Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 12 sierpnia 2010, 20:03

BioShock: Infinite - pierwsze spojrzenie

Jako jedyni z Polski widzieliśmy w akcji BioShock: Infinite – nową grę studia Irrational Games. Tym razem z głębokich czeluści oceanu przenosimy się w... chmury!

Przeczytaj recenzję Recenzja gry BioShock: Infinite - warto było czekać!

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Po wydaniu pierwszej gry z serii BioShock pracownicy studia Irrational Games (do niedawna 2K Boston) najpierw udali się na zasłużony urlop, a potem dosłownie zapadli pod ziemię. Pracę nad następnym odcinkiem ponurej opowieści o podwodnej metropolii powierzono kilku innym studiom, a tymczasem zespół Kena Levine’a zabrał się za zupełnie nowe przedsięwzięcie, które przez trzy kolejne lata znane było światu pod niewiele mówiącą nazwą Project Icarus. Przez ten długi czas twórcom udało się konsekwentnie utrzymywać go w tajemnicy. Konspiracja była tak duża, że lecąc do Nowego Jorku na specjalny, pierwszy pokaz gry, żaden z zaproszonych dziennikarzy nie miał zielonego pojęcia, czego się spodziewać. Dopiero po rozpoczęciu prezentacji, kiedy na sali zgasły światła, a na wielkim ekranie pojawił się kapitalnie zrealizowany zwiastun, dowiedzieliśmy się, że najnowszą produkcją studia Irrational Games jest...

Mimo że nowy produkt Amerykanówzalicza się do znanej doskonale serii, tak naprawdę nie ma żadnego związku z poprzednimi odsłonami cyklu – traktujcie go jako spin-off, a nie tradycyjną kontynuację. Akcja trzeciego BioShocka rozpoczyna się na początku ubiegłego stulecia, a głównym bohaterem gry jest Booker DeWitt – detektyw ze słynnej agencji Pinkertona, który po bliżej nieokreślonym przez twórców incydencie okrył się niesławą i został dyscyplinarnie wydalony z biura. Po tym przymusowym odejściu, nie mając nic lepszego do roboty, mężczyzna rozpoczął pracę na własną rękę. Jego domeną szybko stały się dobrze płatne, ale za to piekielnie trudne zlecenia, na ogół wiążące się z podjęciem olbrzymiego ryzyka. Jak nietrudno się domyślić, z takim oto zadaniem zmierzymy się również w BioShock: Infinite.

Chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że największą atrakcją poprzednich BioShocków była położona na dnie oceanu metropolia – to właśnie chęć zwiedzania tej bardzo oryginalnej i zarazem piekielnie klimatycznej lokacji sprowokowała cztery miliony osób do wizyty w Rapture. Podejmując decyzję o opuszczeniu morskich głębin, ludzie z Irrational Games stanęli przed nie lada wyzwaniem. Musieli stworzyć nowy świat, który będzie nie tylko zaskakiwał graczy swoją odmiennością, ale też stanowił doskonałą arenę do licznych walki z przeciwnikami – nie zapominajmy przecież, że w BioShocku liczy się przede wszystkim akcja. Po długich namysłach postawiono na Columbię – budzące skojarzenia ze starwarsowym Bespin podniebne miasto, którego fantastyczne budowle możecie podziwiać w pierwszym zwiastunie.

W przeciwieństwie do Rapture Columbia nie została zbudowana w absolutnej tajemnicy, wręcz przeciwnie. W trakcie trwających kilkadziesiąt lat prac nad stworzeniem fruwającego miasta Amerykanie szczycili się tym projektem, a gdy wreszcie go ukończono, z dumą prezentowali go światu. Niestety, niezbyt długo. Na przełomie XIX i XX wieku, gdy Columbia wzięła udział w pewnym międzynarodowym incydencie, okazało się, że stacja jest w rzeczywistości znakomicie uzbrojoną fortecą, która dzięki swojej dużej mobilności i ogromnej sile ognia jest w stanie poważnie zagrozić porządkowi na świecie. Tuż po wybuchu tego globalnego kryzysu podniebna stacja odleciała w nieznanym kierunku i ukryła się w chmurach przed wzrokiem ludzkości. Nikt nie widział jej przez kolejne piętnaście lat.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.