Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 lipca 2013, 13:05

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Shadowrun Returns - powrót legendy, test dla Kickstartera - Strona 3

Shadowrun Returns jest ważne z dwóch powodów: to powrót uniwersum łączącego wpływy Tolkiena i Gibsona oraz sprawdzian dla Kickstartera. Chociaż gra nie okazała się doskonała i pozostawia pewien niedosyt, z powodzeniem spełnia część obietnic.

System walki jest w porządku, ale brakuje w nim „taktycznej głębi”. - 2013-07-30
System walki jest w porządku, ale brakuje w nim „taktycznej głębi”.

Podobne wrażenie sprawiają starcia, które są całkiem przyjemne, ale pozostawiają pewien niedosyt. Prowadzimy w nich maksymalnie cztery postacie, opisane między innymi punktami działania. Bohaterowie mogą chować się za osłonami, strzelać i stosować różne umiejętności. Ja grałem deckerką, czyli hakerką, więc sporo czasu spędziłem w Matriksie,shadowrunnerowej cyberprzestrzeni. Toczymy w niej równoległą walkę z użyciem programów, najczęściej po to, by przejąć kontrolę nad systemami zabezpieczeń. Rozgrywane na tury starcia w świecie rzeczywistym i wirtualnym są jednak często bardziej scenkami niż systemem, zaprojektowanymi tak, by pokazać odpowiednie elementy i nie zrazić ryzykiem wykreowania niewłaściwej postaci. Ich kontekstowość oznacza przeważnie, że tracą na taktycznej głębi. Mówiąc krótko, przeciwnicy grają nie fair – nagle wybiegają spoza sceny, bo tak zakłada scenariusz. Nie odbija się to na poziomie trudności, ale podtrzymuje wrażenie obcowania nie z kompletnym mechanizmem, tylko z jego namiastką lub reprezentacją złożoną w hołdzie scenariuszowi. Skłamałbym mówiąc, że źle bawiłem się podczas dowodzenia czteroosobowym oddziałem. Było przyjemnie, ale cały czas liczyłem na więcej – gra nie rozwinęła skrzydeł, chociaż nikt nie powiedział, że to się nie zmieni w przyszłości

Jedną z największych wad Shadowrun Returns jest sposób zapisu, którego dokonujemy tylko i wyłącznie na początku mapy. Dany save da się w razie potrzeby skopiować lub cofnąć do wcześniejszego fragmentu kampanii. Takie rozwiązanie irytowałoby bardzo w niemal każdej innej grze RPG – w Shadowrun Returns co najwyżej przeszkadza, bo przejście poszczególnych lokacji nie zabiera zbyt dużo czasu. Ująwszy rzecz inaczej: można przywyknąć do tego dziwnego pomysłu.

Komunikacja z graczem odbywa się za pomocą tekstu. - 2013-07-30
Komunikacja z graczem odbywa się za pomocą tekstu.

W ostatnich latach krąży taka opinia, że czego nie zrobi deweloper, zrobi to gracz. W przypadku Shadowrun Returns jest to bardzo trafne stwierdzenie, bo cała gra wydaje się zbudowana z myślą o edytorze scenariuszy. W pewnym momencie przyszło mi nawet do głowy, że kampania The Dead Man’s Switch stanowi tylko pokaz możliwości dołączonych do gry narzędzi. Jak łatwo je opanować? Powiem krótko: zrobienie prostej scenki zajęło mi bodajże pół godziny. Edytor okazuje się banalny, bo po prostu składamy w nim mapy z klocków, a później zapełniamy je postaciami. Nie oznacza to jednak, że nie można wycisnąć z niego więcej – kryją się w nim funkcje, które wykorzystają tylko bardziej doświadczeni modderzy.

Trudno powiedzieć, jak rozwinie się scena skupiona wokół Shadowrun Returns, ale wygląda na to, że coś będzie się tu działo. Regularne dostarczanie nowych historii brzmi nieźle i na pewno bardzo pozytywnie wpłynie na odbiór tego tytułu. Ja sam chętnie wypróbuję kolejne przygody, bo podstawowa opowieść rozbudziła moją wyobraźnię. Ciekaw jestem jednak, czy nowe scenariusze zaserwują też deweloperzy? To na pewno byłoby dobrą reklamą dla ich produkcji.

Wynajmujemy kompanów. - 2013-07-30
Wynajmujemy kompanów.

Obietnice spełnione – w części

Wydaje mi się, że Shadowrun Returns spełnia przynajmniej część obietnic danych osobom, które swoimi pieniędzmi wsparły studio Harebrained na Kickstarterze. To klimatyczna historia bazująca na uniwersum Shadowrun i odnosząca się do jego adaptacji w postaci gier z przeszłości. W tym sensie produkcja ta sprawia wręcz wrażenie dobrej sesji fabularnej, czyli takiej, która ma konkretny cel, rozwinięcie i epilog. Niestety, kampania zaserwowana przez twórców przy drugim podejściu obnaża swoją naturę: jest jednorazowym doświadczeniem i miniaturką RPG, a nie głębokim i sensownym systemem. Nie oczekujcie więc tytułu rozbudowanego, wielowątkowego i biorącego pod uwagę każdy Wasz wybór czy interakcję. Shadowrun Returns takie nie jest, chociaż nie musi to być wadą – dobry scenariusz rekompensuje te braki.

Pozostaje jeszcze kwestia wspomnianego edytora, pod kątem którego gra została skonstruowana – tak przynajmniej się wydaje. Za jego pomocą da się zrobić wiele, jeśli tylko znajdą się odpowiedni do tego ludzie. Zresztą pierwsze projekty już powstają, ktoś zabrał się nawet za przenoszenie klasycznej odsłony z SNES-a. W Shadowrun Returns można zainwestować z myślą o owej twórczości fanów, chociaż – jak sami pewnie rozumiecie – nie jest to w stu procentach pewna inwestycja. Ale tak właśnie funkcjonuje świat biznesu i gier – czasem trzeba zaryzykować. Sami oceńcie czy warto.

Szymon Liebert | GRYOnline.pl