Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 listopada 2013, 13:43

autor: Grzegorz Bobrek

Recenzja gry Battlefield 4 - wkraczamy na pole walki nowej generacji - Strona 3

Battlefield 4 nie jest grą idealną, ale w swojej kategorii multiplayerowych strzelanin nie ma sobie równych.

W przeciwieństwie do tego, jak było w Battlefieldzie 2, tutaj oficer nie występuje fizycznie na mapie, a podłącza się do gry poprzez specjalny slot. Do jego narzędzi należy opcja wysyłania zasobów na pole walki, aktywacji kanonierki, zdalnego zwiadu czy EMP. Szczególnie przydatne oddziały nagradza przyspieszeniem awansu, a środki na te wszystkie działania zdobywają dla niego podwładni, poprzez wykonywanie poleceń i realizację celów misji. Szkopuł w tym, że przy ograniczonej wielkości map i permanentnym chaosie operacyjnym, nie mówiąc już o charakterze otwartych serwerów, trudno zauważyć bezpośredni wpływ działań dowódcy na wynik bitwy. Co najwyżej bonusy dostarczane przez lidera potrafią przechylić szalę zwycięstwa na jedną stronę. Szczególnie wtedy, kiedy przeciwnik pozbawiony jest podobnego wsparcia. Dowodzenie w sumie pozostaje ciekawą opcją pogłębienia mechaniki gry i klimatu konfliktu zbrojnego – wrażenie robi moment, w którym wrogi oficer wyznacza Cię celem o wysokim priorytecie (co za komplement!) czy też sojusznik nagradza zespół za obronę kluczowego punktu.

Recenzja gry Battlefield 4 - wkraczamy na pole walki nowej generacji - ilustracja #1

W bieżącej wersji Battlefielda 4 nie działają jeszcze plutony. Ta wygodna forma zrzeszania się graczy i wspólnego dołączania do jednej partii pojawi się dopiero na początku 2014 roku. Kuriozalna decyzja, trzeba przyznać.

Multiplayer rządzi, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Przede wszystkim zachwyca technologia – przy najwyższych ustawieniach gra wygląda obłędnie. Eksplozje wyrzucające w powietrze tony gruzu i piachu, przyciągające wzrok efekty świetlne, rozległe panoramy – choć nie wszystkie mapy cechuje ten sam poziom, nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że Battlefield 4 wyznacza nowe standardy oprawy graficznej. Czy to w singlu, czy w starciach sieciowych. Potrafi także imponować ulepszoną fizyką zniszczeń – mimo że zgodnie z zapowiedziami nie każdy element otoczenia podlega destrukcji. Zdarzają się nadal nienaruszalne betonowe bloki, skwery za nic mające sobie ostrzał z armaty 105 mm, dominują też budynki, których struktura oprze się nawet tonie ładunków C4. Zaraz, a co z tym walącym się drapaczem chmur?

… i na ulicach wielkich metropolii. - 2013-11-08
… i na ulicach wielkich metropolii.

Rzecz w tym, że Levolution sprowadza się do jednej, konkretnej akcji na każdej mapie. Skala tych efektów różni się dość znacznie – od skromnego zawalenia wieży strażniczej w Operacji Blokada po kompletnie zmieniające styl gry zalanie miasteczka w Strefie Powodziowej, które przenosi ciężar zabawy na dachy okolicznych budynków. Czy to mało? W kontekście obietnic – może, ale w obliczu obecnych standardów i na tle konkurencji – destrukcja w Battlefieldzie 4 jest wciąż rewelacyjna. Jest to poziom na razie nieosiągalny dla rywali, nawet jeśli mówimy „jedynie” o natężeniu i większej widowiskowości efektów oraz o paru oskryptowanych wydarzeniach. Drugiego takiego pola bitwy nie znajdziecie. No, na pewno nie w kampanii dla jednego gracza.