Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 listopada 2012, 09:00

Recenzja gry King’s Bounty: Wojownicy Północy – powtórka z rozrywki - Strona 2

Wojownicy Północy to solidne rozszerzenie znanej i lubianej formuły, jednak deweloper wystawia cierpliwość fanów na wielką próbę. Zmian względem Wojowniczej Księżniczki jest tu zdecydowanie za mało.

W rozwoju bohatera nie poczyniono żadnych większych zmian. Nadal mamy do wyboru trzy zróżnicowane klasy, które determinują, jakie punkty umiejętności do wydania otrzymamy po osiągnięciu każdego z siedemdziesięciu poziomów doświadczenia. W drzewkach pojawiło się kilka premierowych zdolności, ale większość to doskonale już znane skille, często nieznacznie zmodyfikowane w stosunku do tego, co widzieliśmy poprzednio. Najbardziej interesująco prezentują się oczywiście zupełne nowości: pieśni Eddy, które odśpiewane na początku starcia potrafią ułatwić w różny sposób eliminację przeciwników, oraz banalny w obsłudze system craftingu, umożliwiający tworzenie magicznych przedmiotów z dostępnych tu i ówdzie schematów. Gra oferuje ponadto różne bonusy z tytułu zdobywanych nagród. Ten dobrze pamiętany z Wojowniczej księżniczki element doczekał się drobnego rozwinięcia – wyzwań jest już nie dziesięć, a piętnaście, a każde z nich ma oczywiście trzy progi zaawansowania.

Walkirie przyzywamy na plac boju, kupując konkretne zaklęcie za pomocą punktów Szału. - 2012-11-23
Walkirie przyzywamy na plac boju, kupując konkretne zaklęcie za pomocą punktów Szału.

Gra zmusza do czytania ogromnej ilości tekstu w trakcie wypełniania questów, co nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie dość, że ma on mało atrakcyjną formę, to na dodatek jakość przekazu pozostawia sporo do życzenia. Jakby tego było mało, główny wątek fabularny miesza się z mniej istotnymi zadaniami pobocznymi, w rezultacie czego już po kilku godzinach tracimy zainteresowanie perypetiami Olafa.

Poszczególne odsłony serii King’s Bounty w inny sposób podchodziły do kwestii specjalnych czarów, jakie w trakcie bitew pozyskuje się za pomocą punktów Szału, i nowa gra nie jest pod tym względem wyjątkiem. Rosjanie mocno pogmatwali cały system, wiążąc go z walkiriami, legendarnymi opiekunkami żołnierzy, doskonale znanymi z mitologii nordyckiej. Na starcie dostępne jest tylko jedno zaklęcie z tej grupy, a kolejne zdobywamy dopiero po uzyskaniu względów tychże kobiet. Wzmacnianie unikatowych zdolności odbywa się na podobnej zasadzie jak w przypadku smoka w Wojowniczej księżniczce: im częściej posyłamy walkirie do boju, tym szybciej dostajemy możliwość usprawniania czarów, ale – uwaga! – dopiero po spotkaniu pierwszej bogini na jednej z sąsiednich wysp. Całość jest skomplikowana tak mocno, że na początku zupełnie nie wiadomo, jak to wszystko ogarnąć, a w zrozumieniu mechanizmu nie pomaga, niestety, instrukcja, która – choć jest obszerna – z niewiadomych względów nie tłumaczy zasady działania tego procesu. Ktoś tu ewidentnie czegoś nie dopilnował.

Silnik nie pozwala na stworzenie większych lokacji. Nadal więc zwiedzamy niezbyt duże wyspy. - 2012-11-23
Silnik nie pozwala na stworzenie większych lokacji. Nadal więc zwiedzamy niezbyt duże wyspy.

Mimo że produkt jest łudząco podobny do poprzednich odsłon cyklu, a wspomnianym w tekście nowinkom daleko do miana rewolucyjnych, w King’s Bounty wciąż gra się nieźle. Ukończenie kampanii to zajęcie na minimum sześćdziesiąt godzin, przy czym większość tego czasu spędzamy na walkach ze stworami – jedna taka potyczka może zabrać nawet kilkanaście minut, a w trakcie przygody zaliczamy ich kilkaset. Zabawa staje się odrobinę nużąca w środkowej fazie, gdyż dobrze prowadzony bohater zbyt łatwo pozbywa się kolejnych rywali, ale po obowiązkowej wizycie w krainie demonów wszystko wraca do normy i stopień trudności w odwiedzanych lokacjach systematycznie rośnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie inteligencja przeciwników jest problemem – tą rywale niestety nie grzeszą, a ubytki w intelekcie nadrabiają wyłącznie przewagą liczebną.

Pieśni Eddy są źródłem różnych bonusów, które ułatwiają starcia. - 2012-11-23
Pieśni Eddy są źródłem różnych bonusów, które ułatwiają starcia.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej