Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 sierpnia 2013, 12:45

autor: Szymon Liebert

Recenzja Blade of Destiny HD - remake Realms of Arkania to dramat jakich mało - Strona 2

Recenzujemy remake jednej z legend RPG – Realms of Arkania: Blade of Destiny HD. W tym przypadku sprawa jest dość jasna. Dostaliśmy niedokończoną grę, przy której niedoskonały pierwowzór wydaje się świetną produkcją.

Twórcy naturalnie są świadomi, że wypuścili tytuł w raczej kiepskim stanie i ostro zabrali się za jego naprawianie. Początkowo łatki pojawiały się praktycznie codziennie, później raz na tydzień. Tak naprawdę jednak nie widać końca tego procesu – w założeniach produkcja ma zostać dokończona w ciągu miesiąca, ale szczerze w to powątpiewam. Poza tym kolejne aktualizacje nie są kompatybilne ze starszymi zapisami gry. Inną sprawą jest to, że za owymi błędami i brakami nie kryją się błyskotliwe rozwiązania, zaskakujące pomysły czy prześlicznie podrasowana grafika. Zamiast tego dostajemy słabą, a momentami fatalną pozycję, która zawiera tylko ułamek magii pierwowzoru.

Prawie jak Skyrim

Być może nie pamiętacie, ale oryginał był jedną z gier „klatkowych”, a więc nieoferujących płynnego poruszania się. Zamiast pójść w kierunku niezłego Legend of Grimrock albo po prostu pozostawić dwuwymiarowy wygląd lokacji, autorzy stworzyli w pełni trójwymiarowy system rodem z The Elder Scrolls. Przy tak niewielkim budżecie to nie miało prawa się udać. Wersja HD na pierwszy rzut oka wygląda w porządku, ale okazuje się okropna. Mówimy o poziomie sprzed kilkunastu lat z dodaniem paru współczesnych efektów, co szczególnie widać w modelach postaci.

Prawie jak Skyrim... Ech, kogo ja oszukuję? - 2013-08-09
Prawie jak Skyrim... Ech, kogo ja oszukuję?

Oczywiście kwestie wizualne nie mają znaczenia dla wielu graczy. Dla mnie też nie, więc mógłbym przeboleć, że oszpecono tytuł mojego dzieciństwa. Niestety kierunek artystyczny wiąże się z wieloma złymi decyzjami, które sprawiają, że w remake gra się pięciokrotnie gorzej niż w oryginał. Proszę, nie przytaczajcie nigdzie tego wyliczenia, bo wykonałem je na oko.

Palcem po mapie

Zacznijmy od fatalnego sterowania – w Blade of Destiny HD eksploracja świata (czy raczej miast) jest wręcz przykrą koniecznością. Dwa wymiary i zupełnie płaskie mapy miały ten urok, że wszędzie łatwo było doczłapać. Teraz trzeba omijać brzydkie obiekty i postacie, wdrapywać się na wzgórza i manewrować przy drzwiach, aby wejść do środka. Sporadycznie znośne widoczki, jakie można uchwycić przy odpowiednio długim kadrowaniu, nie tłumaczą tego, że gra chodzi fatalnie niezależnie od ustawień graficznych, które – na marginesie – są wyjątkowo skąpe. Pełną płynność da się uzyskać chyba tylko w najmniejszych mieścinach.

I znowu zrobiło się sympatycznie. Wystarczy się nie odwracać i nie grać. - 2013-08-09
I znowu zrobiło się sympatycznie. Wystarczy się nie odwracać i nie grać.

Powyższe wady sprawiły, że najlepiej grało mi się z poziomu mapy. Ona sama jest jednym z małych plusów gry, bo ułatwia orientację w terenie. Szkoda, że także często zawodzi, nie pokazując tego, co chcemy, czy wariując podczas przeglądania okolicy. Zresztą to cecha całego interfejsu tej produkcji. Teoretycznie zawiera ona wszystkie typowe dla RPG elementy, czyli ekrany postaci, umiejętności, a nawet dziennik questów. Obsługa każdego z nich sprawia jednak spore problemy, bo okienka i przyciski działają niedokładnie lub wyłączają się, kiedy wciśniemy coś innego. Niby to drobiazgi, ale po pewnym czasie zaczynają frustrować. Szczególnie w przypadkach, w których decydują o wydarzeniach lub losie postaci. Na przykład w trakcie walki. I w końcu doszliśmy do momentu, w którym podczas gry zacząłem się głośno śmiać.