą świadomość i wkręcił sobie, że wyszedł z limbo a następnie śmierć żony? a kolejne wątki to tylko jego podświadomość?, w której dalej żyje..??

Na poparcie powiem... że nie można wyciągać przedmiotów ze snu... Zatem totem należał do żony w limbo... właśnie w limbo nim zakręcił... Potem nie mógłby go wciągnąć do rzeczywistości... Nie jest pokazane, że jego żona miała przed limbo tego bączka zatem bączek może być wątkiem w śnie... a reszta...? może być kontynuacją limbo :D kocham ten film jest tyle interpretacji...

01.11.2010 23:31
47
odpowiedz
zanonimizowany761361
1
Junior

A co do shutter island i właśnie incepcji... podejrzewam, że mamy tą samą sytuację :P to wszystko było wyimaginowane :) i to dalej sen :P.

02.11.2010 08:55
48
odpowiedz
smokinnhobo
78
czolgista

Pod obejrzeniu Shutter Island I was like "wtf omg" a po obejrzeniu Incepcji "OK" . Moze inaczej bysmy podeszli do filmu gdybysmy nie widzieli wczesniej Shutter Island? No pierwsze co przed zalaczeniem Incepcji kladzie sie na jezyk to to, ze jest Di Caprio to i bedzie motyw z żoną i z dziećmi, no i koncowka pozostajaca do interpretacji ogladajacego.
Widzial moze ktos The Departed? Takze z Di Caprio - moze ten film jest dobry?

02.11.2010 09:07
Bullzeye_NEO
49
odpowiedz
Bullzeye_NEO
223
1977
Image

I N C E P C J A ...

02.11.2010 10:09
50
odpowiedz
zanonimizowany761361
1
Junior

oo kurna zapomniałem Departed jest tęz mega... Też wałki i zwroty akcji ;o przezajebisty. Moge polecić Też dla myślących!

02.11.2010 14:17
Saul Hudson
😊
51
odpowiedz
Saul Hudson
53
Legend

Pod obejrzeniu Shutter Island I was like "wtf omg" a po obejrzeniu Incepcji "OK" . Moze inaczej bysmy podeszli do filmu gdybysmy nie widzieli wczesniej Shutter Island?

Nie prawda. Obejrzałem najpierw Incepcję, potem Shutter Island i miałem identyczne odczucia.
W ogóle zastanawia mnie czemu akurat o Incepcji jest tak głośno a nie o tym drugim zdecydowanie lepszym filmie...

02.11.2010 14:19
erton
52
odpowiedz
erton
63
Fink
Image

02.11.2010 14:19
53
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

Saul Hudson - im gorszy film, tym więcej trzeba go reklamować :)

02.11.2010 14:19
graf_0
54
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Saul - w Shutter Island pod koniec nie było wątpliwości. To znaczy ja nie miałem. fabuła została zamknięta

W Incepcji jest inaczej.

02.11.2010 14:23
.:Jj:.
55
odpowiedz
.:Jj:.
147
    ENNIO MORRICONE    

Oglądałem oba i oba strasznie mi się podobały, ale jeśli miałbym coś wybrać to postawiłbym na Shutter Island. Wciągający, klimat kina którego już nie ma, ładne zdjęcia, zaskakująca fabułą.

02.11.2010 23:00
56
odpowiedz
smokinnhobo
78
czolgista

[51] Incepcja posiada lepszy "zaczyn" mowiac jezykiem Magdy Molek :D . Wiesz - ciekawszy problem, fabułe, przynajmniej dla mnie. Ale liczy sie realizacja, ktora jest bardzo srednia... Wszyscy tak nabrzmiewali ta Incepcje, ze bedzie hit, ze bedzie szok i w ogole... A tu nic nadzwyczajnego... No i porownujac, koncowke Incepcji i koncowke Shuttera - prawda, w Shutter nie bylo watpliwosci... Ale czy to jest aby wada tego filmu?

02.11.2010 23:08
Aceofbase
57
odpowiedz
Aceofbase
93
El Mariachi

a ja dalej zupelnie nie pojmuje, czemuz to Dom z poczatku nie chcial zabrac swej nowo nabytej partnerki do samolotu na taz przyslowiowa 'ostatnia akcje' - przeciez to ona pelnila funkcje architekta, nie byla przypadkiem newralgicznym i niezbednym czlonkiem zespolu? czy mieli do dyspozycji mozliwosc w siakowys sposob, mowiac kompjuterowym zargonem, 'zapisac' niczym projekt a CADie, wyrzezbiony przez nia swiat na ta ich przenosna maszynke?

jesli i owszem, to czemu nigdzie nie bylo to wspomniane?

02.11.2010 23:29
erton
58
odpowiedz
erton
63
Fink

Aceofbase --> Tutaj nie ma co doszukiwac sie logiki bo wlasnie projektowanie jest idea zupelnie bzdurna. Sen w rzeczywistosci jest zbudowany z plynnej materii, ciagle wszystko sie w nim zmienia, jedyne co pozwala nam przezywac czasem sny jak rzeczywistosc to wylaczenie w mozgu funkcji oceniania co jest realne, a co nie. We snie mozesz sie dwukrotnie obrocic i zobaczyc zupelnie inny krajobraz, wejsc do windy i znalezc sie w samolocie. Sen po prostu ma uzywac minimum zasobow, dlatego jest taka kilku minutowa historia - nie wiesz skad przyszedles, nie bardzo wiesz dokad idziesz, wszystko dookola jest wygenerowane z roznych smieci w twojej glowie. W Incepcji temat swiata snow jest totalnie olany, na palcach jednej reki mozna policzyc fajne motywy, typowe dla snu (np zwezajacy sie korytarz) reszta to po prostu czyste kino akcji.

To o czym piszesz to zwyczajnie bzdura do kwadratu - ktos projektuje sen w swoim umysle, a pozniej korzystaja z niego inne osoby, dla ktorych jednakze ten swiat jest nieznany. Jedyne wytlumaczenie jest takie, ze nosnikiem snow sa walizki, ale szczerze mowiac to watpie zeby rezyser w ogole sie nad tym zastanawial.

08.11.2010 16:40
59
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Reżyser zostawił pole do interpretacji? Interpretacji czego? Tego czy końcowa scena to sen, czy jawa? Na to pytanie nie ma odpowiedzi! Eureka! Właśnie na tym polegają pseudointelektualne filmy. Wprowadzają jakąś wydumaną mechanikę, pozbawioną jakiegokolwiek produktywnego odniesienia do rzeczywistości i generują tym samym miliony dyskusji pozbawionych jakiegokolwiek sensu, a skupionych jedynie na tej umownej i zazwyczaj dziurawej jak ser szwajcarski mechanice.

Ostatnią scenę każdy może odczytać jak mu się podoba. Więc pytanie żądające ostatecznego rozstrzygnięcia nie ma sensu. Większy problem jest z tym, że i sama odpowiedź - jakakolwiek by nie była - nie ma najmniejszego sensu, ani nie ma go napięcie między możliwymi odpowiedziami. To nie jest pytanie z gatunku: czerwona czy niebieska pigułka; to pytanie: więc gdzie ostatecznie skończył ten oto, konkretny bohater, konkretnego filmu. A co to ma za znacznie?

Niedopowiedzenia miewają swoją wartość, bywają postawieniem problemu. Taka była pierwsza część Matrixa, zepsuta następnie przez kolejne, które zamykały drzwi niemal wszelkim ciekawym problematom (przez konkretne, a puste rozstrzygnięcia niedopowiedzeń) pokazując, że tak naprawdę Wachowcy nie mieli nic głębszego na myśli i nieco przypadkiem stworzyli znakomity film. Co innego jednak niedopowiedzenie, a co innego niedopowiedzenie. Niedopowiedzenie, którego jedynym sensem jest roztrząsanie oderwanej od jakiejkolwiek myśli mechaniki świata przedstawionego, to czysty pseudointelektualizm. Tego nie można nazwać zostawieniem pola do interpretacji, bo do tego trzeba by jeszcze mieć co interpretować (różne możliwe odpowiedzi musiałyby "mieć swoje znaczenie", "o czymś mówić", "coś odkrywać", "stawiać nas przed jakimś ogólnym dylematem").

Incepcja jest pusta. Nie mówi niemal zupełnie o niczym, a tam gdzie coś uda jej się liznąć, jest wtórna. To zwykłe kino akcji, które ma pozorować głębię. Tym większa szkoda, że parę podstawowych pomysłów z tego filmu, odpowiednio wykorzystanych, mogłoby przynieść prawdziwe arcydzieło.

08.11.2010 17:16
przemek__
👍
60
odpowiedz
przemek__
134
F1 2016

Incepcja to super film. Zaciekawi ludzi szukających ciekawej fabuły, a tych którzy zagubią się podczas seansu uraczy scenami rodem z Bonda :) Co do zakończenia to nie czytam wypowiedzi na forach, ani sam nie analizuje tego dogłębnie. Traktuje to jako zagadkę, na którą nie szukam odpowiedzi, bo sama w sobie wystarcza mi jako zakończenie z niedopowiedzeniem.

Swoją drogą Shutter Island, Departed czy Body of Lies, czyli filmy z udziałem diCaprio, które są stosunkowo młode są bardzo dobre.

08.11.2010 18:17
61
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

przemek___ - -

jakiej fabuły? ;) Tam fabuły jak na lekarstwo. Akcja zaś jest, moim skromnym zdaniem, przeładowana i pozbawiona stylu. Taki film-teledysk z kiepską choreografią. Zgubić się w nim mogą chyba tylko osoby starsze, które niewiele oglądały podobnych filmów (przyzwyczajone raczej do kina realistycznego, kręconego na spokojnie, w ogóle bliższego czegokolwiek innego, niż wydumanie scenarzysty), albo lubiące w czasie filmu myśleć o dziesiątkach innych spraw.

08.11.2010 18:42
przemek__
62
odpowiedz
przemek__
134
F1 2016

alpha_omega ---> Ja nie udaję krytyka filmowego, jakiegoś mega znawcę, ale lubię filmy i oglądałem ich wiele. Nie zestawiam Incepcji z klasykami, ale ostatnio na niewielu filmach bawiłem się dobrze w kinie. Również niewiele filmów miałem ochotę obejrzeć drugi raz. Incepcja do nich należy. Fabuła nie jest super skomplikowaną historią, zgadzam się i przyznaję rację. Natomiast mi się bardzo podobał pomysł, realizacja również. Jedyną wadą było właśnie zbyt wiele akcji w stylu 007. Szanuję Twoje zdanie jakie przedstawiłeś w poście [61]. Moje jest jednak inne, ale może faktycznie mam zaniżone wymagania, skoro idąc z przyjaciółmi do kina muszę oglądać takie (za przeproszeniem) gówna jak Predators i wiele innych. Wśród takich tytułów to Incepcja czy Shutter Island to perełki.

08.11.2010 21:49
graf_0
63
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

alpha - wszystko się zgadza. Ale to nie przeszkadza szukać w filmie sugestii i podpowiedzi co do tego czy ostatnie sceny to sen czy jawa.
Ot taka zabawa w detektywa.

09.11.2010 17:14
64
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

przemek__ --

Moim zdaniem w pewnym punkcie utrafiłeś w sedno: kino jest ostatnimi czasy (przede wszystkim to zza oceanu) tak beznadziejne, że traci się punkty oparcia.

Względnie również jakoś tam bawiłem się oglądając Incepcję, ale kiedy chwilę się nad tym zastanowiłem, dotarło do mnie jaki kit usiłuje się nam wciskać. Już zresztą w trakcie filmu, szczególnie jego drugiej połowy, miałem nieustające wrażenie pustki przeładowanej pozbawioną napięcia akcją. Mam o tyle dobry punkt oparcia, że przy całym upadku kinematografii w ostatnich latach, następuje równoczesny rozwój kina telewizyjnego: seriale bywają naprawdę na poziomie.

Moim zdaniem również pod względem realizacji Incepcja jest beznadziejna. Wystarczy sobie uzmysłowić jakie możliwości daje tematyka snu: niejaką zapowiedź tych możliwości mieliśmy w jednym momencie, kiedy to studentka przyjęta do drużyny eksplorowała nowy dla niej świat świadomego snu. Tylko, że z tej zapowiedzi wyszło później tanie, niezborne, zrobione bez polotu efekciarstwo typowego filmu z serii zabili go i uciekł. Magii snu nie było tam wcale. Montaż, dialogi, scenerie, nawet gra aktorska, wszystko to było albo przeciętne, albo nawet nieco poniżej.

Ten film zwyczajnie nie ma żadnego stylu: jest zlepkiem, teledyskiem, jąkaniem pseudointelektualizmów i serią wybuchów. Pod tym względem wspomniany James Bond jest kilka poziomów wyżej, bo jest u siebie; zawarty w nim kicz komponuje się z zamysłem na świat przedstawiony, istnieje po to, ażeby budować pewien klimat, pewną przestrzeń rozgrywania dowcipnego sensu w atmosferze Martini, motywów szpiegowskich i pięknych kobiet. W Incepcji to wszystko wypadek przy pracy, reżyserska kakofonia i niezdolność poprowadzenia materiału.

09.11.2010 17:17
Mastyl
65
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Tez uważam, że film marnował świetny pomysł tanimi strzelaninami jak z Bonda Goldeneye.

A tak w ogóle, to co rozumiecie jako "zrozumienie" filmu? Chodzi o nie stracenie z oczu fabuły? Bo poza fabułą w tym filmie nie było raczej nic do rozumienia.

09.11.2010 17:25
66
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Mastyl --

Niektórym się wydaje, że w tym filmie właśnie było mnóstwo do zrozumienia. Wystarczy poczytać komentarze na filmwebie. Tymczasem tutaj tego, co było do zrozumienia, nie można nawet określać mianem fabuły. Bo ta - w tym co sensowne - jest prosta jak budowa cepa. Do zrozumienia jest tylko wydumana mechanika świata przedstawionego, która ma maskować praktyczny brak czegokolwiek innego, w tym rozbudowanej fabuły właśnie.

09.11.2010 17:30
Coy2K
😊
67
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

Mastyl a co innego w filmach poza fabuła jest do zrozumienia ? muzyka ? a może montaż ?

ja generalnie czuję się nieco oszukany. Czytałem mase recenzji, wypowiedzi i opinii o filmie, które jednogłośnie stwierdzały, że film jest tak zawiły, że trzeba go kilkakrotnie obejrzeć by zrozumieć końcówkę, ale końcówka nie miała żadnego znaczenia, a podjęte wątki w filmie nie były wcale zagmatwane, tylko po prostu reżyser je ponadgryzał i skupił się na strzelaniu, a potem na forach ludzie zaczęli dopisywać do tych wszystkich rzecz drugie, głębsze dno.

09.11.2010 17:38
68
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Coy2K --

W dzisiejszych czasach, żeby walczyć z wciskanymi nam kitami, należy operować nieco subtelniejszymi pojęciami. Np. ja odróżniam w tego typu filmach (w filmach silących się na alegorię, metaforę poprzez wprowadzenie specyficznego "działania" świata przedstawionego) mechanikę, od fabuły. W filmie, który umie mówić z sensem, trudno jest rozdzielić te dwie kategorie, ponieważ mechanika ma w nich treść. W Incepcji, zazwyczaj, nie ma żadnej. Można jej elementy sprowadzić do stwierdzeń typu: nowy level w Mortal Kombat, który w założeniu ma być głębszym poziomem podświadomości, ale jest... nowym levelem w Mortal Kombat. I fabuła sprowadza się w związku z tym do: udaje im się pokonać level 2 gdzie wcześniej odbywają jakąś tam - prawdopodobnie nic nie znaczącą - dyskusję.

Gdyby ten film był natomiast zrobiony dobrze, mechanika przetwarzałaby się w fabułę, ponieważ działanie mechaniki miałoby znaczenie; im głębsze i lepiej się zazębiające we wszelkich szczegółach, tym lepsza metafora.

Ludziom, ostatnio, mylą się całkowicie te dwa pojęcia i wystarczy lekko zamotana mechanika (szczegół, że pozbawiona sensu), ażeby byli przekonani, że film jest głęboki, intelektualny itd. I właśnie na siłę szukają głębszego dna, którego tam po prostu nie ma, promując tylko takie przeciętne filmidła.

09.11.2010 17:44
Coy2K
69
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

tylko, że według tego co piszesz to mechanika jest światem przedstawionym, panującymi w nim prawami itp. dla mnie to narzędzie reżysera służące do przedstawienia fabuły. PEwnie moglibyśmy tak przegadać jeszcze z 50 postów, ale po co, skoro obaj jesteśmy zdania, że Incepcja nie jest wcale filmem głebokim :)

09.11.2010 17:45
Mastyl
70
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Coy2k:

Zawiła w tym filmie to jest sensacyjna historyjka, bo zmusza do śledzenia się na kilku poziomach. Ale za historyjką nie ma żadnej myśli przewodniej. Czasami jest tak, że cały film to metafora, za którą kryje się jedna lub szereg myśli / prawd . Albo w Incepcji żadnej takiej myśli nie ma, albo ja jej nie zrozumiałem. :)

Ba, bywają nawet gry, w których za samą rozgrywką kryje się coś więcej, a strzelanie lub siekanie jest przyczynkiem do rozważań na jakiś temat. Jakie to gry: np. Planescape, na przykład Deus Ex, nawet Fallout dotykał rozważań o naturze człowieka, religii i cywilizacji. A tu nic kompletnie.

Incepcja była dobrym pretekstem do rozważenia natury snu ludzkiego. Czemu śnimy, jak to działa, co mózg próbuje nam podczas snu powiedzieć? A tymczasem film tego tematu w ogóle nie podjął, a całe rozważania na temat snu ograniczył do kilku prostych kwestii, które wypowiadają bohaterowie.

BTW w weekend jakieś promocje w multikinach, bilety po 11 zyla, może obejrze z nudów Incepcje jeszcze raz, bo naprawde w kinach nie ma nic... no może remake "Złego porucznika" Abla Ferrary.

09.11.2010 17:57
71
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Coy2K --

Jest pewna różnica. Można zrobić melodramat w klimacie podróży w czasie, używając podróży w czasie jako zwykłego sztafażu (dla klimaciku i tyle), albo do tego np. by pokazać co by było, gdyby można było zmienić przeszłość i w ten sposób coś powiedzieć o miłości (intelektualne eksplorowanie niemożliwego jako możliwego; ale niemożliwym jest tu "zmienić przeszłość jako doświadczany bieg dziejów", a podróż w czasie tylko metodą prezentacji). Ale można też samej mechaniki podróży w czasie, użyć jako metafory (trudno by było, ale to tylko poglądowy przykład).

I dopiero wtedy ta mechanika staje się sama w sobie elementem znaczącym świata przedstawionego. W pierwszym przypadku była wystrojem, w drugim jej skutki pozwalały stawiać problemy (prezentować je), w trzecim, to ona sama ma coś znaczyć. I tak jest w Incepcji. Problem w tym, że ona nic sensownego nie znaczy: stara się być 3 typem, jest drugim i to tylko by generować powody do bijatyk, a więc w istocie pierwszym. Kino akcji z podróżą w śnie jako sztafażem.

Oczywiście można powiedzieć, że podróż w czasie w każdym wypadku jest elementem fabuły, ale to zbyt proste. W każdym wypadku jest ona elementem fabuły w zupełnie inny sposób, na innym poziomie.

09.11.2010 18:04
wysiak
😊
72
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Mastyl -->
"Incepcja była dobrym pretekstem do rozważenia natury snu ludzkiego. Czemu śnimy, jak to działa, co mózg próbuje nam podczas snu powiedzieć? A tymczasem film tego tematu w ogóle nie podjął, a całe rozważania na temat snu ograniczył do kilku prostych kwestii, które wypowiadają bohaterowie."
Bo taki film juz byl, Andy Warhol go zrobil 1963 roku, mozna obserwowac spiacego goscia przez ponad 5 godzin, i zastanawiac sie nad istota snu, co nam mozg probuje powiedziec, itd.
A Incepcja to kino akcji:)

O, to jest prawdziwa sztuka, a nie jakies tam szczelaniny.
http://www.imdb.com/title/tt0187513/

09.11.2010 18:19
73
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Mastyl --

Doskonałym przykładem niewykorzystanych możliwości jest i samo przeprowadzenie incepcji i np. sposób prezentacji "programu ochronnego". To, że myśli mogą ze sobą walczyć, jest banałem; to, że się rozwijają z często drobnych zalążków - również. Ja się spodziewałem, że konstrukcja tego filmu będzie taka, że pokaże nam w sposób przekonujący tę walkę i ten rozwój, mówiąc coś o nich. Tymczasem np. walka polegała na tym, że była. Bardzo odkrywcze ;) Przecież ten film aż się prosił o surrealizm i symbolikę (i nikt nie mówi, że nie pasowałyby do tego elementy kung-fu).

PS. Najlepiej, kiedy za metaforą nie kryją się jakieś prawdy (jako jakieś stwierdzenia): bo wtedy w sumie nie ma mowy o metaforze, a o alegorii (protekcjonalne wypowiedzenie pewnej "prawdy" ale nie-wprost*); lecz ciążenia myślowe, pytania, napięcia, przez które samemu można myśleć i eksplorować rzeczy dotychczas przez nas nie uchwycone (wcale czy z takiej strony, w takim powiązaniu itp.)

* Takie jest moim zdaniem "To nie jest kraj dla starych ludzi" i nie lubię tego filmu, kolejny przykład wciskania pseudointelektualizmu. To jak literatura tendencyjna, jak kiepska bajka, w której morał nie wynika z naturalnych napięć, lecz jest z góry ustalony. Np. czarny-kot (nieszczęście), biały (nadzieja), biały zagryza czarnego (nadzieja pokona nieszczęście). To jest bezczelna alegoria. Natomiast bajka o pastuszku, który wciąż fałszywie alarmował o napadzie wilków, aż wreszcie - kiedy wilki naprawdę się pojawiły - nikt mu nie uwierzył jest znacznie bliżej metafory, niż alegorii.

wysiak --

Niestety kiepskie kino akcji (patrz wyżej). Jedno drugiego nie wyklucza; mogliśmy mieć kino akcji wraz z myślą (akcja jako myśl; akcja znacząca), jak to się udało w pierwszej części Matrixa. Tutaj próbowano powtórzyć to samo, nie wyszło i przez to film jest jednym wielkim bałaganem.

09.11.2010 18:31
74
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

Problemem w ogóle nie jest to, że wychodzi sobie kino akcji w rodzaju Incepcji. Skoro pojawiają się na ekranach tak żałosne rzeczy, jak np. Niezniszczalni, to nie ma powodu czepiać się nieźle zrealizowanego kina akcji. Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy dla większości (a w każdym razie wielu) ludzi taki film jak Incepcja staje się wyznacznikiem inteligentnego kina, dotykającego ważnych problemów, wymagającego od widza znacznej uwagi i generalnie inteligencji. A biorąc pod uwagę, że Nolan zaczynał od kina autorskiego, świetnie rozumie te mechanizmy i je wykorzystuje. Dlatego z przyjemnością idę sobie do kina na np. Piratów z Karaibów, którzy nie udają, że są czymś mądrym, a kino pokroju Incepcji na dłuższą metę jest po prostu nieznośne.

09.11.2010 18:34
75
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Hajle Selasje --

Oczywiście; mnie też alarmuje i denerwuje wciskanie kitu. Gdyby film bezczelnie nie udawał, że jest czymś więcej, niż jest, nie miałbym z nim problemu. Lubię kino czysto rozrywkowe, a nawet kicz, szczególnie dawny, miewa dla mnie klimacik ;)

09.11.2010 19:08
przemek__
76
odpowiedz
przemek__
134
F1 2016

Incepcja to nie jest film, który skłania do niewiarygodnych przemyśleń i zmieni życie człowieka :) Jednak nie tylko takie filmy mogą się podobać.

Jakie waszym zdaniem filmy, które mają 1-2 lata (lub więcej, ale są stosunkowo młode) są warte obejrzenia ? Szczerze przyznam, że ostatnio byłem "kilka" razy w kinie i przeważnie trafiałem na mega kicz jak Predators i inne.

Nie wiem czy się nie spóźniłem, ale mam ochotę iść na Essential Killing (o ile jeszcze go grają). Warto ?

Sory za offtop, ale nie chcę zakładać nowego wątka itd.

09.11.2010 19:49
Paudyn
77
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Czytałem mase recenzji, wypowiedzi i opinii o filmie, które jednogłośnie stwierdzały, że film jest tak zawiły, że trzeba go kilkakrotnie obejrzeć by zrozumieć końcówkę

Dlaczego ja zazwyczaj niczego takiego nie czytam, zanim nie obejrzę filmów. Incepcja to w założeniu thriller sf i z tak powierzonego zadania wywiązuje się imho bez zarzutu. Pytanie zasadnicze, czy to film próbuje być czymś "głębszym więcej", czy też po prostu tego oczekują po nim widzowie?

The Expendables to też świetny film w swojej kategorii hołdu czasom i herosom, którzy już niestety nie wrócą.

Całe szczęście, że powstają jeszcze tego typu produkcje, bo pochlastałbym się chyba, gdybym bez przerwy musiał oglądać produkcje Bergmana, albo czytać literaturę klasyczną typu Lolita (jeden z największych pawi w moim życiu).

Także ja idę się dobrze bawić do kina, a Wy to sobie pomstujcie na staczające się kino uwłaczające ludzkiej inteligencji. Smacznego :)

09.11.2010 20:09
😊
78
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

Pytanie zasadnicze, czy to film próbuje być czymś "głębszym więcej", czy też po prostu tego oczekują po nim widzowie

Na pewno reżyser nie próbuje wyprowadzić takich widzów z błędu.

The Expendables to też świetny film w swojej kategorii hołdu czasom i herosom, którzy już niestety nie wrócą.

Biorąc pod uwagę jakość filmu, chyba na szczęście. Jedyne co działało na korzyść Expendables, to nazwiska, ale to wiedziałem zanim jeszcze film obejrzałem.

Także ja idę się dobrze bawić do kina, a Wy to sobie pomstujcie na staczające się kino uwłaczające ludzkiej inteligencji.

Twoja uwaga jest co najmniej o tyle nie na miejscu, że przynajmniej ja i alpha wyraźnie napisaliśmy, że kina rozrywkowego nie odrzucamy, co więcej, że je lubimy. Przy czym rozumiem w pełni chwyt retoryczny - w końcu skoro ktoś się snobuje, to automatycznie nie ma racji.

Swoją drogą - Lolita literaturą klasyczną? Baardzo przewrotne :)

09.11.2010 20:26
wysiak
😊
79
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

alpha -->
"Niestety kiepskie kino akcji (patrz wyżej)."
Oczywiscie masz prawo do swojego zdania, bo to, czy cos sie komus podoba czy nie, to na szczescie kwestia gustu, a nie logicznych argumentow - mi sie to kino akcji podobalo.

Hajle --> A co jest nie tak z Expendables? Spodziewales sie czegos innego, niz pastiszu klasycznych filmow akcji z lat 80-tych, z bohaterami z tamtych filmow? No i przeciez dokladnie to dostalismy, i zrealizowane calkiem niezle.

09.11.2010 20:37
😊
80
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

wysiak--->

Jeśli już pytasz, Niezniszczalni to film byle jaki i nijaki. Nieśmieszny i toporny. Kilka głośnych nazwisk i nic więcej - jeden wielki chaos, poza jakąś tam byle jaką konstrukcją fabularną. Oczywiście, jeśli ktoś nie oczekiwał niczego więcej, to spoko, ale widocznie kogoś takiego zachwyciłby jakikolwiek film z taką obsadą, nawet jakby panowie grali drzewa :)

09.11.2010 20:39
Paudyn
😊
81
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Znaczy się Lolita nie jest klasykiem literatury światowej? Ufff, czyli profanacji nie było :>

Na pewno reżyser nie próbuje wyprowadzić takich widzów z błędu.

Zły Nolan zakręcił fabułą nieco bardziej, niż typowe "biegnij i strzelaj" i jeszcze nie próbuje się z tego tłumaczyć, bo przecież powinien wyjść na środek i powiedzieć, że to tylko taki tani zabieg i nie ma w tym przecież nic złożonego. A fe.

Jedyne co działało na korzyść Expendables, to nazwiska

Odnoszę wrażenie, że znaczna część osób lubujących się w erze starego dobrego kina vhs-ek z Rambo, Commando, czy Jackie Chanem nie podzieli Twojej opinii. Dla nas to niejako sentymentalna podróż w przeszłość. To taka swoista wartość dodana dla wybranych, dlatego nie będę nikomu narzucał swojego punktu widzenia.

Twoja uwaga jest co najmniej o tyle nie na miejscu, że przynajmniej ja i alpha wyraźnie napisaliśmy, że kina rozrywkowego nie odrzucamy, co więcej, że je lubimy.

Może po prostu inaczej rozumiemy termin "kino rozrywkowe".

Przy czym rozumiem w pełni chwyt retoryczny

Tu nie ma żadnego chwytu retorycznego. To suche stwierdzenie faktu, iż niektórzy potrafią docenić coś, co jest, zamiast narzekać na coś, czego nie ma.

w końcu skoro ktoś się snobuje, to automatycznie nie ma racji.

Pozwolę sobie na nieco śmiałe stwierdzenie, rozszerzę Twoją wypowiedź i powiem, jak ja to widzę:

Jeśli ktoś bez przerwy się snobuje, to ma jakiś problem.

09.11.2010 20:41
82
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

Na Expendables też się zawiodłem. Liczyłem na mord w stylu Rambo a dostałem jakieś niewiadomo co. Stalone powinien mordować gołymi rękoma a nie rokminiać obrazki jakiejś laski.
Dobrze że Machete mnie nie zawiodło :)

09.11.2010 20:41
wysiak
😊
83
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Hajle --> Przykro mi, ze TOBIE sie nie podobalo. Pamietaj nie ogladac Machete, i mam nadzieje, ze nigdy nie zepsules sobie dnia przez obejrzenie np Kill Billa - jakby co, przestrzegam.

09.11.2010 20:44
Paudyn
😊
84
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Dobrze że Machete mnie nie zawiodło :)

A mnie troszeczkę owszem. Przy nieco wolniejszym tempie spodziewałem się paru niszczących konwersacji pomiędzy bohaterami. Odnoszę wrażenie, że tą częścią filmu powinien się zająć Tarantino i wtedy dostałbym swój ideał. Tak natomiast jest "tylko" 7.5-8.0/10

09.11.2010 20:49
Coy2K
😊
85
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

ja też przestrzegam przed obejrzeniem Machete... tak nudnego filmu dawno nie oglądałem :)

09.11.2010 20:54
wysiak
😊
86
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Nudny, bo nudny, tez troche na nim przysypialem. Ale niektorym moglby sie nie spodobac na przyklad z powodu zbyt plytkiego ukazania problemow spolecznych i ciezkiej doli emigrantow meksykanskich w stanach przygranicznych, do czego byla przeciez tak wspaniala okazja.. a tymczasem tworcy skupili sie tylko na akcji..

09.11.2010 20:55
😊
87
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

wysiak---->

Machete jeszcze nie widziałem, a Kill Billów nie cierpię, niestety widziałem :) Nie wiem też, dlaczego podkreślasz, że coś MI się nie podobało. Jeśli Ty piszesz jakiś post, i nie wtrącisz w nim soczystego "MOIM ZDANIEM" albo chociaż IMHO, to rozumiem, że mam to traktować jako prawdy objawione, a nie zdanie wysiaka?

Paudyn---->

Znaczy się Lolita nie jest klasykiem literatury światowej? Ufff, czyli profanacji nie było :>

Nie bardzo pasuje mi jakakolwiek klasyczność do literatury postmodernistycznej, stąd moja uwaga, chociaż świetnie rozumiem - chodziło Ci o klasyczność rozumianą jako "kanoniczność" :) Nie, Lolity bronić nie zamierzam.

Zły Nolan zakręcił fabułą nieco bardziej, niż typowe "biegnij i strzelaj" i jeszcze nie próbuje się z tego tłumaczyć, bo przecież powinien wyjść na środek i powiedzieć, że to tylko taki tani zabieg i nie ma w tym przecież nic złożonego. A fe.

Wystarczyłoby trochę dystansu do swojego kina. Mógłby się go nauczyć chociażby od dziadka Polańskiego.

Odnoszę wrażenie, że znaczna część osób lubujących się w erze starego dobrego kina vhs-ek z Rambo, Commando, czy Jackie Chanem nie podzieli Twojej opinii.

Opinie na temat Expendables są bardzo podzielone, nie ma tutaj jakoś jasno zarysowanej linii podziału.

To suche stwierdzenie faktu, iż niektórzy potrafią docenić coś, co jest, zamiast narzekać na coś, czego nie ma.

Litości, takim zdaniem można skwitować każdą recenzję :)

Co do snobowania w pełni się zgadzam, chociaż - jak to napisałeś odnośnie kina rozrywkowego - pewnie inaczej je rozumiemy.

09.11.2010 21:01
😊
88
odpowiedz
zanonimizowany377077
45
Legend

tak nudnego filmu dawno nie oglądałem :)
Jednego dnia obejrzałem najnowszego Robin Hooda, następnego dnia Machete. Robin Hood był tak nudny że do napisów końcowych czekałem na jakąś akcję. A Machete? Cóż :) Od filmu oczekiwałem krwi, mordowania, przesadzonych umiejętności morderców i bezmyślnej jatki. Niczego nie brakowało :)

09.11.2010 21:09
Paudyn
89
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Hajle

Litości, takim zdaniem można skwitować każdą recenzję :)

Ujmę to inaczej, bo faktycznie nie do końca wyraziłem się tak, jak chciałem. Chodzi mi o ludzi oczekujących po czymś rzeczy, których tam tak naprawdę nie ma. Ot prosty przykład. Jak wsiadasz do Malucha i okazuje się, że to tylko Maluch, a nie mini Porsche, to winisz Malucha? No litości, jak to już ładnie zresztą ująłeś. Po prostu odnoszę wrażenie, że niektórym odbiorcom szeroko pojętej sztuki brakuje odrobiny dystansu do rzeczywistości. Niech zaczną od siebie, potem będą mogli pomstować na Nolana ;-))

Co do reszty to uznam, że doszliśmy do mniejszych, bądź większych kompromisów :>

09.11.2010 21:13
wysiak
😁
90
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

tomazzi --> No daj spokoj, Robin Hood byl smieszniejszy od wersji z Facetami w Rajtuzach, a szczegolnie wlasnie koncowka:) Gdy Francuzi robili desant przez kanal na barkach z Omaha Beach, a Robin z kolegami przeteleportowal sie 300 km spod Nottingham nad morze (a wczesniej sms'em dostal wiadomosc, ze Francuzi zaczeli sie przeprawiac):)

09.11.2010 21:24
😊
91
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

Paudyn---->

Cóż, dystans też najwyraźniej rozumiemy inaczej. Ja np. za brak dystansu uważam to, co napisałeś o Bergmanie. Staram się znaleźć coś dla siebie w każdym rodzaju filmu, żadnego z góry nie skreślam - w przeciwieństwie do innych, którzy wciąż będą się wszędzie doszukiwać snobizmu i pogardy dla kina rozrywkowego, tropiąc sztywniaków samemu można wyglądać groteskowo :)

Kompromisy, mniejsze lub większe, w pozostałych sprawach, cieszą.

09.11.2010 21:33
Paudyn
92
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Nie napisałem o Bergmanie nic ponadto, że "nie samym chlebem człowiek żyje". To samo zresztą mogę napisać o Herzogu, którego osobiście uwielbiam. Po prostu od czasu do czasu potrzebuję się zresetować przy czymś łatwym, miłym i przyjemnym.

Nie wiem, o jakim skreślaniu piszesz.

09.11.2010 21:36
93
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

Cóż, źle w takim razie zrozumiałem, moja wina. Natomiast podtrzymuję swoje zdanie dotyczące szukania snobów. Okazuje się, że aż strach usta otworzyć i skrytykować jakikolwiek film, który w założeniu ma być prosty i przyjemny.

09.11.2010 21:42
Coy2K
94
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

tomazzi >>>

"A Machete? Cóż :) Od filmu oczekiwałem krwi, mordowania, przesadzonych umiejętności morderców i bezmyślnej jatki. Niczego nie brakowało :)"

to może oglądaliśmy inne wersje Machete...bo może i była krew, mordowanie i flaki, ale było tego zdecydowanie za mało. Spodziewałem się, że będzie tu bezmyślna jatka... jak w Expendables, ale film okazał się przegadany, gdyby chociaż dialogi były ciekawe, no ale jak w obsadzie jest Alba i Rodriguez którymi jedynymi atutami jest fajne ciałko i buźka to trudno, żeby dialogi były zjadliwe

09.11.2010 21:46
wysiak
😊
95
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Hajle --> Jak dla mnie, to jak najbardziej krytykowac mozna - kazdy ma swoj gust, kazdemu moze sie co innego podobac:) Ja na przyklad mam alergie na Woody Allena, nie trawie jego stylu - wiec nie ogladam. Ale jesli film w zamierzeniu mial byc prosty i przyjemny, to oczekuje troche innych zarzutow, niz to, ze byl prosty i przyjemny, a nie zawily i skomplikowany:) To tak jakbym ja sie zmuszal do ogladania filmow Allena, a potem narzekal i przekonywal wszystkich, ze to przeintelektualizowane nudy.

09.11.2010 21:46
Paudyn
😈
96
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Ręce precz od Rodriguez.

A drętwe dialogi to - jak już wspomniałem - wina braku Tarantino, a nie tych bidnych laseczek ;>

09.11.2010 22:00
Coy2K
97
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

Paudyn może Rodriguez w takim razie nie ma szczęścia do filmów, bo nie przypominam sobie, żeby popisała się jakąś wybitną rolą w swojej karierze :)

są aktorki, które dobrze wyglądają i takie które dobrze grają ;)

09.11.2010 23:12
98
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

wysiak--->

Jak dla mnie, to jak najbardziej krytykowac mozna - kazdy ma swoj gust, kazdemu moze sie co innego podobac:) Ja na przyklad mam alergie na Woody Allena, nie trawie jego stylu - wiec nie ogladam. Ale jesli film w zamierzeniu mial byc prosty i przyjemny, to oczekuje troche innych zarzutow, niz to, ze byl prosty i przyjemny, a nie zawily i skomplikowany:) To tak jakbym ja sie zmuszal do ogladania filmow Allena, a potem narzekal i przekonywal wszystkich, ze to przeintelektualizowane nudy.

A napisałeś to a propos..,?
Ja akurat nie oczekiwałem Bóg wie czego od Expendables - chyba, że błędem było oczekiwanie jakiekolwiek błyskotliwości, być może rzeczywiście biorąc pod uwagę osobę reżysera powinienem się spodziewać toporności do potęgi n-tej. Z kolei Incepcja sama pozuje na kino, którym nie jest, to już nie moja wina :)

09.11.2010 23:32
99
odpowiedz
peter.i
66
spooki - pVd

Wciąż nie rozumiem, czemu ludzie próbują na siłę "rozkminić" zakończenie Incepcji? Tak jakby ten film miał mieć jakąkolwiek głębię, nad którą należy się zastanawiać przez tydzień.
Incepcja to świetnie zrealizowane kino akcji podane w nieco zakręconej formie, stanowiące znakomitą rozrywkę. Dokładnie, rozrywkę i nic więcej. I w tej kategorii sprawdza się rewelacyjnie. Ale dorabianie do niej jakiś wielkich teorii jest już grubą przesadą.
Wszystkim, którzy tak kombinują nad banalnym zakończeniem Incepcji proponuję oglądnięcie Donnie Darko :)

09.11.2010 23:32
100
odpowiedz
zanonimizowany762615
1
Junior

film jakkażdy inne , zakonczenie filmu jest proste a nie tak jak tutaj co niektorzy pisza że reżyser zostawia nam do własnej interpretacji. Końcowa scena to jest rzeczywistość doszedłem do tego po ogladnieciu filmu 2gi raz. Totemem Cobba nie był bączek on miał tylko wprowadzić zamęt u widza, jego totemem był pierscień na palcu i to on nam pokazuje czy Cobb śni czy jest na jawie a jezeli chodzi o końcówke to gdy juz są w 3 poziomie snu tam ginie Salto który przenosi sie do limbo i tam też ginie Fischer zabite przez Mel, Cobbe schodzi o poziom niżej a że sen był zaprojektowany na 3 poziomy to Cobb z Ariadną schodzą do limba gdy ma nastąpic kick, ariadne z fischerme wracaja do 3 poziomu potem do 2 i 1 pierwszego każde ich przejscie o poziom nizej poprzedza kick wiec sie budzą w samolocie , cobb zostaje w limbo i nie moze wrocic o poziom nizej gdyż już nastąpił kick , jego śmierć w samochodzi w pierwszym poziomie nie ma zadnego znaczenia ponieważ aby wrocic do pierwszego poziomu trzeba przejsc przez 2 poprzednie, dlatego co nie było juz pokazane limbo w którym jest cobb sie rozpada co jest automatycznie kickiem ale że w poziomach nizej juz nastapił kick cobb nie moze sie przebudzic więc trafia do limba salta , trafia tam ponieważ są oni połaczeni tzn oni jeszcze tylko snią gdyż inni się już wybudzili ( im głebiej we snie tym czas płynie wolniej), salto jak mówił czekał na cobba , aby wyjsc z limbo trzeba tam zginąc albo popełnić samobójstwo, wiec można wywnioskować że salto zabija cobba a potem siebie i razem wracają do świata żywych.
A tak wogole to jakby nie było tego motywu z bączkiem to zakończenie wygladałoby jak w setkach innych filmów , bączek miał wprowadzić zamęt i jak widać reżyserowi bardzo dobrze się udałoD:

09.11.2010 23:39
Coy2K
101
odpowiedz
Coy2K
112
Veteran

william claw chyba nie zrozumiałeś do końca filmu... nie ma czegoś takiego jak limbo Cobba, czy limbo Saita...

10.11.2010 08:47
102
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Paudyn --

Osobiście czytałem może jedną, króciutką recenzję Incepcji. Film obejrzałem znacznie później, kiedy myśl tej recenzji dawno mi z głowy wywietrzała; wiedziałem tylko, że o filmie głośno.

To nie jest tak, że się czegoś po tym filmie spodziewa, bo coś się czytało. Ten film sugeruje ciekawą tematykę, a później zmienia się w nudną jak flak z olejem i całkowicie pustą strzelaninę.

Skręcony jest bez stylu: nieustanne powtórzenia mające chyba dla mniej skupionych przypominać, że akcja wciąż dzieje na kilku płaszczyznach (montaż jest żałosny), nudne jak flaki z olejem scenerie (kalki z Jamesa Bonda, które tutaj nijak nie pasują), dialogi, które przy pustce myśli silą się na powagę (trudno nie odczuć żenady, jak bohaterowie wpadają na jakoby genialne pomysły, na które wpadłby pięciolatek np. ich rozważania o tym jak dokonać incepcji, co zasugerować celowi, albo wszelkie wydumane kwestie techniczne; to gorsze, niż technobełkot w Star Treku), a przede wszystkim nieustanna świadomość (nie wiem, może to kwestia zdolności wyobrażania sobie tego, czym film mógłby być), że marnowany i sprowadzany do parteru jest pomysł za pomysłem, a wszystko zmienia się w pozbawioną sensu serię wystrzałów i ciosów.

Bez przerwy i nieustannie odwracasz kota ogonem. Przez takie właśnie wynurzenia, jakich tutaj dokonałeś, kino schodzi na psy. Co z tego, że coś tam jest w miarę dobrze, kiedy mogło być o niebo lepiej (i wcale nie popsuć Twojego 'w miarę dobrze'). Mówisz jak obywatel PRL-u, któremu mówi się o kolorowej telewizji, a ten pitoli, że jak się nie podoba, to na zachód, bo mu się podobało. Ten obywatel już nawet nie stara się wyobrazić sobie innej możliwości.

Przypominasz mi tutaj ludzi spod etykietki: o gustach się nie dyskutuje; którzy wzięli to przysłowie tak powierzchownie, że popadli przez to w marazm. To przysłowie znaczy jedynie tyle, że smak można sobie wyrobić, ale nie można go wytłumaczyć ("Drzewo nie wie, że jest drzewem, bo jest drzewem"). W żadnym wypadku nie oznacza, że każdy bukiet smaków jest równie wart uwagi.

Można lubić potrawy pikantne, albo słodkie, ale i wśród jednych i drugich, są lepsze lub gorsze, spełniające zapowiedź z menu lub będące tanimi podróbami. Bardzo łatwo zaś, owo powiedzenie o gustach, przy zalaniu rynku syfem, kiedy nawet coś przeciętnego względnie się podoba, może stać się incepcją zasadzoną na dysonansie poznawczym: podobało się, choć jakieś niejasne przeczucie, że coś z tym nie tak, ale mamy "powiedzenie" więc czuję się dobrze, tak! film był wspaniały, są po prostu różne kategorie kina itd. I wcinasz kebaba z przeleżałym na słońcu pomidorem i odpadkami mięsnymi, ze skrajnie niekomponującą się mieszanką warzyw i za małą ilością sosu. Lubię kebaby, tak jak lubię wino; ale dobre kebaby i dobre wino.

Trzeba stawiać wymagania. Albo wszyscy skończymy na śmietnisku. Piszesz o kinie rozrywkowym. Uwielbiam takie kino: tylko ono też może być zrobione ze stylem i nie pozostawiać nic więcej do życzenia (chyba, że kolejną część), albo bez i pozostawiać wrażenie niewykorzystanych możliwości. Kill Billa można obejrzeć, ale w porównaniu z takim Pupl Fiction, jest to film bardzo przeciętny; oba są filmami rozrywkowymi.

10.11.2010 09:33
103
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

PS. Naprawdę, miast oglądać Incepcję (obejrzaną raz), wolałbym kolejny raz zapuścić sobie Szklaną Pułapkę (właściwie dowolną część); i to chyba wiele mówi o tym, na jakim poziomie jest ten film. Tym filmem można ludzi torturować. Nie sądzę, żebyście byli w stanie obejrzeć go 10 dni z rzędu. A dobre kino rozrywkowe: powinniście być :P

W Szklanej Pułapce jest co oglądać nawet gdy fabułę i dialogi zna się na pamięć; po prostu film ma niepowtarzalny, zbudowany na wielu dopełniających się elementach klimat; ma jaja. Incepcja to zaś chaotyczna bijatyka, rozłażący się w szwach zlepek pomysłów, taki w połowie kastrat gorączkowo jąkający kolejne sceny. Do obejrzenia raz, góra dwa (chyba, że ktoś się fascynuje "mechaniką" i ogląda w celu jej lepszego przyswojenia).

10.11.2010 09:42
104
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

alpha --> Wiesz, ja idę na film dla przyjemności. Doktorat lepiej jest robić na uczelni niż w kinie. Ale to tylko moje zdanie.

10.11.2010 09:42
105
odpowiedz
zanonimizowany293901
40
Legend

alpha_omega >>> Popieram. Nudniejszego filmu dawno nie widziałem...

Byłem na serio zażenowany w kinie spodziewając się po internetowych spazmach czegoś genialnego, a tu nawet muzyka Zimmera, którego uwielbiam była jakaś nijaka...
Film dla każdego miłośnika klimatów jest zwyczajnym powielaniem wyczytanych tu i ówdzie patentów, może i sprawnie pokazanych (choć dla mnie był to istny chaos), ale na pewno nie genialnych, jak to wszyscy gremialnie starają się wmówić.

