Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 lutego 2013, 12:00

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Crysis 3 - prorok FPSów przyszłości - Strona 3

Studio Crytek jest cenione przede wszystkim za świetną grafikę. I pod tym względem Crysis 3 w zasadzie nie ma sobie równych. Czy pod warstwą pięknej oprawy kryje się godne zwieńczenie opowieści o komandosach odzianych w nanokombinezony?

Jednym z dodatków do gry są ulepszenia nanokombinezonu, które odblokowujemy z czasem. W danym momencie możemy mieć aktywowane cztery z nich. Podręczny system pozwala tworzyć różne wariacje modyfikatorów, aby szybko zmieniać je podczas zabawy.

W późniejszej części kampanii mapy są naprawdę spore, chociaż ograniczeni jesteśmy konkretnymi zadaniami głównymi i pobocznymi. Większość z opcjonalnych wyzwań procentuje specjalnym rodzajem broni lub drobną pomocą w walce, choćby pojawieniem się oddziału sojuszników w wozie opancerzonym. Nie zawsze jednak zdaje to egzamin, w przytoczonym przykładzie po obsadzeniu wieżyczki na pojeździe zostałem dosłownie zmasakrowany przez siły wroga. Ważniejsze jest to, że na obszerniejszych poziomach sami możemy pokierować różnymi pojazdami, w tym samochodzikiem rodem z Half-Life’a 2. To wszystko, wraz z takimi dodatkami jak hakowanie, czy możliwość korzystania z broni Cepidów, daje dość złożoną rozgrywkę z wieloma potencjalnymi taktykami. Repertuar Proroka jest spory, chociaż szczerze mówiąc trudno jest go w pełni wykorzystać. Problemem nie jest liczba narzędzi, a to, że wiele z nich zdaje się psu na budę, bo konstrukcja gry bardzo często zbija z tropu.

Łuk okazał się świetnym, choć trochę zbyt potężnym, dodatkiem.

Otwarte zamknięte

W paru scenach Crysis 3 nawiązuje do swoich sandboksowych korzeni w bardziej wyraźny sposób niż „dwójka”. Trafiamy do obszernego miejsca, otrzymujemy 2-3 cele, swobodę podejścia do każdego z nich oraz szereg narzędzi. Próbowałem korzystać z nich skrzętnie, łamiąc zabezpieczenia i wykonując misje poboczne. Raz walcząc z ukrycia, by innym razem robić tyle hałasu, co zwiastuny filmów Michaela Baya. Niestety, często kończyło się to nie najlepiej - dostawałem po łapach za zbytnią frywolność. Złudna wolność wprowadza przekonanie, że możemy zrobić wszystko tak jak chcemy. Tymczasem w wielu miejscach trzeba po prostu obrać jedną ze ścieżek, jakie wytyczyli autorzy. W innym przypadku trafia się na przysłowiową niewidzialną ścianę (czasem dosłownie). Moje doświadczenia z Crysis 3 były przez to chaotyczne, momentami frustrujące. Przykład? Raz postanowiłem wyjść z bazy otoczonej wysokim murem, żeby wykonać jedno z zadań pobocznych. Misja była stosunkowo łatwa, więc szybko byłem gotowy do powrotu. Niestety, okazało się, że do bazy nie dostanę się w żaden alternatywny sposób, mimo, że odkryłem potencjalne wejście. Postać odmówiła wdrapania się na rurę będącą na pewno w jej zasięgu. Trzeba było więc cofnąć się do poprzedniej lokacji i wejść do twierdzy w ten sam sposób jak poprzednio. Nikt nie lubi dreptać w kółko, bo gra nie przewidziała tego, że ktoś ulegnie iluzji dawanej przez nią swobody.

Nie wydaje mi się, żeby Crysis 3 przynosił przy tym rozwiązania, czy projekty poziomów szczególnie ważne dla rozwoju tej serii. Cały czas powracały mieszane odczucia w kontekście samej rozgrywki, która rzuca wyzwania i od razu uczy, że nie warto ich podejmować. Po co włóczyć się po pustawej okolicy skoro wystarczy dobiec do wskazanego celu, aby przejść do następnej sekcji. Poszczególne alternatywy są po prostu zbyt ukryte lub trudne do odróżnienia od pomysłów, które nie prowadzą donikąd. W takich sytuacjach nie warto się starać, szukać i kombinować, skoro najprostsze podejście jest nad wyraz skuteczne. Przydałoby się tu może postawienie jakiś kategorycznych zapór, które gracze musi ominąć w ten lub inny sposób. Bez nich element nawet tej sterowanej dowolności często się wymyka.

Możliwości działania jest sporo, ale sama konstrukcja gry jest chaotyczna.

Mimo pewnego rozczarowania pozornością decyzji taktycznych, jakie podejmujemy w grze, bawiłem się przy niej przednio. Podobały mi się nowe typy przeciwników, dodatkowe zabawki i poszczególne sekwencje. Ogólnie uwielbiam przesadzone sceny i motywy, ale tutaj panowała inna zależność: im bardziej kameralnie, tym lepiej. Najwięcej frajdy czerpałem z tych małych sytuacji, w których eliminuję z łuku kolejnych panikujących żołnierzy lub kombinuję jak się do nich zakraść. Mniej ekscytowały mnie przejazdy przez zniszczone obszary obsadzone gęsto wrogami. Nawet mimo faktu, że były obszerne i wypełnione pozornymi możliwościami działania. Crysis 3 wciąż ma w sobie urok gry dającej poczucie kontrolowania superbohatera, który potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. Niestety, w znacznej mierze jest to więc przygoda, przez którą można przemknąć nie wykorzystując potencjału jej części składowych, które są za słabo wyeksponowane.