autor: Krzysztof Żołyński
Die Hard: Nakatomi Plaza - recenzja gry
Die Hard: Nakatomi Plaza to gra akcji/FPS oparta na fabule pierwszej części słynnej serii filmów akcji „Die Hard”. Gracz wciela się w postać głównego bohatera filmu, policjanta John McClane.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Jak się zapewne domyślacie Die Hard: Nakatomi Plaza jest strzelaniną zrealizowaną w konwencji FPS opartą na pierwszej części klasycznego filmu akcji, znanego w Polsce jako Szklana Pułapka, w którym główną rolę zagrał Bruce Willis. Gra odtwarza większość z filmowych lokacji i postaci. Zabawa odbywa się w rozwijającej się liniowo akcji rozłożonej na 30 misji. Pod względem wierności filmowi gra jest pełnym sukcesem, chociaż dodano kilka elementów, ale o tym później. Pojawia się niestety sporo zgrzytów, które znacznie osłabiają wizerunek gry. Są to: niewielkie problemy ze sterowaniem i inteligencją przeciwników oraz trochę większe z grafiką.
W Die Hard: Nakatomi Plaza wcielamy się w rolę Johna McClane’a, detektywa nowojorskiej policji, który wybrał się z wizytą do swej byłej żony mieszkającej w Los Angeles. Żona zaprosiła go na przyjęcie gwiazdkowe organizowane przez firmę, w której pracuje. Jak przystało na Los Angeles siedziba tej firmy to 40 kondygnacyjny drapacz chmur - Nakatomi Plaza. Wkrótce po przyjeździe McClane’a wieżowiec zostaje opanowany przez grupę terrorystów, mówiących ze swojskim niemieckim akcentem. Budynek momentalnie został odcięty od świata, a wszyscy ludzie, którzy w nim przebywali, stali się zakładnikami. Żądanie terrorystów to okrągła suma-milion dolarów.
Jedyna osoba, która nie wpadła w łapy terrorystów to McClane. Jako prawdziwy twardziel decyduje się na solową akcję przeciw bandziorom. Arsenał, jaki posiada to niezbyt imponujący zestaw, Beretta i zapalniczka (!?). Wszystkie pozostałe postacie z filmu również pojawiają się w grze i odgrywają swoje role w przerywnikach, które są zmontowane prawie identycznie jak w filmie. Mamy tu: sierżanta Ala Powella, Argyle, Harrego Ellisa, Holly Gennero i Hansa Grubera.
Przy pomyślnych wiatrach grę można ukończyć w 10 do 15 godzin. Trwa to rzecz jasna o wiele dłużej niż film (2:11), ale przyznacie, że to niezbyt imponujący czas. Dla odświeżenia scenariusza, twórcy gry dodali kilka sekwencji filmowych i misji, które nie pojawiły się w filmowej wersji Szklanej Pułapki. Niestety to, co nieźle wygląda na papierze znacznie gorzej sprawdza się w praktyce. Tak też jest w wypadku dodanych przygód McClane’a, które nie najlepiej komponują się z resztą gry. Dodatkowe misje zmuszają naszego bohatera do czołgania się w przewodach wentylacyjnych, przeprowadzanie po budynku ludzi z oddziału SWAT i eskortowanie kilku zakładników. Wszystko byłoby pięknie gdyby tylko zakładnicy nie byli tak durni żeby pchać się na terrorystów i włazić im prosto przed lufy. Przyznam, że zadania same w sobie nie byłyby takie złe, ale jak napisałem wcześniej zupełnie nie komponują się z resztą scenariusza gry, który stanowi wyraźną całość.
Co jeszcze nie trzyma się kupy? Aha! Kiedy McClane po raz pierwszy nawiązuje kontakt z sierżantem Powellem mówi mu, że budynek został opanowany przez grupę terrorystów i że udało się mu „zaopiekować” kilkoma z nich. Tak jest w filmie, a tymczasem w grze, kontakt ma miejsce, kiedy mamy na koncie około 20 zabitych bandziorów. Na zakończenie Nakatomi Plaza okaże się, że zlikwidowaliście setkę przeciwników, co stanowi chyba 10-krotnie większą liczbę niż w filmie. Mówię Wam cała armia.