autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry Need for Speed Rivals - NFS wchodzi w nową generację
Need for Speed: Rivals po raz kolejny podnosi poprzeczkę, stając się, podobnie jak wcześniej Need for Speed: Most Wanted, symbolem startującej właśnie nowej generacji konsol. Jednak czy to wystarczy, aby zainteresować zmęczonych nieco fanów?
- wyśmienita warstwa audiowizualna;
- dobra optymalizacja;
- wyważona mechanika jazdy, na którą wpływ mają zmiany poczynione w trakcie modyfikacji wozów w garażu;
- połączenie trybu dla jednego gracza i wieloosobowego.
- zdarza się, że gra oszukuje w mało elegancki sposób;
- brak wsparcia dla kierownic, ograniczenie szybkości animacji do 30 klatek na sekundę i okazjonalne bugi.
U progu nowej generacji Electronic Arts raczy nas kolejną częścią samochodowej serii, w przypadku której znalezienie jakiegokolwiek synonimu przymiotnika oryginalny byłoby zadaniem niesłychanie trudnym. Z kilkoma wyjątkami nie są to gry złe czy nawet średnie. Need for Speed to marka znana i ceniona przez całkiem liczne grono osób lubiących poszaleć kilkusetkonnymi wózkami, jednak nawet tym najbardziej cierpliwym gonienie wydawcy w piętkę dało się już we znaki. Nie inaczej jest i tym razem. W Rivals nie ma krzty oryginalności w samym jądrze rozgrywki. To powtórka z Hot Pursuit przemieszana z rozwiązaniami wymyślonymi swego czasu przez Criterion Games, zastosowanymi w Burnout: Paradise i później w Need for Speed: Most Wanted. Tak wygląda baza nowej gry, ale jej nadbudową jest świetnie przemyślany tryb wieloosobowy w otwartym świecie i oprawa wizualna momentami zapierająca dech w piersiach. I wiecie co? W zupełności mi to wystarczyło, aby się świetnie bawić.
Za NFS: Rivals zabrałem się ochoczo i bez szlochania z powodu pojawiających się przed premierą informacji, dotyczących między innymi zablokowania szybkości animacji do 30 klatek na sekundę. Oczywiście w przypadku PC jest to ze strony producenta strzał w kolano. Decyzja została podjęta z powodu asynchronicznego multiplayera, pozwalającego w trakcie jazdy spotykać na drodze żywych rywali (stąd tytuł gry). O ile być może (podkreślam: być może) w przypadku konsol nowej generacji i ich architektury, która być może (znowu to powtarzam) nie odkryła jeszcze przed deweloperem wszystkich tajemnic, ma to jakiś sens, to jaki ma podobna blokada w wersji pecetowej? W porządku, chodzi o komfortową rozgrywkę, ale próbując zadowolić wszystkich, tak naprawdę nie zadowala się nikogo. Czemu wyraz dała rzesza pecetowców.

Czy jednak warto podnosić krzyk, nie wiedząc, jak będzie wyglądać ostateczny rezultat? Po kilkunastu godzinach spędzonych z grą śmiem twierdzić, chyba po raz pierwszy w życiu, że te 30 klatek na sekundę w zupełności wystarczy do świetnej zabawy. Duża w tym zasługa niezłej optymalizacji. Animacja jest płynna, nie zauważyłem drobnych zacięć, które były plagą wielu poprzednich gier z serii. To prawda, że w przypadku wyścigów ilość wyświetlanych klatek jest jednym z priorytetów, ale tym razem naprawdę nie ma na co narzekać. Istnieje możliwość odblokowania większej ich liczby i co dociekliwsi zapewne spróbują to zrobić, ale jak na razie próżny ich trud. Wprowadzenie zmian powoduje, że gra i zaimplementowana w niej fizyka zaczynają wariować, czyniąc zabawę w Rivals pozbawioną sensu. Blokada jest ewidentnym minusem gry - subiektywnie oceniam jednak, że przez całą rozgrywkę zupełnie mi ona nie przeszkadzała.

Need for Speed: Rivals stanowi rozwinięcie i dopracowanie pomysłów przede wszystkim z Hot Pursuit. Ponownie możemy obrać dwie ścieżki kariery. W tej nieco bardziej rozbudowanej wcielamy się w drogowego wariata, uwielbiającego wyścigi i kolekcjonującego coraz lepsze samochody za zdobywane podczas zmagań punkty szybkości. Odblokowane, a następnie zakupione auta można spersonalizować, zmieniając kolor lakieru, winyle, felgi czy choćby napis na tablicy rejestracyjnej. Ponadto każdy z wozów da się podrasować, fundując mu większą wytrzymałość, siłę, szybkość, przyśpieszenie... Zabawy z tym sporo, ale – co najważniejsze – poprawki te są dość dobrze wyczuwalne podczas jazdy. To samo dotyczy różnic pomiędzy poszczególnymi modelami aut.