Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 października 2012, 08:53

autor: Wojciech Mroczek

Rodzina na swoim - recenzja dodatku Hearthfire do gry Skyrim - Strona 2

Hearthfire nie jest dodatkiem dla fanów Skyrima spragnionych bohaterskich przygód. Jednak ci, którzy uwielbiają wczuwać się w swoją postać i chcieliby zafundować jej dom i uczynić głową rodziny, będą nim zachwyceni.

Sama budowa okazała się niezmiernie łatwa. Na jednym stoliku „projektujemy” (czyli wybieramy z menu) element domu, na drugim montujemy z posiadanych materiałów jego poszczególne składowe: fundamenty, belki nośne, ściany, więźbę dachową i tak dalej – aż po drzwi wejściowe. Zmontowane elementy pojawiają się natychmiast na placyku za naszymi plecami. Na ich kształt, umiejscowienie czy choćby kolor nie mamy najmniejszego wpływu. Gra nie pozwoli nam przestawić we „własnym” domu nawet ścianki działowej. Pewną dowolność dopuszcza jedynie przy rozbudowie rezydencji.

Hearthfire to nazwa dziewiątego miesiąca w kalendarzu Tamriel, a więc odpowiednik naszego września. Samo słowo nawiązuje do ogniska domowego – dosłownie: ognia płonącego w domowym palenisku (ang. „hearth”). Skojarzenie z ogniem w sercu jest jak najbardziej prawidłowe, ale chodzi o ciepłe i przytulne serce rodzinnego domu, a nie gorejące odwagą i tętniące smoczą krwią serce bohatera.

Docelowo dom może składać się z korytarza (w który przerobiona zostaje pierwotna, jednoizbowa chata), halli, dużej piwnicy oraz trzech dodatkowych skrzydeł. Jedno z lewej, drugie z prawej, trzecie z tyłu. Do nas należy decyzja, czy na przykład po lewej postawimy szklarnię do uprawy ziółek, czy też może coś innego. Każde ze skrzydeł możemy wybudować w trzech wersjach. Opcji jest więc dziewięć. Ale i tu wolność jest niewielka, bo poszczególne pomieszczenia są z góry przypisane konkretnym skrzydłom. I tak zbrojownię wybudujemy tylko po prawej. Podobnie kuchnię. Nie można więc mieć jednego i drugiego w tym samym domu. Nie można też pokusić się o budowę wyspecjalizowanej siedziby maga, posiadającej trzy biblioteki, tę bowiem postawimy tylko w jednym, określonym z góry przez Bethesdę miejscu. To już wielka płyta dawała więcej możliwości!

Niech się mury pną do góry!

Niewiele lepiej wygląda kwestia meblowania i wyposażania naszej nowej rezydencji. Wprawdzie w każdym z pomieszczeń znajduje się stół warsztatowy pozwalający na konstrukcję różnorakich sprzętów z wykorzystaniem zebranych materiałów, ale odbywa się to na dokładnie takiej samej zasadzie jak wznoszenie domu. Możemy więc wybrać się do sklepu po szkło (które pojawiło się w ofercie wraz z wyjściem dodatku), skoczyć do kopalni po złoto, zwinąć wielki kryształ dusz z wieży jakiegoś maga i sklecić z tego wszystkiego stół do zaklinania. Kiedy jednak nasze wysiłki przyniosą skutek i sprzęt będzie już gotowy, to pojawi się on w naszej siedzibie w z góry zaplanowanym przez twórców miejscu. Ani prośbą, ani groźbą nie da się go nigdzie przestawić, obrócić czy choćby pomalować, a usunięcie go możliwe jest jedynie przez wczytanie wcześniejszego zapisu gry, zanim stolik ów jeszcze powstał. Podobnie ma się rzecz z każdą najdrobniejszą półeczką, co stoi w całkowitej sprzeczności z ideą samodzielnego urządzania domu i zmienia ten element dodatku w kolejny żmudny, mało kreatywny proces.

Korytarz można upiększyć cennymi eksponatami.

Na szczęście zadanie to można sobie ułatwić, pozwalając jednemu z naszych towarzyszy na przyjęcie roli majoradomusa. Od tej pory wystarczy tylko z nim porozmawiać i przekazać mu fundusze na zakupy, a już on sam zajmie się urządzaniem naszego domu. Rozczarowanie jednak pozostaje – miała być własnoręcznie wzniesiona od podstaw i samodzielnie umeblowana rezydencja, a jest predefiniowana, pojawiająca się nagle z powietrza i urządzona dokładnie tak jak u każdego innego gracza, który zasiądzie na trochę do Hearthfire. Tyle chociaż dobrego, że nasz nowy dworek jest przestronniejszy, ładniejszy i wygodniej urządzony niż którykolwiek z dostępnych do tej pory w Skyrimie gotowych budynków. No i na samej ciesielce i stolarce możliwości dodatku się nie kończą. Bo da się jeszcze…