Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 kwietnia 2002, 11:10

autor: Maciej Kuc

AquaNox - recenzja gry - Strona 2

AquaNox to sequel do popularnego symulatora łodzi podwodnych w zamieszkałych głębinach morskich Archimedean Dynasty.

Dobrze, gra zainstalowana, patch również, opcje ustawione, czas szybko zakosztować walki. Bez zbędnych briefingów - z takiego założenia wyszedłem i popełniłem błąd, uruchamiając od razu opcję szybkiej walki. Przede wszystkim - sterowanie. Wszystko jest intuicyjne, wiadomo: kursory (albo klawisze WSAD) i myszka, ale... No tak: ruszyłem myszką trochę w prawo, a mój statek zrobił ze trzy obroty wokół swojej osi, pomimo iż w statystykach nie został zakwalifikowany jako nadmiernie zwrotny... No, może trochę przesadzam, ale zanim wszystko uda się poprawnie skonfigurować, trzeba trochę w ekranie opcji posiedzieć. Na szczęście gra ładuje się dosłownie kilka sekund, więc sprawdzanie w praktyce zmian nie jest zbyt irytujące. Gdy już ujarzmiłem sterowanie pojazdem (co oznacza mniej więcej tyle, że poruszał się prawie zawsze tam, gdzie chciałem), nadszedł czas na sprawdzenie, czy moje palce już całkiem nie skostniały od ciągłego pisania i grania w przygodówki. Oj, nie było dobrze, niestety. Przeciwnik komputerowy w szybkich akcjach jest dość wymagający, nie dał mi żadnej taryfy ulgowej. Pierwsze porażki nie powinny jednak nikogo zniechęcać - dużo lepiej już ma się sprawa z kampanią. Co prawda w grze nie ma opcji treningu, ale zróżnicowanie trudności misji pozwoli każdemu na odpowiednie zrozumienie fizyki i szczegółów dotyczących sterowania łodzią.

Łodzią?! Nie jest to raczej najtrafniejsza nazwa dla futurystycznych pojazdów, którymi można się poruszać w grze. Co by to jednak nie było, zachowuje się mniej więcej zgodnie z prawami fizyki. Nie można więc wykonywać manewrów znanych z samolotów, nikt w Aquanox niestety nie będzie mógł kręcić "beczki", czy też pływać do góry nogami. Wielka szkoda, gdyż walka na pewno by na tym zyskała, bez tego dostępne manewry są mocno ograniczone. Czasem niezwykle trudno jest uciec od dwóch torped, które zostały wystrzelone z dwóch stron. Na pocieszenie powiem, że jeśli się to jednak uda, satysfakcja jest tak wielka, że niewiele dokonanych wcześniej komputerowych przewag może z tym się równać.

Lemon Interactive, dystrybutor Aquanox, zajął się jej spolszczeniem. Na szczęście zachował w tym umiar, dzięki czemu nawet ludzie nie uznający innego języka w grach, niż oryginalny, śmiało mogą nabyć pudełko z dumnym napisem "polska wersja językowa". Lokalizacja dotyczy tylko wszelkich napisów z gry, zaś wszelkie speeche pozostały z oryginału. Trzeba przyznać, że to dobrze z dwóch względów: po pierwsze, można podszlifować swój angielski; po drugie, głosy zostały dobrane nieźle i nie było potrzeby ich zmieniać. Aktorzy wczuwali się w role należycie i z odpowiednią dozą profesjonalizmu. Jedynym zastrzeżeniem, jakie mam do Lemona jest ksywka głównego bohatera. W oryginale był Dead Eye, po "polsku" jest Kil. Po co to - nie można było zostawić oryginału?