Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 września 2013, 15:00

autor: Asmodeusz

Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu - Strona 4

Tworząc swe najnowsze dzieło – Total War: Rome II – Creative Assembly pełnymi garściami czerpało z doświadczeń zdobytych podczas produkcji Empire oraz Shoguna II. Ponowna wizyta w antycznym Rzymie będzie nie lada gratką dla żądnych klasyki generałów.

Oblężenie miasta: wszystkie drogi ucieczki zostały zablokowane – teraz wystarczy dokonać szturmu na centrum.

Starcia pomiędzy armiami nie uległy większym zmianom od czasów pierwszego Rzymu. Pole bitwy nadal obserwujemy z lotu ptaka i dowodzimy poszczególnymi oddziałami, zmieniając ich szyk i formację. Dzięki dużej liczbie dostępnych w grze jednostek mamy do dyspozycji całą gamę manewrów taktycznych. Możemy umieścić falangę w centrum armii i osłaniać jej boki za pomocą lekkiej kawalerii, miażdżąc wroga w jednym powolnym natarciu, bądź też zastosować przynętę na elitarne jednostki nieprzyjaciela w postaci jednostek lekkozbrojnych, a następnie uderzyć na ich flanki oddziałami szturmowymi. Żołnierze mogą korzystać z całej gamy zdolności specjalnych, tymczasowo zwiększających ich siłę ataku czy szybkostrzelność, przy czym im mocniejsza jest dana umiejętność, tym więcej czasu wymaga jej ponowna aktywacja.

Terra firma! A nie... to tylko celtycka flota.

Starcia na morzach są odrobinę bardziej wymagające, gdyż okręty poruszają się ślamazarnie i nie zawsze da się zreorganizować ich szyk. Podczas walki trzeba nieustannie zwracać uwagę na położenie każdego statku. Przypadkowe wystawienie burty na atak rozpędzonej triremy może okazać się opłakane w skutkach – większa jednostka po prostu przepołowi nasz okręt, eliminując go i topiąc całą załogę! Manewrowanie pojedynczymi statkami jest szczególnie ważne, gdy ochraniamy nasze transportowce – komputerowy przeciwnik wprost kocha taranować je i posyłać w objęcia Neptuna.

Działania sztucznej inteligencji w większości wypadków są usprawiedliwione sytuacją na polu bitwy, chociaż czasami zdarza się, że rywal wyraźnie się zagubi. Podczas gry wysłał on jeden ze swoich oddziałów w stronę moich linii w celu wymuszenia ataku, ale zapominał o uderzeniu resztą armii na moje zmieszane szyki. Po stracie jednostki komputer posłał kolejną grupę piechoty z tym samym zamiarem. Sytuacja ta powtórzyła się kilka razy, aż nieprzyjaciel stracił wszystkie oddziały uderzeniowe. Oprócz tego czasami trafiało się, że mając przewagę 3:1 (główna armia oraz wspierający generałowie), SI wysyłała do mnie armię partiami, w związku z czym niecałe dwa tysiące legionistów rozniosło w pył sześciotysięczną armię Celtów.

Pomimo przewagi liczebnej SI nie mogła poradzić sobie z jednym ciasnym przejściem.

Homo homini lupus est

W Total War: Rome II toczymy walki zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz naszego imperium. Po otwarciu okna frakcji naszym oczom ukazuje się lista znajdujących się w czynnej służbie generałów wraz z informacją o ich rodzie oraz posiadanych gravitas (jest to popularność i pozycja danej postaci, zyskiwana wraz z dokonaniami militarnymi). Im więcej sławnych dowódców należy do naszego rodu i im większe są ich osiągnięcia, tym silniejsze będą nasze wpływy w senacie. Z drugiej strony ambitni generałowie mogą się nam sprzeciwiać i doprowadzić do otwartej rebelii – takie postacie, niezależnie od ich osiągnięć, trzeba udobruchać, oferując im awans, bądź też usunąć z drogi, zlecając zabójstwo. Musimy również nieustannie baczyć na balans sił w senacie. Jeśli osiągniemy zbyt dużą przewagę nad pozostałymi rodami, mogą one obwołać nas wrogiem publicznym i rozpocząć wojnę domową. Z drugiej strony, jeśli nasze wpływy okażą się zbyt słabe, możemy zostać skazani na wygnanie – w tym wypadku konieczne jest odzyskanie pozycji za pomocą lojalnej armii bądź też sowicie opłaconych wojsk najemnych.