autor: Michał Chwistek
Recenzja gry Don't Starve - głód, smierć i świnie w szkole przetrwania od Klei Entertainment
Don’t Starve to wymagający i niewybaczający błędów symulator szkoły przetrwania, który łączy w sobie cechy Minecrafta, Harvest Moona i The Binding Of Isaac, a wszystko to utrzymane w stylu filmów Tima Burtona.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- losowo generowane światy;
- dająca satysfakcję eksploracja;
- bardzo rozbudowany system rzemiosła;
- burtonowski klimat;
- prosta, ale przemyślana mechanika walki;
- wysoki poziom trudności.
- słabo zrealizowany tryb fabularny;
- mała liczba sekretów i losowych wydarzeń.
Kanadyjskie studio Klei Entertainment zdecydowanie należy do czołówki twórców gier niezależnych. Wydane niedawno Mark of the Ninja zebrało bardzo wysokie oceny w branżowej prasie, a stworzonego dwa lata wcześniej Shanka zna niemal każdy szanujący się fan indie. Tym razem studio z Vancouver postanowiło spróbować swoich sił w tworzeniu zupełnie innej gry, w niczym nie przypominającej dwóch poprzednich projektów. Don’t Starve jest symulatorem szkoły przetrwania, któremu znacznie bliżej do Minecrafta czy Harvest Moona niż do dwuwymiarowych gier akcji.
Już od samego początku Don’t Starve daje jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru prowadzić gracza za rączkę. Nie znajdziemy tu żadnego samouczka, a oferowane podpowiedzi ograniczają się do przypominania o nadchodzącym zachodzie słońca czy braku pożywienia. Zaraz po wciśnięciu przycisku „Start” zostajemy przeniesieni do centrum losowo wygenerowanego lasu, gdzie naszym jedynym dobytkiem będzie to, co uda nam się wyszukać w okolicy. Przetrwanie pierwszej nocy może okazać się nie lada wyzwaniem, jeśli dostatecznie szybko nie przyswoimy sobie rządzących światem gry zasad.
Z pomocą przychodzi bardzo czytelny interfejs oraz banalnie proste sterowanie. Niemal każdą czynność możemy wykonać wciskając lewy klawisz myszy. Wystarczy kliknąć przedmiot czy przeciwnika, a nasz bohater automatycznie zrobi to, czego od niego oczekujemy. Zerwie rosnące obok kwiaty, podniesie leżący na ziemi kamień czy zetnie stojące w pobliżu drzewo. Nawet mało doświadczeni gracze nie powinni mieć problemów z rozpoczęciem zabawy. Dłuższe przetrwanie w pełnym niebezpieczeństw lesie, to jednak zadanie dla prawdziwych hardcore’owców.
Podczas gry odblokujemy kilku nowych bohaterów, którzy posiadają różnego rodzaju zdolności. Piromanka Willow nie będzie miała problemu z dostępem do ognia.
Bardzo istotną cechą nowej gry studia Klei jest fakt, że śmierć naszego bohatera okazuje się ostateczna i nieodwracalna. Jeśli zginiemy pożądleni przez pszczoły, staranowani przez bawoła czy spopieleni w pożarze, pozostanie nam jedynie rozpoczęcie zabawy od samego początku. Don’t Starve zdecydowanie nie jest tytułem dla osób oczekujących od gry chwili relaksu. Śmierć czyha niemal na każdym kroku, a jeśli na moment stracimy koncentrację, nasza postać może nawet umrzeć z głodu lub wyczerpania.
Ważny element rozgrywki w Don’t Starve stanowi eksploracja losowo generowanego świata. Choć przygodę zawsze rozpoczynamy w leśnym otoczeniu, w grze występuje kilka różnych krajobrazów, wśród których są bagna, skaliste wyżyny, gęsto zadrzewione bory czy piaszczyste stepy. Większość lokacji jest zupełnie losowa, ale wymienione obszary charakteryzuje różna częstotliwość występowania konkretnych surowców czy przeciwników. Początkowo zwiedzanie świata sprawia naprawdę dużą przyjemność. Każda nowa rozgrywka jest zupełnie inna i zaskakuje niemal co krok. Gdy jednak pogramy już nieco dłużej, szybko zaczyna brakować różnorodności. Mała liczba sekretów i losowych zdarzeń to jedna z największych bolączek Don’t Starve. Choć pozostałe elementy gry są na tyle rozbudowane, że potrzeba nawet kilkudziesięciu godzin na zapoznanie się z nimi wszystkimi, przemierzanie świata traci wiele ze swego uroku już po kilkunastu partiach.