Recenzja gry Watch Dogs - Ubisoft ma już swoje GTA - Strona 4
Dawno już żadna gra nie wywoływała tylu kontrowersji przed premierą, co właśnie Watch_Dogs. Bierzemy Ubisoftowego sandboksa na warsztat i sprawdzamy, czy spuszczone ze smyczy psy rzeczywiście zasługują na taką pianę w ustach.
Od strony graficznej Watch_Dogs prezentuje się bardzo ładnie. Wersja na PlayStation 4 działa płynnie (delikatne przycięcia mógłbym policzyć na palcach jednej ręki) i nie budzi zastrzeżeń pod względem jakości, chyba że ktoś spodziewał się na nowej konsoli Sony grafiki rodem z wypasionych pecetów – w tej generacji to już się na pewno nie zdarzy. Uwagę zwracają piekielnie dobre wybuchy, dym oraz inne efekty cząsteczkowe. Produkt Ubisoftu świetnie prezentuje się też w rzęsistym deszczu, gdy kolorowe światła imponująco odbijają się na zalanym wodą asfalcie. Nie dam się pokroić za ultrawypasioną grafikę i nie szukam imponujących doznań wizualnych w sandboksach, ale lubię, jak gry wyglądają ładnie na miarę swoich czasów. Watch_Dogs wymagania te spełnia. Kwestia oprawy gry od dawna budzi na forach ogromne emocje, co w kraju zdominowanym przez pecetową rasę panów mnie specjalnie nie dziwi, nie można jednak zarzucić Ubisoftowi, że ich produkt prezentuje się kiepsko.
W Watch_Dogs dostępnych jest sporo różnych minigierek. Można spróbować swoich sił w pokera, wziąć udział w zawodach w piciu, a także odpalić kilka ciekawych aplikacji na smartfonie, m.in. demolowania miasta za sterami mechanicznego pająka.
Mocno zawiodła mnie natomiast muzyka. Wytyczone przez Rockstar Games standardy to absolutna podstawa, nieobecność stacji radiowych w tego typu sandboksie traktuję z miejsca jako duży minus. Licencjonowanych kawałków jest akurat sporo, ale opcja przerzucania ich po kolei za pomocą przycisku na padzie to chybiony pomysł. Dodam, że przypadły mi do gustu raptem dwa numery z całej listy (Ministry i Danko Jones – obie kapele doskonale znam), co też kiepsko świadczy o repertuarze. Różnorodność w tej kwestii to podstawa, wszak każdy ma inny gust i powinien znaleźć coś dla siebie. Dedykowane radio, które pozwaliłoby posłuchać muzyki zbliżonej do moich prywatnych preferencji, sprawdziłoby się znacznie lepiej.
Poważny konkurent dla GTA, ale jeszcze nie teraz
Watch_Dogs to solidna, dobrze zrealizowana gra, obfita pod względem zawartości i wyglądająca jak produkt z 2014 roku – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nie wytrzymuje jednak bezpośredniego porównania z GTA V, głównie ze względu na wady, które wcześniej wymieniłem. Mimo wszystko nie chciałbym, żeby Ubisoft tę markę porzucał – pierwszej grze z serii Assassin’s Creed tez sporo wytknęliśmy, ale w kolejnej odsłonie te mankamenty zostały naprawione. Widać, że deweloperzy mają na to wszystko konkretny pomysł, wdrożyli do sprawdzonego schematu odrobinę oryginalności i chwała im za to –w tym momencie jednak to za mało, żeby zdetronizować absolutnego króla gatunku, który 17 września ubiegłego roku pokazał konkurencji, gdzie jej miejsce. Jestem pewien, że odpowiednie wnioski zostaną wyciągnięte, a formuła doczeka się liftingu w „dwójce”, która zresztą nieoficjalnie w Watch_Dogs została już zasugerowana.
Mimo oklepanej fabuły i wspomnianych wcześniej mankamentów, gra ofiarowała mi sporo radości i ukończyłem ją z prawdziwą przyjemnością – bez uczucia znużenia, jak to miało miejsce w przypadku niektórych starszych sandboksów Ubisoftu. Podstawą jest pomysł, a utalentowani deweloperzy z Montrealu udowodnili, że go posiadają i potrafią go zrealizować. Końcowa nota doskonale odzwierciedla więc moje odczucia – to maksimum, na co Watch_Dogs obecnie zasługuje. W innej rzeczywistości byłoby pewnie więcej, ale w ostatnim czasie dostaliśmy nie tylko GTA V, ale też zaskakująco dobre Sleeping Dogs. Mając na uwadzę istnienie tych konkurentów, nie da się więc „psów” ocenic wyżej. Niżej też nie, bo z pewnością byłaby to ocena krzywdząca.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl