Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 września 2013, 15:38

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Grand Theft Auto V – 10 gwiazdek dla GTA V! - Strona 4

Po kilkudziesięciu godzinach GTA V nie przestaje bawić i zadziwiać. Historia gangsterów Michaela, Franklina i Trevora to spore osiągnięcie studia Rockstar, które po raz kolejny pokazało, że gra w zupełnie innej lidze niż większość deweloperów.

Ręce na kierownicy

Jako osoba, która zaliczyła chyba każdą odsłonę z cyklu Grand Theft Auto, mam na koncie mnóstwo przeróżnych misji – setki razy kradłem samochody, podrzucałem ludzi do wybranego punktu, uciekałem przed policją lub realizowałem kontrakty polegające na likwidowaniu szumowin. Teoretycznie więc kolejna porcja tego samego powinna mnie śmiertelnie znudzić. Nic bardziej mylnego – misje z GTA V są nadal interesujące, bo Rockstar dopracował każdą z nich. Czasami firma odchodzi od prowadzenia nas za rączkę, chociaż zwykle realizuje swoje standardy – lepiej niż wcześniej i „wygładzając krawędzie”. Dzięki temu mało jest wyzwań, na których można się zaciąć, a więcej takich, które po prostu bawią i cieszą. To wręcz podejrzane, że w GTA V nie trafiłem na moment, w którym miałbym dość – projekt zadań okazał się na to zbyt dobry, więc nie zdarzyło mi się wyłączyć gry ze złości. Zwykle byłem zły, że w ogóle muszę ją wyłączać.

Aleja gwiazd zgromadziła dużo znanych osobistości. - 2013-09-24
Aleja gwiazd zgromadziła dużo znanych osobistości.
Recenzja gry Grand Theft Auto V – dziesięć gwiazdek Rockstara! - ilustracja #2

„Piątka” prezentuje nowy system ucieczki przed policją, który opiera się na bardziej sensownych zasadach. Teraz radiowozy i funkcjonariusze mają pewne pole widzenia. Zadaniem gracza jest zniknięcie z oczu i radarów organów ścigania i utrzymanie tego stanu wystarczająco długo. To sprawia, że pościgi są bardziej klimatyczne, a przed udaniem się do lakiernika należy upewnić się, że nie ciągniemy za sobą ogona.

Sporo czasu poświęcono na poprawienie innych aspektów rozgrywki. Lepiej jeździ się samochodami, bo bardziej trzymają się drogi. Pędzenie przez wyboistą pustynię jest dzięki temu niesamowicie przyjemne. Poza tym łatwiej obsługuje się telefon ze wszystkimi aplikacjami i funkcjami, wśród których teraz znalazła się między innymi gra na giełdzie, powiązana zresztą z pewnymi misjami. Żeby zarobić na manipulacjach akcjami, należy śledzić świat gry, są też metody na to, żeby na niego wpływać. Prosty jest system zmiany statystyk postaci – na pewno nie trzeba się z nim męczyć ani nawet bardzo nad nim zastanawiać. Możesz się w to zagłębić i w zamian otrzymasz pewne korzyści. Możesz też zupełnie to zignorować, a i tak ukończysz grę. Bardziej dynamiczne są strzelaniny, które w GTA IV nie przypadły mi do gustu. Teraz bardzo łatwo trafia się wrogów, za to trudniej celuje w ich głowy, w związku z czym walki są szybkie i mniej kłopotliwe, chociaż do zaliczenia misji z lepszym medalem potrzeba wprawy. Podsumowując, Grand Theft Auto V rozwija sandboksową formułę Rockstara w udany sposób – chwyta nas w swoje szpony i nie wypuszcza, ale jednocześnie nie dusi zbyt mocnym uściskiem.

W tym wszystkim imponujące jest to, że Rockstar bardzo dozuje środki i funkcje gry. GTA V, produkcja zawierająca więcej różnych mechanizmów rozgrywki niż wiele tytułów akcji razem wziętych, ani razu nie wydało mi się trudne do opanowania. Jest łatwiej, lepiej i przyjemniej niż we wcześniejszych odsłonach, bo nie zostajemy rzuceni na głęboką wodę i pożarcie rekinom. Jedyny motyw, który budzi moje mieszane uczucia, stanowi system fizyki rodem z Maksa Payne’a 3. Z jednej strony to technologia oferująca niesamowitą jakość wizualną i poczucie fizyczności postaci oraz świata. Z drugiej – mechanika, która bardzo spowalnia akcję, bo teraz bohater nie strzela, tylko najpierw wychyla się zza osłony, później składa do strzału i dopiero wtedy wypala. Denerwuje to zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach. Z czasem jednak do tego przywykłem i byłem w stanie zaakceptować ten system w zamian za to, co oferuje – realizm oraz humor, bo z fizyką postaci można wyczyniać cuda.