Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 grudnia 2013, 13:30

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Killzone: Shadow Fall - multiplayer bez zarzutu, kampania poniżej oczekiwań - Strona 4

Killzone: Shadow Fall na PlayStation 4 otwiera nowa generacje gier na maszynę Sony. Pytanie tylko czy czyni to wystarczająco godnie, by zostać zapamiętanym na dłużej niż tylko do wysypu drugiej fali gier?

Do wyboru są trzy profesje: zwiadowca, żołnierz wsparcia i szturmowiec, czyli bardzo klasycznie. Nie zdobywa się jednak żadnych punktów doświadczenia, a stawia czoła wyzwaniom, co pozwala odblokowywać nowe modele broni, ekwipunku i umiejętności specjalne. Moim zdaniem to lepszy system, ponieważ wymaga nieco więcej zaangażowania w zabawę niż zwykłe nawalanie w co popadnie. Powiedziałbym, że gra staje się bardziej kreatywna, o ile to możliwe przy ostrej rzezi, jaka ma miejsce na dziesięciu dostępnych na razie mapkach. Guerilla Games planuje wydawać DLC z nowymi planszami za darmo, co stawia firmę w bardzo pozytywnym świetle. A może to tylko zadośćuczynienie za naprędce, byle zdążyć przed premierą konsoli, skleconą kampanię? Tak czy siak, liczy się sam fakt tego typu inicjatywy.

Czy pisałem już, że Killzone: Shadow Fall jest bardzo ładną grą? - 2013-12-04
Czy pisałem już, że Killzone: Shadow Fall jest bardzo ładną grą?

Killzone: Shadow Fall jest grą niewątpliwie bardzo ładną i jako tytuł startowy nieźle reklamuje możliwości systemu, na który został stworzony, jednak i tu można wytknąć mu to i owo. Oprawa graficzna, szczególnie w przypadku bohaterów, potrafi zachwycić, artystycznie całość naprawdę robi niezłe wrażenie, ale w wielu miejscach da się bez większego wysiłku znaleźć niedoróbki. Chociażby w postaci słabiej wykonanych tekstur czy powtarzalnych obiektów. Jest ładnie, ale szczerze powiem, że nie wpadłem w taki zachwyt jak w „dwójce” kiedy trafił się pustynny etap, czy w „trójce” podczas zamieci śnieżnej. Gdzieś zapodział się ten charakterystyczny, plastyczny rozmach serii i tym razem zaserwowano w większości typowo miejskie widoczki. Równie śliczne, ale mnie jednak czegoś zabrakło.

Oprawa dźwiękowa jest niezła i... tylko niezła. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie da się całkiem wyciszyć muzyki, która jakoś nieszczególnie przypadła mi do gustu. Zwłaszcza wtedy, kiedy skradamy się przez las, a z głośnika wydobywa się dynamiczna i zagłuszająca wszelkie inne odgłosy „techniawa”. Tradycyjnie już w przypadku Sony nie potrafię też rzec dobrego słowa o dubbingu. Jest zły. Główny bohater, kiedy już się odzywa, irytuje, a wszyscy Helghanie mówią głosem jednego aktora, na dodatek z brzmieniem wydobywającym się z komunikatora ukrytego w masce, zupełnie nieprzypominającym tego z oryginalnej wersji. Niestety, nie da się grać po angielsku i jednocześnie czytać polskich napisów. A szkoda, bo to zawsze najbardziej kompromisowe rozwiązanie. Wszelkie inne dźwięki, szczególnie odgłosy strzałów pochodzących z różnych broni, są już na szczęście znacznie lepsze.

Właśnie w takiej chwili najbardziej przydaje się dron potrafiący prawie trupa poskładać do kupy. - 2013-12-04
Właśnie w takiej chwili najbardziej przydaje się dron potrafiący prawie trupa poskładać do kupy.

Podsumowanie nowego Killzone’a przychodzi mi bez trudu. Jeżeli nie jesteście typami graczy lubiących sieciowe zmagania w dobrze zaprojektowanych pojedynkach, nie kupujcie już teraz tego tytułu i albo go sobie w ogóle darujcie, albo poczekajcie na znaczną przecenę. Gra nie jest warta zainteresowania się nią na tych niespełna dziesięć godzin potrzebnych do ukończenia kampanii, która okazuje się źle zaprojektowana, przedstawia niespecjalnie wciągającą historię i nie wnosi żadnej wartości dodanej do gatunku strzelanin. Miejscami wygląda prześlicznie i generuje krajobrazy, które trudno będzie zapomnieć, ale jej największą zaletę stanowi multiplayer. Satysfakcjonujący, przemyślany i wciągający na długie godziny. Podnosi przyjemność obcowania z Killzone’em: Shadow Fall o kilka punktów.

Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej