Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 18 października 2013, 12:00

Recenzja gry Iesabel - polskie Diablo prosto z Gdyni - Strona 2

Gdyńskie studio Madman Theory Games próbuje swoich sił na rynku diabloklonów. Czy ich Iesabel jest w stanie powalczyć z prężącą muskuły i ostatnio bardzo aktywną konkurencją?

Z kiepsko rozwiązanym sterowaniem idą w parze żenujące reakcje bohaterów na komendy. Nie dość, że śmiałkowie poruszają się z gracją nieheblowanej deski, to ich zachowanie na placu boju woła o pomstę do nieba. Postacie potrafią zatrzymać się w pół kroku mimo wydanego rozkazu marszu, problem sprawia też zbliżenie się barbarzyńcą do niektórych oponentów w taki sposób, by w ogóle zadać cios (dotyczy to przede wszystkim starć z bossami). Zdarza się, że uderzenia nie sięgają celu, mimo że nasz podopieczny może policzyć zmarszczki na twarzy przeciwnika, konieczna staje się wówczas praktycznie niezauważalna korekta ustawienia względem rywala, by miecz wreszcie mógł zrobić swoje. Wydawałoby się, że to drobnostki, ale w trakcie zabawy urastają one do rangi niebotycznych problemów. Trudno cieszyć się młócką, jeśli ciągle walczy się z niedopracowaną mechaniką – już w pierwszym Diablo wyglądało to wszystko lepiej, a od mistrzowskiej pod tym względem „trójki” dzielą Iesabel lata świetlne.

Recenzja gry Iesabel - polski hack'n'slash prosto z Gdyni - ilustracja #1

O niedbalstwie autorów najlepiej świadczy fakt, że nikomu nie chciało się w konwersji poprawić ekranów ze wskazówkami, które wyświetlane są zaraz po rozpoczęciu przygody. W pokazanym przykładzie mowa o elementach interfejsu obecnych jedynie w wydaniu na platformy mobilne i próżno szukać ich na PC – steamowa edycja ma zupełnie inny HUD! Kwiatki w postaci hasła „tapnij” zamiast „kliknij” przepełniają czarę goryczy.

Recenzja gry Iesabel - polski hack'n'slash prosto z Gdyni - ilustracja #2

A tak prezentował się stary interfejs.

Łyżką miodu w interfejsowej beczce dziegciu jest HUD. Autorzy zrealizowali go naprawdę dobrze. Pasek u dołu ekranu zawiera jedenaście w pełni konfigurowalnych slotów (jeden został niestety zmarnowany na wspomnianą już ikonę ataku, ale da się to przeżyć), mamy całkowicie wolną rękę w kwestii przypisywania do nich mikstur, umiejętności i zwojów – robi się to szybko i bezboleśnie. Iesabel pozwala ponadto przyporządkować dowolny klawisz do każdego z tych okienek, nie zmuszając do korzystania z domyślnego ustawienia, a takie rozwiązanie bardzo się chwali. Dodatkowe ekrany (bohatera, zdolności, rzemiosła itd.) wyglądają poprawnie, no, może poza ekwipunkiem, ale tutaj winę ponoszą przede wszystkim fatalnie wykonane rysunki przedmiotów. Nie cieszą też panele z opisami gratów, podające informacje w bardzo chaotyczny sposób – czyżby autorom zabrakło czasu, by je odpowiednio dopracować?

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej