Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 czerwca 2002, 11:20

autor: Krzysztof Żołyński

Die Hard: Nakatomi Plaza - recenzja gry

Die Hard: Nakatomi Plaza to gra akcji/FPS oparta na fabule pierwszej części słynnej serii filmów akcji „Die Hard”. Gracz wciela się w postać głównego bohatera filmu, policjanta John McClane.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Jak się zapewne domyślacie Die Hard: Nakatomi Plaza jest strzelaniną zrealizowaną w konwencji FPS opartą na pierwszej części klasycznego filmu akcji, znanego w Polsce jako Szklana Pułapka, w którym główną rolę zagrał Bruce Willis. Gra odtwarza większość z filmowych lokacji i postaci. Zabawa odbywa się w rozwijającej się liniowo akcji rozłożonej na 30 misji. Pod względem wierności filmowi gra jest pełnym sukcesem, chociaż dodano kilka elementów, ale o tym później. Pojawia się niestety sporo zgrzytów, które znacznie osłabiają wizerunek gry. Są to: niewielkie problemy ze sterowaniem i inteligencją przeciwników oraz trochę większe z grafiką.

W Die Hard: Nakatomi Plaza wcielamy się w rolę Johna McClane’a, detektywa nowojorskiej policji, który wybrał się z wizytą do swej byłej żony mieszkającej w Los Angeles. Żona zaprosiła go na przyjęcie gwiazdkowe organizowane przez firmę, w której pracuje. Jak przystało na Los Angeles siedziba tej firmy to 40 kondygnacyjny drapacz chmur - Nakatomi Plaza. Wkrótce po przyjeździe McClane’a wieżowiec zostaje opanowany przez grupę terrorystów, mówiących ze swojskim niemieckim akcentem. Budynek momentalnie został odcięty od świata, a wszyscy ludzie, którzy w nim przebywali, stali się zakładnikami. Żądanie terrorystów to okrągła suma-milion dolarów.

Jedyna osoba, która nie wpadła w łapy terrorystów to McClane. Jako prawdziwy twardziel decyduje się na solową akcję przeciw bandziorom. Arsenał, jaki posiada to niezbyt imponujący zestaw, Beretta i zapalniczka (!?). Wszystkie pozostałe postacie z filmu również pojawiają się w grze i odgrywają swoje role w przerywnikach, które są zmontowane prawie identycznie jak w filmie. Mamy tu: sierżanta Ala Powella, Argyle, Harrego Ellisa, Holly Gennero i Hansa Grubera.

Przy pomyślnych wiatrach grę można ukończyć w 10 do 15 godzin. Trwa to rzecz jasna o wiele dłużej niż film (2:11), ale przyznacie, że to niezbyt imponujący czas. Dla odświeżenia scenariusza, twórcy gry dodali kilka sekwencji filmowych i misji, które nie pojawiły się w filmowej wersji Szklanej Pułapki. Niestety to, co nieźle wygląda na papierze znacznie gorzej sprawdza się w praktyce. Tak też jest w wypadku dodanych przygód McClane’a, które nie najlepiej komponują się z resztą gry. Dodatkowe misje zmuszają naszego bohatera do czołgania się w przewodach wentylacyjnych, przeprowadzanie po budynku ludzi z oddziału SWAT i eskortowanie kilku zakładników. Wszystko byłoby pięknie gdyby tylko zakładnicy nie byli tak durni żeby pchać się na terrorystów i włazić im prosto przed lufy. Przyznam, że zadania same w sobie nie byłyby takie złe, ale jak napisałem wcześniej zupełnie nie komponują się z resztą scenariusza gry, który stanowi wyraźną całość.

Co jeszcze nie trzyma się kupy? Aha! Kiedy McClane po raz pierwszy nawiązuje kontakt z sierżantem Powellem mówi mu, że budynek został opanowany przez grupę terrorystów i że udało się mu „zaopiekować” kilkoma z nich. Tak jest w filmie, a tymczasem w grze, kontakt ma miejsce, kiedy mamy na koncie około 20 zabitych bandziorów. Na zakończenie Nakatomi Plaza okaże się, że zlikwidowaliście setkę przeciwników, co stanowi chyba 10-krotnie większą liczbę niż w filmie. Mówię Wam cała armia.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.