Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 lipca 2002, 16:44

autor: Jacek Piekara

Warcraft III: Reign of Chaos - recenzja gry - Strona 4

Serii Warcraft opisywać nie trzeba. Nie dzierży ona zaszczytnego tytułu pierwszego RTS w historii (który z niejakimi zastrzeżeniami można przyznać Dune II), ale za to na pewno zyskała sobie miejsce w historii gatunku. Co zaoferuje nam trzecia odsłona?

No cóż, czas porozmawiać o wadach. Przede wszystkim spodziewałem się (zgodnie z zapowiedziami twórców) zasadniczego przełomu graficznego. Tymczasem 3D Warcrafta III jest, niestety, dość mocno oszukane, co przejawia się np. brakiem obrotowej kamery oraz bardzo poważnymi ograniczeniami w decydowaniu o zbliżeniach i oddaleniach planu. To jednak nie jest jeszcze takie straszne. Gorzej, że przynajmniej na początku gry miałem niejakie problemy w rozróżnieniu poszczególnych budynków oraz przypomnieniu sobie która funkcja w ich wnętrzu do czego służy. Oczywiście w miarę postępów zaczniesz się orientować we wszystkim coraz lepiej, niemniej jednak nie ma tu takiej jasności jak na przykład w seriach Westwoodu.

Spore zastrzeżenia mam co do sposobu poruszania się jednostek i znajdowania przez nie drogi na mapie. Żołnierze potrafią zablokować się i nie mogą poradzić sobie z przejściem pomiędzy własnymi towarzyszami. Skandaliczny jest też fakt, że budowniczowie klinują się pomiędzy gmachami, które właśnie wznieśli i tkwią tam bezczynnie i bez sensu. Jedyne co można wtedy zrobić, to zniszczyć budynek zagradzający drogę lub zabić samego budowniczego, uwalniając się za tą pomocą od ciężaru utrzymywania go.

Nie jestem zachwycony faktem, że gracz nie może wznosić murów obronnych, ulepszać fortyfikacji, czy zakładać pułapek czyhających na wroga, a więc to co można było zobaczyć w Age of Empires II lub Stronghold. Kiedy rozmawiałem z twórcami gry powiedzieli, że był to zabieg najzupełniej świadomy, ponieważ nastawili się na akcję oraz silne zaakcentowanie postaci bohaterów i wprowadzenie możliwości fortyfikowania psułoby im koncepcję. Ale... jednak szkoda.

Warcraft III reklamowany był jako gra, w której ogromną rolę odegrają bohaterowie. I rzeczywiście ich przydatność na polach bitew jest nie do zakwestionowania. Jednak sądziłem, że nieco wyraźniej zaznaczone zostaną elementy role play, a gracz otrzyma większą możliwość wyboru zdolności i cech herosów. Sądziłem, że Warcraft III zmierzać będzie w stronę Rage of Mages, gdzie grupy żołnierzy służyły jedynie jako obstawa bohaterów i element ich wspomagający. Trudno też nie zauważyć, że w sposób wyraźnie niezadowalający rozwiązano sprawy związane z ekwipunkiem herosów. Wszelkie artefakty ukazują się na takiej "listwie" na głównym ekranie, zamiast wejść do menu ekwipunku bohatera. Czy nie miło byłoby takiego herosa ubrać w zbroję, dać mu do ręki miecz lub topór i tarczę, obrzucić wszelakimi kosztownościami (pierścienie, naszyjniki itp)? Autorzy zdecydowali się na wersję surowo-prymitywno-symboliczną, a szkoda...

Autorzy przygotowali również edytor scenariuszy, z którym zapoznałem się z niejaką obawą. Jak się okazało: uzasadnioną. Czegoś tak skomplikowanego, zagmatwanego i zakręconego chyba jeszcze w życiu nie widziałem. No, ale cóż, nic dziwnego skoro ostatnio korzystałem z pięknego, przejrzystego edytora map w Heroes of Might&Magic IV oraz jeszcze prostszego edytora w Disciples II. Ja święcie wierzę w to, że edytor Warcraft III pozwala na tworzenie wspaniałych, rozbudowanych scenariuszy i wykorzystanie narzędzi, z których korzystali sami autorzy. Ale mnie na pewno nikt nie namówi, abym z niego skorzystał!

Warcraft III wydaje mi się bardzo interesującą propozycją, która może miłośnikom RTS dać możliwość niezłej zabawy. Rozbudowana kampania, kilkadziesiąt świetnie przygotowanych scenariuszy (i setki, które pojawią się na sieci), zrównoważony tryb walki wieloosobowej (battle.net znowu będzie rządzić!), fantastyczne przerywniki filmowe, bardzo przyzwoita oprawa audio-wizualna - to wszystko niewątpliwe zalety tego programu. Jednak trudno nie zauważyć, iż przy wszystkich swoich zaletach jest to gra wtórna. Ot, kolejna wariacja na trąbkę i fortepian. Nie zauważyłem, by autorzy mieli ambicję stworzenia nowej jakości, lecz połączyli tylko pewne znane już elementy i sklecili je (czasem udanie, czasem mniej) do kupy. Nie jestem pewien, czy do końca można to traktować jako zarzut. Jednak trudno mi się powstrzymać od myśli, że gdyby ludzkość prezentowała mentalność twórców Warcrafta III, to do tej pory myślelibyśmy, że na Księżyc najłatwiej nam się będzie dostać za pomocą zaprzęgu gęsi.

Jacek Piekara