Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 kwietnia 2002, 13:43

autor: Borys Zajączkowski

Car Tycoon - recenzja gry - Strona 4

Car Tycoon to gra strategiczno-ekonomiczna, w której gracze mogą wcielić się w szefa firmy zajmującej się projektowaniem, konstruowaniem, dystrybucją oraz sprzedażą pięknych samochodów.

Aczkolwiek nie stanowi to wady, a tylko wskazówkę, że zabawa przewidziana jest dla graczy mniej w finansowych bojach zażartych. Jeśliby jednak się zdarzyło, że przeciwnicy naprzykrzają się za bardzo i żyć tudzież zarabiać nie dają (a codzienną ich strategią jest sprzedaż aut po zaniżonych cenach), zawsze pozostają rozwiązania zakulisowe. Szpiedzy i sabotażyści są dostępni w każdej chwili i jedynie należy za ich usługi ujścić stosowne honorarium. Mała akcja w rodzaju sparaliżowania sieci sprzedaży konkurenta potrafi wiele pomóc. Aczkolwiek akcja odwetowa równie wiele zaszkodzić, a niestety na uniemożliwienie takiej czy innej dywersji jej ofiara nie ma żadnego wpływu.

Dla graczy, którzy zarobili już dużo, lecz zarobić chcą jeszcze więcej przewidziana została giełda papierów wartościowych i chociaż nie do końca trafia do mnie tłumaczenie autorów, dlaczego własnymi akcjami handlować się nie da, to przyznaję, że reszta działa bez zarzutu. Akcje banków, którym dać zarobić na kredytach zaraz zyskują na wartości. Podobnie dzieje się z notowaniami pozostałych spółek, które posiadają tu i ówdzie w mieście swoje przedstawicielstwa – prosperują lepiej lub gorzej, a gracze wchodząc z nimi w układy handlowe również mogą mieć wpływ na wartość akcji tychże. Może to być firma przewozowa, z którą gracz zawrze kontrakt na dostarczenie jej większej ilości samochodów wymaganego przez nią typu. Może to być producent takiego czy innego podzespołu, z którym gracz zdecyduje się zawrzeć kontrakt na dostawy. Możliwości jest trochę do wyboru – dość się rozejrzeć po mieście i zastanowić, gdzie by to się dało trochę grosza zarobić.

I to właściwie wszystko, co gracz musi opanować, żeby odnieść sukces rynkowy. Nie ma tego wiele, ale dzięki konieczności ciągłego dbania o własny rozwój technologiczny, konstrukcji nowych modeli, zawierania nowych umów, zwalczania konkurencji, prowadzenia kampani reklamowych, zaciągania i spłacania kredytów, uczestnictwa w aukcjach, inwestowania na giełdzie – gra w „Car Tycoon” nie chce się prędko znudzić. Tym bardziej, że nie stawiając przed graczem wymagań ponad siły pozwala cieszyć się własnym rozwojem, spoglądać z radością na coraz to nowe modele poruszających się po miastach autek własnej produkcji i przegrywać z kretesem rzadko. Wszystko to jest, jako się rzekło, miłe, daje się łatwo opanować i pozwala w szybkim tempie zacząć czerpać czystą przyjemność z zabawy.

Aby bezboleśnie wprowadzić nowego gracza w i tak nieznaczne zawiłości gry, autorzy przewidzieli samouczek, który w kilkunastu krokach wyjaśnia wszelkie dostępne w grze opcje i czyni sam początek jeszcze łatwiejszym. Zresztą brawa należą się również za opracowanie interfejsu, który jest przejrzysty, funkcjonalnie podzielony na podgrupy i zajmuje niewiele miejsca na ekranie. Otwierające się zaś na życzenie dodatkowe okienka informacyjne można mnożyć do woli i układać gdzie się żywnie podoba, czyli niby standard, ale zawsze cieszy. To, czego zdecydowanie mi w grze brakuje, to mechanizm badania opinii publicznej – coś, co choćby po części odpowiadałoby na pytanie, czy nowy model furgonetki, którego opracowanie kosztować będzie półtora miliona dolarów, będzie schodził jak ciepłe bułeczki, czy będzie wymagał dodatkowych kilkuset tysięcy dolarów z przeznaczeniem na reklamę. Da się jednak bez tego obyć, gdyż gracz ma dostęp do innych użytecznych statystyk: modeli najchętniej kupowanych względnie aut najczęściej złomowanych.