Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 lipca 2012, 13:47

autor: Adrian Werner

Quantum Conundrum - recenzja gry logicznej na modłę Portala - Strona 2

Głowna projektantka kultowego Portala powraca z nową grą. Quantum Conundrum oferuje świeże pomysły i ciekawe zagadki. Czy to wystarczy, aby uczynić z tego tytułu przebój na miarę produkcji Valve?

Rozwikływanie zagadek w Quantum Conundrum sprawia sporą frajdę. Rzadko kiedy trafia się fragment, w którym można się na dobre zaciąć. Poszczególne poziomy zostały zaprojektowane z olbrzymią pomysłowością i choć najczęściej rozwiązanie jest jedno, to mimo to ma się wrażenie prawdziwie kreatywnej zabawy. Autorzy nie ustrzegli się jednak wielu błędów. System sterowania nie zawsze działa tak, jak powinien, co wywołuje frustrację. Przykładowo nigdzie nie jest wytłumaczone, że przy wystrzeliwaniu postaci z katapult nie wolno dotykać żadnych klawiszy. Przyzwyczajony do FPS-owych standardów wciskałem klawisz ruchu do przodu, co z jakiegoś powodu często skracało lot o połowę i dopiero po kilku porażkach zrozumiałem swój błąd. Brakuje również możliwości obracania trzymanych przedmiotów, co ulokowanie ich we właściwym miejscu czyni czasem problematycznym. Niekiedy zawodzi też fizyka, zwłaszcza pod względem ustawiania obiektów i trajektorii ich lotu. W dalszych częściach gry bardzo często musimy dobrze wymierzyć dalekie skoki i niedopracowanie silnika potrafi napsuć krwi w takich sytuacjach.

Poziom skomplikowania pomieszczeń szybko rośnie.

Główną projektantką Quantum Conundrum jest Kim Swift. Świat usłyszał o niej po raz pierwszy dzięki Narbacular Drop. Darmową produkcją tak bardzo zainteresował się Gabe Nawell, że szybko zwerbował cały odpowiedzialny za nią zespół.

Przede wszystkim jednak bardzo słaba jest warstwa fabularna. W tym aspekcie Portal 2 znacząco podniósł poprzeczkę w gatunku gier logicznych, a Quantum Conundrum daleko pod tym względem nawet do pierwszej części serii studia Valve. Profesor Fitz Quadwrangle przemawia głosem Johna de Lancie, który najbardziej znany jest z roli Q w serialowych Star Trekach. Aktor ten nadaje się wprost wyśmienicie do złośliwych i ironicznych komentarzy, ale słaby scenariusz nie pozwala mu w pełni rozwinąć skrzydeł. Większość dowcipów po prostu nie śmieszy, a kilka najlepszych co najwyżej wywołuje lekki uśmiech. Ponadto interakcja Fitza z graczem jest słaba. Quadwrangle’owi daleko do GlaDOS, która co chwilę rzucała celnymi uwagami i sprawiała wrażenie aktywnego uczestnika wydarzeń. Zamiast tego profesor ogranicza się najczęściej do luźnych komentarzy, niepotrafiących wywołać żadnej reakcji emocjonalnej. Co gorsza, w późniejszych fragmentach kampanii poziom trudności wzrasta na tyle, że często giniemy. Gra posiada dobry system automatycznego zapisu, więc nigdy nie musimy powtarzać długich fragmentów. Problem w tym, że przy każdym takim restarcie słyszymy najczęściej tę samą kwestię Fitza. Przy piątym lub dziesiątym podejściu ma się ochotę zakneblować profesorka. Denerwuje to tym bardziej, że banalnie proste byłoby dodanie skryptu, który ograniczałby odtwarzanie komentarzy do dwóch, trzech razy.

Słabo wypada także rezydencja Fitza. Umiejscowienie akcji w domu stwarzało autorom olbrzymie pole do popisu, ale nie zostało to wcale wykorzystane. Znakomita część lokacji wygląda bliźniaczo podobnie i po krótkim czasie przemierzanie prawie identycznych korytarzy zaczyna nużyć. Zabrakło dbałości o proste, ale niezwykle istotne detale. Obrazy na ścianach powtarzają się zbyt często. Większość pomieszczeń jest przeraźliwie pusta i znajdujemy w nich przeważnie dokładnie te same zbroje, fotele, stoliki i książki (tych ostatnich Profesor ma raptem pięć typów), co najwyżej poustawiane w odrobinę innych konfiguracjach. W połączeniu z faktem, że fabuła nie oferuje żadnych wciągających wątków ani tajemnic, powoduje to, że wirtualny świat szybko staje się przeraźliwie sztuczny. O ile w Portalu mieliśmy wrażenie eksplorowania fascynującej fikcyjnej rzeczywistości, tak Quantum Conundrum to jedynie zestaw ciekawych zagadek, a to, co jest pomiędzy nimi, stanowi tylko zapchajdziurę.

W grze nie brakuje też elementów platformówkowych.

Wszystkie te narzekania nie mogą jednak przysłonić doskonałych łamigłówek, a w grze logicznej to przecież one są najważniejsze. Quantum Conundrum oferuje świeże mechanizmy rozgrywki, które wykorzystano do stworzenia masy pomysłowych wyzwań. Zostało to przy tym podane w taki sposób, że szukanie rozwiązań problemów sprawia niemałą radochę, a ich pokonanie zapewnia sporą satysfakcję. Ponadto kampania jest całkiem rozległa. Jej przejście powinno zająć spokojnie pięć-sześć godzin, co w przypadku produkcji dystrybuowanej elektronicznie w rozsądnej cenie stanowi naprawdę przyzwoity wynik. Szkoda jedynie, że zabrakło odpowiednich szlifów. Przy lepszym dopracowaniu technicznym i bardziej interesującym scenariuszu produkcja studia Airtight Games mogłaby stać się prawdziwym przebojem. Jednak nawet i bez tego jest tytułem, który miłośnicy główkowania powinni mieć na twardym dysku swojego komputera.

Adrian Werner | GRYOnline.pl

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej