Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 września 2013, 15:00

autor: Asmodeusz

Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu - Strona 6

Tworząc swe najnowsze dzieło – Total War: Rome II – Creative Assembly pełnymi garściami czerpało z doświadczeń zdobytych podczas produkcji Empire oraz Shoguna II. Ponowna wizyta w antycznym Rzymie będzie nie lada gratką dla żądnych klasyki generałów.

Qualis artifex pereo!

Od strony technicznej i artystycznej Total War: Rome II prezentuje się wyśmienicie. Rzeźba terenu na mapie świata została doskonale odwzorowana. Możemy dostrzec autentyczne pasma górskie, wulkany, takie jak Etna czy Wezuwiusz, rzeki czy nawet kształt wybrzeża antycznego basenu Morza Śródziemnego. Otwarte obszary są pełne bujnej roślinności, przy czym soczyście zielony drzewostan Italii wyraźnie różni się od ponurych lasów Germanii. W przeciwieństwie do poprzednich gier z serii Total War, w Rome II miasta żyją własnym życiem: obserwujemy nie tylko dziesiątki domostw, ale również powoli postępujące prace budowlane nad naszym nowym portem czy Koloseum. Nieodkryta część mapy została przysłonięta gęstą mgłą, co dodaje jej tajemniczości. Osobiście bardzo podoba mi się brak dziwacznych filtrów graficznych, zniekształcających barwy. Kolory są żywe i wyraźne, a sama gra bardzo przyjemna dla oka.

Aż żal opuszczać słoneczną Italię...

Podczas bitew taktycznych możemy zobaczyć Total War: Rome II w pełnej krasie. Już od dawna w szeregach oddziałów brak klonów – wojownicy różnią się od siebie zarówno detalami ubioru, jak i zachowaniem. Przed bitwą niektórzy piechurzy wpatrują się w niebo, modląc do bogów, inni zaś rozgrzewają się i przygotowują do nadchodzącego starcia. Czasami da się nawet usłyszeć wojaków przerzucających się żartami! Gdy już rozpocznie się bitewna wrzawa i oddziały zaczną mieszać się ze sobą, możemy obejrzeć doskonałe animacje walki – poszczególni żołnierze reagują na uderzenia i z impetem wylatują w powietrze, gdy szarżują na nich rydwany bądź kawaleria. Doskonale widać, że wyprowadzane ciosy są energiczne – to nie teatr kukiełek, lecz prawdziwa walka na śmierć i życie. Animacje zgonów wojaków są niezwykle sugestywne, choć brakuje tu krwi. Pomimo rzezi dziesiątków, jak nie tysięcy żołnierzy piaski pustyni nadal pozostają złote tam, gdzie powinny być pokryte szkarłatem. Wypada jedynie liczyć, że w przyszłości pojawi się odpowiednia łatka naprawiająca to niewielkie niedociągnięcie.

Gdzie jest Wally?

Podczas kampanii oraz starć przygrywa muzyka najwyższej jakości, do czego już Creative Assembly zdążyło nas przyzwyczaić. Zarówno spokojne fragmenty, które słyszymy na mapie świata, jak i dynamiczne utwory bitewne nie mają prawa się nie podobać. Motyw pojawiający się podczas obrony przesmyku górskiego w prologu dorównuje nawet mojemu dotychczasowemu faworytowi – „Hymn of War” z Medieval 2: Total War.

Jeśli chodzi o wydajność, gra powinna ruszyć na tym samym sprzęcie, na którym działało Total War: Shogun II. Sam testowałem ją na laptopie ASUS G75VW, więc dość solidnej maszynie, i bez większych problemów mogłem odpalić ją w ustawieniach ultra, choć – aby uzyskać pełną płynność – musiałem obniżyć niektóre z ustawień grafiki. Większych problemów ze stabilnością nie zauważyłem: na około 30 godzin gry, program przestał reagować jeden raz.

Frontalny atak na falangę to samobójstwo.

Veni, vidi...

...i oczywiście vici! Tytuł jest dopracowany pod każdym względem: kampania okazuje się długa i rozbudowana, a dostępne opcje wystarczają na wiele godzin gry. Bitwy taktyczne są absorbujące, a ich poziom skomplikowania rośnie wraz z liczbą biorących w nich udział oddziałów – szczególnie trudne wydają się starcia na morzu, gdzie jeden niewielki błąd może kosztować nas utratę kilku okrętów. Wprowadzone w kampanii zmiany nie tylko ułatwiają opanowanie sytuacji i szybkie podejmowanie decyzji, ale pozwalają również na czerpanie przyjemności z zabawy mniej doświadczonym generałom. Dodatkowo obszerna encyklopedia wzbogacona samouczkami oraz obecność minikampanii, czyli prologu, powodują, że Total War: Rome II można śmiało polecić zarówno początkującym graczom, jak i miłośnikom historii. Creative Assembly zawiesiło poprzeczkę bardzo wysoko i przeskoczenie jej będzie wymagać nie lada wysiłku.

Asmodeusz | GRYOnline.pl