Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 września 2013, 15:00

autor: Asmodeusz

Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu - Strona 2

Tworząc swe najnowsze dzieło – Total War: Rome II – Creative Assembly pełnymi garściami czerpało z doświadczeń zdobytych podczas produkcji Empire oraz Shoguna II. Ponowna wizyta w antycznym Rzymie będzie nie lada gratką dla żądnych klasyki generałów.

Miasta otrzymały limitowaną liczbę miejsc na nowe budowle: stolica może posiadać sześć konstrukcji, zaś osady maksymalnie cztery. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło: każdy budynek da się ulepszyć (np. willa, farma, rowy nawadniające, latyfundium), zaś konstrukcja nie jest już kolejkowana. Jeśli mamy wystarczająco dużo pieniędzy, możemy jednocześnie wznieść nawet osiemnaście nowych konstrukcji w obrębie jednej krainy, co pozwala na błyskawiczną zmianę priorytetów w danej lokacji. Wystarczy zaledwie kilka tur, aby z granicznej prowincji nastawionej na rekrutację wojska i produkcję machin wojennych stworzyć spichlerz Cesarstwa Rzymskiego, który jest w stanie wyżywić całe imperium.

Widok na Italię; część prowincji nadal pozostaje pod kontrolą Ligii Etruskiej.

Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu - ilustracja #2

„Carthago delenda est!”, czyli „Kartagina musi zostać zniszczona”, było jednym z wielu haseł reklamowych Total War: Rome II. Słowa te niejednokrotnie wypowiadał Katon Starszy (234 p.n.e. – 149 p.n.e.), nawołując senat do ostatecznego rozprawienia się z zamorskim przeciwnikiem Rzymu. Niestety, nie doczekał się tego za swojego życia – Kartagina została zburzona dopiero w 146 p.n.e. Jak na ironię w 122 p.n.e. w miejscu zrujnowanej metropolii powstała rzymska Colonia Junonia, zaś w 44 p.n.e. Oktawian August założył tam nowe miasto... Kartaginę.

Powyższe zmiany pozwalają na zagęszczenie mapy dużą liczbą miast i miasteczek, a przy tym wymuszają specjalizację poszczególnych obszarów. Jako że większość dostępnych budowli daje różnego rodzaju pasywne bonusy pozostałym konstrukcjom znajdującym się w prowincji, dopinguje to gracza do maksymalnego wykorzystania tych zależności. Budując kolejne farmy czy latyfundia, powinniśmy również zainwestować w delikatesy lub forum cuppedinis, które zwiększą przychody generowane przez budynki rolne. Z drugiej strony, posiadając koszary, należy udostępnić też odpowiednie warsztaty i pola treningowe, aby nasze wojska już od samego początku były dobrze wyszkolone i wyposażone. Wprowadzenie podziału na prowincje i regiony pozwoliło twórcom na dodanie jeszcze jednej ciekawej opcji: systemu edyktów. Są to akty prawne, które gwarantują różnorakie bonusy naszym lokacjom, np. pomnażają przychody z podatków bądź zapewniają większy przyrost naturalny. Jest jednak pewien haczyk: możemy je ogłosić jedynie wtedy, gdy mamy pełną kontrolę nad prowincją, stąd też niejednokrotnie musimy zadecydować, czy warto zaatakować neutralną frakcję tylko po to, by uzyskać dostęp do edyktów.

Rozbudowana prowincja Magna Graecia wraz z aktywnym edyktem „Chleb i igrzyska”.

Si vis pacem, para bellum

Spokojna rozbudowa naszego imperium nie może trwać wiecznie. Prędzej czy później dzikie hordy zawitają do naszych bram, więc zawczasu trzeba przygotować się na ich przyjęcie bądź też samemu rozpocząć podbój państw ościennych. Do tego niezbędna jest silna, zdyscyplinowana oraz świetnie wyszkolona i wyposażona armia. I w tym miejscu Total War: Rome II nie zawodzi. Do naszej dyspozycji oddano setki (!) różnego rodzaju jednostek pogrupowanych w kilka kategorii. Zależnie od potrzeb bądź upodobania możemy korzystać z piechoty wyposażonej w miecze, włócznie, piki lub broń miotającą, z lekkozbrojnej bądź ciężkiej kawalerii, z rydwanów, różnych maszyn wojennych rażących pociskami na odległość czy nawet z doskonale znanych graczom z Rome: Total War słoni bojowych. Tym razem da się również rozbudować flotę i wzbogacić ją o antyczne biremy i triremy, zarówno w wersji abordażowej, jak i artyleryjskiej, wyposażonej w balisty oraz onagery. W naszej gestii leży nawet wybór wojsk abordażowych, takich jak hastati czy piechota pomocnicza. Opcji jest na tyle dużo, że żadne dwie armie nie będą identyczne.