Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 lipca 2014, 15:00

autor: Luc

Recenzja gry WildStar – MMO próbującego sięgnąć gwiazd - Strona 4

Mimo że gry MMORPG od lat skazywane są na wymarcie, co roku rynek zalewają kolejne produkcje próbujące powtórzyć sukces World of Warcraft. Choć WildStar od Carbine Studios również celuje w podobny wyczyn, daleko mu do typowego przedstawiciela gatunku.

Rozwałka w WildStarze sprawia zaskakująco dużo frajdy.

W instancjach rozgrywka przebiega zdecydowanie bardziej liniowo, całość oferuje jednak inny poziom wyzwania. Nacisk na wysoki poziom trudności jest w tym przypadku znacznie bardziej widoczny niż we wspomnianych przygodach, a pokonanie co silniejszych przeciwników wymaga nie tylko odpowiedniej taktyki, ale i znajomości mechanizmów, którymi posługuje się dany boss i jego poplecznicy. Zadania, jakie stawia przed nami gra, są chwilami szalenie wymagające, jednak ostateczne pokonanie obrzydliwca, z którym męczyliśmy się przez ostatnie kilkadziesiąt minut, daje ogromną satysfakcję. Jestem wręcz skłonny zaryzykować stwierdzenie, iż największą jaką uświadczyłem do tej pory, grając w gry MMORPG, a tych w moim życiu już trochę się przewinęło.

Nie jest to wprawdzie latający dywan, ale i tak na nasze potrzeby wystarczy.

Największy problem tego elementu rozgrywki pojawia się jednak w momencie, w którym rozpracowaliśmy już pojawiających się tam przeciwników i samo ich pokonanie przestaje stanowić większe wyzwanie. W większości konkurencyjnych tytułów tym, co popycha nas do dalszego działania, jest okazja do zdobycia potężnego ekwipunku, złota lub po prostu sporego zastrzyku punktów doświadczenia. Niestety w przygodach i instancjach, które oferuje WildStar, nie uświadczymy żadnego z nich. Przejście bardziej rozbudowanych lokacji potrafi pochłonąć nam kilka godzin oraz zrujnować doszczętnie pancerz, a niejednokrotnie kończymy je bez jakiejkolwiek znaczącej nagrody i z pustą sakiewką. Oczywiście po części wpisuje się to w koncept wszechobecnej „hardkorowości”, którą twórcy epatowali we wszystkich przedpremierowych materiałach, ale odnoszę wrażenie, że akurat w tym aspekcie odrobinę przesadzili. Frajda płynąca z grupowej rozgrywki jest naprawdę przednia, ale na dłuższą metę to niestety nie wystarcza – przynajmniej nie w grach MMORPG, gdzie w końcu kładzie się nacisk na rozwój naszego herosa.

Niektóre z monstrów pokonam wyłącznie ściśle współpracując z innymi graczami – harce w stylu Rambo niestety się nie sprawdzą!

Po osiągnięciu maksymalnego, 50. poziomu odrobina magii jednak wraca – rozgrywając przygody oraz instancje w trybie weterana, stawiamy czoła przede wszystkim trudniejszym przeciwnikom, ale kwestia wspomnianych nagród także wygląda odrobinę lepiej. Na znaczący wzrost trafiających w nasze ręce potężnych broni raczej nie mamy co liczyć, jednak gra oferuje nam przynajmniej kilka nowych, czasowych wyzwań, których osiągnięcie jest zresztą wymagane do odblokowania rajdów. Być może nie jest to rozwiązanie idealne, ale daje nam motywację do ponownego odwiedzania tych samych lokacji.

Osiągnięcie maksymalnego poziomu to dopiero początek naszej przygody!

Odrobinę lepiej pod tym względem wygląda tryb PvP – choć jest stosunkowo mało rozbudowany i oferujący na razie zaledwie tylko trzy rodzaje rozgrywki (potyczki 10vs10, starcia w małych drużynach oraz gigantyczne bitwy 40vs40), dostarczył mi kilkanaście godzin dobrej zabawy, a o jakimkolwiek znużeniu nie mogło być mowy. Wszechobecny chaos, feeria barw i fruwające na około czary mogą być w pierwszej chwili dezorientujące, kiedy jednak już się w tym wszystkim odnajdziemy, mamy gwarantowaną świetną i dynamiczną rozrywkę na długi, długi czas. WildStar pewnie będzie potrzebował z czasem nowych map, aby utrzymać przy sobie społeczność preferującą ten typ walki, ale oprócz lekkiego braku równowagi pomiędzy klasami na chwilę obecną trudno twórcom cokolwiek zarzucić.