Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 października 2012, 17:00

Recenzja gry Assassin's Creed III - asasyni w Ameryce - Strona 2

Pełnoprawna, trzecia odsłona cyklu Assassin’s Creed jest już faktem. Czy wizyta na amerykańskiej ziemi u boku zupełnie nowego bohatera spełniła wygórowane oczekiwania fanów tej serii?

Poprzednie odsłony cyklu przyzwyczaiły nas do dość mocnej ingerencji w kondycję miast – poprzez kupowanie zabytków czy odnawianie sklepów. W Assassin’s Creed III niczego takiego nie uświadczymy. W Bostonie i w Nowym Jorku dostępnych jest raptem kilka sklepów, a pozostałe interaktywne budowle to kompletnie bezużyteczne drukarnie (niby likwidują rozgłos, ale konia z rzędem temu, kto odwiedzi je więcej niż raz) i tawerny (minigierki). Możemy za to stworzyć małą osadę w pobliżu posiadłości bohatera za pośrednictwem dodatkowych misji pobocznych – sprowadzeni do wioski fachowcy zbiorą za nas cenne surowce, a także skonstruują rozmaite przedmioty. Część wytworzonych gratów zwiększa limity w ekwipunku Connora, pozostałe nadają się wyłącznie do przehandlowania.

Trzy grosze Dela:

Assassin's Creed III to gra pełna sprzeczności. Twórcom udało się stworzyć coś autentycznie nowego, a jednocześnie pozostającego w schemacie utartym przez całą serię. Gra nie ustrzegła się denerwujących błędów i nie do końca przemyślanych rozwiązań. Sprytnie odświeżono system walki wzorując się na rewelacyjnych mechanizmach z Batmana, wprowadzono zmienne pory roku, ogromny obszar do zwiedzania, możliwość biegania po drzewach oraz kilka niezłych gadżetów. Niestety musimy się równocześnie nastawić na płaskie (dosłownie i w przenośni) miasta pozbawione monumentalnych konstrukcji, pięknych kościołów i architektonicznych perełek, których pełno w Europie. Wpływa to nie tylko na brak wizualnych atrakcji, ale również na solidną zmianę stylu rozgrywki – jeszcze nigdy w historii serii tak często nie biegałem ulicami miasta. Assassin's Creed III wprowadza też kilka zupełnych nowości, z których nie wszystkie są celne. Bitwy morskie potrafią być szalenie efektowne, ale na dłuższą metę mogą znudzić. System tworzenia przedmiotów i handlu jest całkiem rozbudowany, ale zupełnie niepotrzebny. Polowania stanowią atrakcję przy pierwszych kilku podejściach – potem zaczynają denerwować. Sklepy są pełne różnych rodzajów broni, których kompletnie nie wykorzystujemy. Równocześnie zrezygnowano z kilku ciekawych elementów poprzednich części, jak na przykład rozbudowy własnego pancerza. Nowy Asasyn to nadal bardzo dobra gra, w którą powinien zagrać każdy fan serii. Szkoda tylko, że twórcy obrali nowy kierunek do końca go nie eksploatując.

Ocena: 8/10

Polowania są miłym przerywnikiem pomiędzy zwykłymi misjami, ale na dłuższą metę nie rajcują. - 2012-10-30
Polowania są miłym przerywnikiem pomiędzy zwykłymi misjami, ale na dłuższą metę nie rajcują.

Kasa nie odgrywa jednak w „trójce” większej roli. Nadal oczywiście można kupić pewne rzeczy, np. mocniejszą broń, ubrania, mapy ułatwiające odnalezienie znajdziek czy kosztowne usprawnienia statku, mimo to większość z tych inwestycji wydaje się zupełnie niepotrzebna – dotyczy to głównie narzędzi mordu. Na dodatek moduł do tworzenia towarów jest toporny w obsłudze, a wysyłane do miast konwoje nie przynoszą aż tylu pieniędzy, by zrekompensować żmudną i czasochłonną zabawę z craftingiem. Odbiór nowej funkcjonalności byłby zapewne inny, gdyby produkt zachęcał do pomnażania gotówki. W poprzednich produkcjach ciułało się ją choćby po to, by kupić nowe elementy zbroi i zwiększyć w ten sposób żywotność bohatera, ale w Assassin’s Creed III długość paska zdrowia pozostaje bez zmian a stracona energia odnawia się samoczynnie. Lepsze ciuchy nie wnoszą tu niczego poza zmianą wyglądu bohatera.

Mimo że to Connor gra w Assassin’s Creed III pierwsze skrzypce, show skutecznie skradł mu Haytham Kenway. Ów bezwzględny jegomość powala swoją charyzmą, w czym ogromny udział ma podkładający mu głos aktor.

O dziwo, wspomniana regeneracja życia okazała się mieć zbawienny wpływ na wzrost stopnia trudności starć, jednego z kluczowych elementów całego cyklu. Teraz w sytuacji kryzysowej nie można szybko sięgnąć po medykamenty i natychmiast poprawić kondycji bohatera – pełną sprawność odzyskamy dopiero wtedy, gdy ostatni przeciwnik padnie u naszych stóp. Żeby było ciekawiej, twórcy zlikwidowali stały blok, więc nie da się już spokojnie unikać ciosów rywali i wykonywać uderzeń z bezpiecznej pozycji. Nowy system walki przypomina rozwiązanie zastosowane w ostatnich Batmanach. Wszystkie ataki oponentów są sygnalizowane, więc w odpowiednim momencie parujemy cios i dopiero wtedy wyprowadzamy kontrę. Wrogów można ponadto wytrącać z równowagi, rozbrajać ich, a nawet wykorzystywać w charakterze żywych tarcz! Żołnierze lubią bowiem czasem wystrzelić z muszkietów i wówczas taka osłona ratuje nas od niechybnej śmierci. Nic nie zmieniło się natomiast w kwestii serii zabójstw, nadal da się w szybki sposób likwidować przeciwników jednego po drugim. Akcję tę wykonuje się nawet łatwiej niż poprzednio, ale nie oznacza to, że wyeliminowanie większej grupy nie nastręcza problemów. Choć wojacy nie grzeszą inteligencją, to jednak często włączają się do ataku, więc Connor zmuszony jest przerywać morderczy taniec i blokować spadające uderzenia.

Przez grę przewija się sporo postaci historycznych. O każdej z nich możemy poczytać w Encyklopedii. - 2012-10-30
Przez grę przewija się sporo postaci historycznych. O każdej z nich możemy poczytać w Encyklopedii.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej