Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 stycznia 2014, 16:10

autor: Tomasz Chmielik

Recenzja gry Blackguards – turowy RPG w świecie Drakensang - Strona 3

Daedalic Enternainment zafundowało graczom nowy pomysł na uniwersum The Dark Eye. Po dwóch przygodówkach, niemieckie studio stworzyło klasyczną turową grę fabularną. Czy Blackguards mają szansę konkurować chociażby z The Banner Saga?

Najgorsze ze wszystkiego są jednak sekwencje walk, pomiędzy którymi nie można się wyleczyć lub chociażby uzupełnić punktów energii astralnej. Każde kolejne starcie sprawia, że prowadzeni przez gracza bohaterowie są coraz bardziej zmasakrowani i trzeba się naprawdę nieźle nagimnastykować, by przejść dalej. Niestety, często zdarza się, że na końcu takiego morderczego maratonu czeka starcie z bossem. W takim przypadku nawet geniusz taktyczny niewiele może zdziałać, ponieważ kilku ledwo żywych bohaterów musi stawić czoła istocie, która jest w stanie ich pokonać jednym celnym trafieniem. Często towarzyszy jej zresztą zgraja wrogów – oczywiście w proporcjach minimum dwa do jednego. Jakby tego było mało, możliwość zapisania stanu gry w trakcie walki nie istnieje, co zmusza graczy do ciągłego jej powtarzania, aż do odniesienia sukcesu.

Bardzo fajnym elementem są lokacje, w których możemy przemieszczać się pomiędzy punktami. - 2014-01-28
Bardzo fajnym elementem są lokacje, w których możemy przemieszczać się pomiędzy punktami.

Powyższe błędy sprawiają, że w okolicy czwartego rozdziału gra staje się niezwykle frustrująca. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się jakaś łatka, która naprawi najpoważniejsze problemy. O tym jak bardzo utrudniają one zabawę, niech świadczy fakt, że z ich powodu czas przejścia gry wydłuża się o kilka ładnych godzin – wypełnionych głównie powtarzaniem walk. Nie oznacza to oczywiście, że Blackguards jest niegrywalny. Starcia są dynamiczne i wypełnione taktycznymi decyzjami, a interesująca fabuła mobilizuje do pokonywania kolejnych przeciwności losu. Czasami jest to jednak droga przez mękę. Drobna rada – postarajcie się jak najszybciej rozwinąć czar leczenia do maksymalnego poziomu. Przekłada się to na nieco mniejszą frustrację w trakcie gry.

Blackguards może pochwalić się bardzo dobrym i rozbudowanym systemem rozwoju postaci. Punkty doświadczenia wydaje się na kolejne rozwinięcia w sposób całkowicie dowolny, a najważniejsze jest pozyskiwanie zdolności specjalnych, które zwiększają wachlarz dostępnych w trakcie walki możliwości. Są to zazwyczaj różnego rodzaju ataki specjalne, jednak znajduje się wśród nich także i kilka umiejętności pasywnych, które po prostu zwiększają potencjał bohatera. Początkowo liczba opcji nieco przeraża, jednak po jakimś czasie stają się one całkowicie intuicyjne. System rozwoju postaci z pewnością przypadnie do gustu fanom klasycznych, „papierowych”, gier fabularnych.

Walki w sekwencjach nie są zbyt uczciwe, ponieważ wymagają stawienia czoła „świeżym” wrogom. - 2014-01-28
Walki w sekwencjach nie są zbyt uczciwe, ponieważ wymagają stawienia czoła „świeżym” wrogom.

Podsumowując, Blackguards to ciekawa propozycja, która stara się połączyć klasyczne elementy komputerowych gier fabularnych z nowoczesnymi rozwiązaniami. Chwilowo posiada ona jednak zbyt dużo bugów, które poważnie ograniczają jej potencjał i psują zabawę. Ciężko zaplanować kolejne ruchy, kiedy nie możemy polegać na umiejętnościach oraz nie jesteśmy w stanie poprawnie wyliczyć prawdopodobieństwa sukcesu naszych działań. Często zamiast wymagających taktycznych wyzwań otrzymujemy loterię, w której jedynie od łaski losu zależy, czy walka ułoży się po naszej myśli. Na szczęście fabuła Blackguards jest na tyle wciągająca, że warto zagryźć zęby i po prostu grać dalej. Najwierniejsi fani gatunku zakupu nie pożałują, niezdecydowani powinni jednak poczekać na rozwój sytuacji i kolejne łatki od producenta.

Tomasz Chmielik | GRYOnline.pl