Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 września 2012, 08:28

autor: Konrad Kruk

Kiepski start, twarde lądowanie - recenzja gry Legends of Pegasus - Strona 2

Ponownie galaktyka, planety i technologie. W naszej recenzji sprawdzamy na ile Legeneds of Pegasus stanowi solidną konkurencję dla gry Endless Space.

Przyjemne dla oka – dziel i rządź

Kolonizacja i zarządzanie poszczególnymi planetami różnią się nieco od schematu, jaki dało się zauważyć w Endless Space. Przede wszystkim niemieckie studio postawiło większy nacisk na operowanie flotą i poniekąd na realizm jej funkcjonowania. Teraz – by zaadaptować dane ciało niebieskie – należy w szeregach swojej eskadry dysponować jednostką wyposażoną w moduł kolonizacyjny. Powierzchnia zajętej planety prezentowana jest w rzucie izometrycznym z wyznaczonymi parcelami pod zabudowę. Część z nich oznaczono kolorami, sugerując tym samym kategorię profitów, jakie wynikną z postawienia instalacji z konkretnej grupy. Innymi słowy: fabryka, laboratorium czy kwatery mieszkalne będą oferować więcej bonusów, jeśli zostaną wybudowane na parcelach o przeznaczeniu produkcyjnym, naukowym czy społecznym. Istnieją również parcele neutralne, niedające nic w zamian. Na niektórych obiektach kosmicznych można spotkać również ruiny, miejsca spoczynku artefaktów obcych cywilizacji – by je zbadać, należy wybudować odpowiedni budynek lub przybyć tam jednostką wyposażoną w „moduł archeologiczny”.

Zarządzanie planetami nie nastręcza specjalnych trudności. Powiedziałbym nawet, że nieco przypomina zabawę w SimCity, gdyż nakłady finansowe pochodzące z podatków można dowolnie rozdysponowywać na kulturę, badania, przemysł czy obronę. Pierwszy z tych elementów jest dość istotny, dodatkowo wiąże się z poziomem zadowolenia mieszkańców. Takowy, gdy wypada mizernie, owocuje pogorszeniem się morale populacji, a dalej spadkiem produkcji. W Legends of Pegasus nie spotkamy się z drzewkiem rozwoju naszej cywilizacji. Technologie, dostępne w danym rozdziale, zostały jedynie sklasyfikowane w dwie grupy: planetarne oraz te o przeznaczeniu militarnym. W zależności od zaistniałych potrzeb możemy podnieść np. industrialną wydolność naszej kolonii lub siłę ognia floty.

Jednak nie tylko powierzchnia planety nadaje się do zagospodarowania. Budowle wojskowe można postawić jedynie na jej orbicie – hangar, punkty obserwacyjne, instalacje obronne w postaci działek czy platforma naprawcza widoczne są z perspektywy okna galaktyki. Również pomysłowo wymyślono element pozyskiwania minerałów. Stacje wydobywcze, samoistnie tworzące się ze statków wyposażonych w moduł górniczy, zagoszczą na – wydawałoby się – zbędnych asteroidach. Z kolei do poruszania się pomiędzy układami gwiezdnymi służą specjalne portale, podobnie jak w Endless Space nazwane tunelami czasoprzestrzennymi.

Widać zatem, że gospodarczo-logistyczne elementy w Legends of Pegasus bardzo przypominają rozwiązania prezentowane przez brytyjskie studio. Jedyną różnicę stanowi motyw ich aranżacji. Na tym jednak nie koniec podobieństw. Siła naszej cywilizacji, flota, a dokładnie tworzenie jej poszczególnych jednostek, ponownie wymaga wyposażania ich w bogatą paletę różnorakich modułów wspomagających. Przypomina to nieco składanie zestawu komputerowego, gdzie naszą „obudowę” stanowi klasa statku (znów podzielona na parcele), a poszczególnymi jej „podzespołami” są elementy niezbędne do działania w przestrzeni kosmicznej. Silnik, moduł kolonizacyjny, działka, radar, moduł autonaprawy, reaktor energii – to tylko przykłady. Dzięki sporej bazie dostępnego sprzętu nasza flota może prezentować bardzo zróżnicowane możliwości, a jednocześnie składać się z np. samych Fregat. Rzeczone zróżnicowanie ma niebagatelne znaczenie w momencie zetknięcia się z wrogiem.

Tutaj twórcy z Novacore zaprezentowali absolutnie inną niż w Endless Space koncepcję prowadzenia międzyplanetarnych batalii. Otóż tym razem walka w przestrzeni kosmicznej jak najbardziej angażuje niemal wszystkie zmysły gracza, gdyż w Legends of Pegazus zaprezentowano ją w klasycznym, RTS-owym wydaniu. W momencie pojawienia się w sąsiedztwie naszej planety obcych wojsk, gra automatycznie z systemu turowego „wskakuje” w ten rozgrywany w czasie rzeczywistym, a cały układ słoneczny staje się jednym wielkim placem boju. To niewątpliwie największy atut Legends of Pegasus.