No, ale co ja tam wiem, w końcu na filmach dobrych i inteligentnych się pewnie nie znam, skoro ponad sto razy Avatara obejrzałem. =]

10.11.2010 09:48
106
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Vader --

Serio? A myślisz, że ja po co? Tylko rozrywka może być dobrze zrealizowana, na poziomie, ze stylem i klimatem, albo być niezborną sieczką. Nie żądam w filmie rozrywkowym odkrywczych myśli (ale z pełnym zadowoleniem je witam, jeśli są weń zręcznie wkomponowane), tylko prawidłowego poprowadzenia tego, co dobre kino tego gatunku konstytuuje i nie udawanie czegoś więcej, niż jest do zobaczenia (bo to zawsze błąd w sztuce).

A już schodząc z kina rozrywkowego na szerszy kontekst, w celu wykpienia drugiego dna Twojego tekstu: myślisz, że ludzie słuchają muzyki klasycznej, żeby się katować? Nie, dla przyjemności. Więc wszelkie wynurzenia w stylu: słucham muzyki dla przyjemności, a nie żeby robić doktorat; kierowane z zasady np. przez zwolennika hip-hopu do słuchacza klasyki; są objawem skrajnej głupoty. Tym bardziej są objawem skrajnej głupoty (a może chytrej erystyki), kiedy ktoś mówi tylko o tym, że dany kawałek hip-hopowy jest po prostu kiepski jako hip-hop właśnie, a w dodatku - przy całej tej przeciętności - stara się wprowadzać zagrywki klasyki.

O wielu rzeczach można dyskutować, ale fakt, że Incepcja siliła się na kolejnego Matrixa jest po prostu bezsporny. Cały koncept tego filmu jest - technicznie, pod względem zamysłu na sposób prezentacji treści - ten sam. Nawet tematyka jest - w założeniach - podobna. Tyle, że w Matrixie mechanika niosła treść, w Incepcji udaje, że jakąś treść niesie. O eleganckiej stylowości Matrixa przy niezbornym chaosie Incepcji nawet nie ma co się rozwodzić, bo to się wręcz rzuca do oczu.

10.11.2010 10:58
😃
107
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

alpha -->

Ależ rozrywka w formie filmu Incepcja to naprawdę świetnie zrealizowany obraz. Mnie się bardzo film podobał.

A teraz przejdźmy do tej przyjemniejszej części, bo odruchem Pawłowa znów zareagowałeś jak fan piłki nożnej na widok obcych kolorów, hehe. Pozwolisz, że dalszą część wypowiedzi poprowadzę w Twoim stylu.

Argument z muzyką klasyczną to szczyt głupoty i przykład kompletnego braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. To forum chyba sprzyja infantylizacji myśli, inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć. Oczywistym jest, że w znaczącej większości przypadków ktoś kto słucha muzyki, słucha jej dla swojej własnej przyjemności. Pomijam sytuacje zawodowe i naukowe, kiedy odsłuchiwanie ma inny cel i charakter, możliwe, że rozbieżny z rozrywką.
Dyskusję o tym co się "ukonstytuowalo" w danej dziedzinie, jest szczytem głupoty. Po pierwsze, w zasadzie już parę lat temu kino osiągnęło punkt, w którym "praktycznie wszystko już było". To co powstaje dzisiaj, to w większości przypadków mieszanka tego, co już było, z jakimś ewentualnie elementem oryginalności. Kolejna rzeczą jest to, że w szeroko rozumianej pracy artystycznej wielkie znaczenie ma łamanie kanonów, prezentowanie czegoś nowego na tyle, na ile to możliwe. Sukces osiąga się przy zastosowani różnych metod. Ale co to znaczy sukces? Sprzedaż. A co oznacza rozrywka w ujęciu subiektywnym? To czy mi się film podobał.
Mam beznadziejny gust? Twój "bukiet smaków" jest bardziej wysublimowany?

Pytanie, kto i co jest wykładnią wartości gustu? Na to pytanie spróbuj odpowiedzieć bez używania retoryki buraka, czyli bez "szczyt głupoty, dureń, marazm, miernota intelektualna, ja jestem the best" :):)

10.11.2010 11:42
108
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Vader --

Ależ "dobry gust"/"wyrobiony smak" nie sposób określić. Co nie oznacza, że coś takiego nie istnieje. Uświadom to sobie. Jeśli naprawdę jesteś otwarty, to przeczytaj "Prawdę i metodę" - Hansa-Georga Gadamera: bardzo obrazowa książka.

Faktem jest, że ludzie o wybitnych zdolnościach muzycznych praktycznie zawsze cenią sobie klasykę, czy jazz, czy dobre techno (tek które wyraża się dobrymi setami, a nie manieczkowatą popeliną klubową); co nie oznacza, że nie lubią i innych gatunków (trudno przy klasyce robić piwną imprezę). Cenią je, bo cenią sobie rozumienie, a nie tylko flow; potrafią postawić się - w jakimś stopniu - w pozycji twórcy. Dostrzegają oryginalność, cytaty, rozumieją ironię czy skład gatunkowej mieszanki, cieszy ich forma, budowa, struktura, potrafią ocenić kiedy "zgrzyt" jest elementem twórczym, a kiedy wypadkiem przy pracy, słyszą kiedy coś jest przeniesieniem czegoś wyżej czy niżej, kiedy lustrzanym odbiciem, kiedy transformacją, cenią sobie polifonię itd. Po prostu rozumieją na czym polega sztuka w danej sztuce ;) Inaczej - mają chociażby przeczucie, na czym polega bycie dobrym kompozytorem/reżyserem/scenarzystą/wstaw sobie co chcesz.

I dokładnie tak samo jest ze wszystkim. Co nie oznacza, że można to przekazać. Jak ktoś nie czuje tego, że dany fragment utworu muzycznego jest połączeniem dwóch poprzednich z pewnym przesunięciem, to po prostu tego nie czuje i dla niego będzie to snobowanie się technikaliami, kiedy inni to po prostu słyszą i wiedzą, że takie coś działa lepiej, niż najbardziej nawet skoczna melodia, bo jest głębsze, uderza w wielu rejestrach umysłu.

Kiedyś kumplowi udało mi się pokazać o co chodzi w muzyce klasycznej na podstawie Fugi D-moll Bacha. Akurat on jest matematykiem i bardzo inteligentnym gościem, ale i tak nie było łatwo. Puściłem kawałek wraz z obrazowaniem we Fruity Loops i w danym momencie mówiłem metaforycznie (typu "zbieranie nut pod dźwięk", "rozsypywanie" itp.) co tu słyszę. Akurat użyłem odpowiednich słów i dotarło. Jedyny taki wypadek w moim życiu. Z własnego doświadczenia się jednak wie, że początek rozumienia formy w muzyce i kolejne w niej odkrycia, to jakby opadająca zasłona z oczu.

Inny mój kumpel, jak ktoś kiedyś powiedział na imprezie, że umie śpiewać (w czasie dyskusji, że praktycznie wyjątki tylko to potrafią), powiedział: tak Ci się tylko wydaje, bo nie masz słuchu. I miał rację. Większość osób, które sądzą o sobie, że umieją śpiewać zwyczajnie się nie słyszy. To się akurat daje technicznie wprost zbadać, czy ktoś umie - przynajmniej pod względem trzymania odpowiednich wysokości - śpiewać. Ale subiektywnie mnóstwo osób o sobie sądzi, że śpiewa przynajmniej niezgorzej, kiedy w rzeczywistości pieją jak koguty. W pewnym okresie czasu nie dało się technicznie im wykazać, że się mylą, umożliwił to dopiero postęp wiedzy. Mylili się jednak zawsze, chociaż kiedyś mogli gadać bzdury typu: o gustach się nie dyskutuje (i ktoś kto umiał śpiewać, w żaden sposób nie mógł im wykazać, że się mylą). Ten kumpel od lat wymiata na gitarce i nawet coś tam komponuje.

Ale żyj dalej w błogim przekonaniu, że nie istnieje smak bardziej, lub mniej wyrobiony. O sobie wiem, że jako tako w pewnych dziedzinach mam smak wyrobiony, ale równocześnie zdaję sobie sprawę (i potrafię to zazwyczaj wyczuć), kiedy ktoś moje rozumienie pokonuje, chociaż zajmuje mi następnie bardzo długi czas, ażeby kiedyś stwierdzić, acha - to on od tej strony musiał to widzieć (najczęściej po jakimś przypadkowym samodzielnym odkryciu wraca mi obraz tego kiedyś niezrozumiałego). Nie tak jeszcze dawno temu wyczuć tego nie potrafiłem i też bredziłem o równouprawnieniu gustów (później czułem się jak debil, przypominając sobie co za brednie głosiłem).

Również bardziej zaawansowany matematyk, byłby uważany przez większość za bufona i durnia, gdyby nie prosty fakt, że akurat dowód można sprawdzić czysto mechanicznie na kartce. Taka jest prawda o ludzkiej zdolności przekazywania wiedzy innym: jest niemal zerowa, każdy sam musi się nauczyć; tym czasem wielu brak tej matematycznej mechanicznej możliwości dowodu w jakiejś dziedzinie myli z brakiem możliwości rozwoju w tej dziedzinie i bycia w niej na różnych poziomach; bo ludzie są leniwi (jak im się nie da jakiejś niewiedzy udowodnić, to zadowalają się niewiedzą i zaczynają święcie wierzyć, że nie rozumieją mniej, a inaczej).

Tak czy owak - kończąc te ogólniki w ogóle nie przystające do problemu filmu takiego jak Incepcja, tej recenzji wcześniej nie czytałem, a ileż w niej zbieżności z moją opinią:

http://www.film.org.pl/prace/incepcja_analiza.html

Ale oczywiście wskazania tych samych błędów i niedociągnięć, to zwyczajny przypadek, bo żadna prawda przecież nie istnieje, a film jest rzeczywistością niepojętą... jizz

10.11.2010 12:22
wysiak
😊
109
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

alpha --> Wszystko co napisales o wyrobionym smaku ma sie nijak to samego gustu, czy tez do tego, czy dany film czy muzyka komus sie zwyczajnie podoba czy nie. Nawet najbanalniejszy i najbardziej odmozdzajacy film w stylu "Disaster Movie", czy najprostszy utwor muzyczny, jakze daleko stojacy od komplikacji muzyki klasycznej czy jazzu, moze sie komus zwyczajnie podobac, chocby i tylko w danej chwili, gdy ktos ten akurat na taki typ rozrywki ma ochote. I nie ma tu nawet zadnego znaczenia, czy dany sluchacz jest w stanie ogarnac i docenic matematyczna doskonalosc klasyki, w niczym to nie przeszkadza, by czasem mial zwyczajnie ochote posluchac sobie Crimsonow, Foo Fighters, czy chocby Lady Gagi.
Ja, tak samo jak Vader, od filmu akcji oczekuje rozrywki, nie duchowego katharsis ani glebokich przemyslen, a mile spedzonego czasu, i zadne logiczne wywody nie zmienia faktu, ze na Incepcji czas spedzilem milo. To nie znaczy, ze nie potrafie docenic filmow bardziej skomplikowanych, to znaczy tylko, ze w swojej kategorii ten film zostal zrobiony poprawnie, bo spelnil swoje zadanie - zapewnil mi rozrywke.

10.11.2010 12:36
110
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

wysiak --

Oczywiście masz 100% rację. Jednak taka osoba zazwyczaj wtedy wie, że ceni coś z innych powodów, niż zazwyczaj. Ja np. lubię serial Star Trek: The Original Series z lat 60, a wiele osób, które ceni sobie uniwersum ST, tego dawnego Treka nie jest w stanie strawić, ze względu na jego niskobudżetową kiczowatość (znacznie większą, niż - również obecną - w innych trekach). Ja natomiast cenię sobie m.in. tę kiczowatość, znalazłem w niej specyficzną jedność estetyczną, niepowtarzalny klimat. I mógłbym go nawet spróbować opisać od strony z jakiej go cenię, chociaż wiem, że dla wielu osób będzie to wada (osoby o wyrobionym smaku na pewno jednak prędzej zrozumieją w czym rzecz, a może i zasmakują w mojej wizji). Niemniej nie każde - imho - niedociągnięcie można przerobić w łakomy kąsek; istnieją po prostu wstrętne wady, którym żadnego sensu nie można przypisać, można je tylko ignorować, albo zwalczać.

Natomiast ludzie tutaj nie cenią tego w Incepcji, co jest niedociągnięciem z jakichś tam zjawiskowych powodów. Oni w ogóle nie widzą w tym filmie niedociągnięć, albo widząc je stwierdzają, że to nie ma znaczenia, bo np. jest fajna akcja.

Otóż ma znaczenie. Jeśli się oczywistych niedociągnięć nie widzi, to coś jest nie tak z percepcją, a jeśli się je widzi, nie naznacza jakimś osobistym sensem (przetwarzając je w wartość), lecz odsuwa na bok i udaje się, że ich nie ma, to jest to intelektualne samobójstwo, które wprost prowadzi do tego, że filmy są coraz gorsze. To świadoma autolobotomia. W Incepcji znaczna część wad, to zresztą właśnie ten ich typ, którego nie można naznaczyć pozytywnym sensem. To nie jakaś rekwizytornia niskobudżetowego filmu, którą można traktować jak perły z lamusa (ze względu np. na znak minionych czasów, czy zabawną umowność takich papierowych rekwizytów). To robienie z widza głupa, niewykorzystane możliwości, rzucanie się po kątach.

Zasada wolnego rynku: towar kosztuje tyle, ile ludzie są w stanie zapłacić; olewamy sobie odbiorców na tyle, na ile oni pozwalają się olewać. Dlatego właśnie trzeba z tym zjawiskiem wszelkimi siłami walczyć. Jak uwielbiam Treki, tak piętnuję w nich głupotę. Między innymi dlatego, że je uwielbiam za to co jest w nich wartościowe (a jest tam znacznie więcej wartościowych rzeczy, niż w Incepcji, która wartościowa to może jest tylko jako jednorazowa rozrywka, to jedyny jej atut: odstresowująca sieka) i nie życzę sobie, ażeby głupota wygrała.

Bo przecież Incepcja mogła być nadal pełna akcji, nadal widowiskowa, ale jednocześnie lepiej zrealizowana, lepiej wykorzystująca możliwości jakie zapowiadała. Bardzo łatwo jest wskazać to, co można było w tym filmie zrobić lepiej. A wskaż coś takiego w pierwszym Matrixie. To jest właśnie różnica między filmem kiepskim, a dobrym; między koncepcyjnym bałaganem, a spójną całością estetyczną; między partaczeniem a sukcesem artystycznym. W Incepcji lepiej dało się zrobić właściwie wszystko i to znacznie lepiej (i nie jest to jakieś ogólnikowe stwierdzenie, bo takie arbitralnie można wygłosić o wszystkim, ale precyzyjne wskazanie na zasadzie odwrócenia tego, co zrobiono źle).

________________

Poza tym, ważne jest pojęcie jedności estetycznej. Bo np. hip-hop nigdy nie będzie muzycznie złożony jak klasyka, ale istnieje w nim wyznacznik takiej jedności estetycznej, która tworzy utwór wzorcowy, arcydzieło gatunku. To się czuje, czy rym jest pomysłowy, czy nie jest, czy płynie, czy nie bardzo, czy tekst ma sens i jest odkrywczy, czy jest ględzeniem, czy muzyka współgra nastrojowo z tekstem, czy nie, czy utwór sprawia wrażenie zamkniętej całości, czy niepotrzebnie się np. urywa, lub przeciąga itd. Przykład z klasyką miał tylko uświadomić fakt, że coś jest na rzeczy. To samo jest na rzeczy od romansu kupowanego w kiosku, po Bułhakowa - formy są różne, ale wszędzie są formy uderzające swoją specyficzną jednością estetyczną i formy upośledzone. I Incepcja jest formą upośledzoną. To galimatias.

Dobrze by było, żeby przynajmniej 50% społeczeństwa przyswoiło sobie chociaż czucie czegoś takiego, jak wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Bo większość nawet tego, kiedy pod tym względem film ma odpowiednie proporcje, nie czuje. Incepcja na przykład, jest momentami wyjątkowo przeciągnięta.

10.11.2010 13:14
Paudyn
👍
111
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

alpha

Widze, że przejąłeś rolę Attyli. Dużo tekstu, dużo epitetów i filozofowania oraz pozycja wieszcza oświecającego głupich maluczkich, więc będzie krótko.

Ten film sugeruje ciekawą tematykę, a później zmienia się w nudną jak flak z olejem i całkowicie pustą strzelaninę.

Nudną i pustą dla CIEBIE. Nie jesteś absolutem ani żadnym autorytetem, żeby decydować i wypowiadać się "z góry" co jest jakie i co jak kto powinien odbierać. Wbij to sobie do głowy.

Środkową część posta skierowaną do mnie pominę, bo jest kompletnie bez sensu. Sugerujesz, że ktoś kto dopuszcza istnienie Mustanga z lat 70 (i na dodatek takowy mu się podoba) hamuje postęp motoryzacyjny, bo każde auto powinno dążyc do jak najwyższych standardów Porsche/Ferrari. Bezrefleksyjnemu gimnazjaliście może zaimponujesz, na reszcie pewnie wrażenia taki sprytny zabieg nie zrobi. To nie ja nie dopuszczam współistnienia obok siebie rzeczy z kompletnie innej bajki, tylko Ty się ograniczasz w swoim ciasnym intelektualnym światku, nie odwracaj kota ogonem.

Trzeba stawiać wymagania. Albo wszyscy skończymy na śmietnisku.

Nie, Ty skończysz na śmietniku. Właśnie przez wieczne niezadowolenie i szukanie dziury w całym. Niedługo żadna produkcja nie będzie dla Ciebie dość dobra. No, ale przynajmniej będziesz światłym" mieszkańcem śmietnika, ja będę tylko przygłupem prowadzącym normalny żywot. Ale wiesz co? Nie zamienię się.

10.11.2010 13:21
112
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

Paudyn --

Nudną i pustą dla CIEBIE. Nie jesteś absolutem ani żadnym autorytetem, żeby decydować i wypowiadać się "z góry" co jest jakie i co jak kto powinien odbierać. Wbij to sobie do głowy.

Ależ oczywiście, że jestem ;)
Gdybym był reżyserem pokazałbym Ci jak ma wyglądać zajmująca i sensowna strzelanina w tym filmie. Zapewniam, że więcej poprzedniej Incepcji byś nie oglądał. Zresztą - przestań udawać - sam wymyśliłbyś akcję w tym filmie lepiej, każdy by wymyślił. Właśnie w tym rzecz, że tak łatwo jest pomyśleć ten film lepiej (dobre dzieła polegają na tym, że właśnie się tego nie da pomyśleć). I ja nic do głowy sobie wbijać nie będę: za dużo szedłem w życiu na debilne kompromisy z ludźmi, którym się wydawało, że coś rozumieją, a po prostu np. szli za modą (wypominając mi np. słuchanie jazzu i wymuszając disco-polo; no bo przecież jazzu słuchają geeki i tylko dlatego, że nimi są, bo tak naprawdę to gówno, przecież od razu słychać, że nie ciągnie do tańca).

Sugerujesz, że ktoś kto dopuszcza istnienie Mustanga z lat 70 (i na dodatek takowy mu się podoba) hamuje postęp motoryzacyjny, bo każde auto powinno dążyc do jak najwyższych standardów Porsche/Ferrari.

Sugeruję coś absolutnie przeciwnego. Mówię tylko, że Ty doszukujesz się Mustanga z lat 70 tam, gdzie stoi jakiś przypadkowy złom. Owszem - jeszcze jakoś jeździ, przez chwilę można nim się nawet cieszyć, ale nie jest to ani Mustang, ani Ferrari, ani Syrenka czy Maluch. To samochód po wiejskim tuningu, zlepek, bałagan; tylko z niego wysiądziesz i już wiesz, że pojeździć było można, ale do garażu tego nie wpakujesz, chyba, że masz w nim złomowisko. Po prostu, to nic specjalnego, podobną rozrywkę zapewni i inny samochód, a przynajmniej będzie miał jakąś duszę. Choćby to był stary, dobry Fiat 126p.

Nie, Ty skończysz na śmietniku. Właśnie przez wieczne niezadowolenie i szukanie dziury w całym. Niedługo żadna produkcja nie będzie dla Ciebie dość dobra. No, ale przynajmniej będziesz światłym" mieszkańcem śmietnika, ja będę tylko przygłupem prowadzącym normalny żywot. Ale wiesz co? Nie zamienię się.

Bo tak się składa, że ktokolwiek zna się na kinie, ten Ci powie, że ostatnie laty to kompletny upadek Hollywood. Jeśli nawet tego nie widzisz - moje współczucia. Niedługo poziom spadnie jeszcze trochę i już również Ty to zauważysz, ale nic z tym nie będziesz mógł zrobić (i będziesz miał swoich osobistych "przygłupów", którzy też Ci powiedzą, że się z Tobą w życiu nie zamienią, a Tobie opadną ręce). Ja będę miał przynajmniej czyste sumienie. A chcesz obejrzeć coś naprawdę dobrego? - oglądaj seriale, bo mainstreamowe kino amerykańskie nie ma absolutnie nic wartościowego do pokazania. Może wtedy zrozumiesz o czym mowa.

10.11.2010 13:27
😱
113
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Poddaje się :)

10.11.2010 13:30
graf_0
114
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

Nudne nienudne, głupie niegłupie.

Pytanie nadal brzmi czy ostatnia scena to sen czy jawa :)

10.11.2010 13:34
115
odpowiedz
zanonimizowany279646
53
Legend

graf_0 --

Ciekawa jest koncepcja zawarta w recenzji do jakiej dałem linka: że wszystko to jest sen.

http://www.film.org.pl/prace/incepcja_analiza.html

Dobra, idę oglądać Primeval - serial niejednokrotnie głupi jak krowa na froncie, naciągany jak ocieplenie klimatu, sztuczny jak polsko-rosyjskie pojednanie, ale i tak go oglądam (i piętnuję gdzie się da jego odchyły) ;)

10.11.2010 15:58
116
odpowiedz
Hajle Selasje
98
Eljah Ejsales

alpha--->

A chcesz obejrzeć coś naprawdę dobrego? - oglądaj seriale, bo mainstreamowe kino amerykańskie nie ma absolutnie nic wartościowego do pokazania. Może wtedy zrozumiesz o czym mowa.

Z ciekawości, co rozumiesz przez mainstreamowe kino amerykańskie? Łatwo określić sferę pewności pozytywnej (np. Avatar) i sferę pewności negatywnej (np. kino braci Quay czy Guy Maddina - chociaż to akurat Kanadyjczyk). Ale czy takie filmy jak np. Aż poleje się krew, Motyl i skafander, Poważny Człowiek, Wątpliwość, Gran Torino czy In Bruges to kino mieszczące się w pojęciu mainstreamu? Jeśli tak, to, parafrazując amerykańskiego klasyka, pogłoski o śmierci kina made in USA są mocno przesadzone :)

10.11.2010 18:54
Paudyn
😊
117
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Sugeruję coś absolutnie przeciwnego. Mówię tylko, że Ty doszukujesz się Mustanga z lat 70 tam, gdzie stoi jakiś przypadkowy złom.

Oj, no nie mów, że nie zrozumialeś tego prostego skrótu myślowego. Wstaw sobie w miejsce Mustanga "przypadkowy złom" jak tak bardzo chcesz. Mam ochotę i prawo przejechać się raz na jakiś czas przypadkowym złomem, widocznie mnie to kręci i na dodatek nie ma nic wspólnego z hamowaniem postępu motoryzacyjnego, bo nie oznacza to, że obok w garażu nie stoją u mnie Mustang rocznik 74 i najnowsze Ferrari :>

Bo tak się składa, że ktokolwiek zna się na kinie, ten Ci powie, że ostatnie laty to kompletny upadek Hollywood.

To się przerzuć na ambitniejsze kino europejskie. Jak widzę listę filmów na festiwalach Starego Kontynentu to wydaje mi się, że wciąż jest w czym wybierać. Chociaż może i to jest dla Ciebie na zbyt niskim poziomie, cięzko wyczuć, serio.

A chcesz obejrzeć coś naprawdę dobrego? - oglądaj seriale,

Ja już od dawna oglądam w domu przede wszystkim seriale, ale ponieważ tutaj też rozrzut może być duży, to na wszelki wypadek przyłaczę się do pytania Hajle :P Choc może zadam je w innej formie. Jakiego rodzaju seriale uważasz za godne uwagi, a które to już tylko mainstream?

16.11.2010 23:38
118
odpowiedz
zanonimizowany542214
84
Pretorianin

Mam pytanie dotyczące Cobba i końcówki filmu. Widać na filmie, że wszyscy prócz Cobba i Saito zaliczają kilkupoziomowego kicka by wybudzić się w samolocie. Czyli fazy samolot->jazda przez miasto samochodem(kick to spadek z mostu) -> hotel(kick z windą)-> zimowa(kick z wybuchem). Jakie kicki zaliczył Leo z japońcem skoro budzą się później w samolocie niż reszta i to, że Cobb został w samochodzie na dnie, więc nie mógł zaliczyć kicka. Inne osoby też nie mogły go wybudzić ponieważ znajdował się w niższej fazie snu co groziłoby zapadnięciem w śpiączke.

18.11.2010 19:15
graf_0
119
odpowiedz
graf_0
117
Nożownik

pizol87 - wychodzi na to że samobójstwo w ostatniej warstwie wystarcza. Tak samo było jak Cobb z żoną wychodzili kładąc głowy pod pociąg i budzac się w domu.

27.11.2010 20:33
120
odpowiedz
DarkJaqb
3
Junior

graf_0 - ale zwróć uwagę na to, że Ariadne z Limbo wychodziła przez wszystkie poziomy. Film był skupiony na Cobbie ,więc mógł to być dalej sen - nigdy tak naprawdę nie opuścił Limbo (pociąg go z niego nie wyrwał), ale to tylko spekulacje, każdy może mieć swoje zdanie

27.11.2010 21:07
yazz_aka_maish
😊
121
odpowiedz
yazz_aka_maish
118
Legend

Nie rozumiem zupelnie tych wynurzen i nadinterpretacji, Nolan to rezyser kina rozrywkowego i taki tez ten film mial byc, wszystko wskazuje na to, ze udalo mu sie znakomicie. A nawet zapewne lepiej, niz sam zakladal, bo na calym swiecie az huczy od dyskusji.

Ci ktorzy dopatruja sie jakiejs ukrytej glebi najwyrazniej za duzo oczkiwali po tym obrazie. Przypomina mi sie zeszloroczna dyskusja na temat Transformers II.

Chce zobaczyc film o duzych robotach z kosmosu, to ide na film o duzych robotach z kosmosu, natomiast idac na Incepcje, wiedzialem, ze udaje sie na typowa holywoodzka rozrywke (ze niby Batman byl inny?).

Niektorzy juz na wstepie przekreslili film blednie go klasyfikujac, ale to juz ani Nolana, ani scenarzystow wina :)

I o ile uwazam, ze na IMDB ocena jest zawyzona, to jednoczesnie twierdze, ze w swojej klasie film prezentuje sie swietnie, nawet mimo tego, ze mniej wiecej od polowy faktycznie toczy sie po rowni pochylej.

Niektorzy twierdza, ze Shutter Island jest lepszy (w tym ja, nie ukrywajac), ale zapominacie, ze Wyspa Tajemnic od poczatku do konca zostala zrobiona na utartych i jakze standardowych schematach :) I smaczku dodaje ostatnie 10 sekund filmu, o ile ktos je poprawnei zinterpretowal.

Nolan chcial uczynic podobny zabieg, lecz nie sadze, by probowal nakrecic kino ambitne. W kategorii rezyser postawilbym go ciut wyzej niz Michael Bay, ale to nadal tylko kino dla duzych chlopcow :)

30.11.2010 00:10
paul665anka
122
odpowiedz
paul665anka
126
Denial,Anger,Acceptance

bardzo dobry film,wymaga skupienia by się wszystko nie popieprzyło przy chwili nieuwagi,nie doszukuję się tu jakiejś specjalnej głębi ale przy odpowiednio nastrojonym umyśle motyw dream in a dream in a dream i ogarnianie tego dało mi sporo radości. 8/10.

12.03.2011 04:40
123
odpowiedz
zanonimizowany783975
1
Junior

Rozwiązanie jest prostsze niż myślicie. Po oglądnięciu filmu 2 razy i kilku wątków wnioskuje:
Dom Cobb podczas snu posiada obrączkę, a gdy nie śpi jej nie ma.
Zaś jego talizmanem jest zegarek, wszystko jest wyjaśnione na początku filmu:D Był jego wyznacznikiem czasu rzeczywistego i fikcyjnego.
Bączek tylko odwraca całą uwagę od tego szczegółu.
Ideą uwolnienia się ze snu hamującym bączkiem było Mal, którą wykradł jej Dom Cobb przez co nie mogła nigdy wrócić do rzeczywistości. Nie mógł by się na nim wzorcować bo to nie był jego talizman. Był rzeczą która przypominała o jego żonie, przez co pojawiała się w jego snach.
Pozdrawiam

Forum: Incepcja (zakończenie)