Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 lipca 2012, 11:17

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Niesamowity Spider-Man - alarm dla Manhattanu - Strona 2

Obejrzeliście film Niesamowity Spider-Man i chcecie wiedzieć, co było dalej? Kanadyjska firma Beenox ma dla Was przyszykowaną odpowiedź w postaci całkiem nowej gry o Człowieku Pająku.

Koniecznie muszę najpierw napisać o największej zalecie gry, czyli fantastycznej mechanice przemieszczania się za pomocą pajęczych sieci po Manhattanie. Płynne śmiganie wymaga co prawda chwili treningu, ale w zamian otrzymujemy najbardziej widowiskowy element The Amazing Spider-Man. W odróżnieniu od innych tytułów z Pająkiem w roli głównej tym razem przesunięto kamerę zdecydowanie bliżej postaci, co pozwala nawiązać z nią bardziej emocjonalny kontakt. Tę zasadę autorzy stosują zresztą przez całą grę – czy wisimy na ścianie lub suficie, czy czołgamy się w kanałach wentylacyjnych, kamera zawsze jest blisko. Jakby tego było mało, to pojawiła się także możliwość oglądania świata z perspektywy pierwszej osoby. Prawie w dowolnym momencie można zwolnić akcję, wybrać cel i wykonać kontekstową czynność. Może to być atak czy nawet zwykły ruch w konkretne miejsce. Zadaniem tego systemu jest chyba chęć zamanifestowania autorów, że tytuł ten to coś więcej niż tylko kolejny bezmyślny slasher i z przyjemnością przyznaję, że częściowo udało im się zaszczepić we mnie tego typu świadomość.

Misje, w których bierzemy udział, zostały tak skonstruowane, że można je ukończyć, zarówno traktując grę jak zwykłą nawalankę, gdzie liczy się refleks i umiejętność korzystania z mocy bojowych Spider-Mana, jak i po cichu, w stylu prostych skradanek, w których siedzący na suficie facet po kolei eliminuje typów na dole. Wygląda to tak, że wykupujemy umiejętność ataku z zaskoczenia, a następnie możliwość przyklejania nieprzyjaciół do sufitu za pomocą sieci. Można nawet zwinąć dwóch stojących blisko siebie gości naraz. I nawet nieźle to wypada, fajnie się tak gra, ale... To, co zaserwowali ludzie z Beenox, to zwykła prowizorka.

Spowodowane jest to kilkoma czynnikami. Po pierwsze – nie ma w ogóle potrzeby kombinowania: zawisamy nad wrogiem, atak z zaskoczenia i koniec. W tym czasie mamy w nosie, czy robimy to na oczach zgrai oponentów, czy gdzieś na uboczu. Spider-Man może bowiem zawsze natychmiast zniknąć z pola widzenia przeciwnika, wystarczy wcisnąć jeden przycisk na padzie. Po drugie – skradanie dlatego zostało położone, bo o sztucznej inteligencji nie można nawet powiedzieć, że jest głupia jak but: jej po prostu nie ma. Wystarczy po ataku czmychnąć w kąt, a po dwóch sekundach kolesie tracą pamięć. Albo łażą z latarkami, bez sensu przesuwając ich promienie z szybkością ślimaka. Taka zabawa w uciekanie nie jest możliwa tylko z jednym typem robotów, ale to dopiero pod koniec gry. Co wcale nie znaczy, że w tym przypadku komuś chciało się napisać choć linijkę bardziej skomplikowanego kodu. Roboty te po prostu, po tym jak już Pająka wykryją, zawsze wiedzą, gdzie się chowamy.

Otwarta walka prezentuje poziom będący średnią z poprzednich gier o Peterze Parkerze – ani specjalnie nie zachwyca, ani nie mierzi. Repertuar ciosów jest niewielki, te bardziej skuteczne poznaje się oczywiście dopiero później, w miarę zdobywania przez postać kolejnych poziomów doświadczenia. Różne dodatkowe zdolności wymieniamy za punkty technologii, które z kolei pozyskujemy poprzez odnajdywanie właściwych znajdziek lub eliminację robotów i wieżyczek strzelniczych. Przy czym gra wydaje się być źle zbalansowana. Pod koniec fabuły miałem wykupione już wszystkie ulepszenia i uzbierane kilka tysięcy punktów technologii, które niestety mogły zdać się jedynie psu na budę.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej