Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 czerwca 2014, 12:00

autor: Luc

Recenzja gry Valiant Hearts - piękna i poruszająca opowieść z czasów I wojny światowej - Strona 3

Ostatnimi czasy tematyka wojen światowych pojawia się w grach niezwykle rzadko i to jedynie w strategiach oraz strzelankach. Studio Ubisoft Montpellier postanowiło jednak w końcu przerwać ten impas i serwuje nam przygodową platformówkę.

„Chodzić jak błędna owca” nabiera podczas wojny całkowicie nowego znaczenia.

Encyklopedyczne wstawki odblokowujemy także odwiedzając nowe lokacje, jednak bez względu na to, w jaki sposób pojawią się one w naszym zbiorze, trzeba im przyznać, iż są naprawdę świetnie napisane. Choć znajdziemy tam kilka oczywistych informacji, z których wszyscy świetnie zdają sobie sprawę, to ogrom ciekawostek, z którymi można się przy pomocy Valiant Hearts zapoznać, naprawdę przytłacza. Nie jestem wprawdzie wielkim pasjonatem historii, ale co nieco o obu wojnach swego czasu czytałem, a mimo to co druga znaleziona notka lub przedmiot sprawiały, że dowiadywałem się czegoś nowego. Smaczku grze dodaje także fakt, iż listy, które odnajdziemy podczas rozgrywki to … autentyczne korespondencje wysyłane przez żołnierzy z frontów I wojny światowej!

Smutne piękno

Na najwyższe uznanie zasługuje szata graficzna. Grę napędza dwuwymiarowy silnik UbiArt Framework, użyty wcześniej w Rayman Legends i Child of Light. Także i tym razem przy jego pomocy udało się stworzyć szalenie imponujący świat – komiksowe postacie oraz krajobrazy, rysowane przy pomocy wypłowiałej palety barw, wyglądają naprawdę rewelacyjnie i tworzonym klimatem biją na głowę niejedną „hiperrealistyczną” produkcję. Animacje, choć z oczywistych względów dosyć mocno ograniczone, również prezentują się całkiem interesująco i tym samym świetnie wpisują się w ogólny wizerunek gry.

Paryż nocą zawsze wygląda przepięknie – nawet podczas toczącej się wojny.

Recenzja gry Valiant Hearts - piękna i poruszająca opowieść z czasów I wojny światowej - ilustracja #3

Pies Walt, który towarzyszy naszym bohaterom przez większość czasu, nie znalazł się w grze przypadkowo. Czworonogi podczas I wojny światowej odgrywały bardzo istotną rolę, niejednokrotnie pełniąc funkcję czujek, kurierów lub po prostu maskotek rozluźniających atmosferę w okopach. W przeciągu czterech lat, na froncie pojawiło się ok. 50 tys. wyszkolonych psów różnych ras!

Z kolei ścieżka dźwiękowa, którą słyszmy w Valiant Hearts, to już całkowicie osobna liga. Zazwyczaj gry ze stajni Ubisoftu posiadają muzyczną oprawę na naprawdę wysokim poziomie, ale to co słyszymy, śledząc przygody Emila i spółki, jest absolutnym szczytem perfekcji. Doskonale dobrane utwory nie tyle uprzyjemniają nam rozgrywkę, co wręcz samodzielnie opowiadają część historii, wywołując przy tym tyle emocji, ile to tylko możliwe. Jeszcze długo po ukończeniu gry wsłuchiwałem się w sączące się z głośników nuty, a to zdarza się jedynie przy naprawdę wyjątkowych okazjach. Kombinacja nostalgicznych brzmień fortepianu oraz żwawych piosenek nuconych w drodze na front rewelacyjnie oddaje przekrój nastrojów, jakie panowały w wojennych okopach, tym samym dopełniając i tak już świetnie skomponowaną fabułę.

Wojna jednak się zmienia

Valiant Hearts: The Great War to bez wątpienia jedna z bardziej oryginalnych i interesujących pozycji w ostatnim czasie. Dotykając szalenie trudnej tematyki, doskonale radzi sobie z emocjami najcięższego kalibru, mówiąc o wojnie z nietypowej perspektywy, ale uświadamiając nam jednocześnie, że najtrudniejsze bitwy toczą się nie na froncie, lecz w głowie.

Większość łamigłówek rozwiążemy jedynie przy pomocy wiernego psa.

Świetna, głęboka historia, pełna poświęceń i wyrzeczeń oraz fantastyczna oprawa audiowizualna czynią z niej produkcję nieomal obowiązkową, choć szereg uproszczeń oraz banalnych rozwiązań odrobinę psują ogólne wrażenie. Niemniej czas spędzony z tą produkcją mogę śmiało uznać za udany i choć tytuł nie jest przełomowy ani nie daje nam praktycznie żadnych powodów, aby po jednokrotnym ukończeniu ponownie go odpalać, to jestem pewny, że do Valiant Hearts będę wracał pamięcią jeszcze przez długi czas.

Luc | GRYOnline.pl